Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest pt, 24 maja 2024 20:09:07

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1880 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 ... 126  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 17 lutego 2006 00:33:21 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22919
Wczoraj minęło 15 lat od wejścia "Parady wspomnień" na listę trójki, czyli od momentu mojego pierwszego świadomego usłyszenia Kultu i zainteresowania się już na sstałe muzyką rockową, o!

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 17 lutego 2006 00:50:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25424
Crazy pisze:
Tata 2

* * * * 1/2


posłuchałem i chyba nawet bym podwyższył do pięć! rewelacyjna płyta! po raz pierwszy zdała mi się lepsza niż jedynka. Muzycznie perełka, a wokalnie... to był kiedys najlepszy wokalista w tym kraju!!! :-(

natomiast z przykrością stwierdzam...

Crazy pisze:
Your eyes

* * 1/4

(najlepsza piosenka: Zgroza
najlepszy moment: refren Czterech głupców
najlepszy tekst: Marność)

Cienko. Jest tu para hitów, które były bardziej hitami niż dobrymi piosenkami: Parada wspomnień o BARDZO udanym tekście, ale zupełnie bez pomysłu w warstwie muzycznej oraz Rząd oficjalny, nudny jak flaki z olejem.
Jest też oczywiście kilka dobrych momentów, zwłaszcza trzy piosenki wymienione wyżej w nawiasach, Sześć lat później i mimo wszystko Parada - ale brakuje tej płycie iskry. Kult gra tu jak zespół ze środka drugiej ligi według mnie.


... że zgadzam się z kazdym słowem, co tu je napisałem, i niestety z gwiazdkami mniej wiecej też :-( Posluchałem po Tacie 2 i zjazd w dół zaliczyłem okrutny...
Początek płyty jak najbardziej OK, pierwsze cztery utwory. Ale potem te wszystkie Barrumy, Medelliny to jest dla mnie zupełnie nieciekawe, o Paradzie i Rządzie moge tylko powtórzyć, co powyżej. 6 lat później bardzo dobre, ale jakoś osobistego stosunku nie mam, co by mógł uratować...

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 21 lutego 2006 01:24:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22919
Kazik i Kult na Liście Trójki:

Obrazek
Obrazek
Obrazek

Obrazek
Obrazek

kilka rzeczy tu się zaskakujących znajdzie, zwłaszcza jeśli chodzi o Kult. W przypadku Kazika widać że ma wciąż sporą grupę fanów, potrafiących utrzymać kawałki długi czas na liście, ale choć są wciąż dość długo obecne w notowaniach, zajmują niższe pozycje niż kiedyś. Potwierdza się też dość częsta opinia, że najlepsze czasy Kultu i Kazika skończyły się po nagraniu Krachu i Maszyn. Przykra sprawa z "Psalmem" i z "W południe", widać też dziwną politykę niedźwieckiego - nie grano w Trójce tak wielkiego przeboju jak "45-89"

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 21 lutego 2006 14:41:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25424
Budyń pisze:
Przykra sprawa z "Psalmem" i z "W południe",

no dokładnie! :shock:

Ale jestem zaskoczony kupą numerów jeden z Krachu i nieco potem z Melassy. W tym czasie Kultu słuchałem na potęgę, ale za to nie słuchałem prawie nigdy Trójki. No no.

Budyń, dzięki! Świetne zestawienie, nieraz sobie jeszcze zerknę.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 21 lutego 2006 15:23:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 14:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
Ja bym jeszcze dorzucił niskie statystyki Polski (raptem 7 tygodni i najwyżej na 4 :shock: ) no i ogólnie utworów z Taty zwłaszcza pierwszego, który przecież był megasukcesem Kultu, tu wypada bladziutko w zestawieniu z takim Krachem przykładowo.

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 21 lutego 2006 18:37:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 15:36:56
Posty: 7699
Skąd: 52,2045 N, 20,9694 E
Notowania ciekawe są, ale pokazują, jak bardzo w takich notowaniach liczy się to, jak dana piosenka jest fajna, tylko to, jak dany wykonawca jest w danym momencie popularny. Wśród fanów Kultu frakcja uznająca Krach za najlepszą płytę jest pokaźna, ale jakoś nie chce mi się wierzyć, żeby ktokolwiek uważał, że Lewy czerwcowy bardziej zasługuje na 1 miejsce niż Parada wspomnień, Polska, Wódka (której w ogóle nie ma!), Baranek itd. Ale to właśnie po sukcesach Tatów i Wydawcy wśród osób, którym Kult dawniej był obcy, pierwszy singiel nowej płyty zajął pierwsze miejsce, mimo że zdaniem moim i pewnie wielu starych fanów Kultu, nie jest on specjalnie wybitny.
Podobnie z Melasą, z której są trzy pierwsze miejsca. Jakoś tak się zrobiło, że singiel Kazika niemal z automatu dostawał głosy, niezależnie, co by to było...

