Słucham dziś składanki
Beautifull Maladies.
Ma ona kilka wad: po pierwsze jest to składanka, a ja za składankami nie przepadam: brakuje mi wielu utworów z tego okresu, gdzie Black Wings?? gdzie Tango Till They're Sore?? No... rzecz wyprodukował sam Waits, ale chyba można się przyczepić?
Obawiam się też, że większość płyt z których pochodzą nagrania w pojedynkę i w całości jest lepszych od takiej kompilacji. Na pewno tyczy się to Rain Dogs i Bone Machine, prawdopodobnie też Sworfishtrombones (nie znam albumu Frank's Wild Years ani soundrtacku Night On Earth, koncert Big Time traktuję trochę inaczej, a Black Ridera sprawdzę może wieczorem).
Okładka jest też wyjątkowo brzydka...
Ale...
Słuchałem ostatnio Bloody Money i Alice i teraz wyraźnie widzę różnice między Waitsem z "the island years" a z "the ANTI years". Dawniej utwory były zaaranżowane bardzo nieprzypadkowo ale oszczędnie - ważna była sama struktura i organiczność, a potem - zaczęły pojawiać się brzmienia, i instrumenty, które dołożyły nową jakość, bo Tom kreuje w studiu jakieś światy dźwiękowe, te brzmienia są bardzo wymowne, obrazowe, i on też bawi się nimi. To już zresztą trochę zanacza się na numerach z Bone Machine, a zwłaszcza na tych z Black Ridera. Do takich porównań składanka jest jednak super.
I jeszcze okazało się, że zaakceptowałem Downtown Train
.
No i ogólnie jest to muzyka Waitsa, czyli coś co mnie jednak znów fascynuje i pociąga. Nie wiem czy nie wpuścić znów tego pana na swój muzyczny Parnas, wszak słabo on zaludniony ostatnio
.
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
