Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 14:26:36

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 47 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 10 marca 2007 23:34:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:39:35
Posty: 12221
Skąd: Nieznajowa/WarsawLove
przypomina sobie siousie na jutubie, ale fajna!!!!
http://www.youtube.com/watch?v=pOgfflPf ... ed&search=

http://www.youtube.com/watch?v=YP-ZUbSm ... ed&search=
(bardzo lubię ten kawałek)

http://www.youtube.com/watch?v=FZgNlWRW ... ed&search=

jes!!!!!!!!!!!!!!!!!

_________________
ja herez ja herez
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 11 marca 2007 01:53:16 

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 20:31:23
Posty: 3409
Siouxsie nie stroniła od obiektywu.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 11 marca 2007 11:28:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:39:35
Posty: 12221
Skąd: Nieznajowa/WarsawLove
wygląda na tych zdjęciach TRAGICZNIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!

_________________
ja herez ja herez
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 28 marca 2007 14:59:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 30 listopada 2004 14:19:06
Posty: 19
Skąd: Wrocław
Przed chwilą zapuściłem "Cannibal Roses",jeden z ostatnich kawałków z McGeochem na gitarze. Jeśli chodzi o klimat, jest to mistrzostwo.
A choć sympatyzuje raczej z paniami, to image McKaya i McGeocha też był niczego sobie. Historia rejterady McKaya i Morrisa z Aberdeen strasznie mnie śmieszy. Miałem szczęście obejrzeć odcinek "Rock Family Trees" o SATB, w którym obaj panowie mówią o tej podróży, może jest to jeszcze na EMule? Jeśli chodzi o kawałki, wyróżniłbym "Spellbound" (za gitary w refrenie), "Staircase" ( za główny riff), "Premature Burial" ( za ironię i wokalizy Siouxsie - "la,la,la",etc.), "Regal Zone" ,"Suburban Relapse" (oba za cudowną monotonię), "Nicotine Stain" , "She's A Carnival' (choćby za sam wstęp). Brawo za temat!


Ostatnio zmieniony pt, 30 marca 2007 17:54:55 przez Karuzel, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 28 marca 2007 15:06:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 14:36:56
Posty: 7692
Skąd: 52,2045 N, 20,9694 E
Pet pisze:
C.D.N.

No i...?

W związku z rankingiem płytowym poznałem Siouxsie dużo lepiej, ale jeszcze nie na tyle, żeby dużo pisać.

Ostatnio słyszałem jakąś nową wersję "Overground". Muzycznie to bardziej przypomina ten wyklinany przez zimnofalowych gotyckich ortodoksów podmetalowany, podsymfoniczniony gotyk. I o ile "Overground" w wersji starej bardzo lubię, o tyle w wersji nowej lubię jeszcze bardziej. ;-)

_________________
Była tu wczoraj premier Suchocka,
chyba przypadkiem przed wyborami


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 02 kwietnia 2007 20:50:06 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 02:25:03
Posty: 878
Skąd: toruń
natalia pisze:
wygląda na tych zdjęciach TRAGICZNIE!!!!!!!!!!!!!!!!!!


i to jest prawda :)
ale...
jest dla mnie Królową image i klimatu!

ps. a tuż za nią Mojca - basistka clan of xymox ;)
http://www.clanofxymox.com/live3.html#zdjÐcia


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 23 maja 2008 11:39:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Od mojego ostatniego wpisu w tym wątku minęły dwa lata, więc najwyższa pora, żeby dokończyć temat. Rozgrzebałem go w czasie mistrzostw świata w kulkę kopaną w 2006 – teraz za pasem mamy Euro 2008, więc klamra czasowa, można powiedzieć, idealna. Do dzieła zatem.

Obrazek

A Kiss in the Dreamhouse (1982) * * * * 1/2

Na tym albumie zespół określił swój styl, któremu pozostanie wierny przez najbliższe lata. Mówiąc najogólniej zespół utemperował nieco swoje surowe, mroczne brzmienie (z klimatami "The Scream" czy "Join Hands" możemy się niestety pożegnać), a jednocześnie dodał do tej mikstury nieco pop-u, żeby nieco uatrakcyjnić utwory (ale na szczęście nie ma to nic wspólnego z kaleidoscopowymi koszmarkami). Efekt końcowy jest całkiem ciekawy - otrzymujemy muzykę klimatyczną, nieco mroczną, nie pozbawioną psychodeliczno-transowej aury, ale jednocześnie posiadającą niezły ładunek przebojowości (na czele z takimi hitami jak "Cascade", "She's a Carnival" czy "Melt!"). Jedyna sprawa nad którą by można nieco pokręcić nosem, to brzmienie tej płyty. Niestety słychać, że nie wytrzymało próby czasu – zestarzało się solidnie i wali po uszach klasyczną "osiemdziesioną" ze wszystkimi, związanymi z tym konsekwencjami... chociaż dla niektórych to niekoniecznie musi być wada ;)



