Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest pt, 24 maja 2024 15:44:12

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 491 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 ... 33  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 25 marca 2006 23:08:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 14:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
młodośc kolego, młodość,
żeby nie powiedzieć dzieciństwo :D

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 26 marca 2006 16:04:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25424
ojej :shock: co ja napisałem!
oczywiście: PROLOGIEM!!!

Po The End absolutnie nic. Chodziło mi o to, że End of the Night powinien być bezposrednio przed The Endem, i tak właśnei poznałem tę płytę, i to było lepsze :-)
Pomysl z epilogiem absurdalny na maksa, słowa mi się pomyliły.

Tym niemniej jest to utwór dla mnie taki no... leciutko smętnawy. Chyba nie lubię wokalu Jima tu, jęczy za bardzo.

monika pisze:
Listopad W Dolinie The Doors...


total! sześć gwiazdek! :D

możecie mieć rację... Listopad Muminowy też mi nie przypadł do gustu na początku. A ostatnio sluchałem Strange Days... u Kacpra w domu (na Ursynowie I mean). Oczywiście nie mam swojego ;-)

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 26 marca 2006 16:14:04 
Crazy pisze:
oczywiście: PROLOGIEM!!!


No własnie! Coś mi się nie zgadzało i zastanawiałem się o co tak naprawdę mogło Ci chodzić :-)

Crazy pisze:
możecie mieć rację... Listopad Muminowy też mi nie przypadł do gustu na początku. A ostatnio sluchałem Strange Days... u Kacpra w domu (na Ursynowie I mean). Oczywiście nie mam swojego


A, to wtedy tego słuchałeś! No, to musisz jeszcze raz ;-) Jesienią! Jesienią!


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 27 marca 2006 15:32:31 
Założenia metodologiczne takie same jak w przypadku płyt poprzednich, czyli: kolejne utwory wyceniam gwiazdkami W RAMACH JEDNEJ PŁYTY. Gwiazdki gwiazdkom nierówne. Trochę czym innym będzie 5 gwiazd z "Waiting for the Sun", a czym innym z "Soft Parade".

Na koniec zbiorcza i dająca się już porównać z innymi ocena CAŁEJ płyty.



-------------------------------------------------------------------------------

The Doors wchodzi w rok 1968, bo wydaniu dwóch genialnych albumów w roku 1967... Nadzieje były więc ogromne, a wyszło... No, zaraz zobaczymy jak wyszło:

THE DOORS - "Waiting for the Sun", 1968

1. Hello, I Love You. O rany! Co to?! The Doors gra sześćdziesięcionowy popik?? No, mogłoby się tak wydawać, ale u Doorsów nic nie jest takie oczywiste... Teoretycznie mamy do czynienia z wesołą piosenką, jakich wiele było w tamtym okresie, ale tekst jest bardzo bardzo mocno ironiczny. Muzycznie w sumie bez zarzutu, a na wielki plus (niwelujący początkowy popizm piosenki) należy zaliczyć narastającą od 1:40 brylewską wręcz gitarową ścianę dźwięku! * * * *

2. Love Street. Piękna, przepiękna ballada która zostawia w tyle 90% podobnych klimatem miłosnych piosenek napisanych w tamtych czasach. Muzyka opowiada tu historię, podąża za autorem, leniwie snuje się o świcie po ulicach L.A. latem 1968 roku. Najlepszy moment - i muzycznie i wokalnie i tekstowo - to: "I see you live on Love Street / There's this store where the creatures meet / I wonder what they do in there / Summer Sunday and a year / I guess I like it fine, so far", ze szczególnym uwzględnieniem tego "so far..."... Całość automatycznie kojarzy mi się z wiadomymi scenami z filmu Stone?a, ale nie tylko, oj nie tylko ;-) Całość na * * * * * 3/4

3. Not To Touch The Earth. A tu mamy już klasycznych Doorsów - zaczyna się noc, ogień, strach i duch Króla Jaszczurów... Nieprzypadkowo ten właśnie utwór miał być centralną częścią przedstawienia The Celebration of the Lizard! Muzycznie jest wręcz doskonale ? transowy motyw szalonych klawiszy Manzarka, jednostajny mantrowy bit perkusji i psychodeliczne odjazdy Kriegera tworzą nieprawdopodobnie intensywne i bogate tło pod głos Jima. Najlepszy jest ten wściekły zakrzyk "WHOAAA!!!" po drugim secie "Run with me / Run with me / Run with me / Let's run" w 2:09... No i sam koniec: "Sun, sun, sun / Burn, burn, burn / Soon, soon, soon / Moon, moon, moon / I will get you / Soon! Soon! Soon! I am the Lizard King / I can do anything". Rewelacja! * * * * * *

