Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest pn, 17 czerwca 2024 00:37:04

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 476 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17 ... 32  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 16 września 2008 14:32:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 12:49:49
Posty: 24359
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Nie znasz się. :) No Code *****

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 16 września 2008 20:35:41 

Rejestracja:
śr, 01 grudnia 2004 15:16:01
Posty: 2647
no to pojechales...
no code to moj numer 2 jesli o pearl jam chodzi, a vitalogy jest 4 (za yield). za to riot act jest na szarym koncu (nie znam pearl jam) i kurzy sie na regale.

kompozycje na no code moze nie sa wybitne, ale razem tworza bardzo wciagajacy klimat, mimo iz rozstrzal stylistyczny jest spory. na dodatek dla mnie to sa 2 plyty w jednym, bo gdy wywale sobie (funkcja program) te ostrzejsze kawalki typu hail, hail, czy lukin to powstaje taka dluga epka, uroczo smecaca, z ogniem w present tense i wyciszeniem i'm open/around the bend.
*****- (ten minus jest taki malenki).

vitalogy odbieram jako "chora", troche paranoiczna. ma momenty spokoju, oddechu, gdzie panuje jakis porzadek. ale np w takim satan's bed, czy not for you zaczyna sie goraczka. wtedy najlepiej oglada sie rozkladowke. i tak na zmiane. immortality klimatem (po wszystkim co przed) brzmi jak powolne (paradoksalnie) umieranie, po ktorym jest juz tylko chaos...
****+ (plus tez nieduzy)

yield to taki wzlot. najwyzszy oczywiscie w given to fly, ale znow wszystko (dla mnie troszke odstaje, rewelacyjne skadinad, do the evolution) brzmi spojnie. wyzej-nizej, glosniej-spokojniej, ale w tym samym klimacie. szalenie podoba mi sie brzmienie - takie gladkie, soczyste, zupelne przeciwienstwo dwoch poprzednich plyt.
****+ (duzy plus)

riot act - najgorsza. ma pare fajnych kompozycji, dlatego wole ich sluchac na singlach. taki love boat captain to nawet za mna swego czasu chodzil, a i i am mine jest niezle, ale nie na plycie. jak uslyszysz go po wymeczonym ghost to juz nie brzmi tak fajnie. a o kompozycjach camerona to lepiej nie pisac. no i jeszcze thumbing my way, kawalek napisany tylko na koncerty (uroczo dziala jako przerywnik) i na zakonczenie ep z wymienionymi lbc, iam oraz bushleaguer.

into the wild - nuuuuuuuuuuuuudaaaaaaaaa... ja w tej plycie nie znalazlem nic. moze doszukalby sie w niej czegos bohater filmu, takie zagubione klimaty, jak ja to odbieram, to jego domena. na tym nawet ciezej sie skupic, bo muzyka sie gdzies gubi, vedder najwyrazniej sie zagubil w odnajdywaniu klimatu do filmu. przeszedlem obojetnie i bez bolu zapomne.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 16 września 2008 22:03:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:14:22
Posty: 9021
Skąd: Nab. Islandzkie
q51 pisze:
Into the wild - nuuuuuuuuuuuuudaaaaaaaaa... ja w tej plycie nie znalazlem nic.


Peregrin Took pisze:
Nie znasz się. :)


He he.

Takie Hard Sun jest lepsze od dwóch ostatnich płyt :twisted: .
No i oczywiście "No Code" to perełka absolutna.

1. "Ten"
2. "No Code"
3. "VS"
4. "Vitalogy"


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 17 września 2008 08:26:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 12:49:49
Posty: 24359
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
. pisze:
1. "Ten"
2. "No Code"
3. "VS"
4. "Vitalogy"

:shock: :shock: :shock: TAK!!! :D :D :D :piwo: :piwo: :piwo:

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 17 września 2008 11:24:06 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 21 lutego 2007 23:27:13
Posty: 906
Skąd: Warszawa
1.Ten
2.Vs
3.Avocado
4.Riot act

