Dungen (2001) ****
Na otwarcie: lajlajo lajo lajlo. Poczuj się jak hipisowskie dzieci z Bullerbyn. Tańcz jak para na okładce. Po chwili pogodna melodia przechodzi w psychodelię gitary, do tego klawisze. Potem flet i jazzująco-sambujące rytmy. I znowu urwane. Damskie wokalizy i znowu gęsta perkusja, kakofonia rodem z lat 60tych...
I tak już będzie do końca albumu: barwnie, melodyjnie, psychodelicznie, brzmieniowo bardziej 70s niż XXI wiek. Mimo to, nie mam uczucia przebywania w muzycznym skansenie. Jest świeżo. Wokale w tym miękkim i śpiewnym języku znakomicie komponują się z muzyką. Jethro Tull po przejściach? Trochę na pewno.
Best moment: Tillsammans - nagle robi się hałaśliwie, a bas pulsuje jak marzenie. Nie cierpię większości solówek gitarowych, jednak gitara z tego kawałka wyrywa mi duszę
Na koniec znowu flet poprzeczny, który stara się załagodzić sytuację.
Cztery gwiazdki za nieprzeciętny debiut i świeże podejście do ogranego niby tematu z dawnych lat.
Stadsvandringar (2002) ***
Okładka kojarzy mi się z winylami mojego taty, które oglądałem w wieku pięciu lat, szukając ładnych obrazków.
Zaczynamy od tego samego lajli lajlo, ale nieco zmienionego. Dalej jest nieco mniej folkowo niż na debiucie, więcej psychodelii, ospało-kocich wokali. Płyta trzyma się podobnie optymistycznego nastroju, co pierwsza. Te harmonie, te wokale...
"Har du vart' i Stockholm?" - czy byłeś w Sztokholmie? Nie byłem, ale chociażby dla tych gości warto tam być.
Tylko 3 gwiazdki, bo zbyt podobnie do debiutu, niestety.
Best moment: lajlo lajlo, zarówno w Stadsvandring del 1 jaki i del 2.
http://www.youtube.com/watch?v=1N9jgFzlabg
Ta det lugnt (2004) *****
Masakrator. Panowie naprawdę się postarali. Już nie jest tak wakacyjnie i folkowo, jak wcześniej: jest głębiej, mroczniej, bardziej (znów to słowo, ble) psychodelicznie. To bardziej początek września niż lipiec. Zabijają openerem (Panda), dalej jest tylko lepiej. Nie jestem w stanie dużo pisać, tę płytę po prostu trzeba znać. Jest to pierwszy album tego bandu, który poznałem i najchętniej sięgam właśnie po niego. Ilość fletu na albumie jest dla mnie w proporcjach idealnych. Brzmieniowo zachwyca, zwłaszcza bębny: otwarte i tak fantastycznie przestrzenne, niczym nie stłumione i jasne! Pamiętam, że po przesłuchaniu płyty, natychmiast chciałem stroić swój zestaw na tę modłę
Best moment: wciąż nie wiem, czy lepsza Panda (za perkusje i zwrotki i czad) czy Ta det lugnt (za najlepszy refren ever! plus wspaniały sax na wyjściu).
http://www.youtube.com/watch?v=OAyU_B_x9RE
http://www.youtube.com/watch?v=eMsZPAlp8aw
Tio bitar (2007) ****
Intro mówi wyraźnie, że podróż do lat 70tych się nie zakończyła. Niestety, ciężar sukcesu poprzedniej płyty robi swoje. Płyta słaba nie jest - nie. Po prostu niektórych dokonań nie da się przeskoczyc. Album bardzo gitarowy, pełen dźwięków. Czasem jest dla mnie aż zbyt ciężkostrawny.
Best moment: C Visar Vagen - po prostu świetny instrumentalny kawałek. Daje trochę odpocząć na tej gęstej płycie. Takie uchylenie lufcika.
4 (2008) *****-
Czemu 4, skoro piąta? Nie pytajcie
Jest już spokojniej i bardziej przejrzyście. Główny motyw z Maleras Finest jest dla mnie niczym wzięty z jakiegoś zaginionego nagrania Tortoise. Samtidigit 1 to jak zaplątany numer z Ta det lugnt: gitarowa kaskada to tylko chwilowy ślad po poprdzednich dwu albumach. Owszem, nie brak tu energii, ale jest bardziej dojrzale i... jakby to powiedzieć, pełniej. Fredag: motyw gitary przywodzi na myśl płytę Doves "Lost souls": widzę morze, mewy, słychać szum fal. Październik. Tak, to jest zdecydowanie jesienna płyta.
Potem piosenkowe, z walczykowym refrenem, Finns det nagon mojlighet, które kończy się wcale nie piosenkowo
A jednak, zespołowi udało się wyczarować coś prawie równie świetnego, co trzeci album
Minus za brak jakiegoś mega numero uno.
Best moment: Mina Damer och fasaner. Tajemniczość zwrotki jest czarująca.
http://grooveshark.com/#/s/Mina+Damer+O ... CTJM?src=5
Skit i allt (2010) ***
To było do przewidzenia, że Szwedzi będą szli jeszcze bardziej w jazz. Płyta refleksyjna, najnowsza, toteż i znam ją najsłabiej. Jednak już nie porywa tak bardzo, jak wcześniejsze rzeczy. Jest spoko, ale... no właśnie
Best moment: jak na razie nie mam.
Jakby co, to płyty Dungen można czasem znaleźć na allegro, a na legalu posłuchać da się na grooveshark.com
No i polecam zapisy live z youtube.