Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest pt, 29 marca 2024 15:06:34

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 189 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10 ... 13  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 12 września 2012 22:43:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
Faza trwa. Nadal zgłębiam przede wszystkim sam początek. Pierwsze cztery płyty, czasem dla odmiany coś późniejszego. Sporo uwag znajduje się już powyżej. Teraz płyta po płycie, zobaczymy jak daleko dojdziemy. Spróbujmy.

Obrazek

Frank Zappa, Freak Out! (1966)
Dobra, Witold wywołał mnie do tablicy. Spróbuję coś z siebie wykrzesać, ale bez anegdot, porównań, różnic w tłoczeniach, itd... Leszczem jest w tym temacie. Ale co ja będę się tłumaczył? :)

Bardzo sześćdziesionowaty album. Złamany tym co było i tym co będzie. Zdecydowanie mógł być szokujący w chwili wydania. Piosenki w klimacie swoich czasów, ale zawsze nieco "wykręcone". Czy to jakimś dziwnym dźwiękiem, nieoczywistą solówką. "I Ain't Got No Heart" w kilku fragmentach brzmi tak, jak... Cream. W każdym razie bardzo podobnie. Wiele jest takich muzycznych dialogów na tej płycie, zabaw konwencją. W refrenie wspomnianego utworu pojawiają się natomiast piękne i podniosłe wstawki orkiestrowe, by w finale przeistoczyć się w bełkotliwy jazgot. Czuć stylistyczną zwałę. Czuć ją na całej płycie, ale z dzisiejszej perspektywy nie jest ona aż tak widoczna, choć dla tych, którzy poznali album w chwili wydania może on pełnić charakter założycielski. Radykalizm w działaniach zaczął się jednak chwilę później, choć taki obłąkańczy "The Return Of The Son Of Monster Magnet" po dziś dzień może wzbudzać grozę. Widzę tu zapowiedzi radiowo-spektaklowej konwencji "We're...". "Who Are The Brain Police?" znów łamie piosenkę z szaleństwem i mocno sprzężonym solem na gitarze. Z mojej perspektywy wszystko się właściwie przegryza, choć brakuje mi tej późniejszej śmiałości i swobody. Co dalej? "Go Cry On Somebody Else's Shoulder" to doo-wop w czystej postaci. Później coś takiego wypełni album "Cruising With Ruben & The Jets". Coś z tego ducha przenika też do "How Could I Be Such A Fool". Jest też piękna, troszkę hipissowska lekka piosenka "Any Way The Wind Blows", mroczny "Help, I'm Rock", i tak dalej... Tak, to mimo wszystko świetny album.

Frank nie objawił się na tej płycie jako wybitny gitarzysta solowy. Brakuje trochę tego, choć ta nieobecność sprawia, że płyta odróżnia się od innych. Nie ma też tak rozszalałych dęciaków. Wszystkie utwory (prócz ostatniego) za to mają w sobie piosenkową lekkość, większość z nich wpada po prostu w ucho. Czasem w takich zabawach ciężko oddzielić fascynację od szyderstwa. A może wcale nie trzeba tego robić? "Freak Out" idealnie otwiera nieformalną trylogię Mothers Of Invention (z suplementem w postaci "Lumpy Gravy"). Eksponuje wszystkie atuty, odkrywa przed słuchaczem większość obowiązujących strategii i sprawia, że jako słuchacz mam ochotę na kolejną część. Nie zawsze jednak tak było. Do czasu zakupu nie darzyłem tej płyty jakimś wielkim uczuciem. Szanowałem tylko, kilka odsłuchów zrobiłem i cześć. Teraz wpisuje mi się ona w większy obraz. I odgrywa w nim bardzo istotną rolę.

Ocena: ****1/5


Frank Zappa, The Mofo Project/Object (2006)
Obrazek
Zainteresowani mocniej albumem "Freak Out!" powinni sięgnąć po wydawnictwo "The Mofo Project/Object". Istnieje wersja dwu i czteropłytowa. A na nich oczywiście sporo ciekawostek, między innymi oryginalny miks stereo z 1966 roku. Najnowsza wersja oparta jest na cyfrowym masterze z 1987 roku. Czym się różnią? Niestety nie mam pojęcia.

