Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 18 kwietnia 2024 04:48:32

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 190 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 9, 10, 11, 12, 13  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 06 marca 2013 01:03:56 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28013
Jegor skończył z Obroną, ale już po kilku miesiącach wrócił z nowym projektem. Ciekawe co tak naprawdę wydarzyło się w ciągu tego czasu. Bo mimo, że w składzie pojawili się sami starzy znajomi (Kuzja i Żewtun plus Julka Szjerstkobitowa, której głos słychać w jednym momencie), to pod nowym szyldem, nagrywając w maju, czerwcu i lipcu 1990, chłopcy zaprezentowali zupełnie nową koncepcję artystyczną. W dodatku, uważam, z pełnym powodzeniem. Oto nasi bohaterowie:

Obrazek



Егор и Опизденевшие - Прыг-скок (1990)

Obrazek

Piosenka Про дурачка, która otwiera nowy album jest całkowitym zaskoczeniem. I nie chodzi tylko o to jak świetna jest to piosenka. Chodzi o akompaniament, na który składa się śpiew kilku odmienionych Jegorów. Śpiewają oni na głosy „tam dada dam”, budując coś na kształt kanonu, który opiera się w dodatku na jakiejś klasycznej, jakby mozartowskiej harmonii. Chodzi też o całkiem inną niż wcześniej aurę: dziwną i niekoniecznie zdrową, ale z drugiej strony miłą i pociągającą…

I mimo, że cała płyta jest już zinstrumentalizowana i w sumie mocno zróżnicowana (zwłaszcza w wersji z 2005, kiedy wyleciały dwa numery Naumowa (Pip, może stąd kojarzyłeś Krasnyj smiech?)), to jako całość właściwie zachowuję tę, opisaną wyżej, aurę. Brzmienie jest przejrzyste, subtelne, a miejscami spsychodelizowane. Bardzo oryginalne. Album miał podtytuł „Dziecięce piosenki” i rzeczywiście część z nich brzmi jak bigbitowe melodie z filmów dla dzieci, ale w takim pozytywnym, trochę nostalgicznym sensie. Oczywiście są też fragmenty trochę ostrzejsze (świetne, kolejowe Иваново Детство , albo wręcz nieprzyjemne, dodane w 2005 Мое описание меня бережет), bardziej przebojowe (Маленький принц возвращался домой); nie brakuje też numeru akustycznego (Отряд не заметил потери бойца), albo recytowanego (Ночь). Jest też ciekawostka: fragment instrumentalny, który kojarzy mi się trochę z Niebiesko – Czarnymi :) (Жека уже в Гамбурге). Warto wspomnieć też o jednym z faworytów samego Letowa - Про окурок и курок (Самоотвод) – (z Majakowskim w tekście) zwłaszcza, że pominęliśmy go, mówiąc o Боевой стимул.

Nie ma jednak co gadać, najmocniej wali w beret tytułowy, dziesięciominutowy Прыг-скок. Nie ma go właściwie do czego porównać. Szorstki, dziwny podkład i Jegor, od szeptu do wrzasku, który brzmi jak czarownik przy pracy. Przez chwilę tylko zawodzi z Julką, a tak to zdaje się manipulować przy kosmicznym kole, bawić świeczką, woskiem i wodą. Łączyć duszę z ciałem czy rozłączać…? Hyc – pod ziemię, skok – na obłoki, niżej cmentarza, wyżej słoneczka…

Czasem zastanawiam się czy to nie jest trochę płyta z kluczem (Про мишутку ma nawet w poddtylule, że to dla Janki, która wtedy gdy Jegor pracował nad Pryg!Skokiem! utonęła w Inie). Ale na pewno jest to jedna z tych płyt, na których Letow wyprowadza słuchaczy w pole. W tym sensie, że album kończy się w miejscu, którego byśmy się nie spodziewali, o którym nie wiadomo co powiedzieć…

**** ¾

PS. Zwraca uwagę też szata graficzna – stylistyka logo i grafiki -
Obrazek Obrazek

- no i sama okładka – kolaż - wycinanka autorstwa Jegora. Tu można ją zobaczyć w większym rozmiarze.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 06 marca 2013 08:28:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 12:49:49
Posty: 24318
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
antiwitek pisze:
Pip, może stąd kojarzyłeś Krasnyj smiech?

