Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest pt, 29 marca 2024 00:32:28

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 128 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 5, 6, 7, 8, 9
Autor Wiadomość
PostWysłany: pn, 01 maja 2017 17:11:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Całkowicie mnie poraziło... Występ Joy Division z 1979 w programie "Something Else" w BBC. Obejrzałem She's Lost Control i mnie wgniotło w ziemię. Sześć gwiazdek. Jeżeli rozmawiamy o autentyczności w muzyce i o tym, jak ta muzyka z głębiny duszy wychodzi, to tutaj mamy tego ogromną siłę. Szaleństwo Iana Curtisa i ten przeraźliwy smutek... Mnie to dławi w gardle po prostu. A zespół staje się doskonałym wehikułem niosącym te emocje. Wszystko brzmi tam absolutnie doskonale, fenomenalny bas to oczywiste, ale brzmienie gitary trafia za każdym razem w dziesiątkę, a najbardziej mnie zadziwił perkusista, wycinający z wielką swadą i ogromną też muzykalnością.

Zagrali She's Lost Control, a wcześniej też Transmission, tutaj można zobaczyć i wysłuchać całość. Maksymalnie świetne.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 01 maja 2017 19:09:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 15:53:29
Posty: 14860
Skąd: wieś
Dzięki za wspomnienie o tym. Wysłuchałem i obejrzałem.

_________________
Youtube


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pn, 01 maja 2017 23:19:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 13:09:14
Posty: 4694
Cytat:
Wszystko brzmi tam absolutnie doskonale, fenomenalny bas to oczywiste, ale brzmienie gitary trafia za każdym razem w dziesiątkę, a najbardziej mnie zadziwił perkusista, wycinający z wielką swadą i ogromną też muzykalnością.


Dokładnie tak, a przy tym bardzo fascynujący jest dla mnie fakt, że ktoś mógłby z łatwością powiedzieć, że tak w sumie to oni byli słabymi muzykami (nie dotyczy to tylko tego wykonania, ale całokształtu). Curtis często fałszował, Sumner łapał w gruncie rzeczy punkowe power-chordy i czasem jakieś prościutkie melodyjki ma kilku dźwiękach, Hook przypadkiem wymyślił ten swój styl i trzymał się go, ale orłem zdecydowanie nie było, tylko jakoś to intuicyjnie robił i czasem wychodziło lepiej, a czasem gorzej (miewał niezłe wtopy na koncertach)...o Morrisie się nie wypowiadam bo za małe mam pojęcie o gry na perkusji, ale wydaje mi się, że po prostu znalazł swoją niszę stylistyczną i doprowadził swój styl do perfekcji w jej obrębie. No i czterech taki chłopaków, którzy coś tam brzdąkają, nagle w połączeniu, za sprawą jakiegoś węchu, wyczucia, wrażliwości, czasem nawet przypadku, ale też za sprawą umiejętności MAKSYMALNEGO wykorzystywania średnich umiejętności, osiągnęło TAKI efekt, że :shock: a przez 40 lat, co drugi młody zespół próbuje to kopiować. A jakie to musiało być świeże w 1979!

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: śr, 22 sierpnia 2018 09:00:08 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Po wysłuchaniu i obejrzeniu teledysku do Atmosphere naszła mnie niejasna ochota, żeby spróbować znowu z Closer. Przypomnę potomności: w czasach przedforumowych znałem Joy Division w stopniu promilowym, głównie Love Will Tear Us Apart. Pierwsze zetknięcie miałem przy wątkach panka i szło bardzo opornie. Na początku strasznie mi się nie podobało, ale jednak coś przyciągało... skończyłem jako fan płyty Unknown Pleasures, a jak widać u góry tej strony, zdarzały mi się też momenty pełnego zachwytu. Ale jak dotąd płyta Closer nie chciała zaskoczyć i nawet znakomity koncert Peter Hook & The Light, na które usłyszałem na żywo obie płyty + dodatki, nie przekonał mnie.