4. Summer's Almost Gone. No i znów zmiana klimatu: kolejna wspaniała ballada i następny doskonały pod KAŻDYM względem utwór. Tekst jest tu bardzo prosty, ale jednocześnie niezwykle mocny i poruszający. Muzyka została dobrana wręcz idealnie, tworząc lekko niepokojący, trochę depresyjny i pełen żalu nastrój. Ta piosenka to muzyczna ilustracja rozstania, coś co spokojnie mogłoby stanowić podkład do napisów końcowych w "Przed Wschodem Słońca": "Morning found us calmly unaware / Noon burn gold into our hair / At night, we swim the laughin' sea / When summer's gone"... Sorry, ale znowu muszę dać * * * * * *

5. Wintertime Love. Ten numer bardzo lubię, ale uważam go za lekkie nieporozumienie. Jest to śliczny walczyk ze wspaniałym centralnym motywem klawesynowym, ale jakże bardzo różni się to od tego, do czego do tej pory przyzwyczaili nas Doorsi?! Oczywiście można to przekuć na ich sukces - umiejętność gry konwencjami i uniknięcia zaszufladkowania. Bardziej pasowałoby mi to jednak na "The Soft Parad"... Ulubiony moment: "Chodź, zatańcz ze mną mój Jeleniu!" ;-) Całość: * * * *

6. The Unknown Soldier. Fantastyczny utwór! Wśród ówczesnego zalewu antywietnamskiego tekściarstwa tu mamy kawał porządnej publicystyki na najwyższym poziomie ? coś takiego mógłby napisać i zaśpiewać Kazik! Fragment "Breakfast where the news is read / Television children fed / Unborn living, living, dead / Bullet strikes the helmet's head" wykorzystałem zresztą w powstającym właśnie rozdziale swojej pracy, poświęconym okresowi w U.S. historii, kiedy to krew i przemoc znalazła się za pośrednictwem telewizji w każdym amerykańskim living-roomie. Best moment: rozstrzelanie Jima przez kolegów z zespołu ("Hut Hut Hut ho hee up / Hut Hut Hut ho hee up / Hut Hut Hut ho hee up / Comp'nee Halt Preeee-zent! Arms! /BÓÓÓÓM!"). Kawałek na * * * * * 1/2

7. Spanish Caravan. Świetne intro Kriegera, a potem bardzo fajny śpiew Morrisona, z najlepszym fragmentem "Take me, Spanish Caravan / Yes, I know you can..." i zaraz po tym to apokaliptyczne klawiszowe solo Manzarka, po którym wszystko nabiera tempa, a głos Jima ostrości i przenikliwości. Super numer. * * * * *

8. My Wild Love. Bardzo dziwny szant, którego całą muzyczną (?) otoczkę stanowi jakaś grzechotnikowa kołatka i szamańskie śpiewy i odgłosy tła. Pustynny, peyotlowy kawałek ;-) Pamiętam jak Natalia kiedyś wspominała o swoich kolegach, którzy przy Doorsach wpadali w szał i nago pląsali ;-) Scenę tą widzę właśnie przy tym utworze. Może trzeba kiedyś spróbować? * * * * 1/2

9. We Could Be So Good Together. Ten utwór lubię nawet, ale często mnie lekko drażni. Ma fajne momenty, zwłaszcza te muzyczne - z podkładów, bo tekstowo jest to jedna z większych Morrisonowych mielizn. Jakiś taki wypełniacz w sumie? * * *

10. Yes, The River Knows. To kolejny po "Wintertime Love" numer, który bardziej (może) pasowałby na następna płytę. Tez go bardzo lubię, nie mam żadnych 'muzycznych' zarzutów - wszystko gra świetnie, szczególnie delikatne, subtelne klawisze, które potem harmonizują się z gitarą. Wokalnie najbardziej lubię ostatni refren: "Free fall flow, river flow / On and on it goes / Breath under water 'till the end / Free fall flow, river flow / On and on it goes / Breath under water 'till the end" - super jest to zaśpiewane. Ogólnie: * * * * 3/4

