Ultima Thule

Jeżeli takie balladki jak na "Californication", czy singlowe "Dani California" to ja jestem jak najbardziej za!!!


Nie znam... Powiem więcej - nie znam ani jednego kawałka z tej płyty i w ogółe ciekaw jestem jaka ona jest, bo za jasno nikt wcześniej nie napisał: funk? balladki? pop? może rock? Wiem tyle, żę jest bez Frusciante'a, ale gitarzysty, który tam gra nie znam w ogóle. Czekam na odpowiedź.


Moim zdaniem, ogólnie ciężko, żeby na płycie z 28 kawałkami wszystkie się każdemu podobały. Koziczyński, napisał, że wziął to pod uwagę wystawiając w TR ocenę dla niej.
Też uważam, że lepiej by było, gdyby zrobili poprządną selekcję i wybrali np. 15 tych naprawdę dobrych kawałków na wydawnictwo jednopłytowe i stworzyli płytę, która by wgniatała słuchacza w ziemię. Ale z drugiej strony - gusta się różnią i zawsze mogli by wyrzucić, coś co dla kogoś z nas jest teraz najlepszym kawałkiem.

Dalej nie słyszałem "Stadium arcadium", więc subiektywnie się nie wypowiem. Mam 3 kawałki (wetsand, hey, warlocks) i muszę powiedzieć, że "Warlocks" jest bardzo dobry! Takie typowe dla 2 ostatnich płyt połączenie funku z melodią, a mi takie rzeczy w ich wykonaniu bardzo odpowiadają.

_________________
Mięso i kości, serce i wątroba, wiatraki na niebie. martwica mózgowa!

to po co wrzucać na siłę tyle materiału na płytę?
nie lepiej zrobić 45 minut naprawdę dobrej muzyki? bez sensu.

_________________
ćrąży we mnie zła krew

Zdecydowanie rock, jeszcze trochę funku i parę ballad. Skok w bok ale udany. Polecam. Popatrz też na pierwszy wpis w wątku.
a gitarzysta - nie Frusciante, za to Dave Navarro, wcześniej (a i później) przede wszystkim Jane's Addiction.

A ja sobie w niedzielę obejrzałem DVD Funky Monks o nagrywaniu BSSM. Bardzo ciekawy i udany dokument. ****1/2

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...

A kto powiedział, że na siłę?? Piosenek, z tego co mówią w wywiadach powstało i tak dużo więcej (na singlu "Dani California" są 2 niepublikowane nagrania z tej sesji) i to co jest na płycie jest materiałem wyselekcjonowanym, a nie repertuarem poszerzanym "na siłę". Ja tam się cieszę, że mają dużo pomysłów, a nie ogrywają w kółko stary materiał.

A "One hot minute" postaram się zdobyć (to do Mareckiego), ale obawiam się, że to trochę potrfa, bo priorytetem jest na teraz "Stadium...".
A z drugiej strony to pewnie znowu okaże się, że nie dysponuję odpowiednimi funduszami i obydwie płyty po prostu sobie spiracę...

_________________
Mięso i kości, serce i wątroba, wiatraki na niebie. martwica mózgowa!

Jest taka stara zasada redaktorska - tekst skrócony o połowę, czterokrotnie zyskuje na wartości. Nie słuchałem Stadium, ale tak sobie w ogóle myślę, że gdyby zrobili z tych dwóch płyt, jedną 50-minutową, to dopiero byłaby płyta.

_________________
Youtube

Dokładnie, już gdzieś pisałem, że pojemność CD niepotrzebnie rozpasał wielu wykonawców dając im zbyt wiele czasu do zapełnienia. Mi format winylowy 45-50 minut spokojnie wystarczał.

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...

I tak większość artystów nagrywa płyty po 50 minut, mówiąc, że ich zdaniem dłuższe są nudne. Więc nie ma się o co martwić.
A jeśli masz na myśli Kazika, to moim zdaniem... no, jeżeli za wszelką cenę chciał się stoczyć na dno to i tak by mu się udało...
A winyle niezbyt lubięza nieporęcznie duży rozmiar... I jak się ustawia płyty na półce to winyle są za cieńkie, żeby z profilu zobaczyć, co to za płyta...

A do Mareckiego, tudzież kogoś innego posiadającego "Stadium...": Ile minut trwają z osobna obie płyty? Bo chyba nie są ponapychane po 80 minut?

_________________
Mięso i kości, serce i wątroba, wiatraki na niebie. martwica mózgowa!

No wiesz. Ja tam rozpoznaje swoje płyty raczej. Również po grzbietach.

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?

obie po ok. 60 minut

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...

Bylim na koncercie Paprykarzów w Pradze.
Było wspaniale. Doskonale zgrany zespół, wspaniały Flea i Frusciante, perkusista Chad Smith - bardzo wysoka klasa. Gorszy wokal Kiedisa - momentami wyraźnie fałszował. Jednakowoż zespół jako całość prezentuje się bardzo dobrze, energia ze sceny płynie ogromna.
Wspaniały dźwięk, była nim pięknie wypełniona cała Sazka Arena. Przepotężna scenografia, wchodząca wgłąb sali, będąca właściwie jednym wielkim ekranem. I te kolory.... O tym mówić nie umiem, a zdjęć nie było jak robić, aparata brak...
Był jednak pewiem mankament tego koncertu. Repertuar. Tak jak rok wstecz na Dead Can Dance, można było mieć niedosyt wielu wspaniałych utworów z dyskografii, za to wybrzmiało sporo średnich kawałków z ostatnich dwóch płyt. Faktem jest jednak, że nawet te średnie utwory w energetycznych koncertowych wersjach zyskują bardzo.
Najlepsze momenty koncertu by me: "Give it away", "Under the bridge" i "By the way".
Generalnie był to jeden z najlepszych koncertów, jakie widziałem w życiu - obok The Cure w Spodku i U2 na Służewcu.

A propos Spodka - najlepszej hali koncertowej w Polsce. Sazka Arena bije na głowę katowickiego giganta. Począwszy od doskonale zorganizowanego wejścia, bez żadnej wojny i przepychania na granicy utraty życia, poprzez wspaniałe patio wyposażone we wszystko, czego potrzeba, skończywszy na klimatyzowanej sali stanowiącej około półtora Spodka. Wszystko lepsze.... poza dość wąskimi fotelikami ograniczonymi z obu stron miejscami na kubek z napojem. Katrinix mówiła, że jej się wygodnie siedzi, widać mój fotelik był węższy albo cuś...

było się zamienić

_________________
ćrąży we mnie zła krew

jednego nie mogę zrozumieć - siedzieć na rhcp ?

Przy ostatnich albumach - można spokojnie.

_________________
kocham cię
kocham cię
śmierć w Wenecji
miłość w Warszawie

oj, czepiasz się szczegółów

Kishiro skakał pod sceną.
Poza tym, Cytz, ile Ty masz lat, a ile mam ich ja? I nie zapominaj, że byliśmy na koncercie z Katrinix, która subtelną istotą jest.
Już rozumiesz?