Kolej (wąskotorowa) na mnie. Utwór
Podróż na Wschód poznałem bardzo nietypowo, bo... z książki "Radykalni". Serio, naczytałem się tam o tym jak wielkie duchowe znaczenie ten utwór i Przebłysk miały dla Budzego i w oczywisty sposób ukierunkowało to moje oczekiwania co do tego numeru.
Muszę powiedzieć, że na początku Podróż podobała mi się o wiele bardziej niż Przebłysk, może dlatego, że swoją strukturą harmoniczną o wiele bardziej niż inne utwory wczesnej Armii przypomina to z czego ja się wywodzę, czyli ogólnie biorąc "classic rock" - całość (a zwłaszcza refren i dygresja) oscyluje wokół triady bluesowej (w tym przypadku A-E-D), oczywiście oscyluje bardzo twórczo, nie tylko dzięki obowiązkowemu dla Toma układowi "ton-półton" w zwrotce, ale też z powodu tego wyłomu w postaci akordu A, no i oczywiście zakończenia z zupełnie innej harmonicznej bajki. Na to nakłada się kilka przepięknych motywów melodycznych, które mam nadzieję udało mi się podbić w wersji Soundrops. Jeśli chodzi o zwrotkę to tam gra się A i Gis z odbiciem przez E - dokładnie w zeszłą niedzielę śpiewaliśmy to WFO-owo z Arasem i Crazym i uderzyło mnie to jak to się niewygodnie gra (w stroju tradycyjnym).
(Na pewno też zwrócił uwagę na to BartZ, kiedy przygotowywaliśmy ten numer do słynnego koncertu w Krotoszynie - dość kategorycznie stwierdził, że on nie będzie grał tego E i tak rzeczywiście było do momentu pierwszych sekund przebiegu tego numeru na próbie u Ślepego... "e, ale tam E jest!" - zakrzyknown Tom i Bart musiał się z tym E wziąc za bary
Akurat na samym koncercie tego w końcu nie zagraliśmy, ale pamiętam mocno stresującą próbę "na sucho" zdaje się w Ratuszu na rynku w Kroto w składzie Bart, ja i Kmieta, już nam zaczynało nieźle iść, ale buch poszła mi struna, nie miałem zapasowej, ale Kmieta jakoś zawiązał
)
Jeśli chodzi o zakończenie, to mi akurat się podoba. Jak wiele razy pisałem, jestem mało wizyjny, ale tutaj akurat mam klarowne przekonanie, że w tym momencie on już dojechał na ten Wschód, albo przynajmniej widzi go z daleka, a te rosnące i malejące akordy to po prostu kolejno odsłaniające się wzgórza...
Pełna zgoda za to z Araskiem co do
uciekły z rąk latarnie, wers wielkiej urody - nakładają mi się na to, trochę idiotycznie a trochę nie, bo one w sumie też uciekły w tę noc, lampy z Parku Zdrojowego...
W ogóle to poznałem ten numer z kasety
Exodus i dlatego przez długi czas nie mogłem się przyzwyczaić do tego, że otwierający riff grany jest na gitarze akustycznej, do dzisiaj mi to nie pasuje, a jeśli wersja studyjna, to zdecydowanie ta bardziej klarowna z
CziB. Dla mnie zresztą, tak jak i dla Panka, tego utworu nie ma na
Legendzie.
Dużo wersji koncertowych się usłyszało przez te lata. Co ciekawe początkowy motyw od czasów Popkorna grany był trochę inaczej - o połowę mniej dźwięków niż w wersji Bryla. Pamiętam jakie wielkie wrażenie robiło na mnie to, gdy po słynnym zatrzymaniu z waltornią zespół potrafił wejść - BEZ NABICIA TYLKO Z CISZY - równo co do ułamku sekundy... Przeszywające! To świadczyło o niesamowitym porozumieniu muzycznym na scenie i ograniu. Szkopuł w tym, że nie pamiętam który skład tak grał (obstawiam, że było to około 2007, ale głowy nie dam).
Wersji "armijnej" chyba nigdy nie miałem przyjemności grać na scenie. Pamiętam za to próbę w stodole na zgrupowaniu armijnym pod Olsztynem, kiedy to podczas trasy PnW zespół przygotowywał się - też - do "legendowego" występu na Bagnie, na którym ja nie miałem grać, ale oczywiście z przyjemnością się dołączałem do prób (Toma wtedy z nami nie było) - chyba tamtego dnia, "na wokalu" najbardziej w ogóle przeżywałem materiał z
Legendy. A wtedy w tej stodole ćwiczyliśmy też po tej Legendzie wersję "soundropsową" Podróży i nagle Kuba wjechał w nią z potężną waltornią z wersji "armijnej" - taki żarcik, ja parsknąłem śmiechem, ale niektórzy koledzy się żachnęli
Jak by nie było, numer przetrwał u mnie wszelkie mitologie i wszelkie mitodestrukcje bez żadnego szwanku.