To bardzo prawdopodobne, ten album był dla mnie początkiem znajomości z Letowem. Dzięki!

A będzie więcej? Bo fajne.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 06 marca 2013 16:12:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28013
Егор и Опизденевшие - Сто Лет Одиночества (1993)

Obrazek

Rzut oka na okładkę pozwala się domyślać, że mamy do czynienia z kontynuacją, z kolejną płytą w cyklu. Zresztą dwa numery (Свобода i Евангелие) powstały jeszcze z myślą o PrygSkoku, tyle że na niego nie weszły. Tu otwierają zestaw, niby bonusy, ale sprawdzają się na początku – zwłaszcza dynamiczna Свобода.

Dopiero jednak trzecia piosenka, Глина научит, wprowadza nową jakość, a po następnych kilku chwilach staje się jasne, że to nie jest tylko kontynuacja, ale bardzo udane rozwinięcie koncepcji artystycznych poprzedniej płyty. I nie chodzi tylko o to, że niektóre piosenki posiadają melodykę estradowych szlagierów – bardziej o to, że owe melodie podawane są w oszałamiającej niekiedy oprawie. To na tej płycie słyszymy najwięcej podzwaniających cymbałków, organów, fletów i tym podobnych. To tu większość utworów uległo Heglowskiemu psychodelicznemu ukąszeniu, czego objawami są liczne spiętrzenia tajemniczych dźwięków, szeptów, eksperymentów – chwilami o prawie symfonicznym rozmachu. Są też numery same w sobie niesamowite - pewnie będzie trzeba kiedyś wrócić do niektórych. A wszystkiego jest niemało, wszak oryginalnie album składał się z dwóch płyt winylowych.

Chłopcy z 67 mil krytykowali trochę muzyczną prostotę niektórych rozwiązań, przesadzoną czasem emfazę Letowa, garażowe brzmienie (faktycznie perkusja ginie, a bas zdecydowanie, obok wokalu, rządzi), a zwłaszcza właśnie długość. Mi ona nie przeszkadza. Owszem, w drugiej połowie jest trochę utworów słabszych. Ale mam wrażenie, że tam akurat ważniejsze jest, to co wychodzi spoza samej muzyki czy słów. Że Letow chce opowiedzieć o tym mateczniku w głębi człowieka, gdzie zawsze panuje magiczna cisza, o tym zakrytym miejscu w lesie gdzie człowiek może poczuć jakiś tajemniczy puls świata, który trwa o wiele dłużej niż on sam. I - kurza stopka - w jakiś dziki sposób mu się to udaje…

Dlatego, mimo że mam trochę zastrzeżeń do tej płyty: *****.

PS. Z wikipedii: "Песня «Передозировка» была написана после смерти кота Егора Летова, прожившего у него 11 лет". Ja to rozumiem tak, że nie Jegor miał 11 lat, tylko, że kot żył u jegora 11 lat. Co Ty na to Pippin? :)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 06 marca 2013 17:37:14 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28013
Опизденевшие - Психоделия Tomorrow

Obrazek

Podczas prac nad albumami Opizdieniewszich (1991 – 1993) zebrało się trochę luźnego materiału, który (plus jeden fragment z 1999) został wydany w 2002 właśnie jako Психоделия Tomorrow. Te nagrania to efekt zabaw i eksperymentów. Chodzi tu eksperymenty dźwiękowe i zabawę w budowanie osobliwych nastrojów. Cała rzecz ma posmak dość awangardowy, trąci leciutko amatorką, ale ma też swoją świeżość. Są numery bardziej i mniej udane, ale ogólnie dobrze się tego słucha. Choć też jest długo – 70 minut.

Dobrze, że materiał jest zróżnicowany, co w przypadku eksperymentalnej muzyki wcale nie jest takie oczywiste. Jest trochę buczenia, bębnienia, popiskiwania i dronów. Mało głosów, a jeśli już to raczej Kuzji niż Letowa. I też traktowane są dość eksperymentalnie. Czasem, podczas słuchania, przypomni się Velvet, a indziej Can. A niektóre motywy znamy już ze Stu lat samotności. Ale to jest nawet fajne: buduje spójność dzieł projektu. Jeden z utworów nosi nawet tytuł Зачем снятся сны – tak jak ostatnia płyta GrOb. Poszczególnie ścieżki nie są za długie, ale jedna ma 15 minut. I muszę przyznać, że dziwnie hipnotyzuje.