11. Five To One. Ostatni i najmocniejszy chyba utwór na płycie, zaczynający się od tych przytłumionych "Yeah, c'mon / Love my girl / She lookin' good / C'mon /One more"... Bardzo dojrzały numer, w którym wściekłość głosu Jima osiąga nieczęsto spotykane natężenie. Solówka Kriegera mocno chora i poszarpana - to lubię najbardziej... No i co ten Jim robi w trakcie: "Your ballroom days are over, baby / Night is drawing near / Shadows of the evening crawl across the years / Ya walk across the floor with a flower in your hand / Trying to tell me no one understands / Trade in your hours for a handful dimes / Gonna' make it, baby, in our prime" i później wśród tych wszystkich "Get together one more time! / Get together one more time!" CZAD!!!! Tam po prostu WSZYSTKO jest doskonałe! Po prostu genialny utwór. Absolutnie pewne * * * * * *

Całość płyty * * * * 3/4

Miałem tu spory problem, bo płyta ? zwłaszcza w porównaniu z dwiema poprzednimi ? jest dość nierówna. Lubię jej słuchać w całości, ale lekko przeszkadza mi uszeregowanie utworów. Na dobrą sprawę wszystko by tu mogło zostać, ale jakoś bym to przetasował. Hmmm? Gdyby na "Soft Parade" przenieść ze 2-3 piosenki stąd, a tu przełożyć sam utwór "Soft Parade", to byłaby kolejna płyta na sześć gwiazd :-)


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 27 marca 2006 16:55:17 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 lutego 2005 21:54:20
Posty: 6848
Ja również "Waiting for the Sun" cenię mniej, niż dwie poprzednie płyty. Choć i tak uwielbiam - a najbardziej jej mroczną stronę. No i znów w dużej mierze zgadzam się z Kacprem. Bardzo dobrze rozumiem stwierdzenia typu "nic szczególnego, ale bardzo lubię" - Boski to ma przy recenzowaniu Bitli chyba :)

Piosenki w kolejności od najbardziej do najmniej ulubionych (bardzo lubię przypatrywać się Waszym systemom, ale sama mam odwrót od gwiazdkowania - może napiszę kiedyś o tym w "And we all shine on", albo gdzieś indziej ;-) ) :

1. Five To One

They got the guns
But we got the numbers


Zdecydowany faworyt! Czaaaaad! Drapieżność i rebelia - choć z posmakiem bluesowej gorzkości... Jim na pograniczu światów: Shadows of the evening crawl across the years. Jedna z moich ulubionych piosenek The Doors w ogóle. Świetny finał od momentu: You see, I gotta go out in this car with these people and... i to, co następuje później...

2. Summer's Almost Gone & Not To Touch The Earth

"Summer..." ma coś z klimatu "Love Street", o którym pięknie napisał Kacper, ale tutaj to jest już zagubienie na ulicach LA... Niepokojący klimat, przeczuwanie czegoś złowrogiego...takiego jak szaleńczy bieg nocą w "Not to touch the earth" może... to the east; to meet the czar. Klimatyczny, mroczny spektakl:

Some outlaws lived by the side of a lake
The minister's daughter's in love with the snake
Who lives in a well by the side of the road
Wake up, girl, we're almost home



3. Love Street & Spanish Caravan

Zniewalający klimat - zwłaszcza tego pierwszego utworu. "Spanish..." niedawno odkryłam na nowo - wcześniej zdążyło mnie znużyć.

3, 5 Yes, The River Knows

Podobnie, jak ze "Spanish" mam - objawiło mi się na świeżo, no i cóż...podoba mi się bardzo :) Best moment ten sam, o którym wspomniał Kacper.

4. The Unknown Soldier

Świetne, ale jednak znudziło mi się ostatnimi laty. Najbardziej wzruszający moment:
Make a grave for the unknown soldier
Nestled in your hollow shoulder


5. My Wild Love

Hmm...kiedyś to bardzo lubiłam, ale teraz już nie wiem, dlaczego ;-) Choć jest w tym coś ładnego:
My wild love is crazy
She screams like a bird
She moans like a cat
When she wants to be heard


6. Wintertime Love

Właściwie nic szczególnego...Ale...- hehe - LUBIĘ! No i ...
Cytat:
Ulubiony moment: "Chodź, zatańcz ze mną mój Jeleniu!"

:lol:


7. We Could Be So Good Together

Troszeczkę nijakie... Ale jest pewien bardzo ładny moment:
Angels fight, angels cry
Angels dance and angels die


8. Hello, I Love You

Polubiłam to w końcu...w jakiś sposób; głównie dzięki bardziej drapieżnemu zakończeniu. Poza tym - jednak nadal mnie zadziwia ten pomysł, jakkolwiek ironiczny nie byłby tekst.

