Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest pt, 24 maja 2024 19:58:40

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 476 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14 ... 32  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 15 czerwca 2007 23:08:32 
U mnie też się zaczęło na etapie vitalogy, ale w okresie wydanie tej płyty. W okresie ten i VS znałem że to przereklamowane grundżowe pierdoły ;)
Ale ten zespół trzeba zobaczyć na koncercie. W Katowicach mnie nie nie powalili, ale w Chorzowie i Warzawie to z nóg ścieli w try miga.


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 16 czerwca 2007 01:00:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 12:17:46
Posty: 4937
Skąd: Biadacz
ja się w Pearl Jam zakochałem od pierwszego singla czyli Alive... nie odepchnął mnie sukces komercyjny grupy, bo po pierwsze to miał on miejsce na początku tylko w USA, a po drugie wydaje mi się, że mtv nie zajechało tego zespołu jak smells... nirvany... ale Vs był dla mnie dużym rozczarowaniem, Vitalogy też... dla mnie to zespół, który po nagraniu Ten mógłby równie dobrze nic wuęcej już nie nagrać... Po błyskotliwym Ten (*****) było Vs (***+) a potem wszystkie albumy równe (***) - na każdej płycie ze dwie, trzy perełki...

pozdro...
KoT


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 16 czerwca 2007 01:58:59 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 21 lutego 2007 23:27:13
Posty: 906
Skąd: Warszawa
Crazy...ale własnie ta publicystyka odroznia Pearl Jam od pseudo poetów...ich teksdty się czyta i same w sobie mogą dawac do myslenia...są jasne,proste...nie można śćiemniać,że piosenka jest o niczym,bo wwalili 1000 metafor...prosto i świetnie.Do tego genialna muzyka,muzycy no i wokal Veddera.

Ja osobiście wolę takie socjologiczne rzeczy niż piosenki niewiadomo o czym :wink:

_________________
Moja kapela: www.youtube.com/user/poligonnr4


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 16 czerwca 2007 13:46:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 09 grudnia 2004 12:21:40
Posty: 5834
kheh zazwyczaj jak wracam z koncertu czy mam jakieś ciekawe przygody zaraz siadam i piszę na forum tym razem mija już kolejny dzień a ciągle nie umiem nabrać dystansu bo myślami ciągle jestem w chorzowie


no podróż bez większych przygód mp3player+tyskie i pełen pociąg i jakaś wiekowa pani 'a co to tyle młodzieży' - ja : 'koncert' a ona 'jaki' a ja z najbardziej amerykańskim akcentem i mega poważną miną 'PEARL JAM' a ona 'a to pewnie z tego internetu' :lol: z katowic na stadion busem bez problemu, ładnych pań pytałem się o drogę i wskazały mi bardzo szybko ;) w zasadzie nie zwróciłem uwagi że już inne miasto ale ktoś z pasażerów mi zasugerował że powinienem wysiąść, tak też zrobiłem.
wiedziałem, że sporo ludzi przyjedzie tylko na linkin park niemniej jak zobaczyłem tak dużo młodzian w t-shirtach LP cośtam cośtam to lekki szok, ale nie negatywny, ale o tym później*.
bramy jeszcze zamknięte a młodsi znajomi już się chcieli pchać, stary doświadczony stiw poszedł w cień drzewa na kolejne piwo ( trzeba było jakoś się rozluźnić bo ciśnienie mi tego dnia miało skoczyć jeszcze sporo )

ej dobra nudzę już, dalej wbiłem już, fajowe t-shirty ale 80 zł to ja nie mam :( wbijam na stadion a tu taka mata na trawie - zajebisty patent :) nie kurzy sie nie błoci. czad ;]
supporty : pierwszy, sorry do dupy :D drugi trochę lepiej bo tak: zrobione to było koszmarnie, słońce i już sobie podaruję bo nie lubię złych rzeczy pisać, jedna tylko rzecz: szacun bo gdybym ja miał otwierać koncert pearl jamu to bym chyba nie był w stanie prawą ręką trafić w struny !

