nota metodologiczna:
* * * * * - płyta wybitna
* * * * - bardzo dobra
* * * - niezła
* *- kiepska
* - zła
są połówki i inne ćwiartki (określające płyty Świetne, Dobre, Średnie i Marne)
oraz oczywiście * * * * * * zarezerwowane dla płyt, dla których brakuje skali
Kult
* * * 3/4
(najlepsza piosenka:
Krew Boga
najlepszy moment: wstęp do tejże
najlepszy tekst:
Konsument)
Nietypowa nota, bo nie jest to płyta BARDZO DOBRA, ale za to ja ja BARDZO LUBIĘ.
Nieopierzona taka, a jednak już wyrazista i dająca dużo do myślenia.
Wyraźnie dzieli się na pół: strona A to piosenki o tematyce religijnej, mocno inspirowane Świadkami Jehowy zresztą - ogólnie bardzo pozytywnie je oceniam.
Krew Boga to w ogóle odrebny temat, najlepsza piosenka całego okołopunkowego Kultu moim zdaniem, do dzisiaj wywołująca we mnie dreszcz emocji i nieodzowna na koncertach. Ale inne piosenki z pierwszej strony też się bronią, chociaż
Religia Wielkiego Babilonu jest nieco taka .... tego no wiecie
Za to bardzo lubię
faryzeusze mówili: mocą księcia demonów wypędza demony - choć to niby nic wielkiego.
Strona B to z kolei zbiór takich mocno zwykłych piosenek, niezbyt wprawdzie spójny, ale też robiący dobre wrażenie.
Ogólnie jednak widać tu jeszcze brak polotu. W tekstach są dobre pomysły, ale język niegiętki na razie, niedopracowana też pozostaje umiejętność chwytania ważnych spraw w kilka surowych słów, co choćby na następnej płycie będzie wielkim atutem (hej czy nie wiecie nie macie władzy na świecie - i wszystko jasne).
Muzycznie też nie jest to imponujące, ot grupa kolegów się zebrała i pitolą coś - sympatycznie to wszakże wychodzi.
Najlepszym tekstem na płycie jest wg mnie
Konsument, i pod względem sprawności językowej
-
potem wszyscy razem siadaja do stołu - piją wódkę, gadają, fioletowe twarze mają - a gdy więcej nie zjedzą i nie wypiją - gromadzą się tłumnie przed telewizją - tu już Kazik łapał swój rytm!,
i wyrazistości przesłania:
tak, im zależy byś ty był konsument - nie myślał, lecz działał jak instrument - bo konsument mówi, że je aby jeść, więc pomyśl: czy jesz aby jeść? - to są MOCNE słowa.
Posłuchaj, to do ciebie
* * * * 1/2
(najlepsza piosenka:
Post
najlepszy moment: finał
Do Ani
najlepszy tekst:
Post)
Elsea i K.T.W.S.G twierdzą, że ta płyta jest NAJ. Ale ... chociaż cenię ją sobie wysoko, nigdy nie mogłem się przekonać w 100%. Jej problemem jest wg mnie NIERÓWNOŚĆ. Piosenki Wiekopomne i Wielkie dominują w pierwszej części płyty, ale w drugiej dominują przeciętne:
Totalna stabilizacja,
Narodzeni na nowo,
Rozmyślania wychowanka - dla mnie słuchanie tego to żadna przyjemność. Z końcówki lepsze jest jedynie
Umarł mój wróg oraz mocno eksperymentalno-wykręcone
Elektryczne nożyce, choć mimo wszystko największym atutem tej piosenki pozostaje miłość mojej Żony do niej
Jest to płyta klasyków.
Ojojojojoj, Do Ani, Polska, Wódka, Hej czy nie wiecie - to nieśmiertelne szlagiery i nie ma co się rozwodzić nad rzeczami oczywistymi.
