Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 10:34:25

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 60 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: wt, 25 kwietnia 2006 08:02:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21338
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Slowko wyjasnienia: UWAZAM ZE MISFITS TO NAJLEPSZA KAPELA SWIATA (i to nie tylko w kategorii punkrock, ale w ogole). Wezcie na to poprawke ;). Mozna czytac:

STATIC AGE (1997)
Obrazek

* * * * *

Debiut, ktory nie zostal debiutem. Pierwszy pelnowymiarowy material Misfits zarejestrowany już w 1978 roku, ale ze względu na rozmaite perturbacje wydany prawie 20 lat pozniej. No i coz my tu mamy panie i panowie? Ano ogolnie rzecz biorac mamy pankroka, ale nie jakas tam kopie wcześniejszych amerykańskich, czy brytyjskich dokonan. Co prawda słychać może troche takiego „ramonesowatego” rock’n’rolla, ale pojawiaja się tez pierwsze slady czegos (choćby w „She”, lub w „Hybrid Moments”), co pozniej u innych kapel na Starym Kontynencie, w zależności od natężenia dawkowania, będzie nazywane nowa lub zimna fala. Z drugiej strony słychać tez już ostrzejszei szybsze zagrywki, które w nastepnych latach zostana nazwane hardcorem . Jednak to nie rock’n’rollowa motoryka, ani nawet prekursorskie „falowo-corowe” klimaty zadecydowaly o popularności i (nie bojmy się tego slowa ;)) „kultowosci” MISFITS. Głównymi powodami tego stanu rzeczy był przede wszystkim talent do komponowania ultra-przebojowych kawałków (choc nie mających wiele wspolnego z „hymnami pokoleniowymi” Sex Pistols), okraszonych melodyjnymi chorkami w refrenach, z tekstami dotyczącymi calej galerii „bohaterow” pierwszego i drugiego planu pochodzących z filmow grozy i s-f z lat 50-tych i 60-tych. Opończ tego pojawia się, tez utwor dotyczący bardziej „przyziemnej” kwestii, a mianowicie zamachu na prezydenta Kennedy’ego („Bullet”). Mówiąc krotko: Panie i Panowie! Oto narodzil się i zostal całkowicie zdefiniowany nowy pod-gatunek, który przez potomnych nazwany zostanie horror-punkiem. Jedyne co można zarzucic tej plycie, to „utwor” bonusowy dodany do wersji kompaktowej, który jest niczym innym jak kilkunastominutowym miksem roznych studyjnych przymiarek, poprawek, szkicow, fałszów, nieudanych podejść, alternatywnych wersji itp. Szczerze mówiąc nie wiem po co to komu…

Szlagiery: generalnie cala plyta to jeden wielki szlagier i hit (gwarantuje, ze już po pierwszym przesłuchaniu przynajmniej polowa utworow zagniezdzi Wam sie w glowie i nie będziecie mogli się od nich uwolnic), ale ja po prostu MUSZE szczególnie wskazac na „Last Caress”.

WALK AMONG US (1982)
Obrazek

* * * * *

Nie-debiut, ktory debiutem zostal. Definiowania horror-punka ciag dalszy. W zasadzie jedynymi roznicami, które daje się zawuwazyc w porównaniu z poprzednim materialem, jest to, ze zespol odpuścił sobie te „falowe” klimaciki (troszke szkoda), ale za to z drugiej strony pojawilo się jeszcze wiecej wpadających w ucho melodii (na listy przebojow z tymi numerami!), a także czasami w tym calym trupio-marsjansko-psychopatycznym otoczeniu, zespol przestaje być grozny i powazny jak zawal serca i puszcza do nas okczko, chociażby tak jak w koncertowym „Mommy, Can I Go And Kill Tonight?” czy w konczacym plyte „Brains” (w którym to kawałku chłopaki krzywduja sobie, ze mozg na obiad, sniadanie i kolacje troszke im już się przejadl i dopytuja się, czy nie dalo by się dla odmiany pojec odrobiny flaczkow ;)). Styl, który udalo się wypracowac Misfitsom przy okazji „Walk Among Us”, stal się na tyle kanoniczny, ze w zasadzie po dzien dzisiejszy KAZDA kapela, której wymsknie się publicznie, ze probuje grac cokolwiek z przedrostkiem „horror” w nazwie, jest postrzegana przez pryzmat tej plyty.

