Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 18:20:32

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 221 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 15  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: ndz, 09 maja 2010 11:31:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 07:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
O Milesie Davisie pisało się już trochę na forum, ale nie doczekał się swojego wątku. Niedawno wpadł mi w ręce zestaw "Miles Davis: The Complete Columbia Album Collection" zawierający 52 jego albumy. Mając pod ręką zapis większości jego kariery, postanowiłem założyc ten temat.
Będe kolejno opisywał wszystkie płyty z boksu więc w najlepszym razie zajmie mi to kilka miesięcy. Ogarnięcie takiej ilości materiału nie jest proste. Na razie byłem dobrze osłuchany tylko z elektryczną częścią jego twórczości (1969-75).

Na początek najwcześniejsza płyta Davisa. Nagrana zanim związał się z wytwórnią Columbia.

ObrazekObrazek
"Birth of the Cool" ***1/2
(nagrana 1949-1950, wydana 1957)

Pierwsze nagrania Davisa jako lidera zespołu. Wraz z Gilem Evansem chciał stworzyć nowe brzmienie i odejść od bebopu jaki grał wraz z Charlie Parkerem. Udało mu się zebrać nietypowo duży, na owe czasy dziewięcioosobowy zespół i w 1949 roku nagrał dla Capitol Records serię singli. W 1957 roku materiał ten został zebrany razem i wydane na płycie "Birth of Cool".
Wciąż słychać bebopowy gąszcz dzwięków, ale również echa swingowych orkiestr tanecznych. Mimo to kompozycje nabrały większej ogłady, wyrafinowania i stały się łatwiej przyswajalne. Jest tu również miejsce na spokojnieszą, bardziej stonowaną muzykę. Był to początek nowego nurtu w jazzie - cool jazzu (stąd właśnie tytuł płyty).
Dziś ta muzyka brzmi dość archaicznie. Zwłaszcza jeśli porównać ją z późniejszymi dokonania Davisa i nowszymi odmianami jazzu. Słucha się jej całkiem przyjemnie, ale Miles był wówczas na początku swojej drogi i póxniej nagrywał jeszcze ciekawsze rzeczy.
Obecne wydania tej płyty noszą nazwę "Complete Birth of Cool" i zawierają również nagarania koncertowe nonetu z września 1948. Niestety ich jakośc techniczna jest delikatnie mówiąc, surowa. Dla większości słuchaczy bedzie to ciekawostka do jednego odsłuchania.


1/52
Obrazek
"In Paris Festival International de Jazz" ***

Pierwsza płyta z zestawu - wydany w 1977 roku zapis koncertu Davisa z zespołem Tadda Damerona z 1949.
W tym czasie Davis nagrywał już "Birth of Cool", ale ten koncert jest zdecydowanie uboższy i odegrany bez pasji. O ile szybsze, bebopowe utwory jeszcze się bronią to wolniejsze, nastrojowe są nudne. Ta płyta to typowy wypełniacz, wydany w czasach gdy Miles przestał nagrywac, ale wciąz istniał popyt na jego płyty.

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 09 maja 2010 13:24:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
azbest23 pisze:
1/52

Najdłuższy serial odcinkowy w historii UT? :) Czekam niecierpliwie na kolejne odsłony!

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 09 maja 2010 13:29:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
:brawa:

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 09 maja 2010 13:32:58 

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2005 17:35:01
Posty: 781
Super, że powstał ten wątek. Ostatnio powalił mnie ten album z muzyką do filmu Ascenseur Pour L’Echafaud.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 10 maja 2010 22:17:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 07:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
2/52
Obrazek
"'Round About Midnight" ****
1955-56/1957

