to ja będę trochę w opozycji. Generalnie moja przygoda z Metą nigdy się tak na poważnie nie zaczęła. Rozumiem przez to przełuchiwanie dyskografii po kolei. W mojej duszy grało "London Calling" i "Paint it, black", muzyka metalowa do dziś się nie przebiła. Znajomi słuchali, ale ja zespół kojarzyłem z 'Nothing Else Matters", "Unforgiven", 'One' i płytą St. Anger, która oszczędziła mi poznawania dorobku grupy. Dla mnie to oni grali jakieś popowe ballady
, albo muzykę po nic czyli St.Anger. Dalej dotarła do mnie Load albo Reload, nie pamiętam już bo nie dałem rady w całości przesłuchać, potwornie wtórna muzyka. Praktycznie na końcu posłuchałem 'Mastera" i "Ride" (miałem jakieś 16-17 lat i zyłem muzyką Joy Division, Bauhaus i Sisters of Mercy). Obie płyty uważam za znakomite. Później posłuchałem "Czarego" i się wynudziłem srodze, to już były czasy wczesnego Bad Seeds w moim życiu. Dziś doceniam tę płytę, przede wszytkim za to, że dzięki niej można porządny test sprzętu zrobić. I za "Wherewer in my room", obok 'Bell tools" ulubiony utwór Mety. Debiutu i Justice do dziś nie słuchałem, podobnie jak "Magnetic". Gdzieś tam pisałem, że "Lulu" mi się podoba, ale od tamtej pory chyba ani razu jej nie włączyłem
gwiazdki
Ride ****1/2
Master *****
Czarny ***
Load/Reload nie wiem, bo nie zamierzam tego słuchać.
St.Anger 1/2*
Lulu - nie wiem, skłaniałbym się do czegoś pomiędzy **1/2 a ***
Wydaje mi się, że zbyt późno się na Metę załapałem. Nie darzę tej kapeli żadnym sentymentem. Mastera i Ride chętnie raz na misiąc posłucham, do Czarnego czasami połowicznie zajrzę. w ogóle muzyka metalowa jest za mało free.
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