Szlagiery: CALA plyta, bez wyjatkow

EVILIVE (1982/1987)
Obrazek

* * *

No i przyszedl czas na pierwsza koncertowke. To wydawnictwo zanim ukazalo się w formie pelnowymiarowego LP, pojawilo się najpierw jako siedmiootworowa epka, na której znalazł się material zarejestrowany podczas koncertu, który odbyl się 20 listopada 1981 roku w klubie On Broadway w San Francisco (w utworze „We are 138” wystąpił gościnnie Henry Rollins z Black Flag, który wsparl zespol wokalnie w tym kawałku). I w takiej postaci ukazal się ten material (najpierw jako 7”) w 1982 roku. W roku 1987 dolozono do niego jeszcze 5 utworow zarejestrowanych 17 grudnia 1981 roku w klubie The Ritz w Nowym Jorku i tak powstala pelnowymiarowa plyta.
A jak wrazenia? Przede wszystkim takie, ze Misfits na żywo, gra zdecydowanie szybciej i ostrzej. To plyta dla tych, którzy po wysłuchaniu albumow studyjnych mieliby wątpliwości dlaczego przyjęło się nazywac Glena i jego koleżków „prekursorami hardcore”, a nie po prostu kolejnymbendem punkowym. Wszystkie utwory są grane na takich obrotach, ze wydaja się dwa razy krótsze niż w oryginale. Oczywiście odbywa się to kosztem ich „melodyjnej przebojowości”. Z „ladnych” piosenek z chóralnym „Oooooooooo!” w refrenach wylaza nagle wsciekle petardy, które zanim zdazymy się zorientowac trafiaja nas miedzy oczy… i nie wiadomo kiedy się koncza.
Ocene tej plyty obniza z pewnością jakość dźwięku, która jest po prostu „wczesnopankowa”, ze wszelkimi związanymi z tym plusami i minusami.

Szlagiery: „London Dungeon”, „We Are 138”

EARTH A.D. (1984)
Obrazek

* * * 3/4

Kiedy powstawal material na ta plyte (na która tak naprawde złożyły się dwie epki: „Earth A.D.” i „Wolf’s Blond”) zespol był już solidnie sklocony, wiec ciezar komponowania nowych utworow praktycznie w 100% wziął na siebie sam Danzig. Już od pierwszego numeru słychać, ze Glen był mocno zafascynowany rozwijajacywm się wówczas na dobre hardcorem. Nowe kawałki sa znacznie ostrzejsze i szybsze od wcześniejszych - „Earth A.D.” czy „We Bite” i większość pozostałych utworow, to w zasadzie według wszelkich przyjętych kryteriow czysty, ostry jak siekiera hard core. Niestety to „zaostrzenie kursu” spowodowalo, ze w niektórych momentach robi się troszke zbyt monotonnie ( i dlatego nizsza ocena). Jeżeli o teksty chodzi, to trzeba zauważyć, ze skończyły się żarciki i znowu wszystko jest traktowane „śmiertelnie powaznie”. Melodyjnych refrenow jest na tej plycie bardzo malutko, co nie znaczy, ze zabraklo ich w ogole (ot choćby taki „Die, Die My Darling”, to nawiązanie do tego bardziej przebojowego oblicza Misfts). Jak się niestety okazalo, nie udalo się przezwyciężyć kryzysu w zespole i był to ostatni album nagrany przez Misfits z Glenem D.

