Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest śr, 05 czerwca 2024 14:31:08

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 841 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46 ... 57  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 09 listopada 2011 23:20:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 21:04:57
Posty: 14029
Skąd: ze wsi
robertz pisze:
To będzie okazja, by przy herbatce pogwarzyć

czyli:
PETER BRÖTZMANN JAPAN TRIO
Kraków 8 listopada

Okazja rzeczywiście była! Nie przewidzieliśmy tylko tego, że w Muzeum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha, nie będzie można kupić nie tylko herbaty, ale i wody mineralnej. :shock:
Dzień miałem fatalny. Posprzeczałem się i poszturchałem z facetem w aptece, nie zjadłem obiadu, złapał mnie dziwny kaszel, a minuty dłużyły się, jak czas płynący w szkole; bardzo chciałem wieczorem usłyszeć jakieś oczyszczające rzężenia i wskoczyć w potoki skowytu. Peter Brotzmann to weteran free jazzu. Od lat niesie i kontynuuje tradycję grania w duchu Alberta Aylera. Rozwija ją i przekształca w swoim indywidualnym stylu. Odkąd pamiętam, jego podejście do muzyki zawsze było bardziej żywiołowe niż intelektualne. I pomimo swoich 70 lat, cały czas, ma siłę wydobywać z saksofonu i klarnetu dźwięki, które swoją intensywnością, potęgą i otwartością wręcz porażają.
We wtorek wystąpił w trio: +fortepian+perkusja, wraz z dwoma japońskimi muzykami. W sumie, o ile dobrze pamiętam, na scenie liczyli ponad 210 lat, ale czy to było powodem, zastanawiającego, wręcz lirycznego koncertu jaki dał Weteran z japońskimi muzykami? Czy może zmęczenie podróżą z Austrii, z jazzowego festiwalu?
Przez pierwszą część występu niesłyszalny był pianista, którego gra milkła i grzęzła w ciekawych relacjach Brotzmanna z perkusistą. Potrzeba było dopiero ostatniego utworu, nie licząc bisu, by egzotyczny mistrz klawiatury pokazał bardzo ciekawą i inspirującą grę. Dynamicznie modulowane dźwięki, kaskady bliskich akordów, jakby depczące sobie po piętach, wraz z - dosłownie! - pyskówką wygraną na klarnecie przez Brotzmanna rzucały słuchaczami po ścianach sali. Cóż, niestety, był to tylko smak końca, bo , po godzinie i kilku minutach, koncert... się zakończył. Jeszcze melancholijny bis. Czyżby April in Paris? Choć przecie niektórzy domagali się Summertime?
Jeszcze chwila rozmowy, Weteran saksofonów daje autografy Robertowi, ja otrzymuję bardzo sympatyczny prezent w postaci fajowego zdjęcia, ostatni rzut oka na Wisłę i ... i wio... garbusku...

Dzięki za spotkanie Robert, Mikael. :D

P.S.
ciekawy wywiad z Peterem Brotzmannem

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 10 listopada 2011 14:38:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 grudnia 2009 10:47:39
Posty: 485
Pietruszko, miło było Cię spotkać i pogadać. Szkoda tylko, że herbatka nam nie wyszła – byłoby jak w piosence Starszych Panów ;)

Rzeczywiście, pozostał pewien niedosyt, kiedy Brotzmnn wreszcie "dogadał się" z pianistą koncert się skończył. Nie mogłem sobie we wtorek przypomnieć Brotzmanna grającego z fortepianem, ale olśniło mnie w drodze powrotnej, przecież było trio Brotzmann/Bennink/van Hove, niestety nie znam żadnych nagrań tego składu. Wracając do koncertu: mam wrażenie, że liryzm w dużej dawce zawsze był obecny u Brotzmanna, może rzeczywiście nieco więcej słychać to teraz. Nieprzypadkowo w linkowanym wywiadzie Brotzmann wymienia m.in. Bena Webstera i Colemana Hawkinsa jako swych ulubionych saksofonistów. Dla mnie niezwykle silnym przeżyciem jest słuchanie jak zaczyna niemal balladowym "tematem" i stopniowo rozwija poszczególne motywy, dochodząc go granic możliwości instrumentu, możliwości własnego ciała i wytrzymałości (niektórych) słuchaczy, przy czym intensywność muzyki i jej wewnętrzna energia wyczuwalna jest od pierwszych nut, ukryta gdzieś w głębi znajduje swe ujście właśnie dzięki Brotzmannowi. W każdym graniu istotna jest komunikacja między muzykami, a tej jakby brakowało na początku, zwłaszcza Masahiko Sato (pianista) jakby nie całkiem tu pasował, ale trudno to sprawiedliwie ocenić, bo kiepsko było go słychać przez pierwsze 30 min.