To jeśli chodzi o albumy studyjne.Zupełnie innaczej jakbym miał rozpatrywac poszczególne albumy pod kątem tego jak piosenki z nich wypadają na żywo.Pearl Jam od 2000 roku znacznie poprawił akustyke swoich koncertów i na nich piosenki z No code czy Vitalogy wypadaja o wiele lepiej.Niemniej jednak studyjnie tak właśsnie wyglada moja "czwórka" :wink:

_________________
Moja kapela: www.youtube.com/user/poligonnr4


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 17 września 2008 12:11:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 lutego 2005 21:54:20
Posty: 6850
1. Ten
2. Vs
3. No Code
4. Vitalogy

Ja też mam trochę tak, że poza tą czwórcą (i może jeszcze Yield) PJ jednak niezbyt dla mnie istnieje. Owszem, zdarzały się zachwyty tym i owym (np. "Nothing As It Seems" z Binaural czy klimatem ogólnym Riot Act), ale ogólnie coś już nie działało: nie pojawiło się żadne mocne, spójne wrażenie, nie pozostał żaden imidż tych płyt, nie są one dla mnie bardzo ważne. Awokadowa mnie znudziła, nie jestem w stanie nawet o niej na razie pisać. Może to się zmieni, nie wiem - miło by było.

Solowa Veddera wciąga mnie - wczoraj szczególnie "Society", "Long Nights" i "Hard Sun" właśnie.


Aha, bardzo lubię "Lost Dogs" jeszcze. Wiadomo - powrót do klimatu sprzed lat.

_________________
Kto powołał na dyrektora Trójki człowieka, który nie rozumie pytania 'kto'?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 17 września 2008 14:20:14 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 12:17:46
Posty: 4937
Skąd: Biadacz
dziś poszedłem za ciosem...

przesłuchałem Binaural *** kolejna równa w tym złym znaczeniu płyta... Najciekawiej jets w środku - secik: nothing as it seems - thin air - insignificance - of the girl jest kapitalny... tyle, że wszystko to otoczone nijakimi kawałkami... nie jest łatwo wysłuchać tej płyty do końca... podobnie jest zresztą z następną...

Riot Act ***+ Tu sam się sobie dziwie, bo pamiętam, że poruszony singlowym I am mine wiązałem pewne nadzieje z tym wydawnictwem i pamiętam rozczarowanie... a po tych paru latach słucha mi się tego dobrze (choć niestety przydługie)... właściwie to trudno mi coś szczególnie wyróżnić... pierwsze 40 minut (jakieś 10 utworów) jest naprawdę fajne, ale potem zaczynam się zastanawiać czy nie zmienić płyty...

u mnie to by wyglądało tak:
1. Ten
2. VS
3. Z pozostałych płyt możnaby złożyć świetny album, może nawet dwupłytowy :)

nie rozumiem co Wy słyszycie w tym No Code...

pozdro...
KoT


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 18 września 2008 22:25:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 08 lutego 2005 13:34:20
Posty: 803
O 'Into the wild'
. pisze:
Album jest wybitnie amerykański, w dodatku śmierdzi tu trochę piosenką drogi, country, folkiem, Dylanem

ja bym tu jeszcze Neila Younga może dodała, chociaż to mnie nie dziwi bo panowie się akurat dobrze znają. Zgodzę się tu z Kotem, że ta płyta Pachnie! country folkiem i mi to osobiście bardzo pasuje bo jaka inna muzyka tak dobrze opisałaby tą wędrówkę i poszukiwanie wolności głównego bohatera niż właśnie country folk, który takiemu włóczęgostwu zawsze nieodłącznie towarzyszył. Cała płyta ma u mnie max gwiazdek!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 23 września 2008 13:57:32 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25464
a dla mnie
1. No Code
2. Ten (pojedynczo utwory znacznie lepsze niż na No Code, ale jako całość mniej mnie wciąga)
3. Into the Wild (jestem blisko odczuć Boskiego, chociaż bez aż takiego entuzjazmu)
4. nic z tego, co znam

Vs. jest dla mnie wtórne i nijakie, Vitalogy owszem ma charakter, ale do mnie nie trafia. Yield kiedyś słyszałem, ale nic nie pamiętam.
Do dalszych byłem zniechęcony.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 23 września 2008 23:09:19 

