Miałam szczęście do właściwych wydań większości armijnych płyt, bo zupełnie przypadkiem i nieświadomie trafiałam na te pełne wersje, a nie okrojone.
Toteż YYZZ miałam na Antiarmii i znałam od samego początku. Za to nie miałam pojęcia, że to cover.
Zupełnie nie rozumiem, za co tak nie lubicie YYZZ. A tym bardziej zarzutów, że nie pasuje do Antiarmi. Przez tą płytę przewija się tyle klimatów i niespodzianek brzmieniowych, że spokojnie znajdzie się miejsce i dla tego kawałka. Tym bardziej, że zawsze lubiłam na koniec dostać coś instrumentalnego, innego od całości. Byle nie psuło klimatu, ale to niczego mi nie psuje!
Antiarmia to czadowa płyta, ale i bardzo zielona. Jest jak rozpędzony pociąg, który czasem jedzie przez miasta, szare, ponure i złe, a czasem jedzie przez las, po torach wokół których rośnie pełno ziół, i który czasem zatrzyma się na jakiejś stacji i wtedy przez okno słychać jak szumi wiatr i śpiewają ptaki. Na koniec dojeżdża do celu i można wysiąść i dalej udać się w pieszą wędrówkę...
YYZZ to bardzo przyjemna muzyczna wędrówka po różnych krajobrazach na zakończenie, taka suita bardzo mi odpowiada! Chociaż przyznaję, że trochę się dłuży momentami, stąd tylko 7 a nie 10 pkt.
Armia ma jeszcze kilka bonusów, które nie wiedzieć czemu nie cieszą się zbytnim poważaniem, a u mnie mają wręcz maksymalną notę, pozostaje mi czekać, aż kot Araska je wylosuje.
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
).