Jazzarium także relacjonuje koncert, tamże April in Paris aka Summertime :mrgreen: zagrane na bis

Miałem ochotę na krótką rozmowę z Brotzmannem po koncercie, ale widząc jak jest zmęczony dałem sobie spokój. Podziękowaliśmy za występ, poprosiliśmy o autografy i już nas nie było. Przy odrobinie szczęścia uda się znowu być w weekend w Krakowie

_________________
Robert Skruszony


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 15 listopada 2011 10:41:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
Obrazek

robertz pisze:
po pierwszym słuchaniu też conajmniej dobra.

...też tak uważam

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 24 listopada 2011 15:50:17 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
Obrazek

Bardzo mi sie podobają te Trzaski

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 30 listopada 2011 12:10:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 10:03:24
Posty: 17999
...dla miłośników gatunku strona:

http://www.polishjazzarch.com/
można sobie poprzeglądac archiwalne numery gazet.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 13 grudnia 2011 10:49:27 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 grudnia 2009 10:47:39
Posty: 485
Do 15.12 AUM Fidelity daje 20% upustu na swoje płyty i chyba się na coś skuszę pomimo kiepskiego kursu zielonego. Jeśli ktoś jest chętny dołączyć się do zamówienia, to zapraszam.
Krakowska Not Two też ma małą promocję świąteczną :wink:

_________________
Robert Skruszony


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 13 grudnia 2011 19:54:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 21:04:57
Posty: 14029
Skąd: ze wsi
robertz pisze:
Jeśli ktoś jest chętny

O! To ja! :D

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 25 grudnia 2011 22:42:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 21:04:57
Posty: 14029
Skąd: ze wsi
Maria Schneider na Bielskiej Zadymce Jazzowej!

Cytat:
25 lutego 2012 r. odbędą się koncerty opatrzone nazwą Od Silesian Jazz Quartet do Silesian Jazz Orchestra z gościnnym udziałem Marii Schneider.



Temat o Fen cz1.
Temat o Fen cz2.

Bossa

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 28 grudnia 2011 08:09:44 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 grudnia 2009 10:47:39
Posty: 485
26 grudnia zmarł Sam Rivers
['] ['] [']

Obrazek

_________________
Robert Skruszony


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 29 grudnia 2011 22:49:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 21:04:57
Posty: 14029
Skąd: ze wsi
:(
wyjątkowy muzyk

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 31 grudnia 2011 00:20:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 21:04:57
Posty: 14029
Skąd: ze wsi
Obrazek

Darius Jones Trio - Big Gurl (Smell My Dream) (2011)

*****

Darius Jones - saksofon altowy
Adam Lane - bass
Jason Nazary - perkusja

Najpierw powaliła mnie okładka. Okładka ma ponad 146 kilogramów i usiadła mi na klatce piersiowej. Chcę posłuchać muzyki tego obrazu, pomyślałem.
Darius jest kimś zupełnie mi nieznanym. Zadzwoniłem do niego i mówię: Hej, puść jakiegoś sampla. On, że fajnie, no to masz.
Usłyszałem 27 sekund. Wystarczył mi jego ton, kolor jego dźwięku. Mówię, chcę cię.
Mój ulubiony dobór instrumentów. Saksofon, bas, perkusja.


Obszerny i ciekawy wywiad Darius Jones: From Johnny Hodges To Noise Jazz

Obrazek

AH! Ten początek płyty. Cudowny, saksofonowy riff, a po nim rytm. Album jest zadedykowany Georgowi Clintonowi i Parliament - Funkadelic, ale bez obaw, nie ma mowy o jakichś dziwnych kalkach: dżez na fankowo, czy fank na dżezowo. Słychać za to piękne, dojrzale dziecinne spojrzenie na muzykę. Gdzie nie ma miejsca na bycie drugim Ornette Colemanem, na bycie drugim Zornem, drugim Benny Carterem, drugim Johnnym Hodgesem. Gdzie te relacje, zwłaszcza pomiędzy Hodgesem a Dariusem, są podobne do relacji dziadek - wnuczek: nie naśladujmy się, ale zjedzmy wspólnie obiadek, śniadanko, idźmy wspólnie do pszczół, popatrzmy na dziwny cień... wspólne łóżko, ale różne sny, choć obaj przecież śnimy.
Ta muzyka jest pełna marzeń, pełna nastrojów, kolorowych przerażeń. Zadziwienia światem. Pachnie przyprawami, których poznane tajemnice stawiają więcej pytań, im więcej czuć ich odpowiedzi.
Wspaniała wędrówka po rejestrach, świetne kompozycje, rewelacyjnie grająca sekcja, wszystko na swoim miejscu jak trzecie oko na czole. I ta tęsknota, za tym co było, ale także za tym co będzie.
Dla mnie rewelacja!

