ANTIGAMA "Warning"
* * * * 1/2
Zamierzenie zrealizowane = płyta kupiona i przesłuchana. Mogę powiedzieć od razu - rozczarowania nie ma. Jest za to fascynacja pełną gębą. Już nie pamiętam kiedy ostatnio dane mi było słuchać tak energetycznej, brutalnej i agresywnej muzyki, która nie popadała by jednoczesnie w jednostajną łupaninę. Najlepszym dowodem na to, ze Antigama nie klepie wszystkiego na jednym patencie jest to, że utwory na płycie nie są rozdzielone przerwami i przechodzą płynnie jeden w drugi, a mimo to, bez problemu można się zorientować kiedy się kończy jeden numer, a zaczyna kolejny i to nawet wtedy, kiedy przelatuje on błyskawicznie w półtorej minuty. Mało tego! Choć nie sądziłem, że coś takiego jest w ogóle możliwe w przypadku kapeli grindowej, to niekóre numery (a w zasadzie niektóre riffy) WPADAJĄ W UCHO. Posłuchajcie choćby takiego "Jealousy", które pomimo zmian tempa zapada w pamięć już przy pierwszym podejściu.
Ano własnie! Nazwałem Antigamę kapelą grindową bo to właśie do tej szufladki zwykło ię ją wpychać, czasem dodając do tego jeszcze jakiś przymiotnik. Tymczasem w tej napierdalance grind to tylko jeden ze składników stanowiących o jej uroku. Słychać tu także patenty i wygibasy z tak odległych, wydawało by się, bajek jak rock/metal progresywny, ambient, a nawet free jazz
Reasumując: rewelacyjna płyta, nagrana i (przede wszystkim) zagrana na światowym poziomie. Nie daję kompletu gwiazdek tylko dlatego, że słyszałem, że wcześniejsze płyty, których jeszcze nie znam, są jeszcze lepsze. Skoro tak, to chcę sobie pozostawić możliwość jeszcze wyższego ocenienia produkcji antigamowych
Zdrówka życzę
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