*** i 3/4


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 07 marca 2013 08:08:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 12:49:49
Posty: 24318
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
antiwitek pisze:
Co Ty na to Pippin?

Nooo... :oops:

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 09 marca 2013 21:25:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28013
Izwinitje! :) Nie chciałem Cię zawstydzić, tak jakoś zwróciłem uwagę.




Następny materiał Grażdańska Obrona nagrywała od maja do października 1995 roku. Przy nowej płycie pracowali oczywiście Jegor i Kuzja, ale też i Anna Wołkowa, czyli ówczesna połowica Letowa (nagrywała zresztą już Sto lat samotności). Wpadał Żewtun, ale że mieszkał już wtedy w Moskiwie, to w jego miejsce wskoczył niejaki Jewgienij Machno - na zdjęciu (które pewnie robił Kuzja), drugi z lewej:

Obrazek

Płyta ukazała się jednak dopiero w 1997, w dodatku pod niepokojącym tytułem (może zaciekawić Peta) i z takąż okładką. No, ale połowa lat dziewięćdziesiątych to właśnie czas kiedy Letow współpracował z Eduardem Limonowem i Aleksandrem Duginem w ramach ruchu nacjonal – bolszewickiego.

Солнцеворот (1997)

Obrazek

Pierwsze co zwraca uwagę, kiedy tytułowy pospieszny wyjedzie już z mroku, to jego potęga. Grażdańska nigdy wcześniej tak nie brzmiała. Mamy do czynienia ze ścianą dźwięku, która z jednej strony nieco przytłacza, ale z drugiej wciąż jest plastyczna. Można spróbować ją rozebrać na czynniki pierwsze: perkusja – jak zwykle rachityczna, tylko nadaje tempo; bas – dudni, nadaje tempo i określa harmonie; gitary – intensywne, gęste, choć rozmyte (GrOb prawie nigdy nie gra riffów). To one, czasem podbarwione klawiszem, zapełniają cały pejzaż. Do tego wokale – podobnie jaki gitary potraktowane wielościeżkowo. Da się zauważyć, że Letowowi trochę zwietrzał głos: nie jest tak ostry jak jeszcze 2 lata wcześniej, choć wciąż nie przestaje go forsować. No i wreszcie instrumenty solowe – gitary, organy - które jednak nie grywają raczej klasycznych rockowych solówek. Najczęściej jadą w kilka unisono, budując wraz z psychodelicznymi efektami imponujące, czasem klasycyzujące, a czasem otwierające nowe przestrzenie, spiętrzenia dźwięków.

Dwa pierwsze przetaczają się jak fala powodziowa, po czym wchodzi optymistyczna, wiecowa Родина. Hm. Ale już za chwilę okazuje się, że GrOb wciąż ma w zanadrzu bardzo dobre piosenki - Нечего терять, Мёртвые i Далеко бежит дорога (później jeszcze Забота у нас такая). Jedna w drugą brzmią przy tym tak jak to próbowałem opisać powyżej: potężnie. Новый день, Поздно i Жить to znowu czady. Zwracają uwagę, zwłaszcza dwa pierwsze, swoją ruskością. Do tego jeszcze nowa wersja Про дурачка – tym razem gra cały zespół, Wołkowa wokalizuje… Aż prosi się ten numer o waltornię! A na koniec wciąż motoryczna, ale całkiem inna, tajemnicza, przestrzenna Дембельская (żeby tylko Jegor mniej ryczał :wink: ).

Co ciekawe, muzyka Letowa, która zyskała w Opizdjeniewszych niemałą dozę psychodelii, w odrodzonej Grażdańskiej wcale jej nie utraciła. A te totalistyczne fantasmagorie Jegora nadały całości niesamowitego rozmachu. Tak jakby wcześniej swoją muzyką penetrował świat, a tu chciał go w całości odzwierciedlić: z jego rozległością, gwałtownością, oszałamiającą urodą, przemijalnością i tajemnicami. Jest w tym dużo patosu, jest też wyczuwalna niekiedy jakaś jakby metalowa poza, ale na szczęście jedno i drugie łamane dziwnościami Opizdieniewszych.