Ale najlepszą piosenką według mnie jest
Post, wybijający się muzycznie: doskonałym wstępem instrumentalnym (dęciaki!), świetną pulsacja basu w refrenie, bardzo udaną linia wokalną, a także tekstowo. Może to jest właśnie pierwszy tekst, w którym Kazik wzniósł się na wyżyny poezji. Jest na płycie dużo dobrych, ostrych tekstów, i tych "zwięzłych" jak Wódka, i "opisowych" jak Polska, ale ich siła tkwi raczej w przesłaniu i, nazwijmy to, nośnych hasłach (
nie macie włazdy na świecie,
IM tylko o to chodzi, abyś sam sobie szkodził). Natomiast Post to jest inna jakość, to jest mistrzowskie operowanie słowem, metaforą, rytmem języka, pojawia się też coś, co u Kazika uwielbiam, takie swobodne żonglowanie i łączenie pojęć z różnych niby kategorii, co ukazuje, że maja one tak naprawdę wspólny mianownik:
dam ci ogromne królestwo babilońskie, wszystkie prowincje Rzymu, łącznie z Jerozolimą, dam ci Europę Napoleona, wszystkie posiadłości dyktatorów w koronach.... Kto to sa dyktatorzy w koronach?
Spokojnie
* * * *
(najlepsza piosenka:
Niejeden
najlepszy moment: wolny, waltorniowy wstęp do Niejednego albo... czwarty
Jeździec!
najlepszy tekst: .. puch ... z niechęcia mówię ..
Patrz!)
W przeciwieństwie do debiutu jest to płyta BARDZO DOBRA, której wszakże NIE ZA BARDZO lubię. Psychodelia, brzmienie organów Hammonda uznawane często za główną zaletę, mnie osobiście nuży i odpycha;
Arahii nie lubię,
Do Ani w tej wersji też niezbyt,
Tan jest dobry, jednak nieco za długi i męczący. Grupa zyskała tu doskonałość brzmienia, ale utraciła lekkość.
Zdecydowanie wyróżnia się
Niejeden, choć przyznam, że lubię też bardzo mało znany utwór
Landy, o nieco takim ogniskowym charakterze, ale i pięknym, mądrym tekście. Wyróżniają się oczywiście
Jeźdźcy, pięknie rozwijający się od leniwego początku przez kolejne coraz bardziej dramatyczne zwrotki do niespodziewanego, poruszającego finału, który przyprawia mnie o dreszcze.
I jest ten nieszczęsny
Patrz!. Muzycznie utwór znakomity, podobnie jak Post krótki, zwięzły i dynamiczny, a tekst ... słucham go z niechęcią, ale zarazem muszę mu oddać sprawiedliwość, bo jest niesamowicie mocny, dopięty na ostatni guzik, z punktu widzenia autora bezbłędny. Kazik objawił się tu w najwyższej formie, z zajadłością i polotem odniósł pełen sukces w przekazaniu tego, co chciał, słowa same się układaja w całość, która wychodzi tak naturalnie, jakby nie mogła nigdy wyglądać inaczej. Cóż ... szkoda, że Kazik miał aż tak przykre doświadczenia z Kościołem
Tan
* * 1/2
(najlepsza piosenka:
Mieszkam w Polsce
najlepszy moment: nie występuje, chyba nie było słychać
)
Fajne niby; wszystkie piosenki dobre; kilka nowych nawet. Ale... nic tu nie słychać porządnie, jedno wielkie brzęczenie, nie tworzy to nic a nic spójnej całości, atmosfery koncertu zero.
Lubię
Drugie elektryczne nożyce za nieco jazzowe bujanie, lubię
Mieszkam w Polsce za wersję muzycznie chyba lepsza nawet niż na Posłuchaj, lubię
Młodych warszawiaków, bo to szpanerzy
I to tyle.
Kaseta
* * 1/2
(najlepsza piosenka:
Po co wolność,
najlepszy moment:
przemówienie z dnia siódmego roku... bieżącego! - wolność... i tak dalej
najlepszy tekst:
Czekając na królestwo JHWH)
Mogło być ZNACZNIE lepiej. Bardzo dobre dwa ostatnie utwory, w tym
JHWH z może najostrzejszym tekstem, który wyszedł spod pióra Kazimierza S. (jak na mój gust z najbardziej anarchistycznym w każdym razie). Ciekawe eksperymenty muzyczne z nowymi członkami zespołu, cięższa gitara, znakomita perkusja - ogólnie były dobre efekty w postaci dynamicznego
Kwaska oraz transowo wciągającego
Fali z rozbudowaną instrumentalna końcówką (baaardzo dobre).
