Ultima Thule

Od siebie dodam, że nawet w najlepszych sezonach i przy najbardziej sprzyjających warunkach atmosferycznych, w żadnym lesie, kniei, czy zagajniku nie widziałem tylu grzybów na raz, co w okolicach Proximy w dniu koncertu The Exploited w 2022 roku.

_________________
Sometimes good guys don't wear white

Zmieniając klimat...

poszedłem do Synagogi na koncert braci Oleś i Dominika Strycharskiego. Nie było grzybów ani piwa, a wejść nie było łatwo, bo kontrola jak do samolotu. Za to koncert spóźnił się solidnie, co zapewne stanowi jedyny punkt wspólny z koncertem punkowym

Nie bardzo wiedziałem, gdzie zamieścić ten opis. Zapowiedź pojawiła się w wątku żydowskim, ale poza tym, że Synagoga i Festiwal Singera, to nic żydowskiego tam nie było - muzyka miała być inspirowana Koptami (zresztą projekt nosi nazwę "Koptycus").

Był to koncert... dziwny. Intrygujący, ale jak dla mnie może odrobinę za bardzo awangardowy, może zabrakło mi jakiegoś konkretu. Nie wiem, jak nazwać to, co grali: muzycy są jazzmanami, ale muzyki tej nigdy bym nie nazwał jazzem. Pierwsze 15 minut - gdyby źródło wydawanych dźwięków było elektroniczne - nazwałbym ambientem. Ale że grał kontrabas, perkusja (bardzo piękny zestaw!) i dziwny drewniany instrument dęty zmieniany na duży flet prosty, to nie wiem... szumy, szelesty, zgrzyty i westchnienia; dźwiękowe arabeski. Gość na tych fletach tyleż dmuchał, co zasysał... przez 15 minut jedyny ślad struktury, jaki zauważyłem, to był motyw na kontrabasie, który się powtarzał przez krótki czas, potem rozpłynął się znowu w tej nieokreślonej materii. Niby fajne, ale...
Potem zrobiło się nieco bardziej uchwytnie, a przede wszystkim - transowo. Najbardziej wyróżnił mi się utwór, w którym melodię wiódł kontrabas, basy dawał ten duży dziwny flet (!), a perkusista grał na swoich bębnach rękoma, tworząc wspaniałe dźwięki w niezwykłych rytmach.

Na pewno nie żałuję, że poszedłem, ale płyty nie kupiłem.

_________________
ćrąży we mnie zła krew

Zakończył się w moim regionie sezon na festiwale jazzowe, który zaczął się na początku września. Pod koniec ubiegłego miesiąca byłem w ramach jednego z nich na występie kwintetu Tomasza Chyły. Byłem pod tak wielkim wrażeniem, że sądziłem, że już nic lepszego w ramach tego i pozostałych festiwali nie zobaczę. Jak się w końcu okazało, nie pomyliłem się i kiedy jest już po wszystkim, mogę stwierdzić, że Tomasz Chyła Quintet przebił nie tylko wszystkie koncerty września i października, ale jest w dodatku najmnocniejszym kandydatem na mój koncert roku. Dobrze by było wyróżnić jazzmanów z Trójmiasta spisaniem relacji, zanim wspomnienia zatrą się zupełnie.

Kiedy widziałem ten zespół poprzednio, grali materiał z pierwszej płyty pt. "Eternal entropy". Skład zmienił się od tego czasu. Zmiany kontrabasisty pewnie bym nawet nie zauważył, gdybym nie porównał specjalnie okładek płyt. Bardziej rzuciło się w oczy zastąpienie saksofonisty i klawiszowca trębaczem i gitarzystą. Na trąbce zagrał Emil Miszk, który jest muzykiem z tego samego kręgu. Grał w zespole Algorhythm, który patrząc wyłącznie na skład, był kwintetem Tomasza Chyły z Miszkiem zamiast Chyły. Na gitarze zagrał Krzysztof Hadrych. To właśnie ta nowa postać najbardziej zapadła mi w pamięć z tego koncertu - muzyk ruszający się tak, że mógłby zastąpić jednego z robotów z Kraftwerk, a przebierający palcami po gryfie tak szybko, że mógłby zastępować dźwięk.