_________________
Kto powołał na dyrektora Trójki człowieka, który nie rozumie pytania 'kto'?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 27 marca 2006 16:59:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28026
Monika! Chyba nie byłbyłm w stanie nic zmienić w Twoim "rankingu"! Może tylko bym doprecyzował: Earth przed Summer oraz Caravan przed Streetem :)

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 27 marca 2006 17:25:55 
Monika! Bardzo fajny ranking! I znowu sie okazuje, że co do Doorsów mamy wręcz idealnie zbieżne podejście :D


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 27 marca 2006 22:59:38 
zedytowalam eee ale za późno cóś bo się wątek rozrós

a ja... czytam sobie 'nikt nie wyjdzie stad zywy' to taka książka o Morissonie i o the doors i wreszcie zaczynam ROZUMIEĆ.

break on through to the other side.

mamo. :shock:

i słuchalam sobie softy parade i strange days. o mamo! powala.
(jeszcze bardziej niż kiedyś) i przeraza.


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 28 marca 2006 00:06:47 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25424
nic już nie napiszę szczegółowego, ale niestety tylko tyle że czas zgadzania się z Moniką ulotnie minął... i przy okazji z kacprem i witkiem też.
Five to One jest zdecydowanie moim antyfaworytem z tej płyty, a nawet powiem więcej - jest moją najmniej ulubiona piosenką The Doors!!!

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 28 marca 2006 00:13:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 15:36:56
Posty: 7699
Skąd: 52,2045 N, 20,9694 E
Crazy pisze:
Five to One jest zdecydowanie moim antyfaworytem z tej płyty, a nawet powiem więcej - jest moją najmniej ulubiona piosenką The Doors!!!


Ja nie mogę się z tym zgodzić... bo mi ten kawałek zupełnie umyka i ginie wśród wielu doorsowych nijakich bluesów. Więc nawet nie mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że go nie lubię. :mrgreen:
Aż musiała mi Monika pokazać palcem, o którym kawałku mowa...

_________________
Była tu wczoraj premier Suchocka,
chyba przypadkiem przed wyborami


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 28 marca 2006 00:16:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 lutego 2005 21:54:20
Posty: 6848
Przykro mi - jesteście po niewłaściwej stronie i nie macie racji. :puknijsie: :nonono:


:wink:

_________________
Kto powołał na dyrektora Trójki człowieka, który nie rozumie pytania 'kto'?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 28 marca 2006 10:00:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25424
Nijakich bluesów? nijakim bluesem jest Back Door Man. wybitnym bluesem (tej samej proweniencji) jest Crawling King Snake, a zupełnie innej proweniencji - Shaman's Blues (o ile to naprawdę blues). Ale poza płytą Morison Hotel wcale nie ma dużo tych doorsowych bluesów. Five To One nie kojarzy mi się zupełnie z bluesem. Nijakim bluesem na tej plycie jest We Could Be So Good Together (ja lubię, bo lubię bluesa, ale nie jest to nic wiele).
Morison Hotel jest pełne bluesów, ale akurat nie są nijakie.

Waiting for the Sun * * * 1/2

bardzo nierówna płyta, ale jeszcze bardziej niż nierówna - niespójna
i niestety nie jest to wesoła pstrokatość a la środkowi Bitelsi, tylko zwykły bałagan, wywołany konkretnymi zresztą przyczynami biograficznymi.
Są tu pogrobowce ceremonii Lizarda, która budzi w ogóle moje mieszane uczucia, nie ze względu na szamanizm itp. tylko na muzykę, która jest tym, co w Doorsach lubię najmniej (mało muzyki, dużo dramy i wątpliwej poezji).
Z drugiej strony mamy tu, jak Kacper zauważył, piosenki rodem z Soft Parade - ładne, ale mało porywające.
Płyta do przerobienia po swojemu, składanki itd. ;-)

HIGHLIGHTS:

Love Street subiektywne * * * * * * , bo obiektywnie to jednak bez przesady. Ale uwielbiam tę piosenkę, mam niezwykle ciepłe i osobiste skojarzenia, a przy okazji uważam, że Jim wzniósł się tu naprawdę na wyżyny liryzmu, nie tyle w tekście, który jak zwykle mało mnie obchodzi, tylko w wokalu!!!