Chyba dzisiaj uległem przekonaniu :-) Nie ma to jak złapać coś we właściwym czasie i miejscu. Ta niejasna ochota widocznie wiedziała, że to jest ten moment. Wysłuchałem (właśnie kończy się ostatni utwór) płyty jakby po raz pierwszy - nie mogę powiedzieć, żebym z poprzednich spotkań pamiętał choć jeden utwór. Nadal nie wypowiem się konkretnie po tytułach, bo to dla mnie właściwie nowy materiał, ale bardzo, bardzo mi się podobało, już od pierwszego niesamowitego numeru, który - jak zobaczyłem ze zdumieniem - zdobył bardzo mało punktów w forumowym top tenie. Marecki dobrze pisał w otwierającym poście, że całość ma charakter dość odmienny od Unknown..., mniej punkowych pozostałości, więcej różnych dźwięków, syntezatory i inne. Mam wrażenie, że barwy okładek świetnie współgrają z barwami tej muzyki. No i wcale nie wynika z tego, że Closer jest mniej mroczna, bo trudno raczej uznać jej okładkę za wesołą ;-) Ale jednak jest jasna i muzyka na tej płycie sprawia na mnie wrażenie o wiele bardziej jasne, niż to ciemno-czarne Unknown Pleasures.

Myślę teraz, że Joy Division jest jednym z moich najcenniejszych dzięki-forum odkryć muzycznych. Szkoda, że nadal nie widziałem filmu "Closer", ale chyba jeszcze dam radę nadrobić.

Pamiętam taki post boskiego:
. pisze:
Długo zastanawiałem się nad gwiazdkami, po czym stwierdziłem, że cała dyskografia Joy Division dostaje u mnie pełne pięć gwiazdek (a sam zespół nie nagrał nigdy ŻADNEGO słabego numeru).

Po dzisiejszych odsłuchach (znowu Atrocity leci) myślę sobie, że może i dużo w tym racji, że na żadnej z tych dwóch płyt nie ma żadnego słabego numeru. Całościowo po dyskografii jednak nie mogę się zgodzić, ponieważ najniższe miejsce w bottomie Joy Division zajmuje u mnie bez wątpienia Love Will Tear Us Apart. Jak nigdy mi się nie podobało, tak nadal zupełnie mi się nie podoba.

A teraz leci Isolation, więc pozdrawiam Peta ;-)

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: śr, 22 sierpnia 2018 11:06:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Hmm. To ja mam trochę odwrotnie, ale do końca nie wiadomo. Napiszę, bo widzę, że mało się w tym wątku wypowiadałem.

Płytę Closer poznałem pod koniec szkoły podstawowej. Pamiętam na przykład, że przeziębiony nie chodziłem do szkoły, leżałem w łóżku, czytałem Remarka czy coś, a na adapterze obracała się ta płyta. Wtedy moim zdecydowanym faworytem był utwór Heart and Soul. Z Unknown Pleasures i resztą dyskografii jakoś nie mogłem się spotkać, a kiedy Closer miałem już na kasecie (dobrze słuchało się na walkmanie), to zacząłem bardzo doceniać: The Eternal i Decades.

Chyba nawet najpierw posłuchałem Still i Substance niż debiutanckiej płyty! Ale kiedy już posłuchałem... No wiadomo - byłem pod wrażeniem! Ale akurat jakoś moje drogi z Joy Division zaczęły się rozchodzić. Potem wracałem jeszcze do różnych nagrań, nie powiem, z przyjemnością (powiedzmy), ale... często łapałem się na tym, że fajnie, fajnie, ale nie chce mi się już słuchać tej płyty do końca. I teraz jest tak, że ta mieszanka uznania, szacunku i braku zainteresowania powoduje zupełną blokadę na przykład w wystawianiu gwiazdek. Nie wiem.

Możliwe więc, że dawno temu wycisnąłem Closer do imentu, albo też drogi moje i Joy Division rozeszły się definitywnie i już nie jest to moja cup of tea, albo też jeszcze kiedyś wrócę do tematu. Na przykład teraz, przeczytawszy co Crazy napisał pomyślałem, że jest to możliwe.