Niestety poza wyżej wymienionymi, piosenki są zupełnie nieudane. Brak pomysłów przede wszystkim, no i Kazik lepiej żeby śpiewał po polsku. Zdecydowanie!
45-89
*
(najlepsza piosenka: 45-89)
Tytułowy utwór interesujący, ale reszta jak dla mnie niesłuchalna.
Your eyes
* * 1/4
(najlepsza piosenka:
Zgroza
najlepszy moment: refren
Czterech głupców
najlepszy tekst:
Marność)
Cienko. Jest tu para hitów, które były bardziej hitami niż dobrymi piosenkami:
Parada wspomnień o BARDZO udanym tekście, ale zupełnie bez pomysłu w warstwie muzycznej oraz
Rząd oficjalny, nudny jak flaki z olejem.
Jest też oczywiście kilka dobrych momentów, zwłaszcza trzy piosenki wymienione wyżej w nawiasach,
Sześć lat później i mimo wszystko Parada - ale brakuje tej płycie iskry. Kult gra tu jak zespół ze środka drugiej ligi według mnie.
Tata Kazika
* * * * *
(najlepsza piosenka:
Baranek
najlepszy moment: jest ich wiele! ale powiedzmy z
Kurew wędrowniczek:
zamglony świat niech zetnie mróz - na niebie świecił będzie i tak Wielki Wóz! (dreszcze!)
najlepszy tekst:
Celina - historyjka jak się patrzy!)
Tu się zaczyna okres, który w Kulcie lubie najbardziej. Niektórzy nazwali to "folkiem miejskim"; nie wiem, czy to dobra nazwa, ale zła chyba nie jest.
To, co w Kulcie lubię najbardziej to:
- Kazik w najwyższej formie wokalnej: jego głos nabrał pełniejszego brzmienia, zrobił się jakby ostrzejszy, bardziej chrapliwy a do tego zaczął Kazik INTERPRETOWAĆ śpiewane teksty zgoła aktorsko - z pełnym powodzeniem!
- Kazik śpiewający również POEZJĘ, nie tylko bojowe hasła o systemie (które bardzo lubię i które na jego dalszych autorskich płytach jak najbardziej są - ale dochodzi więcej poezji, tu akurat jego ojca oraz Gałczyńskiego)
- ZESPÓŁ w najwyższej formie muzycznej, pełna integracja muzyczna chłopaków pod wodzą Banana i - moim zdaniem - Szczoty, który podniósł Kult muzycznie na wyższy poziom
- ... i może ten folklor miejski faktycznie, dużo wisielczego humoru, dużo gorzkiej prawdy, smutnych historii z życia wziętych, ale i umiejętności śmiania się z samego siebie
Pisze to wszystko, bo przecie nie będę pisał o Celinie i Baranku!! To są piosenki świetne moim zdaniem, ale jeszcze bardziej zjechane i to przez sam zespół. Ja już trochę nie mogę, nadal uwielbiam je grać i śpiewać sam, ale z magnetofonu to coraz trudniej.
Ale ile tu świetnych piosenek poza nimi, zwłaszcza na stronie B! -
Knajpa jest porywająca,
W czarnej urnie pięknie melancholijne, w
Baronowej doskonale współgra muzyka z wierszem Gałczyńskiego, ten klimat taki lekko dekadencki, arystokratyczny, i ta wiosna ...
,
Marianna, czyli szybkość!!! (i tekst, którego niuansów nigdy nie pojmę do końca),
Kurwy z genialną końcówką (to po tych wybuchach), na koniec bardzo smutny
Bal kreślarzy z mądrymi słowami zamykającymi płytę, że
z tylu różnych dróg przez życie każdy ma prawo wybrać źle -- ooo, wszystkie wymieniłem!
Więc jest to płyta wybitna, bo zawiera piękne piosenki doskonale zagrane i zaśpiewane z najwyższym kunsztem przez Kazika.
Muj wydafca
* * * * * *
(najlepsza piosenka:
Lewe lewe loff ... a może
Psalm 151 .... a może
Historia pewnej miłości?
najlepszy moment:
i tylko córka jej została w tym mieszkaniu sama na stronie A i
zawsze będę pamiętał ciebie na stronie B ... a także wiele innych!
najlepszy tekst: co drugi
)
Tu musi nastąpić
APOLOGIA PEWNEJ PŁYTY, której sześciogwiazdkowość nie ulega dla mnie najmniejszej wątpliwości.