Not To Touch The Earth * * * * * , nie jest tak, że ten utwór bardzo LUBIĘ, bo ma to lizardowe coś, czego właśnie nie lubię. Ale ma też niesamowita moc! I fantastyczny motyw gitarowy po run with me - best moment płyty!

wstęp do Spanish Caravan * * * * * (ale cała piosenka * * * * i 1/4 do góry za intro, przynudziła mi się). Intro coś pięknego. W ogóle wolę pierwszą część utworu, zdecydowanie, w drugiej niby pęd i czad ale jakoś mi nie współgra z nastrojem...

no i mimo wszystko Yes The River Knows * * * * 1/2 , wyjątkowo PIĘKNE. Nawet tekst mi sie podoba ;-)

A osobiście przepadam też za My Wild Love * * * *, taki niby pląs, ale ma faktycznie w sobie coś dzikiego i pierwotnego! Chociaż do Wild Child się nie umywa, nawet nago w rzece.

Cóż, nie rozumiałem nigdy zachwytów mojego Przyjaciela nad Summer Almost Gone, dla mnie obok Indian Summer taka typowa nuda.
Wintertime Love bardziej lubię, ale zgadzam się, że nie jest to szczególnie ekscytujący moment płyty.
Unknown Soldier ostatnio u mnie odżywa, ale długo nie lubiłem.
He he, no i Hello I Love You... lubię, lubię, nie ukrywam ;-) Ale wielkie dzieło to nie jest....

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 28 marca 2006 14:22:27 
Hej!

Szczerze mówiąc jestem w małym szoku... Nie spodziewałem się, że ta płyta aż tak Ci nie pasuje :shock:

Oprócz samego "zaskoczenia" z odbioru płyty mam tez kilka uwag konkretnych:

Crazy pisze:
Są tu pogrobowce ceremonii Lizarda, która budzi w ogóle moje mieszane uczucia, nie ze względu na szamanizm itp. tylko na muzykę, która jest tym, co w Doorsach lubię najmniej (mało muzyki, dużo dramy i wątpliwej poezji).


Niestety/stety, ale jest to nieprawda. Pomyliło Ci się! W rzeczywistości wyglądało to tak, że The Doors miało nagrać cały album pt. "The Celebration of the Lizard", ale z tego zrezygnowało, uznając projekt za nierealny do wykonania w krótkim czasie, jaki narzuciła im wytwórnia. Ze stosunkowo długiego poematu pt. "Święto Jaszczura", na płycie "Waiting for the Sun" znalazł się zaledwie jeden mały fragment, który stanowi główną część utworu "Not to Touch the Earth". W całości "Celebrację" wykonywano tylko na koncertach i to z reguły znacznie później - od końca 1969 roku. Zapis całości można znaleźć na najlepszej koncertówce Doorsów, czyli na "Absolutely Live" z 1970 roku. Wydaje mi się, że trwający niecałe 4 minuty "Not to Touch..." nie zdominował całej płyty na tyle, by można ją było nazwać "pogrobowcem Ceremonii Lizarda".

Crazy pisze:
tylko na muzykę, która jest tym, co w Doorsach lubię najmniej


Mam nadzieję, że albo Ty się przejęzyczyłeś, albo ja czegoś nie zrozumiałem. MUZYKA JEST TYM, CO W DOORSACH LUBISZ NAJMNIEJ?! Mógłbys nieco 'elaborować na tym'? ;-)

Crazy pisze:
Cóż, nie rozumiałem nigdy zachwytów mojego Przyjaciela nad Summer Almost Gone, dla mnie obok Indian Summer taka typowa nuda.


Cóż, oba te utwory są genialne i przepiękne. Jeden lepszy od drugiego; trudno mi się w tej chwili zdecydować na wybór między nimi. Gdzie Ty tam widzisz nudę???

Crazy pisze:
zwykły bałagan, wywołany konkretnymi zresztą przyczynami biograficznymi.


Jeszcze nie! Za wcześnie! Kłopoty zaczęły się tak naprawdę (poza apizodem z koncertu w New Haven) dopiero rok później, a konkretnie od konceru w Miami, 1 marca 1969. Potem była już katastrofa - z policją, procesami i tak dalej. Natomiast w okresie nagrywania "Waiting" cały zespół trzymał się wciąż bardzo mocno, a Jim nie miał jeszcze swych słynnych problemów ze złym towarzystwem i skrzynkami whiskey. Muzycznie początek kłopotów mógłby być widoczny od "Soft Parade". Na "Waiting" wszystko jeszcze było pod kontrolą.


