[sic!]
To bardzo dobra płyta, ale ponieważ nie jest znowu taka uniwersalnie świetna, to bardzo dobrze robi jej słuchanie głośno i wyraźnie. Bo czadowe fragmenty znacznie lepiej chwytają, podczas gdy słuchane cicho robią się na pół gwizdka, z kolei w piosenkach cichych, różnych Preludach, można usłyszeć więcej subtelności i wczuć się, podczas gdy słuchane cicho lekko wieją nudą... A przede wszystkim można się lepiej wsłuchać w głos i interpretacje Kasi Nosowskiej, co wszak jest największą wartością muzyki Heya.
Wobec czego słucham dość głośno