Pierwsza płyta nagrana dla nowej wytwórni i pierwsza pierwszego "wielkiego" kwintetu Davisa. Jednak nie została wydana jako pierwsza. Davis był jeszcze związany kontraktem z poprzednią wytwórnią. W latach 1956-1961 wytwórnia Prestige wydała pięć płyt tego składu: "Miles" "Relaxin' with the Miles Davis Quintet", "Steamin' with the Miles Davis Quintet", "Workin' with the Miles Davis Quintet" oraz "Cookin' with the Miles Davis Quintet" (cztery ostatnie nagrane w 1956 roku w ciągu dwóch dni!).
Od czas "Birth of Cool" Davis zdążył uzależnić się od heroiny i rzucić nałóg. No i zebrać kwintet. Oprócz Davisa zespół tworzyli: John Coltrane (saksofon tenorowy), Red Garland (fortepian), Paul Chambers (kontrabas) i Philly Joe Jones (bębny).
Tym razem do końca oderwał się od bebopowych korzeni. Nie ma tu lawin dźwięków i ścigania się kto wrzuci więcej nut na minutę. Jest dyscyplina i współpraca. Utwory są generalnie w wolnych tempach, ale nie ma mowy o nudzie czy rozmiękczeniu brzmienia. Kawałki są niebanalne i zagrane z nerwem.
Najsłabiej wypada rozpoczynający płytę utwór tytułowy. Przez większość czasu opiera się, na trąbce a w tym akurat kawałku kiepsko brzmi. jest jakoś tak spłaszczona. Najfajniejsze części płyty to "Bye Bye Blackbird" i "Dear Old Stockholm". Wszyscy muzycy mają okazje w nich zabłysnąć.
W kompaktowej edycji dołączono jeszcze cztery utwory. Zagrane w żywszych tempach niż danie główne, są nieco słabsze, ale i tak warte posłuchania.

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 11 maja 2010 09:57:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 grudnia 2009 09:47:39
Posty: 485
azbest23 pisze:
W kompaktowej edycji dołączono jeszcze cztery utwory

Ciekawe jak ta edycja się ma do wydawanych w latach 90. boksów Davisa, które miały być "complete" - mógłbyć podać tytuły tych 4 bonusowych utworów ?

_________________
Robert Skruszony


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 11 maja 2010 21:09:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 07:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
Te utwory to: "Two Bass Hit", "Little Melonae", "Budo" i "Sweet Sue, Just You" i na ile się orientują to sa wyborem materiału z boksów właśnie.


3/52
Trzecim albumem w boksie jest kompilacja "Circle in the Round". Nie mam pojęcia dlaczego ulokowano ją pod tym numerem - większość zawartego na niej materiału pochodzi z roku 1968, gdy muzyka Davisa zmieniała swój charakter. Z tego powodu napiszę o niej przy innej okazji.

O tu: http://ultimathule.nor.pl/viewtopic.php?p=401698#p401698

4/52
ObrazekObrazek
"Miles Ahead" ****1/2
(1957)

Na początku 57 roku zespół Davisa poszedł w rozsypkę. On winił za to nałóg narkotykowy pozostałych muzyków (m.in. Coltrane'a). Nic to. Zwerbował do pomocy Gila Evansa (poznali sie przy "Birth of Cool") i zebrał nowy zespół. Na płycie akompaniuje mu 19 (!) osobowy big band.
Davis znakomicie wykorystał ich potencjał. Udało mu się połączyć w całość finezje jazzowej trabki z orkiestrowym akompaniamentem a nawet wpływami muzyki poważnej. Powstała płyta pełna elegancji i lekkości. Rzadko słychac dźwięki typowe dla jazzu - powstała nowa jakość. Utwory są delikatne i melodyjne.
Role Milesa jako solisty i akompaniującego mu zespołu są idealnie wyważone. Doskonale się uzupełniają i jeden nie próbuje zagłuszyć drugiego.
Przy układaniu płyty Evans zastosował nowatorskie wówczas rozwiązanie. Na każdej stronie oryginalnego wydania utwory płynnie w siebie przechodziły, tworząc jakby dwie suity.
Jedyny słabszy fragment płyty to utwory: "The Meaning of the Blues" i "Lament". Brak im polotu a niestety są zaraz po sobie. Ale tylko nieznacznie zmniejszają przyjemnośc płynaca z odbioru albumu.
A dlaczego dwie okładki? Ta pierwsza zdobiła wyłacznie pierwszy rzut. Ponieważ została ostro skrytykowna przez Milesa ("Co robi tu ta biała źdira?"), na późniejszych wydaniach mozna oglądać jego zdjęcie.

_________________
Obrazek


Ostatnio zmieniony pn, 08 listopada 2010 20:21:47 przez poprzednio jako azbest23, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 12 maja 2010 06:20:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 grudnia 2009 09:47:39
Posty: 485
azbest23 pisze:
na ile się orientują to sa wyborem materiału z boksów właśnie.

Czyli ta edycja to płyty w postaci w jakiej ukazywały się oryginalnie plus kilka bonusów. Dzięki za info.

