Ultima Thule

DK "FFFRV"

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co

Gero, na serio - PANUJ SIĘ!!!

Waterfall * * * - (nuda i wkurzające brzmienie)

---

(Just Like) Starting Over * * * 3/4
I`m Losing You * * * * 3/4 (wersja z antologii * * * * * * )
Beautiful Boy * * * * * (idealne)
Watching the Wheels * * * * 1/4
Woman * * * * 1/2

Yoko Ono - zero gwiazdek, żygi.



Pippin, nie marnuj kasy na te Paulowe badziewie .

The User Formerly Known as Boskey - dzięki za dobre rady. Jakoś nie wierzyłem żeby słodki Paul był w stanie napisać rzeczy lepsze od kawałków przez Ciebie wymienionych...
Anyway - kiedyś może i przesłucham (choć solowa twórczość Paula niezbyt mnie pociąga) ale o kupnie raczej nie myślę.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

Jak tak patrzę na typy innych, to dochodzę do wniosku, że jestem starofalowcem.

_________________

"Niewole robią z nas ponurych i złych"
"Nie ma przypadków, są tylko znaki"

Hehe, pamiętaj że to u mnie jest Lennon

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

Mam na myśli Kiurów, Dżojów Diwiżionów itp.

_________________

"Niewole robią z nas ponurych i złych"
"Nie ma przypadków, są tylko znaki"

Kiling Dżołków i Bałhałsów? W sumie racja...

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

Dalej nie za dużo znam... ale niech będzie:

1.The Cure - Seventeen Seconds
2.Dead Kennedys - Fresh Fruit For Rotten Vegetables
3.Sex Pistols - Flogging A Dead Horse
4.Joy Division - Closer

W sumie pierwsze 2 miejsca zastanawiałem się czy nie zrobiś na odwrót, bo nie wiem, którą z tych płyt lubię bardziej... Ale niech już tak zostanie.

_________________
Mięso i kości, serce i wątroba, wiatraki na niebie. martwica mózgowa!

Kropka, na serio, nie fikej!!!

"Double Fantasy" to dla mnie sfingowana sielanka, herbatka z czterema łyżkami cukru

ja lubię herbatę z cukrem i dlatego podoba mi się "Waterfall", który niczego nie udaje

A krwisty Lennon na tej swojej płycie- idyllli wydaje mi się nieautentyczny. Kropka.

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name

Dla mnie Lennon, mimo wspomnianej krwistości, zawsze był taki nieco głupkowaty i naiwny, i w tym wszystkim rozbrajająco szczery. Dowody szczerości, zaangażowania całkowitego w to w co akurat wierzył to skrajne przypadki utworu "Imagine" i płyty "Some time in New York City".
Zatem na "Double fantasy", Lennon tak prostolinijne i szczerze cieszy się z życia.,... Cieszy się że znowu zszedł się z Yoko, cieszy się z narodzin dziecka. Wcale się nie dziwię że brzmi to tak sielankowo, idyllicznie. Będziesz miał Gero dziecko to zobaczysz.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

1. Kate Bush - Never For Ever
2. Bob Marley - Uprising
3. The Cure - Seventeen Seconds
4. Motörhead - Ace of Spades
5. Iron Maiden - Iron Maiden
6. Black Sabbath - Heaven and Hell
7. Judas Priest - British Steel

1. Uprising Marleya
2. Sinsemilia Black Uhuru



ych.

1. U2 - Boy
2. Dead Kennedys - Fresh Fruit For Rotting Vegetables - najlepsza płyta DK i najlepszy album punkowy w ogóle!
3. Krzak - Blues Rock Band
4. Dire Straits - Making Movies
5. Clannad - Cran Ull
6. Blondie - Autoamerican
7. Iron Maiden - Iron Maiden
8. AC/DC - Back in Black
9. John Lennon - Double Fantasy
10. Police - Zenyatta Mondatta

Obawiam się, że Cran Ull to już minął.. bo ja zapomniałem na niego zagłosować w 1978

Ha, gdyby był teraz to ścisła czołówka zagwarantowana.

Niestety - ten rok to dla mnie jak na razie pod względem ROCKA zdecydowanie najsłabszy rok, z jakim mieliśmy do czynienia.
Widzę to tak:

Dire Straits, The Police, Queen i U2 wydali płyty fajne, ale średnie. Dire i Police chyba najsłabsze w dyskografii, Queen najsłabszą do tamtej pory, U2 debiut taki nudnawo nieopierzony choć i tak lepszy niż October).

Killing Joke i Bauhaus - debiuty, których nie znam. Ale moje dotychczasowe (przyznam, że skape) kontakty z tymi zespołami wskazują, że nie stałbym się fanem tych zespołów, co by nie robić...

Dead Kennedys - nie znam tych zgniłych owoców, ale co słyszałem D.K. to niby mi się podobało... w miarę... ale bez rewelacji, za to czasem z lekką nutką irytacji. Do Pistolsów i Ramonesów nie widzę punktu startu. Gdyby nawet ta płyta miała być ich najlepszą, to i tak wątpię, żeby mi zawojowała listę.

Closer niby OK, ale o ile Unknown Pleasures mnie zafascynowało, o tyle druga płyta już znacznie mniej. Nie chciało mi się do niej wracać ani się wgłębiać.

Seventeen Seconds pewnie bym łyknął, gdybym poznał. Ale faktem pozostaje, że The Cure to zupełnie nie moja estetyka. Bardzo zupełnie. Ani głos Roberta Smitha z zapchanym nosem (wydaje mi się, że od płaczu)

I przecież nie uwierzę, że Ironi albo ACDC by mnie tak zachwycili...

Co gorsza, miałem mieć na topie trzy płyty jazzowe. Niestety, płyta Eventyr jana Garbarka mnie rozczarowała po latach i to bardzo.
Jak gdzies kiedyś wspominałem, ma to taki mistyczny klimat - no i ma. Może mniej Dead Can Dance, a bardziej jak podkłady instrumentalne z Propaganda Dei, kiedy śpiewa Angelika. Ale jeżeli cały utwór brzmi np. jak początek do Adonai Elohenu... no i trwa to osiem minut... i nie pojawia się żaden konkret? No to jednak nuda, jakkolwiek piękne nie byłyby to brzmienia. Ładna forma, bardzo, ale nie wypełniona treścią.

Na szczęście inna płyta jazzowa odświeżona po jakims czasie nie zawodzi ani trochę, ale o tym to pewnie w wątku o Jazzie.

_________________
ćrąży we mnie zła krew

A dlaczego irytacji?