Obrazek

Nocturne (1983) * * * *

Pierwsza oficjalna koncertówka. Oryginalnie ukazała się na dwóch płytach winylowych, co wskazuje na to, że repertuar jest bogaty. I owszem, ale ja i tak trochę bym powybrzydzał nad doborem utworów. Wyraźnie widać, że zespół w tym czasie próbował się chyba "odciąć" od swoich punkowych korzeni i zrezygnował w związku z tym z tych nieco ostrzejszych i surowszych kawałków. Nie oznacza to jednak, ze te numery, które się tu znalazł są złe. Nic z tych rzeczy. Można wręcz powiedzieć, biorąc pod uwagę świetną jakość nagrań, że ta płyta całkiem nieźle sprawdza się jako "best of..." zespołu.



Obrazek

Hyaena (1984) * * * 1/2

Nie spodziewajmy się rewolucji. "Hyaena" to kontynuacja stylu z "Kiss in the Dreamhouse". Znowu otrzymujemy psychodeliczno-mroczne granie, zainfekowane popem. Płyta jest dość równa i nie ma tu jakiś zdecydowanie wybijających się ponad przeciętną hiciorów. Jedyne co mogę o niej powiedzieć, to to, że jeśli ktoś nigdy wcześniej nie słyszał Siouxsie and the Banshees, a jego pierwszym kontaktem z kapelą będzie akurat ta płyta, to nie powinien się zniechęcić... chociaż może też trafić na lepsze albumy ;)



Obrazek

Tinderbox (1986) * * * 3/4

Brak zmian. Powtórka patentów z poprzednich albumów. Jeżeli ktoś by mnie postawił pod murem i kazał wskazać jakieś charakterystyczne wyróżniki, to zwróciłbym uwagę na brzmienie, które się nieco "unowocześniło". Dzięki temu muzyka stała się nieco bardziej "klimatyczna" i tajemnicza. Niestety zabieg ten nie ratuje całkiem sytuacji i trudno nie poczuć symptomów znużenia słuchając tej płyty. Przywilej na nagrywanie w kółko tego samego jest/był zarezerwowany jedynie dla trójki Ramones / AC/DC / Motorhead, czyli dla kapel, które grały zdecydowanie ostrzej, motoryczniej i przede wszystkim osadzały swoją muzykę na rock'n'rollu. W przypadku SatB, które operowało głownie klimatem ten patent na dłuższą metę po prostu się nie sprawdza i prowadzi do monotonii.


Obrazek

Through the Looking Glass (1987) * * * 1/2

Oho! Jest urozmaicenie! Co prawda może nie do końca takie jakiego byśmy sobie w pełni życzyli, ale zawsze to już coś. Rzecz polega na tym, że na "Through the Looking Glass" zespół wykonuje same cudze kompozycje. Otrzymujemy tu siouxsiowe wersje utworów Sparks, Kraftwerk, Julie Driscoll, Billie Holiday, John Cale, The Doors, Roxy Music, Television i Iggy Pop (oczywiście nieśmiertelny "Pasażer"). Zuźka ze Strzygami ciekawie aranżują, każdy z wziętych na warsztat utworów na swoje kopyto, co ostatecznie daje niezły efekt. W sumie ciekawostka, ale całkiem miła dla ucha.

Obrazek

Peepshow (1988) * * * *

Na szczęście przy okazji nagrywania tej płyty zespół doszedł do słusznego ze wszech miar wniosku, że dalsze powielanie pomysłów z "Kiss..."/"Hyaena"/"Tinderbox" może się zakończyć całkowitą porażką (zarówno artystyczną, jak i komercyjną). W związku z tym zdecydowano się dokonać zasadniczych zmian. Postawiono na przebojowość. Pomysł może niezbyt ambitny, ale z pewnością całkiem sprawnie zrealizowany. Zrezygnowano prawie całkiem z "gotyckiej" otoczki (jeśli już się pojawia, to w jakiś śladowych ilościach), a zamiast tego postawiono na "pop", który do tej pory stanowił raczej tylko jeden z elementów koktajlu, który serwował nam zespół. Na całe szczęście nie było to krok w styli Iggy Popa, czyli pójście na łatwiznę i nagranie jakiś koszmarów ku uciesze gawiedzi. To co znalazło się na tej płycie można by nazwać "awangardowym popem", lub (może nieco pretensjonalnie) "popem ambitnym". Już otwierający płytę numer "Peek-a-Boo" (który notabene stał się chyba największym sukcesem komercyjnym grupy), wskazuje dobrze drogę jaką obrał zespół. Punkowy, którzy cenili pierwsze płyty i goci, których jarał najbardziej środkowy okres twórczości zespołu, mogą się czuć nieco zawiedzeni takim obrotem spraw, ale ja osobiście uważam, że to granie jest całkiem niezłe.

