Ultima Thule

Tu muszę się zgodzić. Gdybym ten album rozpatrywał w kontekście tego, co było znane w chwili jego wydania, to faktycznie ten ciężar musi robić wrażenie... ale jakoś tak trudno oszukiwać samego siebie i słuchając płyty udawać, że nie zna się niczego co pojawiło się po 1971 roku

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white

Są dziś dużo cięższe rzeczy choć i wówczas były: niesławne "Święto wiosny" ("Scum" muzyki poważnej) albo fragmenty "Obrazków z wystawy"), Tylko, ze przeróżne ekstrema to tylko ciekawostka dla garstki dewiantów jak my, których uspokaja dźwięk piły łańcuchowej tnącej arkusz blachy. Przedział tego co uważa się za "tylko" cieżkie chyba nie zmienił sie az tak bardzo.

_________________

Że się wtrącę: może i dolna granica ciężaru jest na podobnym poziomie, ale górna zdecydowanie się przesunęła i gdzieś tam dalej są autentyczni maniacy typu MINSK, Rosetta et consortes, którzy dalej bawią się w sprawdzanie, gdzie kończy się przyswajalność .

_________________

Ja jednak uważam, że "MoR" to najlepszy album Sabbathów. Jest tu wszystko to, co wg mnie najlepsze w takiej muzyce.

W kwestii ciężaru. Przez prawie 40 lat wiele się zmieniło. Kilogram przestał być kilogramem, hehe... A tak serio, to na początku lat dziewięćdziesiątych pojawiło się sporo zespołów przywołujących ducha wczesnego BS. Kyuss czy Soundgarden niech będą najlepszymi przykładami. Sabbath wprowadził nowe brzmienie, które moim zdaniem przez całkiem długi czas nie miało naśladowców czy kontynuatorów.

Wracając do myśli sprzed kilku linijek: BS to taki pierwszy stonerowy zespół. Drugim był Kyuss. Trzeci jeszcze się nie pojawił.

_________________
http://67mil.blogspot.com/

...tez tak uważam , jedyne prawdziwe rozwiniecie stylu Black sabbath zaproponował Kyuss

_________________
ooooorekoreeeoooo

Owszem. Nie pasuje ani trochę do tego albumu...tak samo jak Planet Caravan do Paranoid zresztą.
Gdzieś kilka stron wcześniej znajdzie się moja pisanina o tych płytach kawałek po kawałku jakby się ktoś chciał trochę popolemizować

_________________
http://freemusicstop.com

....ale ...proponuje zapoznac sie z takimi nazwami jak : fu manchu , lowrider ,truckfighters , suplecs.......nie będziesz zawiedziony

_________________
ooooorekoreeeoooo

Czyżby nazwa Monster Magnet przeszła bokiem?

Zdrówka życzę

PS: Wyszło mi, że Vol. 4 podoba mi się bardziej od MoR

PPS: Takie Soundgarden, choc nie stonerowe, też ładnie rozwijało styl BS

_________________
Sometimes good guys don't wear white

Hmmm...ja powoli szykuję się do jakiegoś większego wpisu w tym wątku. Na razie napiszę tylko, że ostatnio miałem związane z Black Sabbath małe olśnienie - zawsze zwracałem uwagę na to jak gra Tony Iommi i śpiewa Ozzy - a dopiero po obejrzeniu na YT koncertu z Paryża z 1970 (polecam - jakość całkiem OK) zauważyłem jakiego oni mieli (i mają do dziś) super perkusistę. Bill Ward - bo tak się człowiek ten zwie - już awansował do grona mych ulubionych bębniarzy. Bardzo dużo jazzu w jego grze jest - polecam się wsłuchać.

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!

Znam/mam tylko "Powertrip", ale jakoś mnie nie nigdy ten zespół nie porwał. Wydają mi się podobni do całej jednolitej bandy stonerowców. No, może są troszkę bardziej przebojowi. A to za mało, by być kolejnym kolejnym ogniwem w linii BS - Kyuss.

_________________
http://67mil.blogspot.com/

Faktycznie na tamtym koncercie, i w ogóle we wczesnych latach grał bardzo fajnie.
Niestety teraz już tak nie umie , dlatego ze zdaniem w nawiasie niestety nie mogę się zgodzić
Dla mnie jednak w tym zespole zawsze najbardziej liczył się tandem
Iommi & Butler.

_________________
http://freemusicstop.com

Sprawdziłem. Za blisko to zwykłego heavy metalu, za blisko NWOBHM. Wszystko brzmi sterylnie, czysto, jest pozbawione nerwu, który cechował właściwie nagrania oryginalnego składu. No i jeszcze jedna sprawa: głos Dio nie należy do moich faworytów.

Ale płyta sama w sobie nie jest zła. Myślę, że dorównuje płytom wydanym po "Sabbath Bloody Sabbath".

Ocena:
Heaven And Hell ***

_________________
http://67mil.blogspot.com/

MAQ, ja wcześniej jakoś nie zwróciłem uwagi ile Ty serca włożyłeś w ten watek!

Ale prosiłbym, żebyś przemyślał pewną rzecz...

Domyślam się, że nie zgodzisz się ze mną, że to najlepszy numer na płycie. Ale, że pięciogwiazdkowy to może już tak? Nie jest może tak ograny jak War Pigs czy Iron Man ale przecież strasznie fajny! Dla mnie lepszy niż tamte, nie ma tych kanciastych riffów, które kiedyś mnie powalały (Electric Funeral) ale potem śmieszyły; za to ile w nim życia . Co nie?

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?

przemyślę

_________________
http://freemusicstop.com

bo, zdaje się, porządnie go zremasterował


a ja też słuchałem trochę wczesnych Black Sabbath

zwykle na moje uwagi padała odpowiedź "ale ty się nie znasz" albo "ty się rzeczywiście nie znasz"

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name