Szlagiery: „We Bite”, „Die, Die My Darling”

LEGACY OF BRUTALITY (1985)
Obrazek
* * * *

Do „Legacy of Brutality” mam szczególny sentyment, ponieważ była to pierwsza plyta Misfits, która dane mi było poznac. Poznałem i wsiąkłem! Ogolnie rzecz biorac na tym wydawnictwie znalazly sie utwory, które mialy się znalezc na debiutanckiej (nie wydanej jeszcze wówczas) plycie. Należy jednak zwrocic uwage, ze większość z nich pochodzi z innych sesji niż ta, która potem zostanie wydana jako „Stanic Age”, natomiast te, które zostaly nagrane wtedy, inaczej znalazly sie tutaj, maja inny miks. Warto posłuchać sobie tej plyty „rownolegle” ze „Stanic Age”, by znaleźć wlasne „kanoniczne” wersje niektórych wielkich misfitsowych hitow… np. „Where Eagles Dare” bardziej podoba mi się w wersji z „L.o.B”, a z kolei taki „Hybrid Moments” jest chyba jednak lepszy na „S.A.”

Szlagiery: „Where Eagles Dare”, „TV Casualty” (chociaż w sumie, tez można by wymienic utwory z calej plyty)

COLLECTION (1986)
Obrazek

* * * * *

Kapela sie rozpadla, a “best off” nie wydany… Czyz moza wiec bylo znalezc lepsza okazje? Wartość tej składanki polega na tym, ze obok hitow znanych z regularnych plyt, pojawily się tu utwory znane z epek i singli, które nie ukazaly sie dotychczas na zadnej dużej plycie (np. „Hollywood Babylon”, „Bullet”, czy „London Dungeon”). Dobre wydawnictwo, by poznac Misfits w pigulce.

Szlagiery: Cala plyta

COLLECTION II (1995)
Obrazek

* * * * *

Minelo prawie 10 lat, w czasie ktorych panowie nie mieli glowy do wydawania kolejnych plyt pod szyldem Misfits, bo ich uwage całkowicie zaprzątały kolejne procesy sadowe o prawa do materialu i do nazwy zespolu. W koncu jednak udalo się osiągnąć kompromis. Jerry O. i spolka otrzymali prawo do uzywania nazwy MISFITS, a Glen D. stal się posiadaczem starego materialu. Od tej pory historia Misfits toczy się jakby „dwutorowo”: z jednej strony wydawane sa składanki ze starym materialem (całkowicie oderwane od funkcjonującego zespolu), a z drugiej strony wydawane sa plyty z nagraniami premierowymi, firmowanymi wiadoma nazwa. Pierwszym efektem tego układu była wlasnie plyta Collection II, która stanowi idealne uzupełnienie poprzedniej składanki. Klucz wg którego dobierano utwory, tez jest podobny jak w przypadku „Collection I”, tzn. kilka hitow, z regularnych plyt, kilka numerow z singli i epek + pare utworow z nie wydanej wtedy ciagle plyty „Static Age”

Szlagiery: „Helloween II”, „Children In Heat”

BOX (1996)
Obrazek

* * * * * *

Tu nie może być mowy o innej ilości gwiazdek niż szesc. Oto bowiem mamy do czynienia z „Misfitsow dzielami wszystkimi”. W gustownym pudelku w ksztalcie trumienki otrzymujemy co nastepuje: cztery kompakty, na ktorych oprocz wszystkich wymienionych powyżej albumow - lacznie z obydwoma czesciami „Collection” i po raz pierwszy opublikowanym „Static Age” (samodzielna wersja na CD ukazala się dopiero rok pozniej) - znalazlo się tez kilka nie publikowanych wczesniej koncertow; gruby booklet z historia grupy i ciekawymi zdjęciami; a na deser pieknie wykonany znaczek Fiend Clubu… no i jak tu nie porzadac takowego rarytasu?

Szlagiery: Cale wydawnictwo!