linkin park: no być może jedyny sposób żeby sporo osób ich zobaczyło to właśnie otwieranie koncertu pearl jam :D niemniej spora część publiczności tylko na nich przyszła i dostała swoje: show było na poziomie... wprawdzie trochę lepiej niż coma jeśli chodzi o sound niemniej gitary mi brakowało zdecyodwanie ( inna sprawa, że ten cały śmieszny PAn z afro nie kozaczył tam specjalnie ; ) no i dekoracje jakieś które zasłaniały sprzęty...
mi się podobały nawet 'czadowe' kawałki z pierwszej płyty, lekka rozgrzewka kości przed daniem głównym, ale po kazdym kawałku zwłaszcza jak pan z LP mówił jaki to dla nich fakin zaszczyt grać przed PJ miałem nadzieję że to już ostatni ;) przez moment nawet poczułem się jak na filmie 300 bo jak tamten pan z LP kazał podnieść ręce to posłuszna publiczność przysłoniła stiwowi słońce kheh no reklama rexony to to nei było :/ ;)
dobra szacun szacun, cześć pa ja chcę już PEARL JAM
i skończyli :)
wykorzystałem ruchliwość pod sceną i pchałem się tam gdzie będzie Mike ale... odpuściłem zadzwoniłem do Mareckiego i bezproblemowo się znaleźliśmy nie wiem jakim cudem ;) pogadawszy chwilę stwierdziłem że lepiej pójść zawczasu do toi toia niż na jeremy na przykład ;)
idę idę i spotkałem, a nie ważne no ;) hehe a tu nagle
cdn. idę coś zjeśc


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 16 czerwca 2007 21:33:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 12:17:46
Posty: 4937
Skąd: Biadacz
:shock:
chłopie skończ jeść, bo pękniesz !!!
:mrgreen:

pozdro...
KoT


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 16 czerwca 2007 22:41:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 09 grudnia 2004 12:21:40
Posty: 5834
Cytat:
chłopie skończ jeść, bo pękniesz !!!


racja !
nie no brak weny
z resztą na www.pearljam.pl jest rzetelna relacja i są jutjuby choć fatalnych jakości ale fajowo że są :D


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 18 czerwca 2007 00:28:53 
Mnie tam Linkin Park wynudził (miałem i mam złe zdanie o muzyce tej kapeli, ale nie będę wiele pisał, bo kilka osób urażę ;) ), a polemizując z Kotem MTV zajechało Pearl Jam podobnie jak Nirvanę :) Zresztą dlatego przestali kręcić teledyski, a wznowili takąż działalność wiele lat później


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 18 czerwca 2007 22:04:47 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 12:17:46
Posty: 4937
Skąd: Biadacz
Cytat:
a polemizując z Kotem MTV zajechało Pearl Jam podobnie jak Nirvanę

to ja może uściślę swoją tezę:
otóż na początku, czyli po wydaniu w USA dwóch pierwszych singli - Alive i Even Flow, Pearl Jam można było zobaczyć prawie wyłącznie w MTV amerykańskim. Na MTV Europe można było ich zobaczyć tylko na american top 20 (uwielbiałem tą listę - tylko rock i rap i same nowości ze stanów, które w europie przebijały się ponad pół roku później). Natomiast MTV zajechało kolejny singiel PJ - Jeremy leciał w kółko... ale i tak nie tak często jak 'Smells like teen spirit' Nirvany... Nirvana miała zreszta jeszcze drugą fazę zajechania - po headshocie Kurta 'Heart shaped box' puszczali do zarzygania, a potem jeszcze unplugged....