Obrazek

Obrazek

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 02 stycznia 2012 09:33:06 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 grudnia 2009 10:47:39
Posty: 485
Pietruszka mocnym akcentem zakończył rok w tym wątku, więc kolej na mnie, aby w ramach dwugłosu nowy rok rozpocząć ;)

Od razu powiem, że mój entuzjazm jest nieco mniejszy. Owszem, trudno się nie zgodzić z tym, co napisał Pietruszka. Od siebie dorzuciłbym jeszcze fantastyczne umiejętności narracyjne Jonesa – za którymś przesłuchaniem złapałem się na snuciu jakiejś sensacyjnej opowieści w klimacie czarnego kryminału z obowiązkowym wątkiem miłosnym i pościgiem rodem z Bullita :)
Acha, i jeszcze wspaniale schrypnięty alt, ratujący przed ckliwością balladowe fragmenty. Całość jednak za bardzo przypomina mi choćby dokonania Gerry'ego Hemnigwaya, żeby dać więcej niż **** i z pewnością nie byłaby to moja płyta roku, może gdzieś pod koniec pierwszej dziesiątki...

Darius Jones to saksofonista wszechstronny, świetnie odnajdujący się w noise'owo-hardcorowych klimatach (Little Women "Throat"), potrafiący stworzyć genialną (przyznaję ;) ), wybiegającą w przyszłość syntezę tradycji (Big Gurl – lepsza w moim mniemaniu niż "Ghosts" Petera Evansa) i zagrać niezwykle intrygujący duet z Matthew Shippem. Ich wspólna Cosmic Lieder czyli seria trzynastu improwizowanych "pieśni", wykracza poza (free)jazzowy idiom w kierunku współczesnej "klasyki", zdumiewając mnogością pomysłów i nastrojów skondensowanych w krótkiej formie oraz telepatyczną komunikacją pomiędzy muzykami (*****). Beware of Big Giy! ;)

To tyle na początek 2012. Skromne podsumowanie 2011 w przygotowaniu...

_________________
Robert Skruszony


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 03 stycznia 2012 10:13:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 grudnia 2009 10:47:39
Posty: 485
Obiecane skromne, krótkie, niekompletne i na wskroś subiektywne podsumowanie jazzowego roku

O Cosmic Lieder już było, o innych zachwyceniach także: Resonance - Kafka in Flight i Daniel Levin Quartet - Organic Modernism

Daniel Levin nagrał również znakomity, energetyczny duet z Timem Daisym The Flower And The Bear (****1/2). Niestety nie mam jeszcze solowej Inner Landscape Daniela, jeśli jest tak dobra jak czytam, to 2011 był rokiem niezwykle udanym dla tego przesympatycznego wiolonczelisty.

W dźwiękową podróż poza granice wyobraźni zabrali nas Weasel Walter, Mary Halvorson, Peter Evans - Electric Fruit i Bill Dixon - Envoi - prawdziwy rollercoaster :) i obie po *****

David S. Ware, po przeszczepie nerki w 2009, wrócił do wielkiej formy i wraz z Cooper-Moorem, Williamem Parkerem i Muhammadem Alim nagrał chyba najlepszą ze swoich dotychczasowych płyt: Planetary Unknown (*****)

Z nagrań firmowanych przez polskich muzyków wymienię mego ulubionego Wacława Zimpla w dwu składach Undivided - Moves Between Clouds - wspaniała mistyczna, kontemplacyjna muzyka oraz Hera - Where My Complete Beloved Is - trans, energia i piękno w jednym. 2 x ***** 8-) Z niecierpliwością czekam na efekty współpracy Wacława Zimpla z Michaelem Zerangiem.

Dwa inne wydawnictwa składów wręcz legendarnych: Miles Davis - Live In Europe 1967 - opisane przez Pietruszkę w stosownym wątku - i Ornette Coleman Quartet - Reunion 1990 - rejestracja koncertu klasycznego kwartetu Colemana (Don Cherry, Charlie Haden, Billy Higgins) - to pozycje, bez których żadne podsumowanie obejść się nie może :) i oczywiście 2 x *****

I na koniec szczególna wzmianka należy się International Phonograph Inc. za reedycje The Bill Dixon Orchestra - Intents And Purposes i Julius Hemphill - Dogon A.D. - no, tutaj gwiazdkownaie byłoby nie na miejscu :D

_________________
Robert Skruszony


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 03 stycznia 2012 11:13:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
robertz pisze:
Hera - Where My Complete Beloved Is - trans, energia i piękno w jednym.

tak jak koncert bardzo był przyjemny tak płyta mnie z lekka rozczarowała...i jak dla mnie *** z minusem to max co mogę dać

robertz pisze:
Miles Davis - Live In Europe 1967 -

a to jak najbardziej ***** :D

no i Reed Trio bardzo mi sie podoba ****

ps. ta okładka Dariusa kompletnie mnie rozwala !!! okładka roku !!! :D

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 03 stycznia 2012 12:53:19 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 grudnia 2009 10:47:39
Posty: 485
elrond pisze:
no i Reed Trio bardzo mi sie podoba ****
A i owszem, ale płyt poniżej ****1/2 nie uwzględniałem :wink:

elrond pisze:
ta okładka Dariusa kompletnie mnie rozwala !!! okładka roku !!!
Okładka by Randal Wilcox

_________________
Robert Skruszony


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 841 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 40, 41, 42, 43, 44, 45, 46 ... 57  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group