AMERICAN PSYCHO (1997)
Obrazek

* * * * 1/2

Panie i Panowie! Poznajcie nowe Misfits (Newfits, lub Misfits ‘95 – jak złośliwie nazywali ten sklad zagorzali zwolennicy „starego” Misfits). Jak zwykle w przypadkach reaktywacji starych, legendarnych kapel, fani byli pelni obaw i zdania co do sensowności całego przedsięwzięcia były mocno podzielone. Przede wszystkim pojawily się zarzuty mówiące, ze cale zamieszanie jest dyktowane tylko i wyłącznie finansowymi aspektami. Po drugie zachodzono w glowe, jaki jest sens wskrzeszania Misfits bez Danziga, którego charakterystyczny wokal, był przeciez wizytowka zespolu…
Jednak nawet malkontenci po wysłuchaniu „American Psycho” musieli przyznac, ze „choc to już nie to”, to jest to calkiem niezla plyta (mniej ortodoksyjni fani nie zawahali się nazwac ja „rewelacyjna”). Po pierwsze, okazuje się, ze Jerry pozyskal do składu goscia (tym młodzieńcem byl niejaki Michael Graves), który nie dosc, ze umie naprawde dobrze śpiewać i nie dosc, ze potrafi prezentowac się jak na „regularnego” Fienda przystalo, to jeszcze nie popelnia bledu, którego wszyscy obawiali się po nim najbardziej i nie probuje nawet naśladować swojego wielkiego poprzednika. Co ciekawe jednak, śpiewając „po swojemu”, potrafi idealnie wpasowac się w styl pasujący zarówno do repertuaru „nowego”, jak i „starego” Misfits…
A wlasnie! Bo styl tez, sila rzeczy, ulegl pewnej modyfikacji. Co prawda wciąż jest bardzo melodyjnie, i wciąż słychać ze jest to muzyka wyrosla z punkrocka, ale zarówno gitarki, jak i sekcja brzmia zdecydowanie bardziej ostro… Nie jest to jednak ten rodzaj hardcorowego czadu jaki zespol zaprezentowal na „Earth A.D.”. Na „American Psycho” mamy do czynienia z typowo metalowymi jazdami… I trzeba przyznac, ze w takiej „zmetalizowanej” wersji, Misfitsom tez jest bardzo do twarzy.

Szlagiery: „From Hell They Came”, „Dig Up Her Bones”, „Don’t Open ‘Til Doomsday”

EVILLIVE (1998)
Obrazek

*

Przepraszam, ale o co chodzi? Toz to jakas przerazliwa wpadka przy pracy! To COS ma być niby kolejnym oficjalnym albumem koncertowym w dorobku Misfits, ale nawet przy odrobinie dobrej woli ciezko go porównywać z jego poprzednikiem sprzed 15 lat (chociaż i tamten album nie był przeciez jakas oszalamiajaca rewelacja). Pierwszy zarzut to taki, ze zespol gra zdecydowanie ZA SZYBKO! Czasami brzmi to wrecz karykaturalnie i przypomina raczej cos co maja w zwyczaju „grac” zespoly grindowe. Przy takich tempach Graves najzwyczajniej w swiecie nei wyrabia się z oddechem (czemu w sumie nie należy się dziwic) i nad jego „spiewem” (choc raczej slowo „zadyszka” było by bardziej na miejscu) należy litościwe spuscic zaslone milczenia. Wszystkie te mankamenty sa jednak niczym w porównaniu z brzmieniem tej plyty… Ja rozumiem, ze nie wszystkie koncerty sa nagrywane przy pomocy najlepszej aparatury i w najlepszych (ze względu na akustyke salach), ale z drugiej strony jeśli nie ma pewnego minimum, to nie warto się zabierac za nagrywanie plyty koncertowej… Musu wszak nie ma.
Jedyne usprawiedliwienie jakie znajduje dla tego wydawnictwa, jest takie, ze nie ukazalo się ono w szerokiej sprzedazy i było dostępne w ograniczonej ilości egzemplarzy, tylko dla członków oficjalnego fan-clubu Misfits (znanego jako Fiend Club). Możliwe wiec, ze jest to zapis jakiegos koncertu majacego jakoas szczegolna wartość pamiątkowo-sentymentalna dla owych klubowiczow, przy zerowej wartości artystycznej. Jeśli tak, to OK, jestem w stanie zrozumiec, ale jeśli nie… to nie chwytam po jaka cholere zostalo to to wydane (nawet jeśli w limitowanym nakładzie).