I jeszcze co do Five to One:

monika pisze:
Zdecydowany faworyt! Czaaaaad! Drapieżność i rebelia - choć z posmakiem bluesowej gorzkości... Jim na pograniczu światów: Shadows of the evening crawl across the years. Jedna z moich ulubionych piosenek The Doors w ogóle. Świetny finał od momentu: You see, I gotta go out in this car with these people and... i to, co następuje później...
, a
K.T.W.S.G. pisze:
Ostatni i najmocniejszy chyba utwór na płycie (...) Bardzo dojrzały numer, w którym wściekłość głosu Jima osiąga nieczęsto spotykane natężenie. Solówka Kriegera mocno chora i poszarpana - to lubię najbardziej... No i co ten Jim robi w trakcie: "Your ballroom days are over, baby (...) " i później wśród tych wszystkich "Get together one more time! (...)" CZAD!!!! Tam po prostu WSZYSTKO jest doskonałe! Po prostu genialny utwór.


Amigo, proszę Cię: weź sobie tego posłuchaj jeszcze raz i porządnie. Twoja niechęć do tego utworu jest wręcze nie pojęta! Szczerze mówiąc, gdyby mnie ktoś spytał tydzień temu na ile (wg mnie) Ty byś wycenił 5-2-1, to bym z dużą pewnością założył, że na conajmniej pięć gwiazd.


panek pisze:
bo mi ten kawałek zupełnie umyka i ginie wśród wielu doorsowych nijakich bluesów


The Doors nie nagrywało nijakich bluesów, ale nawet gdyby tak przyjąć, to Five to One jest tak dzikie i drapieżne, że od razu wybijałoby się ponad średnią.



Zobaczymy jak będzie przy Soft Parade :-)


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 28 marca 2006 14:41:11 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 15:36:56
Posty: 7699
Skąd: 52,2045 N, 20,9694 E
Crazy pisze:
Five To One nie kojarzy mi się zupełnie z bluesem.


Za dużo rockowego protest songu?


Crazy pisze:
nijakim bluesem jest Back Door Man


No, to jest typowy blues. Też nijaki. Tak się składa, że w moim odbiorze nijakość jest cechą niemal nierozerwalnie przynależną bluesowi...

_________________
Była tu wczoraj premier Suchocka,
chyba przypadkiem przed wyborami


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 28 marca 2006 17:22:43 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25424
K.T.W.S.G. pisze:
W rzeczywistości wyglądało to tak, że The Doors miało nagrać cały album pt. "The Celebration of the Lizard", ale z tego zrezygnowało, uznając projekt za nierealny do wykonania w krótkim czasie, jaki narzuciła im wytwórnia. Ze stosunkowo długiego poematu pt. "Święto Jaszczura", na płycie "Waiting for the Sun" znalazł się zaledwie jeden mały fragment, który stanowi główną część utworu "Not to Touch the Earth".

zdaję sobie z tego sprawę i nic mi się nie pomyliło :-)
nie miałem na myśli konkretnych utworów, tylko pewien klimat, który kojarzy mi się - może niesłusznie - z Lizardem, do któego przynależy Not To Touch..., ale także w moim odczuciu Unknown Soldier i Five To One, nawet jeżeli z oryginalnym Lizardem nie miały nic wspólnego. Możliwe, że to odczucie jest nieprawomocne, natomiast pozostaje faktem, że jest to ten styl Doorsów, który mi najmniej odpowiada.


K.T.W.S.G. pisze:
Mam nadzieję, że albo Ty się przejęzyczyłeś, albo ja czegoś nie zrozumiałem. MUZYKA JEST TYM, CO W DOORSACH LUBISZ NAJMNIEJ?!

he he, no wiadomo, że nie w ten sopsób. Chodziło mi o tę konkretną muzykę - nazwijmy to: ten styl - który kojarzy mi się z Lizardem, a więc, powtarzam, malo muzykalności, a dużo krzyczenia.

A co do tego kryzysu w zespole... no nie wiem... jesteś większym znawcą, ale moim zdaniem już to, że idea nagrania Lizarda na płycie padła było jakims symptomem kryzysu... tak to zawsze widziałem, a przede wszystkim słyszałem na tej płycie. A jeżeli nie kryzysu, to w najlepszym razie pośpiechu.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 491 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 ... 33  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 8 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group