_________________
Była tu wczoraj premier Suchocka,
chyba przypadkiem przed wyborami


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 21 lutego 2006 18:43:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22919
aha, nie wiem jakim wałem zniknęło z tabeli, oczywiście na liście był jeszcze "Generał Ferreira"

Kod:
Kult   Generał Ferreira    1991-05-31   2   1991-06-14   37   1

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 14 marca 2006 21:44:09 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22919
Wywiad z Bananem ze strony Stodoły

Cytat:
KULT - wywiad koncertowy...

Nie zdziwiłbym się, gdyby tacy krytycy byli gratyfikowani przez duże wytwórnie, tak jak niektórzy lekarze przez koncerny farmaceutyczne. Kiedyś ktoś mógłby sprawdzić te powiązania, bo to wyjaśniłoby parę kwestii w tej branży.


Najnowsza płyta Kultu "Poligono Industrial" ukazała się 5 grudnia 2005. Już w pierwszym dniu sprzedaży pokryła się złotem. 16 marca w Klubie Stodoła odbędzie się pierwszy koncert zespołu w Warszawie po oficjalnej premierze tej płyty. Z tej okazji rozmawialiśmy z Krzysztofem "Bananem" Banasikiem o tym, dlaczego Kult stanowi taki fenomen na polskim rynku muzycznym, krytykach, a także o tym, jak koncerty wyglądają z drugiej strony sceny.

Kasia Rogalska: Po wydaniu płyty „Poligono Industrial” w mediach głównie Ty się udzielasz jako przedstawiciel Kultu. Wynika to z tego, że miałeś na tym krążku najwięcej do powiedzenia?

Krzysztof "Banan" Banasik: Producencko tak, kompozycyjnie w zasadzie też. Na „Salon Recreativo” więcej było kompozycji Janka Grudzińskiego i zdarzały się też kompozycje Kazika, nie mówiąc o jednej jedynej kompozycji Piotra Morawca. W przypadku „Poligono Industrial” nad produkcją starałem się czuwać od samego początku, żeby uniknąć pewnych nieporozumień z przeszłości. Na „Salon Recreativo” przypisywano mi pewne rzeczy, a ja nie miałem na nie wpływu od początku. Wyszło to tak, że ja zostałem sam z materiałem, a reszta wyjechała na wakacje. Wcześniej każdy dopilnował miksu swojego utworu, więc nie można mówić o produkcji jako takiej.

Chociaż zaczęliśmy od „Poligono”, to chciałabym dzisiaj porozmawiać o czymś innym. O tej płycie już sporo zostało powiedziane i zapewne fani Kultu już to wszystko wiedzą. Patrząc na różne statystyki, śmiało można stwierdzić, że na koncerty Kultu przychodzi więcej osób niż na koncerty innych zespołów rockowych . Z czego to wynika?

Po prostu gramy dobre koncerty. Zdarzają się oczywiście słabsze, które są wynikiem zmęczenia zespołu długą podróżą lub słabego nagłośnienia, ale to potrafi osłabić każdą sytuację. A my jesteśmy po prostu dobrym zespołem koncertowym, w którym od wielu lat trzon jest taki sam. Większość z nas, oprócz perkusisty i sekcji dętej, gra już w Kulcie około 20 lat. Znamy się dobrze, mamy coraz lepszy sprzęt. Gramy też czasami trochę prób, co się kiedyś rzadko zdarzało. A to jednak ma znaczenia dla kondycji zespołu, bo tak naprawdę nie gramy tak często jak się niektórym wydaje. Głównie gramy na jesieni i późną wiosną, gdy zaczynają się juwenalia. W ciągu roku to są sporadyczne koncerty. Po takich kilku miesiącach odpoczynku trzeba się spotkać i przypomnieć pewne rzeczy, bo to też jednak ucieka. Można więc powiedzieć, że jest to suma pracy i zgrania.

