Piszę przed odsłuchaniem linków od mareckiego:
Z tym Mercy Seat u mnie jest naprawdę dziwnie. Uważam to za piosenkę wprost wybitną. Tekstowo i kompozycyjnie i w dodatku na styku jednego z drugim tym bardziej. Wspaniały utwór. Natomiast to, przez co nie mogę przebrnąć, to coś - nie wiem - w aranżacji, w brzmieniu oryginału. Tu rzeczywiście ma jakby jakieś przeciwciała i chyba spróbuję poszperać po koncertowych wersjach.
Pet pisze:
Po co się chłopak ma męczyć. Jeżeli nie przyswaja Mercy Seat, to znaczy, że ma jakieś kejwowe przeciwciała i nie ma sensu żeby brnął dalej w temat
Proponuję wprowadzić dla mnie zakaz dalszego słuchania, żebym czegoś jeszcze nie sprofanował
Natomiast muszę Cię zmartwić, ale Murder Ballads to ja już słuchałem, chyba nawet u panka głosowałem? Choć przyznam, że mnie ta płyta nie zachwyca. Podoba się, ale bez fajerwerków. Jak i cały Cave więc.
Natomiast miarodajne dla mojego stosunku do Nicka Cave'a wydaje mi się nie Mercy Seat, ale inny utwór - Red Right Hand. Bo to jest taki utwór, który.. hmm.. w zasadzie jest niemal doskonały. Nie mam do niego żadnego zarzutu, właściwie wszystko mi się podoba itd.itp. Tylko że zdaje się to, co miałoby mnie niemal wgniatać w ziemię, wkuwać się w jaźń, czy jakkolwiek to nazwać, to ja owszem czuję, że gdzieś jest, ale jakby w drugim pokoju. O wiem, to jest takie wrażenie, jakbym oglądał super film, o którym wiem, że jest super i niby bardzo mi się podoba, ale właśnie ktoś go ogląda w drugim pokoju, a ja tak niby podglądam, trochę słyszę, tylko jakoś wcale mnie nie ciągnie, żeby wejść i się w jego świat zanurzyć. Taka metafora
Podobnie mam z zespołem Faith no More. Zasadniczo doceniam wybitność i wiem, że jest czad, ale jakoś mnie on czad nie pożera.
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Ja nie mam zamiaru Ci nic zakazywać. Nie wiem jak Ciebie, ale mnie np. bardzo irytuje sytuacja, w której ktoś usilnie próbuje mnie do czegoś przekonać, mimo tego, że wyraźnie i dobitnie stwierdzam dlaczego mi to nie pasi. Wtedy się okazuje, że to pewnie dlatego, że nie zabrałem się do rzeczy od właściwej strony, w nieodpowiedniej temperaturze i niesprzyjających okolicznościach. I nie dopuszcza się najprostszej myśli, ze po prostu mój układ immunologiczny jest tak skonstruowany, że oprócz rozmaitych bakcyli odrzuca też taki rodzaj sztuki. No bo jakże to tak? ...skoro to takie zajebiste i wszyscy się zachwycają. Ano nie wszyscy akurat muszą jak się okazuje i już 
. W tej chwili Rowland czeka na przeszczep.