Ultima Thule

Bardzo piękne nowiny, Panie!
Niech słowo jak najszybciej stanie się ciałem.

Zanabyłem wczoraj świeżo wydane wersje de luxe "The head on the door" i "Kiss me kiss me kiss me". Jak zwykle na kjurowych deluxach, mnóstwo nowych smaczków z minionych okresów. Odtwarzacz ma teraz dużo pracy.

Oooooo a ja z poprzedniej serii jeszcze cały czas odstaję z Pornography
A nowa płyta podobno oficjalnie przesunięta na 2007

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...

Hmm. Przyznaję, nie słuchałem uważnie ostatnich płyt zespołu The Cure... Ale też nie przykuły one mojej uwagi - dlatego mam wątpliwości czy jest sens czekać aż do 2007? Ale ja nie jestem tez zagorzałym fanem.

A Wy Panowie - jak oceniacie kondycje The Cure na początku XXI wieku?

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?

Patrząc na sprawę od strony kompozycyjnej, zespół bez wątpienia ma najlepsze lata za sobą, choć trzeba przyznać, ze przedostatnia płyta "Bloodflowers" i ostatnia "The Cure" są krokiem w dobrym kierunku. Cały czas mam nadzieję, że Kjurzy obudzą się i wydadzą świetną płytę (np. tak, jak Killing Joke, który również miewał w swej długiej karierze wzloty i upadki, a teraz znów tworzy wspaniałą muzykę).
Koncertowo The Cure są nadal wielką siłą - zarówno stare, jak i nowe kompozycje na żywo zyskują wiele. Dwa razy miałem okazję ich oglądać i za każdym razem kopara mi opadła bardzo nisko.

Ja i tak bezwarunkowo będę czekał na każdą nową płytę formacji Roberta S. Bloodflowers było bardzo dobre, The Cure sprzed dwóch lat była słabsza ale i tak przynajmniej dobra. Koncertowo udało mi się jedynie raz (14 kwiecień 2000 Łódź) i było to niesamowite przeżycie.

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...

Zastanawiałem się, czy popełnić wpis w tym temacie... Jakoś tak się złożyło, że mimo funkcjonowania w klimatach korespondujących z Kurczakami (Depeche Mode, Bauhaus, Sisters Of Mercy [sprzed pierwszej płyty ], czy nawet Siouxie), akurat ich słucham najmniej... Nie przeszkadza to jednak w posiadaniu własnego zdania na temat ww. grupy .

Płyty:

- "Boys Don't Cry" - dużo radości i nieco dekadenckiego spontanu. Pokusiłbym się o żarcik, że to pierwszy album post-punkowy .
- "Pornography" - Tu chyba komentarz zbędny... Atomowy ładunek emocji.

Ciekawostka:

- "Mixed Up". Miałem wrażenie, że powstało na fali mody na electro-pop (słynne remixy Depeche Mode). Pamiętając ówczesne polemiki z fanami Cure, twierdzącymi, że D.M. to dyskoteka, uśmiechałem się lekko, słuchając "The Walk" w aranżacji przypominającej najbardziej komercyjne kawałki New Order. Swoją drogą, historia zatoczyła koło - kilka lat później The Cure nagrało "World In My Eyes" na trybucie dla D.M., a całkiem niedawno Alan Wilder, po odejściu z tej drugiej grupy, otrzymał propozycję od Kurczaków. Miło 8).

Songi:

- "Plastic Passion" - po prostu post-punkowy hicior
- "Three Imaginery Boys" - pierwszy przebłysk "klasycznego" Cure
- "A Forest" - bardzo romantyczny kawałek, prościutki motyw na basie, który natychmiast wkręca... No, i nieśmiertelne: "again, and again, and again, and again..."
- "Hanging Garden" - rzadko spotykana u Kurczaków mocna perkusja. Ogólnie ---> patrz "Pornography".
- "Strange Days" - esencja "Pornography".
- "Prayers for Rain" - wspaniała rzecz. Coś, czego mi brakowało, właśnie na "Disintegration", którą - jako całość - w jakiś sposób odbieram bardziej, jako rock progresywny, niż np. zimną falę...