Oprócz pracy muzyków i zgrania ważnym elementem koncertu jest też chyba publiczność?

Oczywiście. W sprawie ostatecznego werdyktu, czy koncert był fajny, czy nie, jednak najwięcej ma do powiedzenia publiczność. Czasami nam się zdarza, że się z nią w tym mijamy. Nie mówimy tego oczywiście publicznie, ale między sobą. Mówimy: „Było słabo”, ale ludzie są zachwyceni, a czasami odwrotnie: myślimy, że jest super, a publiczność „Niby fajnie, ale bez rewelacji”. Jeśli faktycznie zdarza się tak, że nam się dobrze gra i tak samo odbiera to publiczność, koncert jest bardzo dobry, wtedy fani zapamiętują to na wiele lat . Nam jest trochę trudniej, bo jednak gramy kilkadziesiąt razy w roku. A gdy ktoś widzi nas raz lub dwa – trzy razy do roku, to może zapamiętać, że któryś koncert zrobił na nim szczególne wrażenie.

Chyba nawet pomimo tej ilości macie jakieś koncerty, które zapamiętujecie z różnych powodów?

Pamięć mam dobrą, ale krótką… (śmiech) Podobał mi się drugi koncert, który graliśmy 26 lutego w Dublinie. Graliśmy tam dwa koncerty dzień po dniu. Pierwszy też oczywiście był fajny, bo wcześniej nie graliśmy w tym miejscu, ale trochę hałaśliwy. Drugi był bardziej osadzony, dopracowany, pod większą kontrolą. Poza tym Kazik się bardziej otworzył, bo ostatnio miał problemy z odnalezieniem się w tej historii. Pierwszy koncert był taki, jakie nam się zdarzały ostatnio w Polsce. Na drugim się przełamał i to naprawdę dużo wszystkim dało.

Czy publiczność, która obecnie przychodzi na koncerty Kultu bardzo różni się od tej, która przychodziła, gdy zaczynałeś w nim grać?

Tak, różni się. Na wszystkie koncerty przychodzi po prostu inna publiczność. Pamiętam koncerty, które grałem z Armią i Izraelem, zarówno te małe, klubowe, jak i duże, plenerowe. Kiedyś przychodzili ludzie, którzy tworzyli pewną społeczność. Teraz oczywiście tacy też przychodzą, oni stanowią trzon fanów. Jednak ponieważ media mają szersze i mocniejsze pole rażenia, na pewno przychodzi też dużo osób, które przypadkiem gdzieś o koncercie usłyszały albo po prostu są zaciekawieni tym, co się dzieje akurat w ich mieście. Abstrahując jednak od tego, jak się znaleźli na tym koncercie, mają też oni inną mentalność. Miałem wrażenie, że ci, którzy przychodzą na koncerty akurat tych zespołów, buntują się przed całym systemem. To było oczywiste. Nie miały szansy przebicia zespoły, które dobrze grały i śpiewały, ale nie miały przekazu społecznego. To od razu była zdrada i ludzie to odczuwali. Oczywiście mogły grać, jak Papa Dance, lansowane w radiu, ale nie miały szansy zaistnieć na koncertach. Pamiętam taki koncert Deutera, kiedy Kelner śpiewał w nowym składzie z Kciukiem i świetną wokalistką Beatą Pater w chórkach. Ponieważ wtedy zmienili formułę z punkowej na funkową, to była kompletna zima na sali. Nieważne było co Kelner śpiewał, bo w parze za liryką idzie też jakiś przekaz muzyczny. Punk czy reggae zawsze kojarzyło się z przekazem załoganckim, antysystemowym. Funk był bezsensowny, niezrozumiały. Teraz mam wrażenie, że to wszystko się rozmiękczyło.

Skoro już mówimy o różnicach pomiędzy publicznością, to zapytam jeszcze o ludzi, którzy przychodzą na koncerty w małych miastach i w dużych.