**** 1/2

PS. Przed wydaniem w 2005 roku płyta, chyba z przyczyn technicznych, została poddana retuszom, i w takiej nowej edycji zyskała tytuł Лунный Переворот.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 09 marca 2013 22:59:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28013
Невыносимая лёгкость бытия (1997)

Obrazek

Druga płyta z cyklu - nagrywana w tej samej konfiguracji, tyle że od stycznia do października 1996 roku. Jak zwykle w GrOb Studio, czyli u Jegora w bloku, co zaowocowało w końcu konfliktem z sąsiadami. Zawsze mnie te relacje zastanawiały. Długo też wahałem się którą płytę z tego cyklu wolę. (Bo to znów płyty siostrzane - jak Alina i Balladyna.) I wyszło mi wreszcie, że to właśnie Невыносимая лёгкость бытия zebrała więcej malin. Może i są trochę przejrzałe, ale za to mają więcej soku i mocniejszy smak :P .

Płyta jest mniej zwarta, ale wyrazistsza. I bardziej odjechana. Więcej się dzieje na przykład pod względem instrumentalnym. Te partie gitar w Ещё немного są naprawdę ładne! A Наши w ogóle rozwijają się w siedmiominutową psychodeliczną jazdę – bardziej niż zwykle w zachodnim duchu (Letow był fanem Love), ale ewidentnie z ruskim posmakiem. Do tego dochodzą różne intrygujące efekty dźwiękowe, na przykład w końcówce У войны не женское лицо (podobno chłopcy nagrali orkiestrę gdy procesja szła pod blokiem, a następnie dźwięki poprzetwarzali).

Mnogo tu - jak na poprzednim albumie - bojowych i porywających czadów, jak Пой, Революция!, Победа albo Гордое слово в остывшей золе. Ale pojawiają się też klimaty zgoła nieoczekiwane. Na przykład dwa utwory wymyślił Kuzja UO. Jeden z nich Про любовь - na dwa zabawne głosiki - to coś co ma motorykę i szybkość innych numerów, ale równocześnie melodię i lekkość jakby kabaretową! A drugi to totalnie przytłaczające, prawosławne bolero Бога нет. Wbrew tytułowi zawsze słuchając myślę właśnie o Bogu. I Apokalipsie. I przypominają mi się słowa księcia Myszkina.

Cytat:
Istota uczuć religijnych nie ma nic wspólnego z żadnym rozumowaniem, z żadnymi przewinieniami czy przestępstwami, z żadnymi ateizmami; tu jest coś innego i wiecznie będzie coś innego; tu jest coś takiego, obok czego wiecznie będą się prześlizgiwać ateizmy i wiecznie będą mówić nie o tym.


Natomiast ostatni na płycie, tytułowy numer ma prawie kwadrans. Pierwszych kilka minut to typowe dla tego okresu szybkie granie z ekspresyjnym śpiewem i urokliwymi, psychodelicznymi pasażami instrumentalnymi. Może trochę sztywnawe. Ale potem utwór przekracza dwie niezwykłe bramy. Pierwszą kiedy kończy się siódma minuta. Muzyka staje się spokojna, pociągająca i słodkohipnotyzująca. Pojawiają się różne łąkowe i leśne odgłosy: szumy, kukułki, ptaki, szczeknięcia, w dali chyba czai się burza. Istna baśń. Drugą bramę przekraczamy pod koniec, wraz z nią prawie kończy się muzyka, przez chwilę wybrzmiewa jeszcze trochę Pink Floyd, a potem już tylko ptaki, tajemnicze świergoty, aż do ostatnich, wysoko. I koniec. Jegor znów wyprowadził nas w pole. Ale powiem Wam, że nigdzie nie słyszałem czegoś podobnego, tak bajkowo oddanego piękna natury.

**** 3/4

PS. Przed wydaniem w 2005 roku płyta, chyba z przyczyn technicznych, została poddana retuszom, i w takiej nowej edycji zyskała tytuł Сносная тяжесть небытия.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 10 marca 2013 00:47:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28013
Obrazek

