Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 16:35:11

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 43 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 06 listopada 2011 22:20:12 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
Peter Hammill, Nadir’s Big Change (1975)
Obrazek

Na następnej płycie Hammill wcielił się w postać Nadira. Towarzyszami podróży byli wszyscy członkowie VDGG. A stało się to na chwilę po pierwszym powrocie tego zespołu na scenę. Propozycja muzyczna z tego albumu okazała się zdumiewająca. Według dzisiejszej nomenklatury to w bardzo wielu fragmentach zapowiedź punk rocka. Wiem jak dziwnie to wygląda w kontekście wszystkich dotychczasowych recenzji, gdzie dominował patos, wysublimowane brzmienia, ciągły stan natchnienia, rock progresywny. Tutaj jest garażowe brzmienie, są banalne riffy, jest prosto i krzykliwie. W nocie na okładce płyty Hammill użył słowa „punk”. Powszechnie uważa się, że to pierwsze wykorzystanie tego terminu w kontekście muzyki na ziemiach brytyjskich. Co ciekawe, bardzo lubił ten album John Lydon. Coś w tym wszystkim musi zatem być.
Utwór tytułowy, „Nobody’s Business” czy „Birthday Special” to faktycznie właściwie pankowe czady. Dla przeciwwagi jest pięknie niepokojąca ballada „Been Alone So Long” (pojawi się później na kompilacji „The Love Song”). Reszta kompozycji jest bardzo prosta, surowa i raczej oszczędna. Brak tu szaleństw z poprzednich płyt. Tak miało być.

Ocena: ****1/4

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 07 listopada 2011 21:52:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
Peter Hammill, Over (1977)
Obrazek

Pietruszka obszernie i pięknie pisał o tym albumie. Ma być smutno, ale na starcie wcale tak nie jest. Zaczyna się piosenkowym drajwem, czyli „Crying Wolf”. Nawet rock’n’rollowe pianinko w środku wyskakuje, a za nim zwykłe (tak!) solo gitarowe. Może to pozostałość po Nadirze, a może jednak punk siejący zamęt dookoła utwierdził Hammilla w takiej propozycji? „Autumn” to już minorowy nastrój. Skrzypce, fortepian, głos i faktycznie lekko cygańska, przejmująco smutna nuta. „Time Heals” zaczyna się delikatnym fortepianem, by po chwili postawić słuchacza do pionu prostym rytmem i dudniącym basem, a w okolicy trzeciej minuty przypomnieć rokendrolowe momenty pierwszej kompozycji. Mało? No to wracamy w mało wesołe rejony. „Alice” chyba przyniosła te wszystkie problemy, a potem zostawiła chłopa tylko z gitarą. „This Side Of The Looking Glass” to właściwie muzyka operowa. Patos cieknie z głośników. Pamiętam jak w filmie „Dziennik zapowiedzianej śmierci” Tomasz Beksiński wykrzykuje frazy („Can you hear me?”) z tego utworu w radiowym studiu oświetlonym jedynie świeczką.
„Betrayed” uderza ciętymi dźwiękami akustycznej gitary, które są wygładzane delikatnymi partiami skrzypiec. Do czasu. Oj, jak to tnie, jak kosi! Te skrzypce klasycznie, awangardowo, zadziornie, ludycznie, a Hammill wydziera się w niebogłosy! „(On Tuesdays She Used To Do) Yoga” już spokojniejszy, choć równie niespokojny. „Lost And Found” w pewnym momencie bardzo przypomina finał płyty „The Final Cut” Pink Floyd. Bardzo podobne akordy, ten sam nastrój. Jak ja lubię ten ostatni album PF z Watersem! Po nagłej zmianie solo gitarowe. Proste, rozwiązujące problemy, ale czy wszystko jest już ok? Nie i nigdy tak już nie będzie. Coś w tej płycie drży, coś jest pod powierzchnią, coś, co nie pozwala tego wysłuchać obojętnie. Hammill potrafi opowiadać tragedie. Opowiedzieć i wciągnąć do środka. Tak dzieje się na płycie „Over”.

Ocena: ****

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 11 listopada 2011 15:48:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
Peter Hammill, The Future Now (1978)
Obrazek

Van Der Graaf Generator znów uległ rozwiązaniu. Ten album zatem rozpoczyna kolejny etap w dorobku artysty. Praktycznie jednak nie wnosi niczego nowego do dorobku artysty. Krytycy upatrywali w tym albumie spóźnionej kontynuacji płyty „Nadir’s Big Change”. I coś w tym stwierdzeniu jest. Są zatem utwory hałaśliwe, są nowofalowe, jest też Hammill klasyczny. Jak ktoś lubi tego artystę, będzie zadowolony, ale próżno szukać tu jakichkolwiek nowatorskich rozwiązań.
Bardzo fajna jest okładka. Hammill z brodą ogoloną do połowy. Zdjęcie wykonał Brian Griffin.

