ante (:-)) scriputm: Czy można jakoś wyedytować nazwę i formę tego wątku?
AERIAL* * * * * (odsłuch fragmentów płyty w jednym pliku - klik!)
2005. Ciekawa sprawa... Dużo znajomych i przyjaciół kojarzy Kate głównie dzięki tej płycie i półnagiej babooshce z TV. Przyznam, że mi samemu Kate Bush się trochę "przypomniała" przy okazji tegoż release. Płyta jest dziwna - dla mnie jest to coś tak innego, innego pod każdym względem, iż dzielę dokonania Kate na "Kate Bush" i "Aerial" - nie może być tu mowy o porównywaniu z latami 80., a tym co wydano na tych dwóch krążkach. To takie Bushowe "Abbey Road" - nawet tak podobnie... atmosferycznie (
) brzmi. Coś koło 10 lat milczenia, i taki album! Składa się on z dwu płyt zatytułowanych
A Sea of Honey oraz
A Sky of Honey. Słychać, że nie śpiewa tu już nastolatka - tylko dorosła pani, a wręcz tak trochę wokalnie podstarzała piekność (jednak chwilę tego charakterystycznego szaleństwa SĄ
)
. Mam problem w ocenianiu tej płyty - raz ją kocham, a raz mnie śmiertelnei nudzi - ale to chyba podkreśla jej ważność
. Bo tak to jest, gdy porównamy tę plyte z choćby jej ostatnim wydawnictwem, to przedstawia się nam totalna nuda, smęt i taki klimatyczny katzenmusik - ale jeśli spojrzymy na nią (uchem, he he) niezależnym okiem - delikatna perełka! Z resztą trochę z tego nastroju zdradza nam
okładka (o dziwno, reszta jest inna od dosyć ascetycznego frontu). Bardzo angielska płyta.
Jak dla mnie jedna z ważniejszych i ciekawszych płyt ostatnich lat. Chyba nigdy się nei zdarzyła taka sytuacja, że artystka będąca u szczytu sławy 20 lat temu, wydała w 2005 roku swoją najlepszą płytę. Pięknie wydany gruby winyl.
1.King Of The Mountain
Hiciorek na początek. Ale to jak z forumowym szałem na "No Ones Knows" - tego się po prostu nie da nie lubić. Trochę się jednak zdziwłem gdy wyszło, że piosenka ta jest o... Elvisie
. Przępiękna, dynamiczna piosenka - takiej Kate to jeszcze nie było, aż trudno uwierzyć - po prostu jej nowy styl / oblicze.
2.Pi
Tu zaczyna się problem z tą wspomnianą nudą - jest to pierwsza z tych kilku spokojnych, ale nie balladkowych piosenek, które lekko zlewają mi się w jeden (choć miły) utwór. Ale do zasypinia idealne
.
3.Bertie
No! Piękne partie na gitarze klasycznej, czy czymś takim rodem z Robina Hooda z Preadem
. Takim dobrym, starym Clannadem zajeżdża, ale to jednak nie folk, tylko fajnie kołysząca pop piosenka w prześwietnej aranżacji. Trochę reminestencji starej "Kate" z okresu 1979-80.
4.Mrs Bartolozzi
Co za czad. PIOSENKA O PRALCE! To co sama artystka mówiła w nielicznych wywiadach - zaszyła się w domu ze swym małym dzieckiem, pierze, robi obiady, chodzi na spacery. Ale wszystko w jakies takiej półmagicnzej aurze. Taki realizm magiczny. No ale żeby napisac tak śliczną balladkę o sprzęcie AGD to trzeba być jednak mistrzem.
I watched them go 'round and 'round
My blouse wrapping itself in your trousers
Oh the waves are going out
My skirt floating up around my waist
As I wade out into the surf
Oh and the waves are coming in
I tak dalej...
Niewiedziałem ile może być liryzmu w praniu brudnych skarpetek.
5.How To Be Invisible
O! Jeden z moich faworytów na płycie. Bardzo dynamicznie, niczym track jeden z LP. Świetna gitara, niby banał ale mnie rusza
. Tak wręcz rockowo, ale z tym specyficznym... delikatnym nastrojem. Na pewno miejsce medalowe płyty.
6.Joanni
Czyli to co pisałem przy "Pi", niby ładnie (bo to fakt) - ale tak coś bez jaj. Jako jeden numer tego typu na całym LP by się bronił, tak jest dosyć przeciętnie. Co nie znaczy źle.
7.A Coral Room
Koniec pierwszej płyty. Wypisz wymaluj podkład rodem z lat największej świetności Kate, ale ten wokal! Jakiś taki inny, zaspany, niedbały wręcz, klimat demo, osobisty tekst...Nowa jakość. Tak bardzo tu kominkowo-domowo. Aż ciepłym ciastem niedzielnym pachnie!
8.Prelude
Przewijający się motyw śpiewających ptaszków. Pięknie! Wręcz ambientowo... Senne pianinko, przyroda w tle, szepczące dziecko... Bardzo fajne. Dobry początek.
9.Prologue
Chyba najbardziej konktretna z tych oszczędnych i sennych piosenek o których wspominałem.
10.An Arcitect's Dream
O! Dziwo - klimat z płyt wychodzącyc na przełomie lat 80. 90. A to bardzo dobrze, bo ja je bardzo lubię! Fajnie nadające ton całej kompozycji klawisze, taki ultra dobry pop. Melodyjnie, piosenkowo - nie mam zastrzerzeń. Takie spokojniejsze "The Sensual World". Mmmm... - yes!
11.The Painter's Link
Troche jakieś takie rozlazłe. Nic specjalnego - bo jednak kolejna z tcyh klimatycznych zapychaczy - ale klimatycznie pasuje idealnie
12.Sunset
To już konkret. Dobra piosenka, a wręcz kilka w jednej, czyli to co kojarzy mi się z początkami Kate. Zwrotki tak ładne, że można się rozpłynąć w
sea of honey . Trochę wręcz... jazzowo?
13.Aerial Trial
Ojacie! Chyba nigdy nie powstał tak krótki i minialistyczny utwór jak ten któremu dałbym 8 gwiazdek. Ledwo słyszalne pianinko wykonujące coś a'la loop, a Kate idealnie powtarza za ptakiem jego... świergot! Co za czad, pomysł - ale to nie ważne - JAK TO WYSZŁO!!! Magiczne. Bardzo. Max gwiazdek.
14.Somewhere In Between
Fajne, bo znowu to piosenka - taka dosyć... klasyczna. Bardzo lirycznie i melodyjnie, na poziomie - dobry pop. Ale najważniejsze przed nami!
15.Nocturn
Bo to zaczyna się swoista suita. Jedna z lepszych piosenek na płycie. Dynamiczny, trochę trzymający w napięciu numer... Takich mi troszkę brakuje na tym albumie. Piosenka przechodzi pod koniec w motyw z "Aerial Trial", by wybuchnąć z najlepszym numerem na płycie - tytułowym:
16.Aerial
Bardzo ciekawa konstrukcja - rockowa dynamika, pojawiający się pomysł z "Aerial Trial" (tym razem Kate naśladuje ptaki... śmiechem
Szaleństwo!), partie instrumentalne, krótki tekst... No wspaniałe. Tak, hmmmm.... ciekawe?, że po zabrzmieniu ostatniego akordu trudno wstać nie wzruszonym z fotela. Uwielbiam! Co tu gadać - słuchać!