Pod koniec lat dziewięćdzisiątych zespół Letowa grywał dość regularnie trasy koncertowe, pojawiały się więc płyty koncertowe, ale wciąż nie było nowego materiału studyjnego. Tymczasem posypał się skład. Dżef już wcześniej wyprowadził się do Moskwy, a teraz i Kuzja zamieszkał w Petersburgu. W końcówce 1999 zginął w niezupełnie jasnych okolicznościach Machno. To wszystko rozłożone było w czasie, więc również stopniowo formował się nowy skład. Najpierw Jegor zapoznał Natalię Czumakową, która wkrótce została jego żoną i basistką zespołu. Później pojawił się Siergiej Popkow, który zaczął menedżerować Grażdańskiej, robił to zresztą aż do końca. Letowowi coraz częściej zdarzało się też muzykować z rodzonym bratem: freejazzowym saksofonistą Sjergiejem. Wreszcie pojawił się nowy gitarzysta (na stałe, bo przelotnych było więcej): Aleksander Czesnakow. Z tych, którzy nagrywali z zespołem chyba najbardziej konwencjonalny. Dość oryginalna postać zasiadła za to za bębnami. Mianowicie od 1997 roku grał z zespołem niejaki Aleksander Andriuszkin z Tiumeni. Z wykształcenia dyrygent, miłośnik kapeluszy oraz ciemnych, okrągłych okularów, długowłosy. Zdjęcia pokazują, że lubił występować z gołą klatą. Tak uformował się skład ze zdjęcia powyżej, który nagrał (w 2000 i 2001) płytę przedstawioną poniżej.

Звездопад (2002)

Obrazek

Zacznę od dygresji: zauważyłem, że wiele osób nie może się pogodzić z tym jak Letow produkował swoje płyty, jak realizował dźwięk. Nietypowości u niego jest sporo. Te rozlane szeroko gitary… Wiecie, że niektórzy tagują Gr.Ob. jako shoegaze? (pozdro Prazeodym!) Albo te bębny, które właściwie nigdy nie mają żadnej ekspresji, nawet jeśli je w miarę słychać. Nie zdawałem sobie sprawy, że można je tak doszczętnie ogołocić! Wyjątek pod tym względem stanowi właśnie album Zwiezdopad. Tu Andriuszkin zdołał pokazać lwi pazur.

Zwiezdopad (ostatnio w Czelabińsku…) także pod innym względem jest wyjątkowy. Nie zawiera ani jednej piosenki autorskiej, a same kowery. W dodatku wszystko są to chyba numery popularne za czasów ZSRR. Jest Okudżawa, jest Wysocki, są piosenki pochodzące z filmów, i wiele innych, o których nic nie umiem powiedzieć. Jedno jest pewne: dla rusofoba ta płyta to śmierć. O ile zwykłe albumy GrOb mogą wywoływać gwałtowne reakcje (nieraz słyszę : „znów słuchasz tych cholernych stalinów?”), to jednak stężenie radzieckości tam w porównaniu ze Zwiezdopadem jest minimalne.

A mi i ten album się podoba. Brzmi miejscami trochę tandetnie (gitara solo albo klawisze solo), ambiwalencja się włącza oczywiście przy pieśniach z czasów wojny ojczyźnianej, ale wiele utworów ma jednak swój osobliwy urok. Nieraz aż człowiek się zapyta: „Azaliż to ten sam człowiek co nagrał Nierofilię?” No cóż. Najbardziej podoba mi się На дальней станции сойду, bo tam bohater wysiada na odległej stacji, pachnie mu miodem i popija żywej wody u żurawia, a trawa po sam pociąg. I finał numeru jest całkiem nieoczekiwany: szalona, dudniąca improwizacja, Andriuszkin łomocze jak złoto. I jeszcze tytułowy, nostalgiczny Zwiezdopad – wszak w nim z nieba spadają gwiazdy, świeci Altair w gwiazdozbiorze Orła, a i zostawiają pamięć w pałatkach.

*** 3/4

PS. A była jeszcze taka wersja okładki :) :

Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 11 marca 2013 12:22:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 15:46:47
Posty: 21392
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
antiwitek pisze:
w dodatku pod niepokojącym tytułem (może zaciekawić Peta)



Yyy... a że tak zapytam - dlaczego? Bo ja to śmiało mogę się podpisać pod słowami niejakiego Staszewskiego Kazimierza: "A z rosyjskiego - tolka chuj." i jak wrzuciłem sobie ten tytuł na translatora to mi wyszło coś o przesileniu dnia z nocą i teraz siedze i się zastanawiam czemu miało by mnie to zaciekawić.

Tzn ja faktycznie lubię 21.VI z racji przesilenia letniego, ale żeby aż tak...