Ciekawostka:

- "Fight". Nieśmiertelna zapowiedź Niedźwieckiego: "fajt, fajt, fajt - czyli piosenka o przewracaniu się"

_________________
Dom na mieszkanie własny mam, W niczym nie biegłem w cudzy ślad, - Każdego mistrza-m wyśmiał rad, Który nie wyśmiał siebie sam. Nietzsche.

Blog polityczny: http://foxx-news.blogspot.com

oo, a tegom nie slyszala, mimo, ze w tym czasie dosc intensywnie sledzilam wydania Markowych List. A i "Fajtowi" kibicowalam...

_________________
you create your hell...

I co ja na to poradzę?

_________________
Dom na mieszkanie własny mam, W niczym nie biegłem w cudzy ślad, - Każdego mistrza-m wyśmiał rad, Który nie wyśmiał siebie sam. Nietzsche.

Blog polityczny: http://foxx-news.blogspot.com

bo pewnie dyskusje o których wspominasz dotyczyły fanów a nie członków obu grup. A o propozycji dla Wildera pierwsze słyszę. Kiedy to było?

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...

Wiem, kogo dotyczyły te dyskusje, przecież sam to napisałem

Ja pisze Jonathan Miller w monografii "Prawdziwa historia Depeche Mode. Obnażeni." na stronie 377, w tym samym czasie, co Wilder (po trasie "Devotional Tour") z ekipy D.M. odszedł Daryl Bamonte, który organizował trasy. Przeszedł on do zespołu, w którym grał jego brat Perry, czyli do Kurczaków oczywiście, gdzie objął identyczną funkcję. To on właśnie zorganizował spotkanie w tej sprawie, jednak Wilder zdecydował się na działalność solową, co - jak wiemy - tchnęło nowe życie w projekt Recoil.

_________________
Dom na mieszkanie własny mam, W niczym nie biegłem w cudzy ślad, - Każdego mistrza-m wyśmiał rad, Który nie wyśmiał siebie sam. Nietzsche.

Blog polityczny: http://foxx-news.blogspot.com

Na początek grudnia planowane jest nowe DVD 'Festival 2005'


bardzo zacny zestaw utworów

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...

Kolejne deluxy są u mnie przedmiotem dokonanego zanabycia. "The Top" i wreszcie, po latach na kompakcie, zespół The Glove z płytą "Blue Sunshine". O tym ostatnim krążku mógłbym napisać zarówno w tym wątku, jak i w temacie o Siouxsie and The Banshees, gdyż, jak niektórym wiadomo, zespół tworzy Robert Smith oraz basista i lider SATB Steve Severine. Ta bardzo urokliwa płyta! Słucham na razie zapamiętale setu podstawowego, gdyż gdzieś wsiąkła mi taśma z dawnym nagraniem tego materiału i po latach full wypas kompaktowa jakość pieści moje wielkie uszy!
Na smaczki deluxowe obu płyt przyjdzie czas później.

jeśli o mnie chodzi, to jestem zdecydowanie przeciw deluxom, a jeśli już to na pewno nie takim deluxom.
Całkiem niedawno... no dobra, trochę dawno, ale to tak może niecały rok temu, stałem się szczęśliwym nabywcą three imaginary boys. Ile mnie kosztowało takie arcydzieło? 10 (słownie: dziesięć) złotych! tak, dychę!
Oczywiście jestem świadomy, tego, że to ekchm... nieco zbyt tanio. Ale reedycja w wersji deluxe kosztuje dziesięć razy więcej! wiem, wiem, dodatki, ale czy można pozwolić, żeby jakieś kawałki z dema i odrzuty kosztowały więcej niż sam album? W ogóle całość zmierza ku temu, żeby reedycja nie była reedycją płyty, tylko zestawem, zawierającym m.in ją właśnie. a moim zdaniem to głupie.

_________________
dobro jest dobre, pięść rozwali świat

...dla mnie tragedyja....

_________________
ooooorekoreeeoooo