Też się różnią. W dużych miastach przychodzi dużo studentów. Jest inny poziom wykształcenia i zamożności, obycia również. W małych miastach jest tak, jakby tam czas wolniej płynął. Ludzie są mniej zmanierowani, bardziej się cieszą, że ktoś do nich przyjedzie. W dużym uproszczeniu: mniejsza lokalna społeczność tworzy coś na kształt dawnej załogi, bo wszyscy sie raczej znają. Kiedyś, jak ludzie przychodzili na koncert,to zwykle się znali choćby z widzenia. Teraz czasem poznają się na forach, a potem umawiają się na spotkania. Dawniej znali się z miejsc, w których bywali na co dzień – mieli taki sam światopogląd, podobną historię życiową. Teraz to wszystko jest bardziej wirtualne.

Ale niewątpliwie wynika to z chęci stworzenia wspólnoty, szukania bliskości.

I to jest pozytywne, ale negatywnym aspektem jest to, że to polega na takim wirtualu. Można to porównać do małżeństwa przez agencję. Czasem to może być fajne, ale czasami okazuje się, że ci ludzie wcześniej nie poznali się dobrze. Znają się tylko z wyimaginowanych historii, z opinii, które ktoś napisał siedząc w ciepełku przed komputerem. Ja widziałem parokrotnie ostrą wymianę zdań pomiędzy ludźmi, którzy znają się od paru lat i nagle okazuje się, że tak naprawdę się nie poznali. Nie wiedzą, dlaczego ktoś ma takie, a nie inne opinie. W każdym razie dobrze, że ci ludzie w ogóle się spotykają, to jest pozytywne zjawisko. Myślę, że łączy ich zamiłowanie do liryki, słów Kazika . Bardziej nawet niż do muzyki, ona jest na drugim miejscu. Muzyka się zmienia na przestrzeni lat, zawsze tak było. To tak jak z malarzami – mówi się o wczesnym lub późnym Cezannie. Czasami odnajduje się zapomniane szkice np. Dalego i one są na topie. Oryginalne nagrania taty Kazika zostały wydane i to był też majstersztyk. Nieważne, że zostały zgrane ze zwykłego magnetofonu kasetowego, ale były totalnie realne. My oczywiście później zagraliśmy je jak najlepiej potrafiliśmy, ale akurat w tym przypadku tata Kazika zaśpiewał bardziej autentycznie. Widać, że one były jego w stu procentach.

Czy nie jest trochę tak, że przez krytyków Kult został wpisany w pewną formę: grają dobre koncerty, nagrywają co jakiś czas płytę, ale w sumie niczego nowego nie można się po nich spodziewać?

Zależy w jakiej skali to rozpatrywać. Ja uważam, że Kult gra bardzo inne rzeczy niż grał kiedyś. Wystarczy porównać z płytą „Ostateczny krach systemu korporacji”, gdzie z kolei było dużo głosów, że zaczęliśmy grać ostro, czasem jak KNŻ. Zawsze się znajdą krytycy. To jest kwestia rozeznania w temacie. Teraz są zupełnie inne brzmienia, zupełnie inne podejście, a przez to zupełnie inna muzyka. Ale w sumie świetnie, że krytycy tak mówią, bo kiedyś Kult był również ceniony za to, że był krytykowany albo niezauważany w pewnych aspektach. Teraz już trudno go nie zauważyć, więc niektórzy sobie pozwalają na krytykę. I bardzo dobrze. Niech wychwalają wszelkie gwiazdy z „Idola” albo z majorsów, promowane za ciężkie pieniądze. Nie zdziwiłbym się, gdyby tacy krytycy byli gratyfikowani przez duże wytwórnie, tak jak niektórzy lekarze przez koncerny farmaceutyczne. Kiedyś ktoś mógłby sprawdzić te powiązania, bo to wyjaśniłoby parę kwestii w tej branży.
Na pewno też mają trochę racji, jeśli krytyka jest wyważona. Gorzej, jeśli ktoś pisze kompletne bzdury bez pokrycia, a z paroma takimi recenzjami się spotkałem. To natychmiast dyskwalifikuje krytykującego, niezależnie od tego, w jakim periodyku by nie pisał lub pod jakim pseudonimem w Internecie by się nie ukrywał. Zresztą już wiele osób zauważyło, że jest trend, żeby krytykować Kult i Kazika. Powtórzę jeszcze raz: i bardzo dobrze – niech krytykują. Kiedyś też im więcej krytykowali, tym było lepiej, bo ludzie sami wiedzą jaki wydać osąd. Nie sugerują się tym, co jest gdzieś napisane.