_________________
Robert Skruszony


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 12 maja 2010 21:37:29 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 07:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
5/52
Obrazek
"Milestones" ****1/4
(1958)
Davisowi udało się ponownie zebrać swój zespół -tym razem poszerzony o Cannonball Adderleya na drugim saksofonie. A grają wybornie. Doskonale zgrani, tworza wspaniałe dźwięki bez żadnych szarży czy dzikich popisów.
Po serii coraz spokojniejszych płyt "Milestones" to powrót do bardziej zywiołowego grania. Dynamiczne utwory z masą dźwieków i wspaniałymi solówkami.
Oczywiście Miles nie zrezygnował z wypracowanej wczesniej ogłady. Mimo że nawiązał do swoich bebopowych korzeni, jest to granie zdecydowanie dojrzalsze, wynikające z późniejszych doświadczeń.
Zastrzeżenia mam tylko do "Sid's Ahead". Długi, ponad trzynastominutowy utwór. Jednostajna gra sekcja rytmicznej i dęciakowe solówki. Jak na tak długi kawałek to dzieje się w nim stanowczo za mało i po chwili zaczyna nużyć.

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 16 maja 2010 21:34:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 07:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
6/52
Obrazek
"1958 Miles" ****
(1958)

Pierwsza płyta nagrana z nowym pianistą Billem Evansem (żadnego pokrewieństwa z Gilem Evansem) to powrót do wolnych temp i refleksyjnych dźwięków.
Większość materiału opiera się na tym samym pomyśle: oszczędna, schowana gra sekcji rytmicznej stanowi podstawę dla solówek granych przez sekcje dętą.
Miedzy grą saksofonów i trąbki istnieje bardzo ciekawy kontrast. O ile te pierwsze wyrzucają z siebie mnóstwo nut to Miles natomiast spokojnie cedzi dzwięki dając im czas na wybrzmienie.
Mimo, że mało jest mało zauważalny, cichym bohaterem płyty jest Evans. Jego gra gra jest spokojna, ledwie słyszalna, ale pełna finezji. Ukryty pod dęciakami nadaje tej płycie drugiego dna.

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 16 maja 2010 21:38:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Biało - czerwona okładka :) .
Zbliżamy się powoli do Kind of Blue, co?
Prócz niej znam tylko TuTu, słyszałem też tego rapowego Milesa (wiele lat temu, ale mi się podobało).
I tyle póki co...

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 17 maja 2010 13:57:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
polecam też
Artur pisze:
album z muzyką do filmu Ascenseur Pour L’Echafaud.

:!:
Dla mnie po Sketches of Spain ulubiony Miles.

Azbest - trudniej mi tu będzie robić przerywniki, niż pilotowi do Doorsów, ale podziwiam bardzo :-)

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 17 maja 2010 14:18:14 

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2005 17:35:01
Posty: 781
Ze zrecenzowanych przez Azbesta płyt znam Birth of the Cool i Round About Midnight. W przypadku tej pierwszej płyty odjąłbym pół gwiazdki, mocno przeciętny ten album jak dla mnie. Co do Round About Midnight, to w pełni zgadzam się z oceną, bardzo dobra płyta.

Crazy o Ascenseur Pour L’Echafaud pisze:
Dla mnie po Sketches of Spain ulubiony Miles.

U mnie na miejscu trzecim.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 18 maja 2010 23:05:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 07:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
Serdecznie dziękuje za wsparcie, ale liczę, że napiszecie też coś od siebie. Ja "Windy" już nie pamiętam i nieprędko do niej wrócę, a warto przecież coś o niej napisać. A teraz...

7/58
Obrazek
"At Newport 1958" ***1/2

Zapis koncertu jaki sekstet Davisa dał na festiwalu jazzowym w Newport. Mimo, ze odbył się on w niecały tydzień po sesji nagraniowej "1958 Miles", zespół odgrywa jeszcze starszy materiał. Najwidoczniej nie chcieli promowac nieznanych wówczas utworów.
W repertuarze jest po trochu i bebop i wolniejsze utwory.
Muzycy graja dobrze, ale bez zaskoczenia. Nie czuję w tym takiej intensywności jak na płytach studyjnych. Tam zespół był niczym jeden organizm, tutaj grają każdy sobie. Brakuje tych interakcji między instrumentami.
Trochę się tą płytą rozczarowałem. Wiedząc co ten skład zagrał wcześniej, i co zagra za chwilę ("Kind of Blue"!), spodziewałem się naprawdę niesamowitego grania. Mimo wszystko słucha się tego koncertu przyjemnie, ale nic więcej.

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 19 maja 2010 11:37:48 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
Za moment wsparcie będzie. Rejon "Kind Of Blue" jest przecież znany bardzo wielu osobom. Ja przyznam się, że znam tylko kilka pozycji z ogromnego dorobku Milesa. Wszystkie intrygujące. Odezwę się jednak w odpowiednim momencie.

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 221 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 15  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 48 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group