Ultima Thule

* * * 1/2

Nie słyszałem płyty Tymona i Trupów "Songs for Genpo", ale to co napisał o niej Kropkey w pierwszym poście tego wątku wskazuje, że Tymon najnowsza płytą wrócił do klimatów z tamtego okresu. Muzyka, która się na niej znalazła odwołuje się wprost do amerykańskiego rocka alternatywnego z poprzedniej dekady (Pixies i Breeders to bardzo dobre drogowskazy), okraszonego nastrojową psychodelią. Okazuje się, że nawet tematyka tekstów jest podobna - trochę tekstów o miłości (w których czuć wątki "autobiograficzne"), trochę zakręconych liryk (ale jeśli ktoś spodziewa się klimatów ala "P.O.L.O.V.I.R.U.S.", to będzie zawiedziony). Wszystko niby gra i bucy na wysokim poziomie, ale trochę czego innego spodziewałem się po tym albumie. Dla Tymona to taki "krok w tył", a jakby nie było ten muzyk przyzwyczaił mnie raczej do łamania konwencji i wyznaczania sobie nowych ścieżek. "Odgrzewanie" kotletów, nie jest w jego wypadku tym, co może mnie usatysfakcjonować i stąd tylko trzy i pół "gwiazdorka".

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white

Lada moment w sklepach ma się pojawić reedycja Polowirusa.

Dzięki Ci PANIE!!!

_________________
http://67mil.blogspot.com/

Film dokumentalny o Jacku Olterze:
http://www.youtube.com/watch?v=g8S_skOnh-M
http://www.youtube.com/watch?v=OlSNLWe2ifw
http://www.youtube.com/watch?v=oZhK-sLnCGk
http://www.youtube.com/watch?v=qYzUH1CGsmE

_________________

Widzialem to kiedys w jakims gdynskim kinie, smutne. Tylko ta spadajaca paleczka strasznie kiczowata.

W połowie grudnia byłem na ciekawym koncercie T&T.

Występ składał się z 2 części. Projekcja filmu Hitchcocka "Lokator" z dogrywaną przez zespół muzyką. Potem przerwa i zwykły set T&T.
Niestety podczas pierwszej części co jakiś czas przegrzewał się projektor. Za trzecim razem zespół przerwał... I przeszedł w "When The Music Over" Doorsów. No a potem był zwykły koncert. Zwykły, pozbawiony gadek, tekstów i innych odzewów ze sceny. No, ale publika była niespecjalna...

_________________
http://67mil.blogspot.com/

Jakiś czas temu do sklepów trafiło wznowienie drugiej płyty Miłości. Sposób wydania podobny do reedycji debiutu. Zawartość: zespół obrał kierunek w stronę etno oraz pozwolił sobie odejść od bardziej delikatnych i klasycznych brzmień pierwszej płyty w kierunku dźwięków bardziej tajemniczych. Chyba właśnie na "Tańcu smoka" wykrystalizował się ich styl.

_________________
http://67mil.blogspot.com/

Podpinka. Orientuje się ktoś, czy jakiekolwiek wydawnictwa Miłości czy innych band z trójmiejsko - bydgoskiego zagłębia wyszły na winylu?
Zacząłem się rozglądać i jak dziecko we mgle...
A ostatnio na Trójce nadane zostało słuchowisko dotyczące sceny jassowej, wraz z relacja z koncertu, prze-aranżowane "hity" się pojawiły ale nie mogę znaleźć żadnej zajawki w sieci.

_________________
Blaszony
Każde zwierzę koi dotyk.

Tymański na swoim blogu pisze o reaktywacji Miłości:
http://tymontymanski.bloog.pl/id,458047 ... komentarze