Szlagier: Jakie szlagiery? Ja nawet nie byłem w stanie rozpoznac mojego ulubionego „Last Caress”

FAMOUS MONSTERS (1999)

Obrazek

* * * * *

Slynne potwory? A i owszem! Ta plyta panowie udowodnili (niestety po raz ostatni), ze sa w stanie swietnie sobie radzic bez mr Danziga. Sklad się dotarl i okrzepl, a zespol zachęcony sukcesem „American Psycho” W pelni rozwinął skrzydla. Od pierwszego do ostatniego numeru leci hit za hitem i przeboj za przebojem. Graves udawadnia, ze w zespole nie pojawil się przypadkiem, a Jerry, Doyle i Chud graja jak natchnieni! Znowu słychać metalowe klimaty, ale tym razem zespol proponuje nam tez cos na kształt pastiszu słodkich piosenek pop z lat 50-tyc („Saturday Night”), oraz mroczna ballade („Hellena”). Nie zabraklo tez koncertowego spiewanca („Fiend Club”) i kawałków brzmiących jakby były skomponowane w „zlotych” latach Misfits („Forbiden Zone”). Jedyny zarzut, który ciesnie się na usta nie dotyczy w sumie ani muzyki, ani brzmienia, ani nawet sposobu realizacji plyty… Chodzi o klimat. Za czasow Glena, czulo się, ze Misfits to zespol naprawde mroczny i grobowy (i to pomimo żartów w postaci „Brains” czy „Mammy…”). Teraz wyczuwa się, ze choc zespol nas straszy, to nie robi tego na powaznie… Można by wrecz zaryzykowac twierdzenie, ze te wszystkie te piosenki sa pastiszami „starego” Misfits. Ale w sumie komu to przeszkadza… Mówiąc krotko: REWELACJA proszę księdza. :)

Szlagiery: Teoretycznie mógłbym napisac cala plyta, ale moimi szczególnymi faworytami sa „Scarecrow Man”, „Die Monster Die” i przede wszystkim „Them”

CUTS FROM THE CRYPT (2001)
Obrazek

* * *

Zespol był zobowiązany kontraktem do wydania trzech plyt. Jako, ze w tym czasie sytuacja w skladzie zaczela się psuc (odszedł Michael Graves), a zobowiązania gonily, zdecydowano się wydac album składankowy… Jednakze materialu było zbyt malo by pokusic się na wypuszczenie tradycyjnego „best of…”. Ta plyta to nic innego jak zbior roznych rarytasow i ciekawostek z okresu od 1995 do 2001. Co my tu mamy? Po pierwsze demowki z okresu przed nagraniem „American Psycho” i „Famous Monsters”, po drugie kawałki umieszczane na rozmaitych kompilacjach i singlach („I Wanna Be A NY Ranger”, „Monster Mash”), po trzecie numery, które były dolaczane tylko do niektórych wydan wcześniejszych plyt studyjnych w postaci bonusow („1,000,000 Years B.C.”, „Hellena II”, „Devill Doll”), po czwarte utwory skomponowane na potrzeby horroru (nawiasem mówiąc bardzo słabego) pt „Brusiers” (w TVP emitowany jako „Człowiek Bez Twarzy”), az wreszcie numery zarejestrowane podczas koncertu, na którym Jerry Only (wtedy jeszcze gościnnie) wykonal z Dezem Cadenna i Markiem Ramonem „Rise Above” z repertuaru Black Flag.
Trudno ta plyte ocenic inaczej niz jako przecietna. Generalnie jest to kontynuacja stylu, który zespol wypracowal sobie na dwóch wcześniejszych plytach. Czyli duzo chwytliwych melodii, w oprawi ostrych gitar i zaspiewanych „czystym” glosem… oczywiście mowa o numerach, które wykonuje Graves, ponieważ na tej plycie po raz pierwszy można było usłyszeć Jerryego O. w roli wokalisty… i jedyne co można o nim powiedziec, to to… ze powinien się ograniczyc do gry na basie… Nawet nie dlatego, ze jest jakos szczególnie zły (setki innych zespołów maja jeszcze gorszych spewajacych i calkiem dobrze sobie radza)… po prostu Misfits mialo zawsze szczescie do dobrych (a nawet bardzo dobrych) wokalistow i na ich tle Jerry wypada po prostu BAAAARDZO blado. Generalnie, w konteksciew poprzednich plyt, „Cuts From The Crypt” nie wypada tak zle… Ot po prostu skladanka roznych odrzutow i ciekawostek wydana, by podsumowac działał zamknąć pewien okres działalności. Nikt się chyba jednak nie spodziewal, ze okres, który nastapi będzie się prezentowal tak zle.