Obrazek

Superstition (1991) * * * 1/2

Skoro pomysł wypalił, to go powtórzmy! Po raz kolejny zespół uznał słuszność tej maksymy. Od czasu wydania "Peepshow" minęły co prawda trzy lata, w ciągu których takie granie przestało być traktowane jako "awangardowy pop", a stało się po prostu "popem". Nie przeszkodziło to jednak zespołowi nagrać całkiem przyzwoitej, oryginalnej płyty. Pomimo "refleksyjnej" okładki, album rozpoczyna się od beztroskiego, bezpretensjonalnego "Kiss Them for Me" ( kolejnego "komercyjnego" hitu), który nadaje ton całej płycie. Zawsze kiedy słucham tego kawałka, to nachodzi mnie refleksja, ze gdyby każdy popowy numer była taki sympatyczny, a jednocześnie ujmujący jak ten, to ja byłbym wielkim fanem popu.

Obrazek

Twice Upon a Time: The Singles (1992) * * * *

Od czasu wydania ostatniej singlowej składanki minęło ponad dziesięć lat, najwyższa więc była pora, aby uraczyć słuchaczy, utworami z małych płytek, zebranymi na jednej większej. Przypominam, że w przypadku części pierwszej warto było sięgnąć po nią WZRAZ z regularnymi płytami ze względu na utwory, które pojawiły się tylko na singlach i nigdy nie były dostępne na dużych płytach (tzn. na pierwszych edycjach, bo później ukazały się remasterowane wydania poszerzone o numery singlowe). Sytuacja z "Twice Upon a Time" ma się tak, że dotyczy ona okresu, podczas którego zespołowi trafiały się już dłużyzny i powtórzenia, dlatego dla przeciętnego słuchacza (tzn. kogoś, kto nie jest fanatycznym wielbicielem Zuźki) ta składanka w pełni powinna zaspokoić głód wiedzy na temat dokonań zespołu w drugim okresie jego działalności. Tym bardziej, że zebranie na jednym krążku najlepszych utworów z tego czasu, dało w efekcie naprawdę dobrą płytę.

Obrazek

The Rapture (1995) * * 1/2

Największą wadą tej płyty jest to, że znowu możemy się poczuć znudzeni. Niby od strony aranżacyjnej i realizacyjnej wszystko jest zrobione bez zarzutu i na wysoki połysk, ale co z tego skoro znowu nie otrzymujemy niczego nowego. Czuć wyraźnie, że tym razem "popowe" oblicze zespołu wyeksploatowało się do cna. Kompozycje są bezpłciowe i pozbawione przebojowości znanej z poprzednich płyt. Prawdę powiedziawszy nie znajdujemy tu ani jednego kawałka spełniającego wymogi przeboju. Nie najlepiej świadczy to o zespole, który zdecydował się grać pop. Jasnym jak słońce stało się, że grupa ma już niewiele więcej do powiedzenia. Wszyscy członkowie zespołu skupili się na solowych projektach i rok po wydaniu tej płyty ogłoszono, że Siouxsie and the Banshees przestało istnieć.

Obrazek

The Seven Year Itch Live (2003) * * * *

Od rozwiązania zespołu minęło siedem lat, gdy ni z tego, ni z owego gruchnęła wieść, że Siouxsie and the Banshees powraca do grona żywych... co prawda mowa była tylko o kilku występach, ale fani tak byli zachwyceni. "The Selen Year Itch" jest rejestracją jednego z koncertów tej trasy, który odbył się w Londynie. Trudno uniknąć porównań z "Nocturne". Łatwo zauważyć, że w porównaniu z tamtym występem zespół radzi sobie trochę nieporadnie (słychać np., że Siouxsie ma już swoje lata, głos nie ten i fałsze się czasami zdarzają), ale trudno się dziwić. Wtedy zespół był u szczytu popularności, rozgrzany niezliczona ilością granych koncertów – teraz to powrót po latach, do starych klimatów. Biorąc to pod uwagę, trzeba przyznać, że jest całkiem nieźle. Należy też zauważyć, że obie koncertówki bardzo ciekawie uzupełniają się pod względem repertuarowym. Na "Nocturne" mieliśy do czynienia z "gotyckim" obliczem zespołu, natomiast "Seven Year..." to z kolei punk rock pełną gębą. Otrzymujemy mnóstwo utworów z "The Scream", ale przede wszystkim koncertowe wykonanie "Icon"! Nie wiem jak dla państwa, ale dla mnie jest to wystarczający powód, aby zachwycić się tą płytą.