UWAGA - Z OSTATNIEJ CHWILI! Klepłem sobie to Солнцеворот jeszcze raz, ale tym razem nie w translatora, a w wyszukiwarkę i cóż ja widzę! Witt! O co to mnie podejrzewasz!? :D

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 12 marca 2013 12:27:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28013
Pet pisze:
cóż ja widzę! Witt! O co to mnie podejrzewasz!?


:D

O zainteresowania rozmaitą symboliką :mruganie: .



Obrazek

Zwiezdopadowy skład Grażdańskiej okazał się dość stabilny. Może oprócz Sjergieja Letowa, który jednak często pojawiał się na koncertach. A zespół grywał w miarę regularnie. Poza tym w latach dwutysięcznych Letow zdecydowanie odpuścił z polityką. Zaczął za to rozwijać swoje zainteresowania „środkami poszerzającymi i pogłębiającymi świadomość”. Miał też problemy zdrowotne, był reanimowany, trafił na oddział intensywnej terapii… Właśnie te doświadczenia zainspirowały większość z 28 nowych utworów, nad którymi zespół pracował od marca 2003 do czerwca 2004. Weszły one - po czternaście (jak u Bitelsów) - na dwie następne płyty długogrające Obrony.

Долгая Счастливая Жизнь (2004)

Obrazek

Pierwsze wrażenia w kontakcie z nową muzyką zespołu mogą być dziwne. Pomijam tu fakt, że na dzień dobry dostajemy sporo bluzgów (piosenka На хуй). Chodzi przede wszystkim o to, że nowe utwory wydają się mieć mniejszą siłę wyrazu, są bardziej stonowane, powściągliwe emocjonalnie. Nie ma tu już raczej tych charakterystycznych histerycznych momentów, nie ma też takiego rozmachu jak na poprzednich albumach. Zdarzają się za to rozwiązania banalne, a nawet trochę mdłe.

A jednak jest to wciąż Grażańska Obrona. I choć ogień płyt z 1989 przygasł, to cały czas wyczuwalny jest jego gryzący swąd. W tych nowych piosenkach często pojawia się też coś, co przywodzi na myśl nagrania sprzed 1987 roku. A ogólna koncepcja brzmienia wynika wprost z albumów wydanych w 1997. Mrucząco – rzężąca i dudniąca ściana gitar, uzupełniona delikatnie klawiszem a czasem akustykiem, staranne wokale (często mniej lub bardziej zwielokrotnione) i ogołocona perkusja (tym razem Andriuszkin dał się wepchnąć pod dywan). Do tego efektowne, psychodeliczne partie gitar: zwykle dwie, z lewej i z prawej, splecione ze sobą. Są to przy tym jak dotychczas najbardziej przystępnie brzmiące nagrania zespołu. Ba, w Без меня pojawiają się nawet popowo brzmiące dęciaki.

Najważniejsza jednak, że Letow jako songwriter w dalszym ciągu jest w formie. Moje ulubione utwory to dziwnie jednokierunkowe Извне, potężna Долгая счастливая жизнь, romantyczna Вселенская большая любовь oraz podobnie skonstruowany jak „Nieznośna lekkość bytu” На той стороне, На другом берегу. Do tego jeszcze kosmiczno – wojskowy, recytowany Приказ № 227 i pełen bluzgów kower Andrieja Maszynina P.S.Сам (Айя) (to właściwie hiphop z żywym podkładem, w którym niektóre dźwięki przywodzą na myśl marsz pogrzebowy Chopina…). Zdarzają się słabsze piosenki, ale w sumie każda się broni. A oryginalność powoduje, że ocena wciąż jest wysoka:
**** z minusem

Реанимация (2005)

Obrazek

Dla mnie te wszystkie nagrania mają specyficzną, jesienną kolorystykę. Wiecie, kolory liści, spłowiałej trawy, ziemi. Pachną też tymi wszystkimi terpentynami, dymem, zniczami cmentarnymi. Jest w nich też coś nieubłaganego, jakaś ostateczność. Zdarzają się wesołe i jasne, ale dominuje jednak klimat egzystencjalny. A jeszcze to, że pod tym zwyczajnym w nich życiem kryje się drugie dno. I jeśli przyłożyć do niego ucho to może zrobić się człowiekowi osobliwie.