Niezależnie od tych głosów krytyki, Kult wyróżnia specyficzne podejście do ludzi, którzy przychodzą na koncerty. Najprostszym tego przykładem jest choćby Kult Ochrona.

Chyba rzeczywiście ochrony w tej formie nie ma żaden inny polski zespół. Niektórzy wykonawcy jeżdżą oczywiście ze swoimi bodyguardami, ale to zupełnie co innego. To jedna z niewielu dobrych rzeczy, które w tym kraju zdarzyły się pod względem koncertowym. Ludzie, którzy przychodzą na koncerty z naszą ochroną nie muszą się martwić, że spotka ich coś niebezpiecznego, nawet przy przerzucaniu przez barierki. Ochrona jest po to, żeby im pomóc, a nie po to, żeby ich ukarać. Oni starają się łapać tych ludzi jak niemowlęta (śmiech). Można powiedzieć, że to też część naszego sukcesu. Tak powinno być wszędzie. Ostatnio zauważyłem, że nawet lokalne agencje ochrony starają się zmienić swoje podejście. Wieteska od wielu lat instruował na naszych koncertach szefów ochrony, jak ci ludzie mają się zachowywać. Czasami to skutkowało, czasami wywoływało wrogość. Ochrona z agencji wszelakich też się uczy, że nie chodzi o to, aby komuś wykręcić rękę, tylko, żeby nikomu się nic nie stało i żeby było miło.

Pamiętam, że w zeszłym roku na festiwalu w Węgorzewie byliście bliscy przerwania koncertu po tym, jak ochrona wykręcała ludziom ręce i wyprowadzała ich zgiętych w pół. Nawet zeszliście na 20 minut ze sceny i dopiero po załagodzeniu sytuacji wróciliście.

To faktycznie wyglądało dramatycznie. Kazik wielokrotnie przerywał w takich momentach. Było też wiele takich sytuacji, gdy ochroniarz czy szef ochrony chciał bić Wieteskę lub Kazika, bo Kazik potrafi ze sceny inwektywami poszczuć jakiegoś typka. Gdy są takie sytuacje, to jedyną właściwą decyzją jest zejście zespołu ze sceny. Wtedy od razu wiadomo o co chodzi. Bo jak zespół gra i coś się dzieje pokątnie przy tym hałasie, nawet mogą kogoś katować, to nikt tego nie zauważy. Gdy zespół schodzi ze sceny, wszystkie oczy zwracają się na tę sytuację i następuje otrzeźwienie. Mam nadzieję, że inne zespoły też się na to uwrażliwią. Być może ludzie na naszych koncertach mają czasami taką świadomość, że nie powinno im się nic stać i sami mogą prowokować takie sytuacje. Władek, który kiedyś z nami jeździł, opowiadał, że w Łodzi koleś z pierwszego rzędu po prostu na niego pluł. Gdy trwało to jakiś czas, Władek trafił go raz a dobrze i koleś zrezygnował. Taki ochroniarz też nie może sobie pozwolić, aby być opluwanym lub wyzywanym. On wie, jak nie zrobić krzywdy i nic złego tamtemu kolesiowi się nie stało, ale odpuścił sobie.

W sytuacji, która obecnie panuje na polskim rynku muzycznym sprzedaż płyt przynosi niewielką część dochodów w porównaniu z tym, ile można zarobić na koncertach.
W związku z tym niektóre młode zespoły twierdzą, że nie opłaca się w ogóle nagrywać płyt, tylko trzeba grać koncerty, żeby zdobyć publiczność. Co o tym sądzisz?