Szlagiery: „Bruisers”, „Fiend Whitout A Face”

PROJECT 1950 (2003)
Obrazek

* * * (obiektywnie) * (subiektywnie)

Trudno mi recenzowac ta plyte bez nakreślenia po krotce okolicznosci i kontekstu w jakim zostala nagrana. Otoz jak się okazalo, „Cuts From The Crypt” było ostatnia plyta na jakiej dane nam było usłyszeć zespol w poprzednim skladzie. W miedzy czasie odeszli z niego wszyscy członkowie oprocz Jerrego O. (odszedl nawet jego rodzony brat Doyl, ktory tlumaczyl sie, ze musi się zajac rodzina… co nie przeszkadzalo mu występować gościnnie u boku skloconego z Jerrym Danziga). Tak czy siak, sklad, który na „C.f.t.C.” był określany „gościnnym” (czyli Marky Ramone na perkusji i Dez Cadena z Black Flag na gitarze) okazal się nagle stalym. Z taka to „supergrupa” Jerry ruszyl na przelomie lat 2002/2003 w trase z okazji 25 lecia grupy, podczas której dotarl również i do Polski. Oczekiwania były ogromne. Biorac pod uwage sklad i range wydarzenia spodziewano się Bog wie czego, tymczasem… koncert w warszawskiej Proximie,który odbyl się 5.II.2003 trudno z perspektywy czasu nazwac inaczej niż rozczarowaniem. Zamiast Misfits Misfits szytowej formie zobaczyliśmy… coverband o nazwie Misfits odgrywający numery Misfits, Ramones i Black Flag… i to w takich wersjach, ze ciezko było rozpoznac ulubione numery. Marky Ramone, nawet nie próbował udawac, ze czuje się w jakis sposób związany z zespolem Misfits, ponieważ swoje gary miał oklejone swoim wlasnym pseudonimem scenicznym. Oczywiście miejsce przy mikrofonie objal sam J.O. i az smutek bral człowieka na widok podtatusiałego goscia ze spora lysinka (która nie przeszkodzila mu w zaczesaniu sobie charakterystycznego „czubka”), który łapiąc zadyszke próbował wejść w buty, a to Glena, a to Gravesa.
W takich to wlasnie okolicznościach powstal album „Project 1950”. Jerry w wywiadach deklarowal, ze jest to hold złożony wykonawcom z lat 50-tych, ktoymi zasłuchiwał się w mlodosci i na których piosenkach bazowal komponując pierwsze numery Misfits. No i niby wszystko fajnie. Otrzymaliśmy plyte zawierajaca 10 przebojow ze „zlotej ery rock’n’rolla” wykonanych z punkowym kopem o średniej sile razenia… wiec w sumie rzecz do przełknięcia (stad te „obiektywne trzy gwiazdki). Gorzej, ze w edycji limitowanej otrzymujemy również plyte DVD na której możemy zobaczyc jak cos co smie się tytułować nazwa Misfits chałturzy (bo trudno nazwac to normalnym występem) na jakis zawodach snowbordowych, grajac przedzgraja dzieciakow, która obrzuca się śnieżkami. Mozna tez zobaczyc „Misfits” (cudzysłów zamierzony) pitolących cos (bo graniem tego nazwac niepodobna) z kolejnym „gościnnym” udzialem… tym razem klawiszowa z Blondie. Po obejrzeniu tego DVD, wysłuchaniu plyty z coverami i uświadomieniu sobie, ze zespol od siedmiu lat, nie nagral praktycznie ani jednej premierowej kompozycji dociera do nas brutalna prawda, ze w chwili obecnej, twor o nazwie „Misfits” nie jest niczym innym niż „planem emerytalnym” Jerrego O. Smutne. I nawet informacje o tym, ze miesce zblazowanego Marky Ramona zajal niejaki Robo grający w zespole w latach 1982-1983 nie sa w stanie poprawic mi nastroju… stad ta jedna, subiektywna gwiazdka. :(