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 12 września 2012 23:11:45 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
:) :piwo:


pilot kameleon pisze:
Faza trwa.


FaZa :D

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 13 września 2012 11:17:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
pilot kameleon pisze:
Bardzo sześćdziesionowaty album. Złamany tym co było i tym co będzie. Zdecydowanie mógł być szokujący w chwili wydania. Piosenki w klimacie swoich czasów, ale zawsze nieco "wykręcone". Czy to jakimś dziwnym dźwiękiem, nieoczywistą solówką. "I Ain't Got No Heart" w kilku fragmentach brzmi tak, jak... Cream. W każdym razie bardzo podobnie. Wiele jest takich muzycznych dialogów na tej płycie, zabaw konwencją. W refrenie wspomnianego utworu pojawiają się natomiast piękne i podniosłe wstawki orkiestrowe, by w finale przeistoczyć się w bełkotliwy jazgot. Czuć stylistyczną zwałę. Czuć ją na całej płycie, ale z dzisiejszej perspektywy nie jest ona aż tak widoczna, choć dla tych, którzy poznali album w chwili wydania może on pełnić charakter założycielski. Radykalizm w działaniach zaczął się jednak chwilę później, choć taki obłąkańczy "The Return Of The Son Of Monster Magnet" po dziś dzień może wzbudzać grozę. Widzę tu zapowiedzi radiowo-spektaklowej konwencji "We're...". "Who Are The Brain Police?" znów łamie piosenkę z szaleństwem i mocno sprzężonym solem na gitarze. Z mojej perspektywy wszystko się właściwie przegryza, choć brakuje mi tej późniejszej śmiałości i swobody. Co dalej? "Go Cry On Somebody Else's Shoulder" to doo-wop w czystej postaci. Później coś takiego wypełni album "Cruising With Ruben & The Jets". Coś z tego ducha przenika też do "How Could I Be Such A Fool". Jest też piękna, troszkę hipissowska lekka piosenka "Any Way The Wind Blows", mroczny "Help, I'm Rock", i tak dalej... Tak, to mimo wszystko świetny album.

Frank nie objawił się na tej płycie jako wybitny gitarzysta solowy. Brakuje trochę tego, choć ta nieobecność sprawia, że płyta odróżnia się od innych. Nie ma też tak rozszalałych dęciaków. Wszystkie utwory (prócz ostatniego) za to mają w sobie piosenkową lekkość, większość z nich wpada po prostu w ucho. Czasem w takich zabawach ciężko oddzielić fascynację od szyderstwa. A może wcale nie trzeba tego robić? "Freak Out" idealnie otwiera nieformalną trylogię Mothers Of Invention (z suplementem w postaci "Lumpy Gravy"). Eksponuje wszystkie atuty, odkrywa przed słuchaczem większość obowiązujących strategii i sprawia, że jako słuchacz mam ochotę na kolejną część. Nie zawsze jednak tak było. Do czasu zakupu nie darzyłem tej płyty jakimś wielkim uczuciem. Szanowałem tylko, kilka odsłuchów zrobiłem i cześć. Teraz wpisuje mi się ona w większy obraz. I odgrywa w nim bardzo istotną rolę.



Z ostateczną oceną się w zasadzie zgadzam, ale mimo to, nie mogę przyjąć tej recenzji. Odrzucam, przekreślam i się nie zgadzam. A wszystko to dlatego, że brakuje mi w niej jednego zasadniczego punktu. Owszem, jest o tym, że album jest sześdziesionowaty, że jest doo-wop, że są hipisowskie nuty i to wszystko jest prawda, ale brakuje chocby słówka o tym, że to wszystko to tak naprawdę pastisz. Że wszystkie te sześćdziesiony, doo-wopy i hipisowskie brzdąkania należy wziąć w GRUBY cudzysłów, bo wszystko to jest szyderą i kpiną z tych stylistyk i liryk. I w takim ujęciu ta płyta zyskuje zupełnie inny wymiar. Bo co z tego, że na tym albumie Zappa nie objawił się jako wybitny gitarzysta solowy, skoro największą jego zasługą (i przejawem geniuszu zarazem) jest to, że chyba jako pierwszy porwał się na stworzenie płyty, która tak krytycznie i szyderczo podsumowywałaby ówczesny dorobek pop-kulturowy... no i że zrobił to w takim stylu. Zaryzykuję twierdzenie, że właśnie ta płyta otworzyła na oścież drzwi wszelkim "dekonstruktorom" rock'n'rolla z Residents na czele (nie dziwota, że niektórzy snuli przypuszczenia iż jednym z Residentsów jest właśnie sam Zappa). Recenzja tego albumu, która nie wspomina o tym jego aspekcie, nie może być potraktowana jako rzetelna i pełna i dlatego mówię jej "nie" :)