10/10_____
Jeśli chodzi o wersję Soundrops, to powstała ona jeszcze przed erą Soundrops. Pod koniec roku 1998 (o! dokładnie 20 lat temu!) otoKar poprosił mnie o to czy moglibyśmy zagrać na hm wieczorku poetyckim organizowanym przez jedną wspólnotę chrześcijańską, do której wtedy należał, miało się to zdaje się odbyć w podziemiach Wieżowca AE, czyli dokładnie tam gdzie wiosną tego roku odbyło się druzgocące dla mnie spotkanie z ciekawym człowiekiem Tomaszem Budzyńskim (zorganizowane zresztą przez te samą wspólnotę). Na tę okazję przygotowaliśmy wersje akustyczne piosenek Podróż na Wschód i Bracia bum, chyba całkiem podobne do tych nagranych później, tylko po polsku. Nie pamiętam dokładnie, ale zdaje się, że o ile aranż Braci zrobiliśmy zgodnie u Pawła na Dębinie, to aranż Podróży ułożyłem wcześniej sam na Poddaszu, nie ma to znaczenia, aranżacja jest soundropsowa, czy raczej triangelsowa, bo na tym wieczorku graliśmy te rzeczy w trójkę z Adamem, czyli jako The Round Triangle, choć Adama nie było na żadnej próbie i podłączał się a vista (grał na pianinie fajne niskie partie w Braciach). NA PEWNO graliśmy to tamtego wieczoru z tekstem "kobza, kopia, dudni most", nie dla jaj, tylko że tak wtedy to słyszeliśmy
Pierwszą wersję po angielsku zrobiłem już sam w roku 2003, nagrywałem ją na kaseciaku na tę słynną kasetę dla Budzego, którą potem Lawdżoj zawiesił w necie (pamiętam nawet niektóre reakcje forumowe - Cytz skomentował: "soundrops and garfunkel", a ktoś chyba słusznie przyczepił się do tłumaczenia linijki "przygotowałem wczoraj" - "I made my preparations" brzmiało mu źle
) W roku 2010 te wszystkie armijne covery po raz pierwszy nagrywałem w wersjach cyfrowych. Mój pierwszy komputer, który przejęliśmy zresztą od Budzego (był oklejony dużą czerwoną nalepką 2TM2,3+), często się wieszał i żeby go nie obciążać po wrzuceniu czegoś do sieci od razu kasowałem wszystkie ścieżki, a skończone numery bounce'owałem tylko do formatu mp3. Ale po skończeniu Towards the East (z nagrywania nic nie pamiętam, poza tym, że poszło nadzwyczaj gładko, żeby nie powiedzieć "nadprzyrodzenie gładko"), poczułem, że wyszło tak dobrze, że trzeba zrobić z tego plik wav i go zostawić. Dzięki temu - czego bym się przecież nigdy nie spodziewał - ten zrobiony w kuchni numer, tak jak wszystkie inne numery Soundrops nagrany na pożyczonym od mojej ex-dziewczyny Kropli mikrofonie za 8 złotych w programie Audacity, mógł dwa lata później wejść na prawdziwą płytę Armii, oczywiście po obrobieniu przez Borsa, jak to określil Frantz
na sprzęcie za milion złotych. (Życie jest czasem cudowne).
Na YT wisi uploadowana przez Natalię wersja jeszcze sprzed obróbki czyli prosto z kuchni. Mimo że dzisiaj słyszę, że gitara akustyczna dość mocno nie stroi, nawet takie
Towards the East nazbierao najwięcej lajków ze wszystkich soundropsowych przeróbek, nie mówiąc już o numerach autorskich. Dobrze mi z tym.
Umieszczenie tej wersji w filmie było źródłem jednego z największych moich spełnień artystycznych w życiu. Stało się to na Festiwalu Nowe Horyzonty we Wrocławiu, gdzie ten numer zabrzmiał - świetnie! - z rasowych głośników i dosłownie wgięło mnie w fotel - a siedziałem sobie anonimowo pośród nieźle zapełnionej sali - w tym momencie, gdy numer już nomen omen
gaśnie po tych latarniach i wszystkim, śpiew przechodzi w szept, ale sekundę wcześniej wchodzi gitara od tyłu. Gdy jakaś partia mi się nie uda, często przekręcam ją do tyłu, często się to sprawdza, ale nigdy bym się nie spodziewał, że aż tak. W tym momencie filmu zdaje się Grot przychodzi do pracy i jest jakieś ogólny rzut kamery na parowozownię - zgrało się to tak niewiarygodnie, że poczułem się wtedy mega szczęśliwy...
Tak to się złożyło, że coś co zrodziło się z samotnego nagrania w kuchni przy Starym Rynku dostało się najpierw w ręce Budzego, potem Łukasza, potem Frantza, który pośredniczył przy przeniesieniu tego z mojego kompa do studia we Wrocławiu i na końcu Borsa. Dzięki tym wszystkim osobom, nagranie - które przecież nigdy nie było "moje" - zabrzmiało i na ekranie, i na płycie, i w niejednym radiu, i pojawiło się w Tylko Rocku czy czymkolwiek co z niego zostało i wiem, że do dzisiaj przynosi ludziom radość.
Jeszcze raz dziękuję, Panowie!