Wiadomo, że zespół zanim nagra płytę, powinien grać, ograć się. Być żywym zespołem, który funkcjonuje na mniejszych i większych scenach. Później powinien jednak nagrać płytę, bo jest ona studium jego dokonań. Po pierwsze, można to zrobić dla samej satysfakcji po pewnym etapie działania. Po drugie, ewidentnie to działa na zasadzie promocji. Gdy masz nagranie dobrej jakości, możesz je zaprezentować w mediach, można zrobić teledysk. Wiadomo, że większość ambitnych zespołów po nagraniu płyty i tak nie będzie prezentowana w radiach, bo one rządzą się pewnymi prawami. Na to nie trzeba zwracać uwagi. Zawsze jest trudniej na początku, ale później to procentuje. Często kontrakty, które podpisują te zespoły są na poziomie naprawdę słabym. W wielu sytuacjach nie zarabiają nic, wręcz są na minusie. Sam to znam w przypadku zespołu Armia, który sprzedaje się w innej skali niż zespół Kult. I jeżeli Armia jest w ten sposób traktowana, to nie dziwię się zespołom debiutanckim, które nie mając zmysłu do biznesu, są taką perspektywą zniechęcone. Mimo to nie powinni się poddawać, bo na przykład za komuny było o wiele trudniej. Były dwie czy trzy wytwórnie i żeby wydać płytę, trzeba albo było być znanym zespołem, albo mieć chody, albo naprawdę być zauważonym w mediach. Teraz tak naprawdę każdy może to zrobić. Uważam, że jeśli ktoś na samym początku namęczy się trochę z graniem, wydawaniem, to będzie zawodowcem. Jeśli ludzie dają za mało od siebie, wszystko mają podane na tacy, później są z tego tylko problemy.

Takie samo, trochę prowokacyjne pytanie, zadałam Wojciechowi Waglewskiemu. Stwierdził, że nie powinno się zwracać uwagi na to, czy coś się sprzedaje, czy się na tym zarabia, tylko zajmować się sztuką.

Na pewnym poziomie oczywiście tak można powiedzieć, bo ma się już doświadczenie. Natomiast młodzi patrzą na to z innej perspektywy. Dla nich chęć zaistnienia jest istotna i jednym z przejawów tego zaistnienia jest właśnie płyta. Ona jest namacalna, można jej dotknąć. Koncerty są ulotne. Płyty można posłuchać w domu, komuś ją dać.

Czyli Ty sobie nie wyobrażasz tworzenia muzyki bez współistnienia tych dwóch elementów: nagrywania płyt i grania koncertów?

Wyobrazić to sobie mogę, ale wydaje mi się, że skończyłoby się to jakąś totalną męką (śmiech). W dzisiejszych czasach coraz więcej czasu spędzam w domu, kreując różne dźwięki, bawiąc się producencko. Czasem mniej gram na żywych instrumentach, aż muszę sobie tworzyć dyscyplinę , żeby tego nie pomijać. Bywa że wydaje mi się, że mógłbym już tylko pracować przy komputerze, jednak po jakimś czasie brakuje koncertów. Ja większość życia spędziłem na scenie, w trasie. Wiem, że bardzo bym cierpiał, gdybym stwierdził, że nie gram koncertów, tylko produkuję muzykę. Uważam, że największym przeżyciem jest jednak kontakt z publicznością. Można produkować różne rzeczy, nawet najlepsze na świecie, ale największą konfrontacją jest granie na żywo. To są autentyczne emocje. Kiedyś przecież nie było nagrań. Niektórzy są nawet na tyle ortodoksyjni, że twierdzą, że muzyki nie powinno się w ogóle nagrywać. Nagrana muzyka to jest coś takiego, jak woda zatrzymana w czasie pod postacią lodu.

Czy to właśnie z tego powodu Kult w tej chwili broni się przed nagraniem płyty koncertowej? Z obawy przed tym zamrożeniem emocji?

Myślę, że większość zespołu chciałaby ją nagrać. To jest tylko kwestia Kazika, który bywa zajęty swoimi różnymi projektami. Myślę, że za jakiś czas i do niego dotrze to, że warto to zrobić teraz, gdy zespół jest w dobrej formie. Większość z nas ma po czterdzieści parę lat, ale jeszcze nie pięćdziesiąt. Koncerty są na dobrym poziomie. W tym kraju, my przynajmniej, nie możemy zrobić lepszych koncertów: z lepszym sprzętem, czy światłami. To jest tylko kwestia dopracowania niuansów: może wizualizacji, zagrania czegoś lepiej. W naszym przypadku można by się nawet pokusić o wydanie dvd, gdzie mógłby na nim być nie tylko koncert, ale i wywiady, teledyski, historia. Sam koncert też powinien być zrobiony na dobrym poziomie, żeby na przykład można sobie wybierać ujęcia z kamer. To byłoby fajne.

Gdybyś w tej chwili był w wieku około 20 lat, tak jak chyba największa część publiczności przychodząca na Wasze koncerty, to chodziłbyś na Kult?