Zdrowka zycze

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 25 kwietnia 2006 08:51:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 16:00:25
Posty: 22844
Pet pisze:
zachęcony


Pet pisze:
rozwinął


:shock:

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 25 kwietnia 2006 08:52:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21338
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Budyń pisze:
Pet napisał:
zachęcony


Pet napisał:
rozwinął


To przez Worda, w ktorym pisalem caly tekst, a w ktorym zapomnialem wylaczyc autokorekte... potem nie chialo mi sie juz poprawiac... :) ;)

Zdrowka zycze

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 25 kwietnia 2006 16:26:19 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
No - to ja wreszcie cos wiem o dyskografii tego zespolu. Znam/mam tylko jedna z tych plyt : "Earth A.D." - ej, a nie wiedzialem, że wczesniejsze sa bardziej rock'n'rollowe (w sumie nie wiedziałem nic o innych płytach :wink: ) - mysle, że moga mi sie podobac!

Misfits OK! :)

I te ich fryzurki :)

A na "Earth A.D." na plus wyrozniaja sie: tytulowy, Green Hell, Bloodfeast, oczywiscie Die, Die My Darling i ewentualnie Mommy, Can I Go Out & Kill Tonight. Czy te numery wlasnie wczesniejsze plyty?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 25 kwietnia 2006 20:12:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21338
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
antiwitek pisze:
A na "Earth A.D." na plus wyrozniaja sie: tytulowy, Green Hell, Bloodfeast, oczywiscie Die, Die My Darling i ewentualnie Mommy, Can I Go Out & Kill Tonight. Czy te numery wlasnie wczesniejsze plyty?


"Mommy, Can I Go Out & Kill Tonight" pojawilo sie wczesniej na "Walk Among Us" w wersji koncertowej... pozostale pojawily sie na plycie "Earth A.D./Wolfs Bolood"

Ponadto "Die, Die My Darling" zostalo wydane na singlu (na stronie b, znalazlo sie "Mommy...")

Obrazek

Zdrowka zycze

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 25 kwietnia 2006 20:36:45 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Hehe - zezarlem czesc wypowiedzi! Pytanie brzmiec mialo: "Czy te numery wlasnie przypominaja wczesniejsze plyty?"

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 25 kwietnia 2006 20:40:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21338
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
antiwitek pisze:
"Czy te numery wlasnie przypominaja wczesniejsze plyty?"



Najbardziej do wczesniejszych plyt pasowaloby "Die, Die My Darling", chociaz zdarzaly sie tam jeszcze bardziej skoczne i przebojowe momenty :)

Zdrowka zycze

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 25 kwietnia 2006 20:45:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
No to jestem kupiony, albo inaczej mowiac - na kupnie! To ja rozumiem dlaczego mowisz o najlepszej kapeli swiata. Chodzi o takie rokenrolowe "cos" co maja nieliczni.

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 25 kwietnia 2006 20:46:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21338
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
antiwitek pisze:
Chodzi o takie rokenrolowe "cos" co maja nieliczni.



Otoz to wlasnie! :D

Zdrowka zycze

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 26 kwietnia 2006 07:54:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 13:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
bardzo zachęcająco to wygląda... A te płyty są dostępne bez problemu? czy trzeba je jakoś mocniej wyśledzić?

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 26 kwietnia 2006 08:14:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21338
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
marecki pisze:
bardzo zachęcająco to wygląda... A te płyty są dostępne bez problemu? czy trzeba je jakoś mocniej wyśledzić?


"Cuts From The Crypt" i "Famous Monsters" sa dostepne bez wiekszych problemow w wiekszosci sklepow osobno lub w dwupaku (w zestawie kosztuja okolo 50 zl)

"Project 1950" i "American Psycho" tez mozna od czasu do czasu dostac, w normalnych sklepach, ale juz rzadziej niz poprzednie.

