Ultima Thule

Zdecydowanie mniej (bo to zapuszczanie kudłów z boków już mnie wściekło i znów zgoliłem), a po senacie Uczelni (wygrałem wybory), może i brodę skoszę (na razie trochę skróciłem).

I jeszcze relacja z koncertu Pearl Jam w Danii (b. ważnego i można sobie przypomnieć dlaczego: http://www.nuta.pl/news.html?nid=18315)

/offtop/ - 3jajek - czemu na tych fotkach patrząc na Ciebie widzę siebie ?

hehehe
coś w tym jest, tylko oczywiście na odwrót

Na stronie Tylkoteraz Rocka informacja że Pearl Jam zaczyna powoli brać się za nowy album. A w tejże informacji
Czy ten pan się nie wyspał? A gdzie ja (i paru innych forumowiczów też) niby byłem w czerwcu?

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

może to jakaś mikrotrasa była

prawdę mówiąc po ostatnich dokonaniach na płytę czekam mniej niż na trasę, może znów zawitają do Polski?

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...

na nowe plyty pearl jam to ja juz wogole nie czekam. a trasa tym razem (jesli bedzie "starym zwyczajem") omija europe. azja i australia this time.

Avocado to świetna płyta...nie jestem też wcale pewien,że nie zagrają w Europie we wrześniu.Zobaczymy.

Nowa płytka to pewno w styczniu/lutym 2009 najwcześniej

_________________
Moja kapela: www.youtube.com/user/poligonnr4

Pearl Jam powoli przygotowuje się do swojego występu podczas festiwalu Bonnaroo w Tennessee. Muzycy chcą zaprosić do wspólnego grania kilku gości. Jednym z nich jest Jack White z formacji The White Stripes, który jest jednym z idoli członków Pearl Jam. "To byłoby niesamowite doświadczenie. Jack świetnie gra na gitarze i ma wspaniały głos" tłumaczył podczas jednego z wywiadów gitarzysta, Mike McCready.

to już rok od koncertu w chorzowie.. szybko zleciało ale często go wspominam

taki post z dupy

Eddie Vedder "Into the Wild" * * * * * -


O większości płyt PJ wszystko już chyba zostało napisane... Zastanawia mnie tylko totalny brak reakcji na świetną solową płytę Veddera. Na początku narzuca się skojarzenie z solową płytą Cornella - oj, jakże błędny to wniosek! Gdy "Euphoria Morning" była nudnym i mdłym nie-wiadomo-czym, to "Into the Wild" powala klimatem, energią i świeżością. Idealna muzyka do jazdy samochodem po pustych drogach . W porównaniu z ostatnimi (mega słabymi) dokonaniami macierzystego zespołu, Vedder nagrał płytę o wolności, z pięknymi tekstami - idealnie wpasowującą się w nastrój filmu do którego został stworzony. Album jest wybitnie amerykański, w dodatku śmierdzi tu trochę piosenką drogi, country, folkiem, Dylanem czy czymś w rodzaju Temple of the Dog / Frusciante. Polecam i film, i płytę - gratka nie tylko dla fanów PJ.

Właśnie dlatego nie chciało mi się już sięgać po Veddera solo. Fajnie, że ktoś coś napisał o tym konkretniejszego, i to jeszcze tak zachęcająco

_________________
Kto powołał na dyrektora Trójki człowieka, który nie rozumie pytania 'kto'?

To ja się odniosę do 2 ostanich postów i w 2jaki sposób:

1. "Into the wild" to świetna płyta i bardzo nastrojowa.Idealnie współgra z filmem,który także każdemu polecam.Piosenki sa bardzo proste i oszczędnie zaaranzowane a jadnek mają moc.Eddie w świetnej formie wokalnej.Większość zaspiewana mocno i nisko,co jak wiadomo dobrze zawsze szło Vedderowi.

Warto dodać,że to 1 solowa płyta wokalisty PJ i obok Bayelaf Gossarda jest świetna.

Ciekawostka tez jest to,że niedawno tym razem basista Pearl Jam Jeff Ament zrobił solowy album,dostepny za sprawą sklepu a stronie ww.pearljam.com Album ma być w klimatach min Three fish(poprzedni poboczny projekt Amenta)

2.


Osobiście mam odmienne zdanie.Avocado bardzo miło mnie zaskoczyło pod względem muzycznym jak i tekstowym(Gone,Life wasted).Ed pokazał,że ma jeszcze pazur a Gossard,że ma sporo piosenek w głowie do napisania.Przeszkadza mi tylko od czasów poTENowskich ta surowość w pj bo to juz nie ta rozległa przestrzeń,jaką emanowały wszystkie piosenki z ich debiutanckiej płyty.

Wracając do Avocado to piosenki z tej płytki świetnie wypadaja na żywo o czym sie przekonałem osobiście będac na koncercie w pradze.

_________________
Moja kapela: www.youtube.com/user/poligonnr4

wydawało mi się, że gdzieś tu wspominałem, że to wybitna płyta... ale nie mogę znaleźć... moim zdaniem jeden z najlepszych albumów ostatniego roku... króciutki i tym jego siła... opisowy, bo to soundtrack... Zanim oglądnąłem film przeczytałem gdzieś, że płyta taka marna jak i film... o filmie na pewno pisałem wątku filmowym (była krótka dyskusja na ten temat) - bardzo dobry, ale płyta jeszcze lepsza... dla mnie to najciekawsza rzecz w której palce maczał Vedder od ponad 10 lat (nie icząc pojedynczych udanych kompozycji), bo w pełni się z kropkiem zgadzam, że :


ale mam jedno zastrzeżenie:

PACHNIE !

pozdro...
KoT

Niestety przy kilku powiedziałbym: niedokończone.
Ale strasznie lubię tę płytę!

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

Wczoraj wpadła mi w łapy w lokalnym MM płytka Riot Act za jedyne 16 zł... ładny digipack... pamiętałem, że jest niespecjalna, ale zakupiłem i po przesłuchaniu stwierdzam, że jest całkiem niezła... ale o tym kiedy indziej...

dzisiaj postanowiłem odświeżyć sobie płyty PJ, za którymi nie przepadam...
Vitalogy ***+ i No Code *... obu słuchałem jak wychodziły, z tym, że Vitalogy znacznie intensywniej więc kilka kawałków kojarzyłem, z No Code nie pamiętałem nic !

no i jakie są wnioski z tego eksperymentu... Nic się w mojej ocenie nie zmienia - o ile Vitalogy to nienajgorszy album z kilkoma perełkami, z których możnaby zrobić świetna epkę (Nothingman, Corduroy, Better Man, Immortality i Spin The Black Circle), to No Code jest kompletnym nieporozumieniem - jeden fajny kawałek - Hail, Hail, ni może jeszcze Off He Goes... tragedia... nie dziwię się, że po tej płycie nie czekałem już na albumy PJ...

no i jak już tak poszło to odpaliłem też Yeld ***... Ta płyta kiedyś przywróciła mi wiarę w ten zespół... Genialny amerykański z krwi i kości Given To Fly położył mnie na łopatki - ten numer kojarzy mi się autostradą taką amerykańską - prostą i po horyzont i wiatrem we włosach... Przepięknie się rozwija i ma fajny przytup: flying High... ale cała płyta mnie znowu rozczarowała... znowu kilka świetnych numerów - jeszcze Faithfull, Wishlist, MFC, może jeszcze Do The Evolution... ale całość znowu nie zachwyca... ostatnich 3 utworów w ogóle nie pamiętałem, bo zawsze wyłączałem tą płytę dużo wcześniej...

pozdro...
KoT