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 25 września 2008 00:48:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 13:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
trafiłem w sieci na coś takiego:

Siouxsie and the Banshees-BBC Sessions

Obrazek

Tracklisting

John Peel Session - 1
29th November 1977
Love In A Void
Mirage
Metal Postcard (Mittageisen)
Suburban Relapse

John Peel Session - 2
6th February 1978
Hong Kong Garden
Overground
Carcass
Helter Skelter

John Peel Session - 3
9th April 1979
Placebo Effect
Playground Twist
Regal Zone
Poppy Day

John Peel Session - 4
10st February 1981
Halloween
Voodoo Dolly
But Not Them (The Creatures)
Into The Light

John Peel Session - 5
21th January 1986
Candyman
Cannons
Lands End

http://rapidshare.com/files/145608331/sbva.rar.html
PASS:destroysilence

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 19 stycznia 2009 22:37:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:14:22
Posty: 9021
Skąd: Nab. Islandzkie
Inna Witt stylee:

Obrazek

:brew_hmm: .


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 12 listopada 2009 19:58:43 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 13:09:14
Posty: 4694
. pisze:
Coż za świeżość.. sprzed ponad 25 lat Smile.

Dokladnie ! Dzisiaj sobie odswiezalem rozne stare rzeczy, ktore mam na plytach, ale ktorych rzadko slucham i puscilem sobie pierwsza plyte STAB. W sumie zawsze bardziej ich cenilem, niz lubilem, a dzisiaj ta plyta mnie powalila - tak jak napisal Erkej same nowofalowe hiciory ! Spodobalo mi sie na tej plycie to, ze ta mroczna muzyke wykonuja z taka punkowa energia, ze (moim zdaniem) wspolczesne gotyckie zespoly moglyby popasc w ostre kompleksy :) - ale to musialo 30 lat temu byc olesniewajaco swieze !

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 27 lipca 2012 11:35:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Posłuchałem dziś, pierwszy raz, debiutu Siouxie. Z tym pierwszym razem geniusz tej płyty nie zachciał do mnie przemówić, a amatorstwo grania wcale nie wydało się urokliwe...

No, ale może kiedyś da mi szanse, spróbować jeszcze raz :) .

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: czw, 09 czerwca 2016 22:38:33 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 13:09:14
Posty: 4694
Popolemizuje trochę z postem Peta. Głupio mi, bo post bardzo stary, poza tym Pet ostatnio mało pisze, ale kto wie, może moja polemika skłoni go do jakiejś wypowiedzi :)

Chodzi mi konkretnie o "Kaleidoscope". Bardzo się przekonuję ostatnio do tej płyty. Ostatnio - właściwie to trwa ponad rok, no ale wciąż odkrywam nowe rzeczy w tej płycie.

Po pierwsze (o czym Pet nie wspomniał): na tej płycie mocno zmienił się skład. Akurat zmiana na stanowisku perkusisty niewiele dla mnie robi różnicy (chociaż chyba była na plus*), o tyle gitarzysta to już jest ważna postać. Lubię grę i ton Johna McKaya, ale myślę, że mistrz John McGeoch z Magazine dużo wniósł do tego zespołu - jego gra jest rozwibrowana, przestrzenna i chyba ma w gruncie rzeczy więcej melodii. Niedawno spotkałem się też z opinią, że właściwie to za czasów McGeocha Sioxusie and the Banshees nauczyli się pisać piosenki - w sensie sensowne, zwarte utwory, wstęp, rozwinięcie i zakończenia, które prowadzą z punktu A do punktu B. Oczywiście na pierwszych płytach też coś takiego się zdarzało, ale słychać było, że trochę mniej panują nad tą materią, że jest w tym dużo przypadkowości, która zresztą ma sporo uroku. Z McGeochem zaczęli naprawdę ogarniać temat. Zresztą może to jest to, o czym pisze Pet:

Cytat:
Całe szczęście, aż takiej wolty tutaj nie mamy, ale faktem jest, że pojawiają się tu elementy popu, których próżno szukać na wcześniejszych płytach. Nie to jednak nawet jest najgorsze (wszak dobry popik nie jest zły ;))


Ale też pasuje mi to do opinii Witka co do jednej z wczesnych płyt:
Cytat:
Posłuchałem dziś, pierwszy raz, debiutu Siouxie. Z tym pierwszym razem geniusz tej płyty nie zachciał do mnie przemówić, a amatorstwo grania wcale nie wydało się urokliwe...