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 13 września 2012 12:19:08 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
pilot kameleon pisze:
Piosenki w klimacie swoich czasów, ale zawsze nieco "wykręcone".


pilot kameleon pisze:
Wiele jest takich muzycznych dialogów na tej płycie, zabaw konwencją.


pilot kameleon pisze:
Czuć stylistyczną zwałę. Czuć ją na całej płycie


pilot kameleon pisze:
Czasem w takich zabawach ciężko oddzielić fascynację od szyderstwa.


- Nie zdał Pan.
- Dlaczego?
- W Pana tekście nie pojawiło się słowo klucz.
- Jakie?
- Pastisz. Oblał Pan test, do zobaczenia na poprawce.

Nie roszczę sobie praw do napisania recenzji totalnej.




edit: Mi zabrakło u Ciebie jednego, choć tekstu nie skreślam, bo wychodzi z niego coś, o czym chciałem wspomnieć dużo później. Kwestia słowa "pastisz". Nie ma on wiele wspólnego z
Pet pisze:
szyderą i kpiną z tych stylistyk i liryk

Może być żartobliwy, ale nie pełni on funkcji satyrycznych. Od tego parodia jest.

Ale co tam
pilot kameleon pisze:
co ja będę się tłumaczył?

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 13 września 2012 13:16:39 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Za słabo zaakcentowane, uwypuklone, podkreślone, a przecież to jest SEDNO tej płyty... a Ty o tym jakby między wierszami.

Ale na drodze wyjątku i w uznaniu zasług możemy postawić 3= :rabbit:

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 13 września 2012 13:40:43 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
Pet pisze:
Ale na drodze wyjątku i w uznaniu zasług możemy postawić 3=

Jaka byłaby nota, gdybym użył słowo "pastisz"?
Jaka byłaby nota, gdybym użył słowo "parodia"?

Pet pisze:
Za słabo zaakcentowane, uwypuklone, podkreślone, a przecież to jest SEDNO tej płyty... a Ty o tym jakby między wierszami.

Każdy ma swoje sedno. Ty jesteś zwałowy chłopak, Ciebie to jara. Mnie jak widać mniej. :)

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 13 września 2012 13:59:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
pilot kameleon pisze:
Jaka byłaby nota, gdybym użył słowo "parodia"?


Domyślna piątka. Domyślna, bo wtedy wogóle bym się nie odezwał uznając, że wszystko zostało powiedziane :)


pilot kameleon pisze:
Ty jesteś zwałowy chłopak, Ciebie to jara. Mnie jak widać mniej.



:)

...ale nie w tym rzecz. Bo mnie to wcale nie jara. Ta zwała była osadzona w bardzo konkretnym kontekście i realiach tamtych czasów, a od tego momentu minęło prawie pół wieku. Założę się, że połowy smaczków i żartów nie jestem w stanie złapać, a wiele z tych, które wydaje mi się, że łapię, mogę odbierać inaczej niż było to zgodne z intencją Zappy. Zatem same figle, szpile i szydery nie stanowią dla mnie wartości tej płyty. Za to wartością jest idea, żeby kopnąć w dupsko parę świętych krów ówczesnej pop-kultury (i nie tylko) i zobaczyć jak głośno zaryczą. Chyba nikt wcześniej nie zrobił tego na taką skalę. Po prostu chylę głowę przed prekursorskim na one czasy aspektem "krytycznym" tej płyty.