Ale na to potrzeba odrębnego posta, żeby można było wyłuszczyć, dlaczego każda piosenka (no może, może z wyjątkiem jednej) jest tu IDEALNIE na swoim miejscu, dlaczego - chociaż nie jest to przecież koncept-album - wartość płyty znacznie przewyższa sumę wartości poszczególnych utworów itd.
Bardzo jestem ciekaw, dlaczego ci, którzy twierdzą, że ta płyta jest słaba - dlaczego tak właśnie oni twierdzą. Bo mój nią zachwyt to jest odrębna rzecz, ale mam wrażenie, że muzycznie zespół a tekstowo (i wokalnie też!) Kazik NIGDY wcześniej ani później nie byli w tak doskonałej formie.
Tata 2
* * * * 1/2
(najlepsza piosenka:
Śmierć poety
najlepszy moment: cokolwiek z tejże piosenki, ale trudno wybrać, bo wybitnie jednorodny to utwór
najlepszy tekst: jak wyżej)
Wadą tej płyty jest wtórność. Zalety sa te same, co przy jedynce. Chociaż te płyty się różnią wyraźnie. Ta jest cięższa, smutniejsza. O samotności i nieudanym życiu. Płyta, mimo że druga, jest znakomita, i na pewno zyskuje po latach, kiedy zapomina się, że to była taka powtórka z rozrywki.
Brak tu większej ilości porywających utworów, które mogły by stać się przebojami (niekoniecznie radiowymi - raczej koncertowymi) i jest to mimo wszystko brak odczuwalny. Piosenka
Śmierć poety bardzo wyraźnie wybija się ponad tłum i zostawia konkurencję w tyle: jest to utwór piekielnie dynamiczny, pasujący jak ulał do swojego wiersza, okrutnego i zjadliwego, zagrany z takim ogniem, że w Kulcie to aż rzadkość.
Inne utwory są dobre, w zasadzie wszystkie (chociaż osobiście nie lubię
Kołysanki stalinowskie, drażni mnie, i
Latającego Holendra, bo jest za długi i nudnawy), ale właśnie mocno stonowane. Najlepszym przykładem piękny, zwłaszcza w warstwie muzycznej (Banan! Banan!) utwór
Zastanówcie się sami albo wyjątkowo smutne
Samotni ludzie.
Na pewno mocnym punktem jest zwieńczenie płyty, czyli
A gdy będę umierał, bardziej wyraźnie niż na jedynce zamykającej całość.
Nie wiem, co tu napisać więcej... niedawno posłuchałem tej płyty po latach i bardzo się pozytywnie zaskoczyłem... polecam to samo!
Ostateczny krach systemu korporacji
* * * 1/2
(najlepsza piosenka: he,he ..
Gdy nie ma dzieci
najlepszy moment: w
Ja wiem to -
w rękach krew, na rękach krew, w rękach miecz i ciągła krew! - uff!
najlepszy tekst: no właśnie ... robi się gorzej ..
Lewy czerwcowy?)
A więc płyta z dawna oczekiwana i w sumie raczej zawodem nie była. Pamiętam pierwsze koncerty z nowymi piosenkami, naprawdę fajnie się tego słuchało, świeża krew napłynęła jakaś, dużo tych piosenek było i było czego słuchać.
Aczkolwiek za dużo. Główną wadą płyty jest moim zdaniem jej za-długość. W tym czasie Kazik zaczął chorować na kompletną nieumiejętność selekcji materiału (nie uczył się od Erkeja
) ), kolejne Kaziki, KnŻ-ty, i niestety Kulty musiały koniecznie mieć 70 minut i w efekcie były pełne jakiegoś syfu. Na Krachu nie jest to może syf, ale przesiać by to warto. Przede wszystkim - najgorsza piosenka Kultu, wielki przebój niestety,
Dziewczyna bez zęba na przedzie; tę dziewczynę bezzwłocznie do sekcji gimnastycznej poproszę. Jakieś
Kto wie, kto wie, po co to komu, w sumie
Archiwum i
Fever tez można by sobie darować, dorzucić jeszcze
3 gwiazdy - i wycięte jest pięć piosenek ze środka i robi się naprawdę fajowo.