No, ale nie mogę trzymać kredensu, bo The Police... :wink:

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: śr, 22 sierpnia 2018 12:02:08 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 13:09:14
Posty: 4694
Ja długo znałem z kolei tylko "Unknown Pleasures" i "Substance". Tę drugą pamiętam, że naprawdę rzadko słuchałem w całości (może nawet wcale?), bo jednak byłem purystą, no i dla mnie singiel to singiel, a składanek nie akceptowałem, więc wracałem do pojedyńczych numerów :) Natomiast debiut mi się podobał (ba! robił wielkie wrażenie swoją estetyką i konsekwencją) ale tylko kilka utworów (np. "She's Lost Control") mnie porywało tak jak najlepsze singlowe numery, a sporo rzeczy długo mi się zlewało w całość. Trochę jak z debiutem Republiki na polskim podwórku 8-)

Potem poznałem "Closer" i zdziwiłem się jak bardzo różnorodna jest ta płyta. To nie był debiut, gdzie wszystko jest oparte na schemacie: transowa perkusja, riffy basu i oszczędna gitara albo synth (tempa się różnią, no i melodie ;)). Na "Closer" każdy numer jest w sumie charakterystyczny i inny. Nojz w pierwszym utworze. Osiemdziesionowe ( :faja:) "Isolation". Specyficzny smutek "Passover". Szamotanina w "Colony". Hook używający (ze świetnym skutkiem) disco basu w "A Means to an End". Gruba jazda basowo-perkusyjna w "Heart and Soul". Desperacja "24 Hours". Dwa ostatnie numery z klawiszami gdzie jeden jest pomnikowy i daleki, a drugi taki bliższy i ciepły, chociaż oczywiście strasznie smutny. Każdy inny, każdy świetny. Rzadko wracam do tego albumu, ale lubię go o wiele bardziej.

Przyznam też, że - może to zaskakujące - nie jestem wielkim fanem Martina Hannetta na Unknown Pleasures. Czasem myślę, że wolałbym, żeby te muzykę wyprodukował ktoś inny i zrobił to z większym zębem. Mam wrażenie, że ta produkcja jakoś przytępia tę muzykę, kojarzy mi się ona ze znieczuleniem (to dość abstrakcyjne skojarzenie, ale rozwiązania produkcyjne Martina Hannetta na debiucie Joy Division wywołują we mnie wspomnienie znieczulenia dentystycznego, nie umiem tego wyjaśnić). Natomiast, po przemyśleniu tematu, dochodzę do wniosku, że z kolei na Closer jednak jego pomysły sa bardziej na miejscu, no i fajnie.

A - lubię też album "Still". Pierwsza połowa to może Joy Division o mniejszym ciężarze gatunkowym niż na płytach, bardziej punkowe, chociaż słychać te wszystkie charakterystyczne elementy (zresztą z tego co pamiętam, to sporo tych krótkich, szybkich numerów, które mi się mylą, typu "Walked in Line" albo "The Kill" to odrzuty z Unknown) ich brzmienia. Natomiast ten finałowy koncert to trochę disaster w sensie wykonawczym, że tam co chwila ktoś się wypierdala, ale kiedyś miałem ochotę na Joy Division, a nie miałem jakoś serca na zmaganie się z ich płytami studyjnymi, no i ta surowa, rozpieprzona strona ich dokonań okazała się być idealnym rozwiązaniem. Później wracałem często do "Still".


Cytat:
Pamiętam taki post boskiego:


Ten post jest fatalny, bo Boski zrównał tam z ziemią zespół New Order 8-) (który chwalę nie na zasadzie "ooo fajna osiemdziesiona dla beki", tylko serio uważam za świetną kapelę, może trochę nierówną, ale jedną z bardziej innowacyjnych i oryginalnych w swojej epoce).

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 31 sierpnia 2018 14:58:32 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Całkiem niezły kowerek:

phpBB [video]

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 18 listopada 2018 12:02:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 02:25:03
Posty: 878
Skąd: toruń
Warto odnotować kolejny koncert w Polsce (bodajże siódmy) basisty Joy Division, który koncertuje po świecie z zespołem Peter Hook & The Light. 15.11.2018 Wrocław - Zaklęte Rewiry. Byłem i świetnie się bawiłem. Zagrali płyty Substance Joy Division i New Order + kilka hitów.
Recenzja: http://girlsinmotion.pl/peter-hook-the-light-zaklete-rewiry-wroclaw
Muza: https://www.youtube.com/watch?v=lXl58Gr6OGI


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 128 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 5, 6, 7, 8, 9

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 51 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group