Mam ostatnio wyjątkowo dobrą relację z zespołem Breakout. Właściwie zawsze go bardzo ceniłem, ale jakoś tak od lat mało wracałem, a teraz, szczególnie w upały, jakoś przyjemnie mi się go słucha. Jest to muzyka, która ma wiele zalet. Jest dla mnie zdecydowanie taką comfort zone, czymś przyjemnym i nieinwazyjnym, co mogę na luzie zapuścić, kiedy jestem czymś zajęty, a ona gra i napełnia pomieszczenie fajną, bardzo przyjemną aurą. Co nie oznacza, że jest to jakiś muzak, co to to nie - bo jak zawieszę uszko to jest w niej dużo fantastycznych szczegółów, a to gitarka coś zagra, a to inny instrument...
Bardzo lubię Nalepę jako wokalistę. Oni fajnie się dobrali z Loeblem, te teksty jakos wyjątkowo siedzą z tym głosem i wykonaniem. I chyba najbardziej podoba mi się, że wyczuwam u Pana Tadeusza takie jakieś zdrowe pogodzenie się z rzeczywistością. Jest chujowo, ale lecimy dalej, kwaśny usmiech na twarzy i pogodna rezygnacja. Może problemy są, ale generalnie takie jest życie, godzimy się z tym, że czasem mamy pod górkę i możemy być zlamani, ale raczej sie nie poddajemy. No i spoko.
Najlepiej słucha mi się "Karate", ma dużo zalet "Bluesa" - chyba ich najlepszego zestawu piosenek - ale jest bardziej nieoczywiste, mniej ograne w moich uszach. A i szef Nalepa ma tam super partie gitarki, bardzo, bardzo stylowe. "Kamienie" tez alright, może czuć już delikatne zmęczenie tym formatem, ale okej, fajnie tam gra sekcja rytmiczna, szczególnie Zdzisław Zawadzki na basie. Muszę więcej czasu poświęcić "70a", wydaje mi się, że to płyta bardzo ambitna i ciekawie rozstrzelona stylistycznie, dużo tam interesujących nawiązań do różnych trendów światowych, chęci podjęcia dialogu - i trochę jazzu, i Zeppelinów, a wszystko elegancko zagrane przez wspaniale gotującą ekipę.
Bede wracał.
_________________ gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?
FORZA NAPOLI SEMPRE!
|