no więc ja się zakochałem w PJ jeszcze przed wielkim europejskim boomem czyli gdzieś na początku 1993 i nawet spece z MTV mitego nie zochydzili...
jako ciekawostkę dodam, że w samym roku 1994 wyszło 7 różnych utworów Pearl Jam na singlach (15 różnych wydawnictw !!!) a w 1993 roku miała miejsce przedziwna sytuacja - wytwórnia żyłowała jeszcze single z Ten, bo płyta się znakomicie sprzedawała, a na rynku był już nowy album - Vs. ... a taki Jeremy w USA wyszedł na singlu powtórnie w 1995 roku i siże załapał na hot100 !

ale fakt, że potem PJ na długo odstawiłem, zwłaszcza, że VS (na początku zapowiadany jako 'Five against one') uznałem za kotlet odgrzewany po Ten (z wyjątkiem Rearviewmirror do którego był teledysk z jakiegoś występu, a nie wyszło na singlu bo wtedy zespół wpadł na to, że nie będzie teledysków)

a Nirvanę poznałem na fali grania w MTV co godzinę, więc się sprcjalnie nie zachwyciłem - Nevermind kupiłem dopiero po czwartym i ostatnim singlu - In bloom - dla tego kawałka warto mieć Nevermind na półce...

pozdro...
KoT


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 19 czerwca 2007 10:51:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 12:49:49
Posty: 24337
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Pisałem tę relację na inne potrzeby, dlatego nic tu nie ma o spotkanych forumowiczach itp. Ale z lenistwa mi się nie chciało poprawiać, a z próżności chciało mi się nią pochwalić... :)