Ze starszymi plytami jest juz wiekszy problem. Co prawda Collection I i Collection II mozna bylo dostac kiedys w Empiku w Galerii Centrum (ba! znam nawet goscia, ktoremu udalo sie kupic w empiku "Coffin Box" i to za 100 zl !!!! Gdzie ja wtedy bylem, ze to nie mi, tylko jemu wpadlo w lapy! ? :cry: :cry: ), ale po pierwsze kosztowaly po 79 zl za sztuke ( :shock: ), a po drugie to bylo ze trzy - cztery lata temu. W tej chwili mozna probowac szukac obu "Kolekszynow" (i innych starszych plyt Misfits) w Hey Joe... Co dziwne, ich ceny w tymze zydowskim sklepiku sa nizsze niz w przypadku empikow (dla porownania obie czesci "Collection" kosztowaly tam 69 zl za sztuke, a "Static Age" i "Earth A.D." kupilem tamze po 49 zyla). Chociaz ja osobiscie radzilbym zamawiac te plyty za posrednictwem sklepu http://www.fan.pl. Szkopul w tym, ze zeby miec mozliwosc zamawiania tam plyt zzagranicy, trzeba byc tzw. "stalym klientem", co w praktyce sprowadza sie do tego, ze nalezy wczesniej zamowic tam przynajmniej jedna plyte ze zwyklego katalogu :)

Aha! "Walk Among Us" jest aktualnie licytyowana na allegro: http://www.allegro.pl/item99863169_misf ... folia.html

Aha! I Jeszcze jedna mozliwosc: O starsze plyty Misfits mozna pytac takze w dystrybucji http://www.racingrock.net z Wroclawia. Co prawda moze ich nie byc w normalnym katalogu dostepnym na stronie, ale ja na przyklad tam wlasnie kupilem swoj egzemplarz "Walk Among Us". Trzeba po prostu pytac mejlowo.

Zdrowka zycze

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 26 kwietnia 2006 12:39:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 13:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
ściągnąłem sobie parę rzeczy z http://www.misfits.glt.pl/ i obsłuchuję. fajne!!

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 26 kwietnia 2006 12:47:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21338
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Jeszcze jedna smieszna anegdotka mi sie przypomniala... po odejsciu z Misfits Michael Graves zalozyl sobie nowy zespol o nazwie Gotham Road, ale po pewnym czasie go rozwiazal, poniewaz... zaciagnal sie na ochotnika do wojska, by w ten sposob wyrazic swoje poparcie dla amerykanskiej inwazji na Irak. Pojechal do Iraku, wrocil i stal sie jedna z glownych postaci ruchu "conservativepunk" skupiajace kapele pankowe, ktore reprezentuja postawy prawicowe i wbrew wiekszosci scenie punk wyrazaja publicznie poparcie dla Busha.

Zdrowka zycze

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 26 kwietnia 2006 15:09:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 18 listopada 2004 16:21:11
Posty: 358
Skąd: nie jestem stąd
misfits znam tylko z Earth AD (ha! kupiłem bo jakiś gościu sprzedawał z dwiema kasetami GBH i jakimś the best ofem exploited- razem za jakieś 12 złotych!). Taki hc z mrocznymi riffami . Zawsze błazenadą wydawał mi się ten "sopel" z włosów na środku twarzy - byłbym wdzięczny, gdyby ktoś potrafił powiedzieć mi, gdzie, kto i w jakich okolicznościach to wymyślił, bo wynajdywałem na ten temat różne teorie :wink: . Mam nadzieję, że mimo wsystko dane mi będzie kiedyś usłyszeć 'początki zimnej fali' z Static age.

_________________
dobro jest dobre, pięść rozwali świat


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 26 kwietnia 2006 22:01:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
Pet pisze:
ktore reprezentuja postawy prawicowe i wbrew wiekszosci scenie punk wyrazaja publicznie poparcie dla Busha.
... :piwo: ..........a jeśli chodzi o Misfits to sluchałem kiedyś baaaardzoooo dawno Earth ad....i juz nawet nie pamiętam....a poza tym to podobaja mi sie niektóre okladki !

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 60 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 54 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group