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 13 września 2012 14:12:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Pet pisze:
Za to wartością jest idea, żeby kopnąć w dupsko parę świętych krów ówczesnej pop-kultury (i nie tylko) i zobaczyć jak głośno zaryczą. Chyba nikt wcześniej nie zrobił tego na taką skalę. Po prostu chylę głowę przed prekursorskim na one czasy aspektem "krytycznym" tej płyty.


Ładna konkluzja :) .
Ze względu na nią dobrze, że Pilot Cię sprowokował, choć szkoda, że nie obyło się bez negatywnych emocji. Z drugiej strony... Zappa to nie rurka z kremem, hehe.

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 13 września 2012 14:18:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 20:04:57
Posty: 14019
Skąd: ze wsi
antiwitek pisze:
Z drugiej strony... Zappa to nie rurka z kremem, hehe.

hehehe
:piwo:

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 13 września 2012 14:20:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
antiwitek pisze:
choć szkoda, że nie obyło się bez negatywnych emocji.


:shock:

Jakich negatywnych emocji, jakiego sprowokowania? Nie wiem jakie namiętności targały pilotem, ale jeżeli o mnie chodzi to wszystko com napisał, było podstęplowane odpowiednimi emotkami dopasowanymi idealnie do mojego rzeczywistego stanu ducha. Znaczy się uśmiech na paszczy od ucha do ucha. Ot, zwykła rzeczowa wymiana uwag na temat płyty. Cóż z tego, że w tonie polemiczna? Wszak to jeszcze nie powód, żeby się niezdrowo emocjonować.

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 13 września 2012 14:23:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 20:04:57
Posty: 14019
Skąd: ze wsi
Pet pisze:
Znaczy się uśmiech na paszczy od ucha do ucha.

takie belfry stawiające pały to było coś bardzo przykrego i to w dodatku komuś, kto najbardziej się stara :evil:

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 13 września 2012 14:25:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Pietruszka pisze:
takie belfry stawiające pały to było coś bardzo przykrego i to w dodatku komuś, kto najbardziej się stara



Bo widzisz, życie to nie rurka z kremem... podobnie jak Zappa :wazniak:

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 13 września 2012 14:27:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
:)

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 13 września 2012 14:52:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
Pet pisze:
...ale nie w tym rzecz. Bo mnie to wcale nie jara. Ta zwała była osadzona w bardzo konkretnym kontekście i realiach tamtych czasów, a od tego momentu minęło prawie pół wieku. Założę się, że połowy smaczków i żartów nie jestem w stanie złapać, a wiele z tych, które wydaje mi się, że łapię, mogę odbierać inaczej niż było to zgodne z intencją Zappy. Zatem same figle, szpile i szydery nie stanowią dla mnie wartości tej płyty. Za to wartością jest idea, żeby kopnąć w dupsko parę świętych krów ówczesnej pop-kultury (i nie tylko) i zobaczyć jak głośno zaryczą. Chyba nikt wcześniej nie zrobił tego na taką skalę. Po prostu chylę głowę przed prekursorskim na one czasy aspektem "krytycznym" tej płyty.


witek pisze:
Ładna konkluzja

Zgadzam się całkowicie i zastanawiam się nad tym, dlaczego nie dotarłem do tego sedna. Otóż nadal patrzę na Zappę bardziej jako na muzyka ogólnie (stąd te szejdziesiony, gitarki solowe, hipiserka, doo-wop, itd...), mniej na prześmiewcę osadzonego w danym kontekście i w danym miejscu. Robię to, bo tak mi wygodnie i choć to istotna kwestia, to jednak nie jest dla mnie fundamentalna. Tak postrzegam "Freak Out" w tym momencie, choć teraz wiem, że przy kolejnym podejściu tekstowym podobnego błędu nie popełnię. ;)

antiwitek pisze:
choć szkoda, że nie obyło się bez negatywnych emocji.