_________________
http://67mil.blogspot.com/

A to mi umknęło:
http://rozrywka.trojmiasto.pl/Reaktywuj ... 33010.html

_________________
http://67mil.blogspot.com/

Off Festival. Dzień drugi. Scena leśna. 1.45. Może później. Ma grać Miłość. Tylko to podtrzymywało mnie na nogach. A potem, żeby tylko dotrwać do pociągu o piątej...
Muniek Staszczyk śpiewał kiedyś z T.Love kawałek "To nie jest miłość". Taki tytuł powinna mieć również recenzja tego, co się w Mysłowicach wydarzyło. Z oryginalnego składu na scenie pojawili się Możdżer i Tymański. Dziwne... Początkowo mowa była o tym, że będzie Sikała. Nieobecność Trzaski nie dziwiła. Od dawna mówił, że nie weźmie w tym udziału.
A więc Możdżer i Tymański oraz Staruszkiewicz (perkusja) i Wojtczak, Gralak, Korecki (saxofony). Matematycznie wygląda to tak:
Tymański Yass Ensemble (Tymański na kontrabasie, a nie na gitarze) + Możdżer - Mazolewski.
Repertuar. Nie wyłowiłem nic Miłości. Koledzy mówili, że sporo było "Free Tibet" wspomnianego Ensambla. Po przesłuchaniu płyty również i ja się w tym utwierdziłem.

Jednym słowem było to oszustwo. Informator mówił inaczej, Tymański też przedstawił zespół jako Miłość. Gdyby tylko nie mijać się z prawdą, twierdziłbym, że występ był na dobrym poziomie. Ale te nadzieje, tego nie można przeskoczyć. Tym bardziej, że mieliśmy mieć styczność z legendą. Znów wyszło inaczej. Po tym wszystkim zostawiłbym ten szyld w spokoju.

_________________
http://67mil.blogspot.com/

Za kilka chwil na rynku nowa płyta Tymon & Transistors "Bigos Heart". Niestety jest to tylko częściowa nowość, gdyż kilka utworów pamięta czasy trupowe i czanowe...

W ubiegłym tygodniu (7.10) wybrałem się do nowego krakowskiego klubu "Łódź kaliska" na koncert Tymańskiego i jego Tranzystorów. Na pierwszy rzut oka klub lansiarski, ale akustyka salki koncertowej bardzo przyjemna. Support przeminął na rozmowie i piwku. Tymański z Tranzystorami zaprezentowli kilka nowych utworów. Ciekawe, ale nie wnoszące do wizerunku zespołu nic nowego. Reszta repertuaru to kurowe i tranzystorowe standardy. Prócz "Sztucznych szantów" zagranych spontanicznie przez samego lidera były same oczywistości. Niestety koncert nie należał do ekscytujących, a wiem, że ten zespół potrafi zagrać fenomenalny koncert. Wszystko wyglądało tak, jakby Tymańskiemu zabrakło ikry. Zabrakło prowokującej konferansjerki i nawet taki hit jak "Jesienna deprecha" został położony przez swoistą apatię sceniczną. Na energetyczność koncertu miał rownież wpływ podział występu na dwie części. 20 minut przerwy sprawiło, że publika się przerzedziła, a kumulująca się atmosfera zniknęła. Możliwe jednak, że to ja jestem przesycony koncertami tego bandu, gdyż w niewiele ponad dwa lata widziałem ich po raz szósty.
Najlepszy moment: świetne wykonanie "Kurvva o co chodzi?".

Poniżej dwie fotografie. Niestety czerwone światło dało się ostro we znaki...



Cholera, monopolizuję wątek...

_________________
http://67mil.blogspot.com/

Spokojnie. Każdy ma swojego KISSa.

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white

Własnie trafiłem na wywiad z Tymonem, którego udzielił Gali, już samo to, że zdecydował się wystąpić na łamach takiej "maglarskiej" prasy mógł wskazywać, że chyba się gościowi zrobił lekki "bałagan na strychu", ale co tam, pomyślałem sobie, przeczytam.

Przeczytałem i wniosek jest jeden: typulo osiągnął szczyty żałości. Nie będąc w stanie od ładnych paru lat stworzyć nic naprawdę wartościowego złapał się za metody "zawodowych celebrytów" (nie mylić z artystami) i zaczął opowiadać światu o pikantnych szczegółach swojej (byłej) alkowy. Niniejszym straciłem cały zapas szacunku jaki dla niego jeszcze miałem.

Mówiąc po erkejowemu jest czerwona kartka i wypad z salonu.

_________________
Sometimes good guys don't wear white

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

No nie wiem, Pet. On już bardzo dawno temu. Na pewno w czasach, gdy Canal+ miał niekodowane godziny i można było go złapać normalną anteną.