No właśnie, dla mnie od "Kaleidoscope" ten amatorski etap (dla mnie akurat urokliwy) się definitywnie skończył :)

Co do brzemienia:

Cytat:
Jeśli dodamy do tego chybione, "płaskie" brzmienie, (robione, jak się domyślam, pod kątem "upopowienia" muzyki), które stępiło największy atut zespołu, czyli głos Siouxsie, to w sumie otrzymujemy płytę, która trudno zaliczyć do udanych.


Zgadzam się, że jest ono nieco spłaszczone, ale nie powiedziałbym, że pod kątem upopowienia, a wręcz przeciwnie. Dla mnie to brzmienie daje tej muzyce jakąś psychodelię, może nawet nieprzyjemną, ale dość wciągającą. To brzmienie kojarzy mi się ze światłem jarzeniowych lamp i jakimś industrialnymi pejzażami w kolorach typowych dla filmów z przełomu lat 70/80. Co według mnie całkiem pasuje do muzyki akurat tego zespołu :)

Zresztą okładka też na swój sposób oddaje, to co czuję:

Obrazek

Z drugiej strony zastanawiam się (patrząc na okładkę) czy to nie jest trochę Duchologia - że rzeczy, które w latach 80 czy wczesnych 90 były całkowicie normalne i trendy (jak ta okładka) dziś mają często w sobie coś tajemniczego, trochę upiornego, w sferze wizualnej. Może można to przenieść i na sound tej płyty?...

Cytat:
Żeby jednak być sprawiedliwym, trzeba dodać, że na płycie znalazły się co najmniej trzy dobre utwory, które warto poznać. Są to "Happy House", "Christine" i zamykający płytę "Skin".


Zgoda, ta trójka wyraźnie góruje nad "Kaleidoscope", są to trzy dominanty tej płyty - akurat na początku, w środku i na końcu. Ale to co pomiędzy też jest moim zdaniem ciekawe, chociaż nie traktuję tych utworów oddzielnie, ale jako elementy płyty. Kalejdoskopu. Pozwolę sobie jeszcze zacytować, co o tym albumie powiedział późniejszych gitarzysta Siouxsie, niejaki Robert Smith:

It (chodzi o "The Head on the Door" The Cure - przyp. Prazeo) reminds me of the Kaleidoscope album, the idea of having lots of different sounding things, different colours.

Według mnie trafne.

I jeszcze uwaga historyczna:

Cytat:
Formuła punka według powszechnej opinii już się wyczerpała i jedyną alternatywa był new romantic.


Według mnie tych alternatyw było znacznie, znacznie więcej. No chyba, że Siouxsie by chciała na serio wskoczyć w pop, już po całości :) Ale w ich gatunku mieli dużo dróg.


HEHE - znowu jest Euro i znowu ten wątek odżywa :D

*edit: dzisiaj wsłuchałem się w bębny - jednak Budgie totalnie wymiata!

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 10 czerwca 2016 19:35:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Ej. Bardzo fajny wpis! I ciekawe z tą duchową estetyka.

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 11 czerwca 2016 14:52:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 13:09:14
Posty: 4694
Dzięki! Ostatnio Siouxsie mi bardzo pasuje, z tym, że nie skupiam się w tym zespole na tym, co najbardziej widoczne, czyli tym mroku i gotyckim klimacie, natomiast na rzeczach, które są trochę ukryte, ale strasznie fajne: punkowym klimacie debiutu, wymiataniu McGeocha i w ogóle całego składu i ciekawym brzmieniu na "Kaleidoscope" i "juju", na późniejszych spoko osiemdziesionowych popowych przebłyskach, takie jak Slowdive czy Cities in Dust. Myślę, że w tym zespole widoczne były odbłyski wielu ciekawych zjawisk z ich epoki!

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: sob, 11 czerwca 2016 19:33:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 26 maja 2006 19:29:43
Posty: 6699
Kurde. Prazeo - ostatnio piszesz głównie o składach, które niewiele mnie interesują, ale czytam o nich zawsze z przyjemnością, co stanowi ogromną rzadkość i zdarza się, że te teksty robią na mnie wrażenie wręcz ogromne. Podpisuję się więc pod słowami Witka obiema rękami!

_________________
http://freemusicstop.com


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 47 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 61 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group