Pisałem już o tym zespole na forum i zwróciłem uwagę na to, że ich tematy mają w sobie coś z rockowych riffów. Pojawienie się gitary elektrycznej mogłoby teoretycznie zbliżyć ich do rocka jeszcze bardziej. O ile samo brzmienie mogę uznać za bardziej rockowe, niż dało się to osiągnąć grą na skrzypcach i saksofonie, choćby nie wiadomo jak głośną, to struktura utworów poszła w zupełnie innym kierunku i trudno ją przypisać i do rocka, i do jazzu. Zespół postawił na ciągłe zaskakiwanie. Aby zapewnić moc wrażeń muzycy sięgali po wciąż nowe środki. Kompozytor wyciągał asy z rękawa jak obłąkany iluzjonista. Było miejsce i na gitarowe sprzężenia, i na kosmiczne szumy z samotnego syntezatora. Znalazło się go nawet odrobinę dla normalnego fusion.

Zdziwił mnie brak bisów. Mógł on oznaczać, że zespół zagrał w secie podstawowym wszystko, co chciał zagrać i nie chce już nic dodawać do skończonej formy. Prawodopodobnie przyczyną było jednak to, że oklaski jakoś wygasły, gdy tylko muzycy zeszli ze sceny. Ponieważ jednak set podstawowy uważam za doskonały i nie wyobrażam sobie, co jeszcze można było do niego dodać, brak bisów nie wpływa na moją ocenę koncertu.

_________________
Czuję tu zapach chrześcijanina

Szukam informacji o koncercie, na którym kiedyś byłem, ale było to dawno temu i niewiele pamiętam. Chodzi o imprezę, którą zapamiętałem jak "Mały Jarocin w Łodzi". Odbyło się to w Hali Sportowej w Łodzi (czyli impreza co najmniej na kilka tysięcy osób), prawdopodobnie w 1990 roku. Czyli było to 100 lat temu .Chciałem ustalić jaki wtedy był skład wykonawców. Po tylu latach niewiele pamiętam. Raczej na pewno grała wtedy Kobranocka, chyba Róże Europy, chyba łódzkie zespoły - Pornografia, Jezabel Jazz, na pewno coś bluesowego było (Dżem??). Ogólnie to grała wtedy czołówka polskiego rocka i te łódzkie kapele.

Nie znalazłem żadnych informacji na ten temat w internecie, sam oczywiście też nie mam żadnych śladów w postaci biletów. Przyszło mi do głowy, że może ktoś z forumowiczów coś takiego pamięta albo wręcz był wtedy?

_________________
Alternativepop.pl

Klepnij linka i sprawdź stronę 61: https://ia802801.us.archive.org/32/item ... 201992.pdf

Czuwaj!

_________________
Sometimes good guys don't wear white

Dzięki. Impreza ta sama, ale ta opisana w Tylko Rocku z 1991 to musiała być jakaś kolejna edycja. Na 100 proc. impreza, na której byłem odbyła się w Hali Sportowej a nie w Hali Anilany (to pamiętam ). No i raczej to jest dla mnie potwierdzenie, że to na 100 proc. był 1990 rok (bo w 1989 na pewno nie byłem). Ale może to też było opisane w Tylko Rocku wcześniejszym? Wcześniejsze numery też można gdzieś znaleźć?

_________________
Alternativepop.pl

Wystartowali jesienią 1991, więc niestety.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

No tak, ale to znaczy, że wcześniej można szukać w Magazynie Muzycznym, bo z tego co pamiętam Magazyn Muzyczny płynnie przekształcił się w Tylko Rock.