Płyta jest troszkę nierówna. Zaczyna się od wesołego Со скоростью мира (riff troszkę jak Sex Pistols). Potem mamy mocne, dynamiczne Крепчаем i egzystencjalno – psychodeliczną recytację Они наблюдают. Ale już po świetnych Собакach wchodzi skoczno – ironiczny Беспонтовый пирожок, jest ciut słabiej. Stojące Небо как кофе to nowa jakość – bardzo mi się podoba. A dalej mamy trochę banalną, choć wciąż fajną, instrumentalną Песня барсука, z elementami bitelsowskiej melodyki. Нас много i wojenną śpiewkę Любо traktuję jako obniżenie lotów. Szczęściem po nich wchodzi numer tytułowy – naprawdę mocna rzecz, od początku do końca. Коса цивилизаций znów słabsza, ale zbliżamy się do finału. Najpierw dziwna recytacja (jacię - w podkładzie melodia z Love Story). Można ją traktować jako wstęp do mocnego i odjechanego Убивать – prawie dziwięć minut ostrej jazdy. Letow na tych ostatnich płytach lubił zdwajać wokale, nie tylko w sensie harmonii, ale psychodelicznie – jak Patti Smith. A na koniec ładny, spokojny, z podskórnym smutkiem После нас.

A mam do tego albumu jeszcze sentyment, bo kupiłem go w Wilnie, podczas rowerowej wyprawy na Litwę, no i teraz przywołuje mi tamten czas, przemieszany z pierwszymi wrażeniami odnośnie samej muzyki. Większość numerów słucha się świetnie, dlatego:

**** i 1/4


PS. Lubię też to logo (choć na płycie w innych odcieniach):

Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 13 marca 2013 09:52:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 15:46:47
Posty: 21392
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Więcej?
Będzie fajne!

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 13 marca 2013 11:56:11 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 21:04:57
Posty: 14022
Skąd: ze wsi
Witek... szacun za podejście do tematu! :shock: :D

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 14 marca 2013 21:57:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28013
Dzięki! Szczerze mówiąc nie spodziewałem się, że w miesiąc uda się uwinąć z całą studyjną dyskografią. A dziś przed Państwem już ostatnia płyta Grażdańskiej Obrony.

Зачем Снятся Сны? (2007)

Obrazek

W historii muzyki rockowej nie ma chyba zbyt wielu płyt z pytajnikiem w tytule. Sam tak na trzy–cztery mogę wymienić tylko „Are You Experienced?” Hendrixa. „Dlaczego śnią się sny?” – Jegor użył tu tytułu numeru z Психоделии Tomorrow Opizdieniewszych (czyli Oczadziałych jak chce tłumacz google). Mówił też, że Зачем Снятся Сны? to właściwie materiał tamtego projektu, tyle że nagrany przez Gr. Ob. I że jest to płyta której oddał wszystkie swoje pomysły, dlatego nie wiadomo co będzie dalej. Traktował ją jako całkowite zamknięcie pewnego etapu twórczości. Nowa wersja Снаружи всех измерений z pierwszej płyty zespołu jakby to potwierdzała.

Jeden z rosyjskich recenzentów stwierdził, że Зачем Снятся Сны? to efekt skrzyżowania „Stu lat samotności” i „Zwiezdopadu”. Rzeczywiście: z pierwszym z tych albumów łączy nową płytę długi metraż (prawie 70 minut), kolażowe zróżnicowanie utworów, ich psychodeliczny charakter, a także swoista jednokierunkowość całego konceptu. Z drugim zaś ogólna koncepcja brzmienia, jakaś taka bigbitowość czy nawet sześćdziesionowata dancingowość wielu piosenek, ich specyficzna uroda i niekiedy masywność. Ale trzeba też koniecznie dodać, że Зачем Снятся Сны? wśród innych produkcji GrOb Studio, jawi się jako techniczna superprodukcja. A przede wszystkim, że jest to jednak album pod wieloma względami wyjątkowy.

Ta płyta zaskakuje swą jasną aurą. Tak jakby Jegor w nosie miał oczekiwania publiczności, że na płycie Gr. Ob. musi być chujnia i mrok, że musi być ostro. No i nie jest! Owszem zdarzają się utwory dynamiczne, ale przeważają łagodne, bujające, starannie wyprodukowane, o bogatym brzmieniu. Co nie znaczy, że całkiem konwencjonalne, o czym poniżej. Prócz tego Зачем Снятся Сны? zaśpiewane zostało nieco inaczej niż 3 wcześniejsze płyty: w głosie Jegora pojawiła się jakaś nowa, lekko wilcza nuta. No i podobno jest to jedyny jego album, na którym nie ma wulgarnych wyrazów.

