Ultima Thule

No dobra wypowiem się nt. Buckleya trochę.

Technikę głosową ma - do niczego się uczepić nie można.
Wywija w różne strony, i w tym jest mu czego pozazdrościć.
Ale piosenki śpiewa jakieś takie zwykłe.

Z podobnego gatunku ja już wolę Damiena Rice'a.

_________________

"Niewole robią z nas ponurych i złych"
"Nie ma przypadków, są tylko znaki"

...jak Dream brother albo Grace albo Mojo pin to "zwykłe piosenki"..to ja nie wiem...
..a kto to jest ?

_________________
ooooorekoreeeoooo

Pod względem wokalnym nieziemskie.
Ale podobnie jest z solówkami Vai-a na gitarze, też są nieziemskie.

_________________

"Niewole robią z nas ponurych i złych"
"Nie ma przypadków, są tylko znaki"

Tu się Paweł nie mogę zgodzić. Są strasznie manieryczne i wymęczone.

...ale gdyby przyjąć Twoje zdanie, to uwaga porównawcza do Vai'a bardzo dobra. Zresztą nawet nie zgadzając się z Twoim zdaniem uważam Twoje porównanie za trafne - Vai RÓWNIEŻ sucks

zastanawia mnie skąd czerpiesz wiedzę na temat klasy danego wokalisty. czy na podstawie subiektywnych odczuć estetycznych? chyba tak. wolałabym, żebyś wobec tego inaczej formułował sądy. na przykład: nie cierpię maniery wokalnej buckleya. jak słysze opinię tego typu jak wyżej od laika (sorka, ale muzykiem, albo wokalistą to Ty nie jesteś) to się zaczynam denerwować.
Buckley ma w sobie "to coś", tworzy Muzykę, jego głos jest piękny, choć rozumiem, że nie każdemu może się podobać. Nie zauważyłam, żeby jęczał, wg mnie jego linie wokalowe są niepowtarzalne i niezwykle ciekawe.
plus to, co napisała na poprzedniej stronie morelka - zgadzam się.

_________________
ja herez ja herez

tak bym ich nie określił
to prawda, linie są.
Ale podoba mi się tylko jeden utwór jako piosenka, a nie popis wokalny.
Ten utwór to "The Sky Is Landfill".

_________________

"Niewole robią z nas ponurych i złych"
"Nie ma przypadków, są tylko znaki"

gdyby to COŚ dało się nazwać to nie byłoby tym CZYMŚ
ja rozumiem, że może się dżef nie podobać, ale mówienie o nim, że jest kiepskim wokalistą i przedkładanie nad niego budki suflera lub chłopców z placu broni uważam za wielką niesprawiedliwość i chęć dokuczenia jego fanom.

_________________
ja herez ja herez

Tu masz całkowitą rację, ale widzisz - ja tego CZEGOŚ u Bakleja nie czuję

też nie przepadam
a dlaczego Ci się nie podobają
bo dla mnie za mało w nich serca a za dużo popisów

_________________

"Niewole robią z nas ponurych i złych"
"Nie ma przypadków, są tylko znaki"

ja na płycie Buckleya czuję mnóstwo "serca" co w połączeniu z OSZAŁAMIAJĄCĄ TECHNIKĄ WOKALNĄ daje własnie to " coś" nieziemskiego

_________________
ja herez ja herez

Natalia słusznie odpowiedziała, że COSIE są nienazwane zwykle, ale... Buckley ma, moim zdaniem, jakiś niezwykły dar, nieziemską muzykalność, TO się z niego wylewa - naprawdę, trudno mi sobie wyobrazić, żeby był on kimś innym niż był.

Owszem - nagrał płytę "Grace" w dość młodym wieku, kiedy, tak mi się wydaje, nie umiał jeszcze w pełni wykorzystać tego co miał, ale i tak w tej muzyce jest tyle muzykalności naturalnej i od niechcenia, że kurwa porównanie do Vai'a uważam za grube nadużycie. Bo Chłopców i Budkę traktuje w kategoriach żartu/złośliwostki...

Natomiast odnośnie Waitsa pozwolę sobie niezgodzić się z Natalią. Owszem, głos Toma nietypowy i charakterystyczny, ale to jak on go używa - to hoho!

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?

Dla mnie Buckley to nie tylko głos. Dla mnie głos nie czyni muzyki, a jeśli już, to nie taka barwa jak jego - i tutaj mogę się z Tobą zgodzić: niektórzy z tych wokalistów których podałeś (czyli konkretnie Morrison i Budzy, na pewno nie Plant, którego głos jest dla mnie zachrypnietą parodią głosów Garfunkela i Jona Andersona) mają - dla mnie oczywiście - ciekawszą BARWĘ głosu niż Buckley.

Natomiast wokalistą to on jest obiektywnie zawrotnym: ma niesamowitą skalę, szeroki wachlarz środków stylistycznych (nazywanych przez Ciebie wyciem ), śpiewa czysto, pewnie, cicho, głośno, prosto, ekwilibrystycznie, rockowo, nierockowo, panuje nad swoim wartsztatem, słowem: robi wszystko co chce.

Jednak to samo w sobie znaczy dla mnie niewiele. Być może dlatego zachwyty nad płytą "Grace" podzielam tylko połowicznie. Są tam utwory absolutnie genialne i nudne. Jak dla mnie, tym drugim głos nie pomaga, natomiast te pierwsze (przede wszystkim: Mojo Pin, a także So real, Grace, Dream Brother, Eternal Life i Corpus Christi Carol) to po prostu oryginalne, ciekawe akordowo i harmonicznie kompozycje. Nie wyobrażam sobie żeby mógł je śpiewać ktoś inny, ale nawet wtedy pozostałyby świetnymi numerami. A głos Buckleya potrafi je wywindować na stożki wulkaniczne wszechczasów lat 90-tych, hehe. Tak, w "Mojo Pin" absolutnie wszystko jest na swoim miejscu, i ten numer działa na mnei na bardzo różnych płaszczyznach - od sekwencji akordowych po granice skali Buckleya. A zatem nie tylko głos...

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name

dlaczego nadużycie?

Buckley od niechcenia wyśpiewuje niesamowite rzeczy.
Vai od niechcenia wygrywa podobnie niesamowicie na gitarze.
Różnym ludziom różnie się podoba wykorzystanie daru jaki otrzymali.
Dla mnie w przypadku jednego i drugiego za dużo jest popisywania się swoją techniką a brakuje mi tego nieokreślonego Czegoś o czym kazdy prawie pisze a inni znów to Coś zauważają.

_________________

"Niewole robią z nas ponurych i złych"
"Nie ma przypadków, są tylko znaki"

też nie przepadam



ale polecam track for the love of God jak dla mine w nim jest i serce i popis

sorry za oftop ale tematu o Vaju zakładać nie
myślę

ej bez jaj ! od niechcenia na gitarze niesamowite rzeczy wygrywa tylko Knopfler

pozdro...
KoT