Rejestracja:
śr, 01 grudnia 2004 15:16:01
Posty: 2647
ze streszcze swojego ostatniego posta:
1. ten;
2. no code;
3. yield (jedyna roznica z czworkami boskiego i pipina);
4. vitalogy;
5. binaural (zamykajaca dobre dokonania pj);
6. vs;
7. reszty studyjnych dlugograi poza klasyfikacja, ale bardzo lubie wszelkie koncertowki (gdzie nawet ich najgorsze kawalki wypadaja nieco korzystniej) i wiele singli/ep.

crazy, polecam jakies koncertowki, jest tego bardzo sporo.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 września 2008 19:40:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 09 grudnia 2004 12:21:40
Posty: 5834
mi się trochę pozmieniało...

1. yield
2. no code
3. ten
4. vitalogy
5. binaural
6. vs
7. riot act
8. pearl jam

btw Kocie, było więcej tych riot actów w media ?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 29 września 2008 22:06:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 12:17:46
Posty: 4937
Skąd: Biadacz
niestety nie... ale od czsu do czasu można na naprawdę ciekawe rzeczy trafić, że oprócz PJ wspomnę Mogwai, Tom Waits, Suicidal Tendencies...

Naprawdę nie rozumiem co Wy z tym No Code...

pozdro...
KoT


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 30 września 2008 11:20:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 14:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
KoT pisze:
Naprawdę nie rozumiem co Wy z tym No Code...

w pełni podzielam zdziwienie KoTa. Słuchałem ostatnio i ta płyta jest taka poprawna, ale nic ponadto. Nawet nie to, że zła. Tylko po prostu nie wzbudza we mnie żadnego entuzjazmu. Przeczytałem sobie swoją recenzję z początku tego wątku i niestety nic więcej się mi nie urodziło. Może wmomencie wydania oczekiwałem zbyt wiele i to roczarowanie położyło się cieniem na całym późniejszym jej postrzeganiu? W każdym razie nie widzę tam żadnego utworu, który mógłbym zaliczyć do moich ulubionych PJ. Jest sporo takich drugoligowców ale nic więcej :?


Natomiast podzielam prezentowany przez pare osób entuzjazm co do Into The Wild. Przepiękna muzyka,jestem pod jej urokiem od jakiegoś pół roku. Na początu nie wychodziła z odtwarzacza. A teraz regularnie do niej wracam.

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 30 września 2008 11:44:51 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 12:49:49
Posty: 24359
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Pearl Jam - No Code

Obrazek

Ponad półtora roku czekania po "Vitalogy". I wreszcie jest... Koniec sierpnia. A u nas w stoisku muzycznym w księgarni na rynku - w pierwszych dniach września. Wybiegam ze szkoły na długiej przerwie, by kupić kasetę. Po szkole siadam do magnetofonu. Pierwsze przesłuchanie - głównie zaskoczenie. Drugie - próba połapania się w tym wszystkim. Trzecie - odkrywanie tzw. smaczków, rzeczy mniej oczywistych. Czwarte - już zachwyt.