„Znormalniał?” - ktoś zapyta. Niezupełnie. Płyta Зачем Снятся Сны? zadedykowana została zmarłym w 2006 roku Arthurowi Lee i Sydowi Barrettowi, zaś Timothy Leary, Terence McKenna czy Albert Hoffman to inne ważne dla Letowa w owym czasie postacie. Z wynalazku tego ostatniego dość intensywnie przy tym korzystał. Ale Letow był chyba dość oryginalnym ćpunem - tripy traktował bardzo poważnie. Już swoje pierwsze doświadczenia z psychodelikami (na przełomie lat 80 i 90) opisywał jako przeżycia czyste, wręcz duchowe, jako „powrót do domu”. Musiały mu się spodobać te doznania blisko kresu. To i kontynuował je, a potem podczas samotnych spacerów po lesie układały mu się teksty i piosenki… Tak przynajmniej opisywał genezę naszej dzisiejszej płyty.

Można by się więc spodziewać dzieła objechanego i awangardowego. Nic z tych rzeczy. To o czym Jegor chciał opowiedzieć, to zamknął w formie piosenek o dość konwencjonalnej, tradycyjnej strukturze, tyle że nasyconych psychodelicznymi tekstami i dziwnymi aurami. Jedne są dynamiczne, ekstrawertyczne, a inne jakieś zapatrzone nie wiadomo gdzie, zawieszone, stojące, ale pełne obrazów. Wspomnę o najbardziej dla mnie charakterystycznych, ale z zastrzeżeniem, że tym razem ogólnie jest równiej, bez ewidentnych obniżeń lotów. Najpierw dynamiczne, programowe otwarcie: Слава психонавтам! Podobną moc ma Значит, ураган, ale już spokojne Сияние rozwija bardzo udanie pomysł z Небо как кофе (Reanimacja) – super numer. Где zaś to przedziwny bigbit – instrumentalny, nasycony kawałek, z tylko nucącym Jegorem. Всё это с тобой – „pośpieszny pociąg w głąb ciebie” – jest szybko i mocno. Podobnie w siedmioipółminutowej Ночью. To numer przedostatni, który trochę przypomina Убивать, ale zawdzięcza też chyba sporo transowej, psychodelicznej elektronice. Moment wyciszenia z wilkoupiorami w tle robi wrażenie! Warto wspomnieć też o piosence Танец для мёртвых, w której ciało żyjące w świecie przedstawione jest jako trup, albo o wdzięcznie recytowanym przez Natalię Czumakową Резвые. Ma ona zresztą też swój wers do zaśpiewania (ładnie!) w Калейдоскопie. A wszystko kończy się w podobny, stonowany sposób jak Reanimacja (Осень).

I w sumie nie wiadomo co myśleć o całości. I czemu taka okładka? Czyżby Jegor z wyobraźni i psychodelików zbudował sobie na koniec arkę? W każdym razie chyba rzeczywiście odpłynął gdzieś w głąb siebie, umierając kilka miesięcy po wydaniu albumu. Podczas snu.

****

PS. A tak wyglądał skład, który nagrał płytę. Tu: w Norwegii. Widać, że inny bębniarz (bo przecież nie słychać :wink: ).

Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 14 marca 2013 22:24:31 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 08:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
antiwitek pisze:
A dziś przed Państwem już ostatnia płyta Grażdańskiej Obrony.

Fajnie.
Będzie więcej?

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 14 marca 2013 22:35:33 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 15:36:56
Posty: 7694
Skąd: 52,2045 N, 20,9694 E
poprzednio jako azbest23 pisze:
Będzie więcej?

Pewnie :-P

Электрический пёс 2012

Obrazek

Jednopiosenkowy album internetowy zawierający kower zespołu Аквариум. Utrzymany nieco w psychodelicznej stylistyce typowej dla czasów od Солнцеворота do Снов włącznie.

_________________
Była tu wczoraj premier Suchocka,
chyba przypadkiem przed wyborami


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 190 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 9, 10, 11, 12, 13  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 35 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group