Jechało się dość spokojnie. To znaczy pomysł, który zwykle wydawał się sprytny, polegający na wyjechaniu z Poznania nie Głogowską, lecz przez Luboń i Mosinę, i wskoczenia na trasę na Wrocław dopiero w Stęszewie - okazał się tym razem niefajny bo w Luboniu remontują drogę. Remontują też drogę w okolicach Rawicza. Niby słuszne inicjatywy, ale na płynność i tempo jazdy wpływ mają one zgubny. Do Wrocławia dotarłem około 15.30, więc samemu należy sobie dopowiedzieć jak się przez to miasto przejeżdża o takiej godzinie. Ale od dotarcia na A4 droga do Chorzowa zajęła już tylko półtorej godziny. Zaparkowałem cwanie na jakimś osiedlu i ruszyłem na stadion.
Polskich supportów widzieć nie zdążyłem (wszedłem około 18.30) i wcale mnie to nie martwi. Podszedłem do stoiska z koszulkami, ale cena 80 PLN za sztukę mnie z lekka odstraszyła. Zresztą, koszulkę i tak miałem, odgrzebałem w szafie nabytek z 1994 roku z Kielc, z dumną okładką singla "Jeremy" jako nadrukiem. Koszulka jest dziś trochę przymała, no ale okazja była.
O 19.15 zaczął grać Linkin' Park, mający wyraźne grono fanów na stadionie. Grali tak z 75 minut. Zagrali wszystko co znałem, przy okazji okazało się że znam z 10 ich utworów, a wcześniej przysiągłbym, że jedynie połowę z tego. Nie przepadam za nimi, ale zagrali naprawdę fajnie. I trzeba przyznać że refren z "In the end" nadal buja jak przed laty.
Potem czekanie, czekanie... i są! Godzina 21.30.
Zauważyłem że Vedder zakłada gitarę, co jakąś rzadkością nie jest, no ale mimo wszystko w większości kawałków tego nie ma. Nie wiem dlaczego, ale z miejsca skojarzyło mi się "Rearviewmirror", bo to chyba przy teledysku (wielkie słowo, to było w studio kręcone) do tego kawałka pierwszy raz widziałem go grającego na tym wspaniałym instrumencie. No i zaczęli. Od "Rearviewmirror". Akustyka średnia (i tak miało być do końca) ale mało komu to przeszkadza. ludzie wzruszeni, szczęśliwi. Wykrzykuję wszystkie teksty które znam na pamięć (czyli mniej więcej do płyty "Yield" włącznie), koło mnie stoi dziewczyna o wyraźnie identycznym zasobie pamięci, co skłania nas do niejednego uśmiechu. Co ciekawe, jej towarzysz zna wszystkie kawałki po "Yield" (nie żebym ja ich nie znał, ale nie na pamięć), ciekawe jak to rozdzielili. Kolejna dziewczyna stojąca obok nie zna na pamięć zgoła nic i co utwór patrzy na całe to grono z wielką sympatią i podziwem.
A oni walą ostro w te gitary dalej. Jako drugi leci "Animal", co wzbudza we mnie oryginalne podejrzenie, że być może dziś zabrzmią wyłącznie kawałki z drugiej płyty. Ale nie, bo trzeci jest "Hail hail", czyli ostry początek jak się patrzy. Gdzieś w międzyczasie Eddie odczytuje z kartki kilka (naprawdę, tak z 5-6) zdań po polsku, co mu przynosi wielkie owacje, choć dykcję ma oczywiście w klimacie Benedykta XVI. Potem mówi już po angielsku. I w ogóle mówi często - wspomina Katowice, zwłaszcza drugi koncert, który był "one of the most memorable shows in his life". Dziękuje tym którzy przyjechali z innych krajów - tegoroczna trasa europejska jest dość średnio intensywna, więc na stadionie widać flagi czeskie, słowackie, chorwackie... I skarży się na bezsenność i problemy z głosem.
Jako następny grają "Corduroy", wspaniały numer, z melodyjną strasznie linią wokalną. Niby szybko nadal, ale już spokojniej, a zaraz potem "Given to fly", jeden z pierwszych magicznych momentów tego wieczora.
Potem mały skok na nową płytę - "World wide suicide", wyraźnie nie te emocje co starsze kawałki. Teraz Stone bierze gitarę akustyczną i z dedykacją dla wszystkich znajomych z przeszłości wykonują melancholijne "Elderly woman behind the counter in a small town". I dla podtrzymania sentymentalnego klimatu dowalają jeszcze "I am mine".
Ale nie ma zmiłuj, znów trzy gitary w akcji i oto wkracza "Lukin", jeden z najkrótszych i najbardziej agresywnych numerów w ich dorobku. A tuż po nim kolejny moment magiczny - pierwsza wycieczka na genialny, niezapomniany, debiutancki "Ten", w postaci utworu "Even flow". Rozimprowizowany do dobrych ośmiu minut. Śląski gigant szaleje ze szczęścia.
Potem znów mniejsze emocje przy "Comatose". Vedder znów skarży się na gardło i prosi o pomoc w odśpiewaniu następnego kawałka. "Nothingman". Jest cudownie, uwielbiam te momenty gdy cały stadion z bezbłędną znajomością tekstu podąża za wokalistą...
A po chwili jeden z bardziej radosnych dla mnie momentów - "State of love and trust". Co za niespodzianka! Uwielbiam ten numer, nie ma go na żadnej płycie, był tylko wykorzystany w pewnym filmie. Dziwi mnie że sporo ludzi go wyraźnie nie zna, no ale mogą nie pamiętać czasów sprzed lat piętnastu. Potem przyłajają jak się patrzy przy okazji "Spin the black circle" i nagle schodzą.
Ej, co jest? Już?
Trwa to kilka minut, wracają. Vedder przeprasza że były małe problemy ze światłem, ale to i tak chyba lepiej niż gdyby były z dźwiękiem. Niestety z dźwiękiem też są, ale o kulminacji tychże będzie za chwilę. Grają więc dalej. "Severed hand", "Leatherman", potem jakiś krótki liryczny kawałek, którego chyba nikt nie znał. Jeff znika ze sceny, wraca z kontrabasem. Już wiem co będzie.
Ano wiem. "Daughter". Pamiętny przebój przeciwko molestowaniu dzieci, z wplecionym tradycyjnie znanym skądinąd wersem "We don't need no education". Tym razem idą dalej i Eddie śpiewa nawet "President Bush, leave the world alone", ale akurat ich stosunek do władzy ich kraju od lat nie jest tajemnicą.
Po chwili jakiś gość spod sceny macha do Eddiego, ten wyciąga od niego jakąś płachtę i patrzy na nią z uznaniem.
A Stone uderza E-dur. W ten sposób, że nie ma wątpliwości - zaczynamy "Black"...
I w tym momencie sprzężenie, pisk, trzask... I jest po dźwięku. Takie coś przy "Black"? Jestem bliski zawału.
Dźwiękowcy coś tam robią, a Vedder wykorzystując chwilę rozwija płachtę i pokazuje ją publiczności. Okazało się że rzucił ją gość dla którego jest to setny koncert Pearl Jam. Ma tam napisane coś w rodzaju "5 kontynetów, 26 krajów, ileś tam miast, 100 koncertów, setki przyjaciół". Chór odśpiewuje bohaterowi "Sto lat", a Eddie prosi go żeby wybrał sobie następny utwór. Gość ku zaskoczeniu wszystkich wybiera "Whipping" i jego życzenie zostaje spełnione.
A po tym koncercie życzeń przychodzi jednak pora na "Black". Tego się nie da opisać. Kogo nie przechodzą ciarki przy zwrotce "I know someday you'll have a beautiful life", kogo nie rozkleja ta końcowa powtarzająca się siedmiodźwiękowa solówka, komu się nie łamie głos przy "of what was everything", nie zrozumie tego wzruszenia. Najwspanialszy moment koncertu.
A po nim, jakby na dopełnienie "Jeremy". I gdy wydaje się że właśnie osiągnęliśmy niebo, schodzą ze sceny.
Wracają tylko raz. Jeff znów z kontrabasem, rozstawiają świeczki i wykonują "Indifference". 11 lat temu w Warszawie też tak kończyli. Eddie zapomina dwóch wersów w pierwszej zwrotce, ale publiczność wesoło go wyręcza. Słyszymy że chcieliby tak całą noc, niestety nie mogą, obiecują wrócić niedługo do Polski. I tyle.
Dwa główne zarzuty. Brak "Alive" (jak można nie zagrać "Alive"???) i ogólnie długość koncertu - tylko sto minut. Szkoda. Bardzo krótko.
Pozostaje trzymać ich za słowo i czekać na następną wizytę. A o moim powrocie nie ma co opowiadać, bo, jak niektórzy wiedzą, skończył się źle...

