Miki pisze:
Cieszę się, że było aż tak dobrze (przepraszam za eufemizm nie odpowiadający zapewne wrażeniom, które da się opisać soczystym słowem). Mam jednak problem z coverbandami. Poniekąd nawet najwięksi zaczynali od cudzych tematów (niekoniecznie wskazując źródło ), ale na tym wszak nie skończyli. A tu (zresztą to tylko przykład) mamy kapelę, która być może do perfekcji opanowała materiał z wiekopomnej płyty. Rozumiem sentyment, ale jednak coś mi tu nie gra.
Hmmm... też się tego obawiałem, ale było SUPER! Zespół który kowerował Soundgarden był bardzo fajny, a że Soundgarden znam słabo (właściwie tylko Superunknown), to prawdę mówiąc nie robiło mi różnicy, czy to kower, czy oryginał - z sprnknwn zagrali tylko Spoonman i BHS, a reszty nie znałem - przez godzinę świetnie się bawiłem, bo poziom wykonawczy był bardzo wysoki, a wokalista - choć nie dorównywał Cornellowi - do dawał sobie dobrze radę.
RATM było zaś istotnie kowerbendem, ale co naprawdę mi się podobało nie odgrywano oryginałów nuta po nucie, tylko z olbrzymią furią i - jak to mówi współczesna młodzież i nie tylko -
na pełnej kurwie wykonano koncertowe wersje z mnóstwem własnej inwencji. Wokalista - poteżny i bardzo gruby misiek miał warun wokalny i dykcję wywołujące opad szczeny, a instrumentaliści dali prawdziwego ognia. Gitarzysta (o nazwisku Lennon

) był fenomenalny - dawno nie widziałem czegoś takiego, bo brzmiał jak Morello skrzyżowany z Hendrixem, a zgubiwszy w amoku ruchu scenicznego slajda zastępował go regularnie szklanką od whisky. Bardzo wysoki i bosy basista zachowywał się jak Krist N. w najlepszych czasach, a perkusja była (choć brzmi to dziwnie) swingującym walcem. Zagrano cały materiał z RATM, a oprócz tego 8 utworów z pozostałych płyt. W połowie koncertu wokalista pokusił się o polityczny manifest czym rozgrzał tutejszą publikę do czerwonosci (nomen omen, hehe). What's better place than here, what's better time than now?!
Pogo było ekstremalne, ze stejdżdajwingiem i ratowaniem przewróconych przed stratowaniem. Najfajniejsze było to, że wszyscy znali wszystkie teksty na pamięć, a śpiewała je nawet ochrona - słowo w słowo zgodnie z oryginałem.
ABSOLUTNY CZAD!!!