Zależy jaką bym miał świadomość. Myślę, że bym poszedł, chociażby z ciekawości. Kiedyś, jak byłem bardzo młody i nie grałem w Kulcie, to byłem raz na ich koncercie jako widz. To chyba był jakiś przegląd w Remoncie na sali w Rivierze, grało kilka zespołów. Pamiętam, że Wieteska grał na basie, czasem klangiem a wtedy to oznaczało raczej szpanera, większość bitów była z keyboardu Casio. Nie byłem fanem, na co dzień tego nie słuchałem, ale na koncercie mi się podobało, chociaż preferowałem formy bardziej rockowe lub reggae. Tutaj było takie nie wiadomo co, a jednak miało jakąś moc, świeżość , zapamiętałem ten koncert pozytywnie. W dzisiejszych czasach pewnie też bym poszedł, żeby zobaczyć co to takiego. Obecnie jeśli chodzi o przekaz, to jest tak naprawdę w Polsce kilku wykonawców, którzy mają coś do powiedzenia. Jeśli ktoś widzi pewne rzeczy, to nie może przejść obok tego obojętnie.

Co będzie można zobaczyć na najbliższym koncercie w Stodole?

Na scenie na pewno nas ośmiu. Mam nadzieję, że w dobrej formie. Nawet jeśli koledzy chorowali, to mam nadzieję, że już wyzdrowieli . Jeśli chodzi o repertuar, to nic nowego nie będzie. Nie zrobiliśmy nic nowego, ani nie przypomnieliśmy sobie niczego ze starszych piosenek. Nie było na to czasu ani energii. Zmienić to może tylko próba dzień przed ... jeśli się zdarzy. Ale na pewno będzie to dobry koncert.

Rozmawiała: Kasia Rogalska

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 21 marca 2006 13:28:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 15:36:56
Posty: 7699
Skąd: 52,2045 N, 20,9694 E
Tak się zastanawiam, dlaczego Kult w zasadzie przestał mi się podobać. Tzn. nowe dokonania Kultu, bo stary Kult zostanie Kultem. (Wiem, że wygląda to jak marudzenie w stylu "bez Bryla to nie Armia" ;-) )
Po pierwsze, co wyrażałem już po wielokroć - Kazik się rozdrobnił.
Kiedy tworzy się setki dzieł, łatwiej wśród nich o mało wartościowe.
Ale chyba nawet nie tylko o to chodzi. Bo przestał mi się podobać też Kult jako taki, a nie tylko różne wcielenia Kazika. Początkowo myślałem, że coś się musiało w Kulcie jakoś wywrócić na drugą stronę. Szukałem punktów przegięcia - OKSK? Taty? Mój wydawca? Ostatecznie jednak wydaje mi się, że Kult tak naprawdę nie zrobił żadnej rewolucji w swojej działalności, że po prostu to, co kiedyś wyróżniało Kult, teraz go - w moim odbiorze - przytłoczyło. Kult zawsze robił rzeczy, które można nazwać dziwnymi. Pierwszy nagrany utwór - Piosenka młodych wioślarzy była wszak w jkaiś sposób "dziwna". Ale kiedy to były jakieś pojedyncze Elektryczne nożyce pośród Kultów, Wódek, Polsk, Do Ań itp., to był to ciekawy zabieg, interesująca odskocznia. Kiedy do muzyki dochodził saksofon albo waltornia, albo klawisze, to było interesujące urozmaicenie.
Teraz zaś (tj. w czasach Salonowo-Poligonowych) akcenty się odwróciły. Teraz są same dziwności, a piosenki w porządnym, rockowym stylu są wyjątkami. Teraz Kult to nie zespół rockowy, ale jakaś formacja dęta z gościnnym udziałem gitary.
I dlatego wolę stary Kult.

_________________
Była tu wczoraj premier Suchocka,
chyba przypadkiem przed wyborami


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 21 marca 2006 13:57:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 14:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
Niedawno miałem podobne rozterki. I wnioski też były podobne.
Kult jako taki przestał mnie zaskakiwać wspaniałymi piosenkami. Te które są, są poprawne. Akurat żeby ich posłuchać w radio.
No i przytłaczająca ilość materiału, Kazik, Nażywo, Staszewski. Do pewnego momentu przynajmniej te drogi były rozdzielone. Wiadomo, że Kazik to były sample, rap itd. KNŻ mocna jazda gitarowa. A Kult tradycyjne granie rockowe. Chyba od Krachu, Groszy i Melassy to się wszystko zaczęło zlewać w jedno. I ja straciłem rachubę kolejnych wcieleń a z czasem i zainteresowanie.