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 19 czerwca 2007 14:27:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 14:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
Ostatnie dni niekomputerowe w moim wykonaniu więc nadrabiam

Koncert był świetny tylko straszliwie krótki. Były problemy, wysiadały śwaitła, gitara (nieudany początek Black, na szczęście wróciło później), Eddie jak chciał mocniej krzyknąć to mikrofon sprzeżał. Na dodatek narzekał na gardło i że mało spał w nocy po ostatnim koncercie. No i dźwięk ogólnie mówiąc niezbyt dobry. Czyli słabo? A gdzie tam... pomimo, czy też wbrew temu koncert był fantastyczny!!! Już sam poczatek i Rearviewmirror na przywitanie (a zza pleców Pippin krzyczący - Wiedziałem, jak zobaczyłem Eddiego wiedziałem, że to zagrają :D ). Ogólnie nie było dużo z nowej płyty ale klimat (szbko, prawie punkowo) został zachowany. Z takich typowych petard to chyba Do The Evolution zabrakło. Alive oczywiście.. szkoda, bo miało być ... (o tym jeszcze za chwilę)
Dla mnie był to pierwszy ich koncert, gdyz poprzednie niestety terminowo nie podpasowały mi zupełnie. I bardzo mi się podobało a lekkie poczucie niedosytu sprawia tylko, że nie będę się ani chwili wahał gdy przyjadą znowu!