Z ciszy rozpoczyna się "Sometimes" bardzo delikatnymi dźwiękami. "You are God and You got big hands" - śpiewa Vedder. "The colours blend". Od razu wytwarza się jakiś dziwny nastrój - melancholia, niby wrażenie rozpadu, ale bez strachu. Po czym następuje wyliczanka co też takiego czasami się zdarza. I ona tak narasta, narasta... by po chwili, już gdy człowiek liczy na jakąś eksplozję, nagle słabnie i utwór się kończy.
Ale ekplozja jest. "Hail hail" to klasyczny łomot jak z płyt poprzednich. Również klasyczne poczucie zagubienia i potrzeby akceptacji jak z płyt poprzednich - "Is there room for both of us? Both of us apart?", "Are we going to the same place? If so - can I come?", "I could be new, you underestimate me!".
Do tej pory wydaje się że Pearl Jam jak Pearl Jam. Ale teraz wchodzi coś nowego, chociaż eksperymentalności niektórych fragmentów "Vitalogy" się nie spodziewajmy. "Who you are" - cóż za nastrój! Jak śpiewy plemienne, zwłaszcza gdy do Eddiego dołączają koledzy w chórkach. I te pytania, najważniejsze i najbanalniejsze jakie są - "Where we are, who are we, who we are?".
Ciekawy podkład instrumentalny, zwłaszcza perkusyjny, ma "In my tree". Połamany taki. Za to w refrenie następuje nagła zmiana - barwy, brzmienia, ekspresji.
"Smile" to mój ulubiony utwór z płyty. Może i najmniej PearlJamowy. Tom Petty, on mi się zawsze głównie tu kojarzył. Może trochę też Dylan. Ni to blues, ni to country, ni to jakieś południe Stanów Zjednoczonych. Niezapomniana partia harmonijki, niezapomniane powtarzanie "I miss you already". Nie uśmiechasz się, kiedy Słońce nie świeci? Jeszcze nie wyjechałaś, może dopiero się szykujesz, a ja już za Tobą tęsknię.
"Off he goes" to nie pierwsza i nie ostatnia z pięknych PearlJamowych ballad. Jak "Nothingman", jak później "Nothing as it seems". I gdzie ten gość w kółko łazi, dlaczego nie może usiedzieć na jednym miejscu? Przez chwilę jest tak dobrze, wrócił... ale znowu poszedł.
"Habit" i "Red mosquito" w sumie niczym nie zaskakują. Pierwszy to znowu klasyczny wykop, jak z poprzednich płyt. Drugi już nie dziwi po "Smile". Znów utwór w średnim tempie, podszyty tym razem jakąś dusznością.
Za to "Lukin" to chyba najbardziej agresywny (a i najkrótszy) utwór w dorobku zespołu. Wściekłość i wrzask.
Mówiłem że Tom Petty? Oto następna wycieczka na obce poletko. "Present tense" to dla mnie wypisz wymaluj szkoła Sonic Youth. Początkowo balladowy, powoli i hipnotycznie rozkręca się w niemal instrumentalny jam session. Koleś, dojdź wreszcie do tego, że żyjesz tu i teraz, nie marnuj czasu.
"Mankind" to chwila oddechu, wesoło brzmiący i dość skoczny kawałek zaśpiewany przez Gossarda. Zawsze był moim ulubionym członkiem zespołu, więc choćby za to numer ten ma u mnie wielki plus.
"I'm open" jest najdziwniejsze na płycie... Recytowane, z jakimiś dziwnymi odgłosami w tle, jakby ilustracyjne. Pierwsze skojarzenie - to bardziej eksperymentalne oblicze Petera Gabriela.
I wreszcie finał. "Around the bend", nie tak odległe od "Smile" i "Off he goes". Akustyczne gitary, ślicznie brzmi nawet to przesuwanie łapami po gryfie. "You're an angel when you sleep". Fakt, kołysankowo trochę. Ale czy słodko? Życzę Ci szczęścia i spokoju w twojej celi.

Dla mnie na tej płycie Pearl Jam zbacza nieco ze swojej dotychczasowej ścieżki. Docenia tradycję, penetruje obce rejony. Będzie w nie wracał, ale już nigdy tak udanie.

*****

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 30 września 2008 12:33:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 lutego 2005 21:54:20
Posty: 6850
:brawa: :piwo:

Aż chce mi się posłuchać... Może napiszę później coś więcej, ale już teraz zgodzę się co do wysokiej pozycji "Smile". Bardzo lubię też "Red Mosquito" z tym specyficznym mixed conditional na końcu. I jeszcze to:

Peregrin Took pisze:
Tom Petty, on mi się zawsze głównie tu kojarzył. Może trochę też Dylan. Ni to blues, ni to country, ni to jakieś południe Stanów Zjednoczonych. Niezapomniana partia harmonijki


No właśnie. Tym bardziej nie rozumiem, dlaczego akurat Tobie, KoCIe się to nie podoba :idea:


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 476 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 11, 12, 13, 14, 15, 16, 17 ... 32  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 11 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group