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 21 marca 2006 15:45:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25424
Hmm.

Z czym się zgadzam:

- że dziwność przytłoczyła normalne granie i stała się dziwacznością, której się nie chce słuchać

- że Kazik padł przez to, że się rozdrobnił, co doprowadziło do wypalenia

- że od Krachu/ Groszy mniej więcej zaczęło się zlewać, co jest czym.

No bo na krachu mamy z jednej strony typowo Knżetowe Ja wiem to, a z drugiej jakies Archiwum polskiego jazzu, raczej z Kazika samplowego.
A na Groszach sporo takich utworów, no... mocno Kultowych.

Z czym się nie zgadzam (albo źle wyczuwam intencje panka i mareckiego):

- że już wtedy, w momentach zlewania a potem rozdrobnienia, czyli pod koniec lat 90. i na przełomie wieku, twórczość Kazika przestała być interesująca.

Bo jednak i Krach, i Grosze (1997, 98 ) to świetne płyty. Szkoda, że granice się zacierały, ale trudno mi sarkać, kiedy mam takie piosenki jak Ja wiem to właśnie, czy - he he - Nie mam nogi.
Bo choć w pewnym momencie ilość jednoczesnych projektów Kazika przyprawiała o ból głowy - Las machinas 1999, Melassa 2000, Piosenki Weilla 2001, po drodze Jugoton, El Dupa, Mazzoll, jakieś gościnne występy co chwila - jeszcze wtedy miałem odczucie, że Kazik jest po prostu NIESAMOWICIE płodny. To, co tworzył było nadal przeważnie DOBRE, a ilość wręcz przytłaczała.

Ale chyba w tym nadmiarze sedno. Jeżeli nawet wtedy było to jeszcze dobre, to jednak doprowadziło do wypalenia. No i Salon był tego pryzgnębiającym dowode. Potem już nic nie było dobre moim skromnym zdaniem, z wyjątkiem zupełnie pojednyczych piosenek. Na płytę z piosenkami Waitsa bardzo czekałem, ale to nie nadaje się zasadniczo do słuchania, zwłaszcza w porównaniu z melodiami Weilla, które sa jak dla mnie ostatnim w pełni wartościowym dziełem Kazika.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 21 marca 2006 16:16:51 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 14:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
Ale Crazy właśnie o to chodzi. To nadal jest często DOBRE tylko że kiedyś było często WYBITNE. Tutaj jest różnica.

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 21 marca 2006 16:26:19 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25424
oj nadal to dobre już nie jest... :?

tak, było wybitne, a na przełomie wieku było wciąż bardzo dobre
potem nastąpił bóm! ale w złą stronę...

Zawsze uważałem też, że gwoździem do trumny kazika była nieumiejętność selekcji materiału. Po raz pierwszy był to problem na Krachu. Gdyby z tej płyty wyciąć kilka numerów, mieliyśmy naprawdę świetną rzecz. Choć i tak daje radę. Podobnie na 12 groszach, chociaż wbrew pozorom tam mniej mi przeszkadza nadmiar materiału.
Problem się pogłębił na Las Machinas, która jest REWELACYJNA do pewnego momentu, a potem robią się żigi, no i przeede wszystkim na Mellasie, która w wersji płytowej zaczyna się od jeszcze gorszych żigów (dopiero od Komandora jest dobrze), a po utworze Kochajcie dzieci swoje, który od bidy ujdzie, w sumie mógłby byc interesującym zakończeniem płyty, robi się wręcz żenująco. Wicuś ulepił grzybki, no kurde :x
I tak dalej, i tak dalej.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 21 marca 2006 16:29:11 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22919
Crazy pisze:
Wicuś ulepił grzybki, no kurde

a ja bardzo lubię tę piosenkę.

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 21 marca 2006 16:42:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 15:36:56
Posty: 7699
Skąd: 52,2045 N, 20,9694 E
Tak, Crazy, zgadzamy się. Krach to bardzo dobra płyta, Grosze też (choć już tam zaczynało się to, co później przelało tamę).

_________________
Była tu wczoraj premier Suchocka,
chyba przypadkiem przed wyborami


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1880 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 6, 7, 8, 9, 10, 11, 12 ... 126  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group