Ja na przykład mam wielki sentyment do piosenki o braku dzieci. Oczywiście że tekst ma durny i niby ‘nie przystoi’ wielkiemu Kazikowi śpiewać jak się nachlał, bo dzieciaki wyjechały. E tam. Akurat ta piosenka tekst ma nieistotny, natomiast ma super motyw muzyczny i daje kopa do skakania pierwsza klasa. Bardzo lubię, najbardziej nawet, jak zaznaczyłem na górze.
Uważam w ogóle, że początek płyty jest bardzo dobry. Przy pierwszym słuchaniu wprawdzie myślałem, że coś się po***ało komuś, co to za wszawe techno leci, ale utwór z brzydkim wyrazem w tle w sumie mi się podoba, jest w tym jakiś nerw... Najważniejsze że to tam bardzo sprawnie jedno w drugie przechodzi:
Peezda w
Lewego czerwcowego, potem płynnie w
Grzesznika i bez ceregieli od razu do pianinka w
Dzieciach. Każdy z tych czterech utworów inny, duża różnorodność - to jest zadatek na świetną płytę. Ale potem się to rozmywa.
A potem wraca do formy.
Jatne o egzotycznym brzmieniu - hmm,hmm, ciekawe to jest (niestety tylko muzycznie),
Ja wiem to to chyba najbardziej WYCHARCZANY przez Kazika utwór w dyskografii Kultu - normalnie tak się darł tylko w KnŻ-cie
- ale jak on to robi! Jest w tym moc niesłychana i żar, i wręcz święty gniew: jeden z najlepszych numerów na płycie, na pewno!
Idź przodem też fajne, a zwłaszcza na uznanie zasługuje po raz kolejny Szczota, który utrzymuje to wszystko w kupie, te dęciaki rozliczne i nie wiadomo co
Grunt to dobry perkusista!
Pięky finał -
Komu bije dzwon. Heh, tak nie byłoby głupio gdyby to był ostatni utwór nagrany przez Kult..
I tak był ostatni ze Szczotą...
Kończąć o Krachu, niestety trzeba powiedzieć o słabych tekstach. O ile jeszcze tutaj Kazik utrzymuje wysoka formę wokalną (ech, to Ja wiem to!!), o tyle zaczynam tu widzieć wypalanie się jego weny twórczej. Nie ma na tej płycie na dobrą sprawę ani jednego dobrego tekstu tak od początku do końca. Lewy czerwcowy wybrałem, ale to takie terefere na dobrą sprawę. Komu bije dzwon ma tekst miejscami super, ale niedoróbki rażą, co to za
we dni czy gorsze czy lepsze, ten jest ostatni, który nie pierwszy? pod bełkot to podchodzi... tak samo w Grzeszniku czy w Ja wiem to są takie rażące momenty. Coś się kończy...
Salon Recreativo
* 1/2
(najlepsza piosenka:
Brooklyńska Rada Żydów)
... ale niestety się nie skończyło; a ta płyta to już wybitnie nie chce się skończyć, więc chyba lepiej ja wyłączyć. Ja w każdym razie zawsze tak robię, gdy heroicznie próbuję posłuchać kawałek dalej.
jest tu owa Brooklyńska Rada - piosenka moim zdaniem SUPER, jazda na całego, fenomenalna na koncertach, jeszcze lepsza na imprezy - ale jedna piosenka jaskółki nie czyni
W miarę jestem w stanie słuchać sekwencji piosenek od 5 do 9, zwłaszcza
Piotra Pielgrzyma, który niezły nawet jest, ale dalej się nie da.
No i spadek tekstowy totalny.
Może ktoś miał więcej szczęścia, to niech napisze.
Pół punkta do przodu za Brooklyńską Radę.
---------
I to już wszystko.
Można przejść potem do pozakultowych osiągnięć Kazika, ale to pewnie za jakiś czas, i pewnie nie ja.
Alem się napisał. Teraz chcę was poczytać!
(ale jeszcze APOLOGIA czeka ... czeka na jutro)