Pozakoncertowo miło było się spotkać i pogadać dłużej z 3bajkiem i Asią, oraz krócej z Pippinem i stiwem.

Linkin Park - podobne odczucia co Pippin - jakoś mnie nie grzało ale i tak co chwilą się okazywało, że akurat ten utwór to w sumie znam :wink:

a miało być tak:
Main Set: Release (niestety), Rearviewmirror, Animal, Hail Hail, Corduroy, Ghost (niestety), Given To Fly, Worldwide Suicide, Small Town, I Am Mine, Lukin, Not For You (niestety!!), Evenflow, Comatose, Alone, Nothingman, State Of Love And Trust, Spin The Black Circle, Severed Hand

Encore 1: Leatherman, Daughter / (Another Brick In The Wall Pt. 2), Whipping, Black / (We Belong Together), Life Wasted, Jeremy, Alive (niestety!!!!), RITFW (niestety!!)

Encore 2: Hide Your Love Away or Soon Forget (niestety!!!!!!!), Indifference

Nie wiem do końca kto zawinił - ekipa ichnia czy nasi organizatorzy ale szkoda :(
QU... to byłby set!!!!! :cry:

audio podobno jeszcze słabej jakości (właśnie ściągam)

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 19 czerwca 2007 14:30:27 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 12:49:49
Posty: 24337
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
marecki pisze:
Pippin krzyczący - Wiedziałem, jak zobaczyłem Eddiego wiedziałem, że to zagrają

Ściślej: Jak zobaczyłem Eddiego z gitarą. :wink:
marecki pisze:
Alone

Niestety :(
marecki pisze:
Hide Your Love Away

Beatlesów? Oż k... :(

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 19 czerwca 2007 20:58:09 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 21 lutego 2007 23:27:13
Posty: 906
Skąd: Warszawa
a jeszcze dokładniej to wyglądało to tak(setlista):

Obrazek

_________________
Moja kapela: www.youtube.com/user/poligonnr4


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 20 czerwca 2007 12:49:48 

Rejestracja:
sob, 27 sierpnia 2005 12:44:07
Posty: 10
A z ciekawych rzeczy znalazłam jeszcze:

Obrazek

kartka z której czytał Eddie :D


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 20 czerwca 2007 21:05:17 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25424
Peregrin Took pisze:
Kogo nie przechodzą ciarki przy zwrotce "I know someday you'll have a beautiful life", kogo nie rozkleja ta końcowa powtarzająca się siedmiodźwiękowa solówka, komu się nie łamie głos przy "of what was everything", nie zrozumie tego wzruszenia.

może nawet trochę rozumiem ;-)


Peregrin Took pisze:
Wykrzykuję wszystkie teksty które znam na pamięć (czyli mniej więcej do płyty "Yield" włącznie), koło mnie stoi dziewczyna o wyraźnie identycznym zasobie pamięci, co skłania nas do niejednego uśmiechu. Co ciekawe, jej towarzysz zna wszystkie kawałki po "Yield"

wyczuwam w powietrzu spisek wymierzony w towarzysza! :twisted:

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 20 czerwca 2007 22:34:51 
Heropsychodreamer pisze:
A z ciekawych rzeczy znalazłam jeszcze:

Przyznaję że dopiero teraz jasny jest dla mnie (w miarę) początek wypowiedzi Vedera :)

A swoją drogą moja relacja o Linkin Park brzmi: Czym dla popu jest Britney pears tym dla rocka są kapele pokroju Linkin Park. Spodziewałem się tego na koncercie i to też dostałem. Czyli wynudziłem się strasznie.
Pozdro dla fanów Linkin :P
Moja metalowa jaźń nie mogła wytrzymać dłużej ;)


Na górę
 
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 476 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14 ... 32  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group