_________________
Alternativepop.pl

Nie tak płynnie, ale owszem, myślę że można spróbować. Ja nie pomogę, nie mam.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

Niestety nie wszystkie. A raczej znaleźć można bardzo nieliczne. Ale jeśli nawet byłyby do pobrania wszystkie numery, to info o edycji tej imprezy z 1990 roku raczej by się tam nie znalazło. Pierwszy numer TR ukazał się we wrześniu 1991 (można go pobrać tutaj: https://www.terazmuzyka.pl/pobierz-pier ... ie-koniec/ i w nim chyba nic o nim nie wspominają). Nawet mnie to nie dziwi, bo jeśli impreza miała charakter doroczny, to jej wcześniejsza edycja musiałby wypaść prawie rok wcześniej (okolice listopada 1990) niż debiut rynkowy TR. Wtedy cykl wydawniczy był taki, ze w bieżących numerach były relki z imprez sprzed +/- trzech miesięcy.

_________________
Sometimes good guys don't wear white

Mam dwa numery Magazynu Muzycznego z 1990 - dość poszatkowane zresztą. Jeden z października, drugi z grudnia, ale w żadnym nie widzę nic o tym koncercie.

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?

Dzięki panowie za wszystkie tropy . Dzięki wrzutce Peta i dalszej rozmowie przypomniałem sobie, że kiedyś ściągnąłem z jakiegoś serwera roczniki Magazynu Muzycznego licząc od 1983 roku aż do końca tego pisma w październiku 1991 (z tego miesiąca mam ostatni numer). Przejrzałem numery z 1991 roku i końcówki 1990 roku i doszedłem do wniosku, że musiałem pomylić nazwy imprez i że jednak chodziło o imprezę z 1991 roku, ale ze stycznia. Nie chodziło o Mały Jarocin (możliwe, że wcale go nie było w 1990 r.), ale o Neorockowisko. Coś musiało mi się popitolić i jakoś zanotowałem sobie, że byłem Małym Jarocinie (chyba Neorockowisko wtedy wydawało mi się obciachowe i jakoś tak w pamięci zlało mi się to z nazwą Mały Jarocin, na którym nie byłem, ale który odbył się w tym samym roku).

Jestem prawie pewien, że to chodzi o Neorockowisko, bo przypomina mi się, że impreza była dwudniowa. Odbyła się w Hali Sportowej, co się zgadza z relacją z Magazynu Muzycznego. Skład taki właśnie podobny. Kobranocka, Jezabel Jazz, Blitzkrieg (tu mi się popitoliło pewnie z Pornografią), Ziyo. Róż Europy możliwe, że nie było, ale Kult to faktycznie pamiętam. No i z treści wynika, że były jakieś zespoły bluesowe. Tego Lombardu tylko za cholerę nie pamiętm. Pewnie wyszedłem jak większość . Wprawdzie kilka lat wcześniej Lombard jak najbardziej lubiłem, no ale wtedy to był obciach a ja raczej Dezertera i Armii słuchałem z polskich zespołów a nie Lombardu . Jak ktoś jest zainteresowany to poniżej relacja z tej imprezy z Magazynu Muzycznego z lutego 1991 r.

_________________
Alternativepop.pl

w pierwszej chwili przeczytałem Necrockowisko



Przejrzałem moje MM-y z 1990 roku i znalazłem tylko relację z Jarocina 1990

_________________

"Niewole robią z nas ponurych i złych"
"Nie ma przypadków, są tylko znaki"

Dzięki, ale już jestem tak na 99 proc. pewien, że byłem na "Necrorockowisku" .

_________________
Alternativepop.pl

Wczoraj byłem na koncercie Black Flag.

Ale nie na tym prawdziwym. Z prawdziwego składu był tylko Greg Ginn, a reszta to jakieś podejrzane figury. W dodatku na wokalu był jakiś deskorolkowiec.

Oryginalny i jedyny słuszny skład BF wyglądał tak:


W każdym razie zagrali taką wiązankę przebojów:


Edit this setlist | More Black Flag setlists

Śpiewałem dużo i tańczyłem troszkę też. Do akademika wracałem wesół i podjarany, choć zmoknięty. Dzisiaj znowu boli mnie żebro. Trudno.

_________________
Sometimes good guys don't wear white