Pet pisze:
Jakich negatywnych emocji, jakiego sprowokowania? Nie wiem jakie namiętności targały pilotem

Żadne chyba. Choć kategoryczna (emoty się nie liczą ;) ) negacja mojego wpisu jest trochę takim znakiem stop. :wink: Ogólny bilans wydaje się jednak bardzo pozytywny: z dialogu zrobiła się niezła wymiana zdań. A Pet ma za darmo wódę na mojej imprezie "Zappa Night". :piwo:

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 13 września 2012 17:19:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 20:04:57
Posty: 14019
Skąd: ze wsi
pilot kameleon pisze:
Pet pisze:

...ale nie w tym rzecz. Bo mnie to wcale nie jara. Ta zwała była osadzona w bardzo konkretnym kontekście i realiach tamtych czasów, a od tego momentu minęło prawie pół wieku. Założę się, że połowy smaczków i żartów nie jestem w stanie złapać, a wiele z tych, które wydaje mi się, że łapię, mogę odbierać inaczej niż było to zgodne z intencją Zappy. Zatem same figle, szpile i szydery nie stanowią dla mnie wartości tej płyty. Za to wartością jest idea, żeby kopnąć w dupsko parę świętych krów ówczesnej pop-kultury (i nie tylko) i zobaczyć jak głośno zaryczą. Chyba nikt wcześniej nie zrobił tego na taką skalę. Po prostu chylę głowę przed prekursorskim na one czasy aspektem "krytycznym" tej płyty.



witek pisze:

Ładna konkluzja


Zgadzam się całkowicie i zastanawiam się nad tym, dlaczego nie dotarłem do tego sedna. Otóż nadal patrzę na Zappę bardziej jako na muzyka ogólnie (stąd te szejdziesiony, gitarki solowe, hipiserka, doo-wop, itd...), mniej na prześmiewcę osadzonego w danym kontekście i w danym miejscu. Robię to, bo tak mi wygodnie i choć to istotna kwestia, to jednak nie jest dla mnie fundamentalna. Tak postrzegam "Freak Out" w tym momencie, choć teraz wiem, że przy kolejnym podejściu tekstowym podobnego błędu nie popełnię. Wink



Zappa niejedno ma oblicze! Związane to jest z jego inteligencją, talentem i długością kariery. Widać jak na dłoni jego metamorfozę z artysty typowo wodewilowego w stronę muzyka z zacięciem kompozytorskim jako takim, gdzie muzyka jest wartością samą w sobie, a nie nośnikiem dla burleski, satyry, wygłupu, kpiny i cipki - by wpisać się w konwencję.

Wikipedia pisze:
Wodewil – lekki muzyczny utwór sceniczny o cechach farsy, ze śpiewami, tańcami i pantomimą. Wywodzi się z tradycji francuskiej operetki.
Na terenie Niemiec adaptowany jako singspiel. Popularny w pierwszej ćwierć wieku w Stanach Zjednoczonych, gdzie często łaczył cechy kabaretu i burleski.


W Stanach tego typu jarmarczne wygłupy były bardzo popularne. Frank przeniósł je na grunt muzyki rockowej. Dlatego rozumiem Pilota i jego może nawet "zmęczenie" tą obcą nam konwencją, co przy jego naturalnych, wydaje mi się skłonnościach, powoduje, że stara się znaleźć rzeczy bardziej uniwersalne w muzyce Zappy.

Wikipedia pisze:
Burleska to forma teatralna używająca w ograniczonym zakresie muzyki – głównie recitativo i pieśni. Powstała w XVIII wieku jako parodia poważnych tematów, często dzieł operowych lub operetkowych.

W formie plebejska, nierzadko wulgarna. Burleska pojawia się w drugiej połowie XIX wieku w Stanach Zjednoczonych jako odmienna forma, nazywana także British girls. Przedstawienia tej formy burleski miały silnie erotyczne podłoże. Opierała się na grupowych tańcach, śpiewach i skeczach, młodych, skąpo ubranych aktorek, zwykle brunetek. W XX wieku burleskę wzbogacono o striptease.


Właśnie. To styl na krawędzi którego Frank zatacza się by na Lumpy... wpaść w niego po uszy.... niestety...

i stać się na pewien czas zaprzeczeniem tego co pisze Witek, że
antiwitek pisze:
Zappa to nie rurka z kremem,


:wink:

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 189 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10 ... 13  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 58 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group