Ocena: ***1/2

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 20 listopada 2011 21:56:09 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
Peter Hammill, pH7 (1979)
Obrazek
W zasadzie niewiele zmieniło się w stosunku od poprzedniego albumu. Hammill kontynuuje penetrowanie dotychczasowych rejonów. Znów zakrada się ballada, nie gardzi nowofalowymi nawiązaniami, które może i są nawet bardziej widoczne niż na poprzedniej płycie. Jest trochę hałasowania, są i fragmenty klasyczne. Tylko tyle i aż tyle. Tytuł płyty oznacza odczyn neutralny. I trochę ta płyta taka jest. Słucha się jednak świetnie.

Ocena: ***1/2

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 28 stycznia 2013 12:17:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 20:04:57
Posty: 14019
Skąd: ze wsi
17 stycznia 2013 zmarł Nick Potter, basista i kompozytor. :(

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 01 lutego 2013 19:01:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
O widzisz, przeoczyłem tę wiadomość...

A szukałem wątku, bo posłuchałem sobie znów "Still Life".
Próbowałem kilkakrotnie słuchać "Ha To He Who...", ale jakoś niespecjalnie mi to wychodziło, natomiast "Still Life" zawsze mi się podoba.

Odpowiada mi posępny geniusz tej płyty.

Wydaje mi się, że jej kluczowe fragmenty powstały w sposób zupełnie naturalny i niewymuszony, że wynikły niejako same: ktoś mruknął, ktoś zagrał akord i z tego w momencie powstała piękna muzyka, o tak. Jest w tym wszystkim też taka uważność, żeby nie spłoszyć muzy - stąd oszczędność dźwięków, ich niezwykła trafność oraz subtelność. Są oczywiście też momenty mniej pasujące do tego opisu, ale ogólnie super płyta: *****

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 02 lutego 2013 09:20:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
antiwitek pisze:
Próbowałem kilkakrotnie słuchać "Ha To He Who...", ale jakoś niespecjalnie mi to wychodziło, natomiast "Still Life" zawsze mi się podoba.

Widzę, że dotknął Cię syndrom jednej płyty, poza którą nie potrafisz bądź nie chcesz wyjść. Jeden mój kolega uwielbia debiut Variete, próbował z kolejnymi, ale jedynej miłości nie potrafi opuścić. Mówię mu, zapodaj dwójkę, tam Trzaska na saksie gra [bardzo ceni tego muzyka], a on, że próbował, ale woli debiut. Zawsze kiedy mnie odwiedza zapodaję inne tytuły, a w odpowiedzi pada: no, fajne, nawet bardzo fajne, ale jak wrócę do domu, to włączę sobie jedyneczkę... :)
Witku, może to to samo?

A co do "H To He", to z pewnością jest mniej "chwytliwe" niż "Still Life", ale dla mnie ma chyba większą wartość. Jakie tam są hymny! "Lost"! "Emperor"! Nie ma też tego "popowego" (hmmmmmm.... ;) ) sznytu.

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 02 lutego 2013 09:24:31 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
pilot kameleon pisze:
Nie ma też tego "popowego"


O, toś mnie zniechęcił! Pewnie się chłopacy tam męczą, żyłują... A na Sztilu muzyka sama z nich ulatuje :) .

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 02 lutego 2013 09:28:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
antiwitek pisze:
O, toś mnie zniechęcił! Pewnie się chłopacy tam męczą, żyłują... A na Sztilu muzyka sama z nich ulatuje

To się dzieje akurat na każdej klasycznej płycie tego zespołu. Ta emanacja. Pisząc "pop" miałem na myśli to, że "SL" łatwiej w ucho wpada, "H To He" bardziej zadziorne.

Bilans na koniec:
"H To He" > "Still Life"

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 02 lutego 2013 09:31:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
pilot kameleon pisze:
Witku, może to to samo?


Może. Ogólnie mam chyba mniej systemowe i bardziej ekstensywne podejście do muzyki niż Kolega :) .


pilot kameleon pisze:
Witku, może to to samo?


Może. Ale czy coś w tym złego? :mruganie:

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 02 lutego 2013 09:34:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
Nic. Ot, uświadomiłem sobie istnienie takiej fiksacji. I właśnie szukam takiej płyty, która mnie urobiła w ten sposób. :)

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 24 lipca 2015 16:57:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 13:09:14
Posty: 4694
Cytat:
* perkusista brzmi czasem wręcz nowofalowo, wnet mógłby się załapać do Joy Divistion, ale chyba jednak za dużo kombinuje :wink:


Dzisiaj czytałem jakiś wywiad z perkusistą Joy Division, w którym on mówił o swoich ulubionych płytach - wymienił m.in. VDGG. Czyli jednak może to nie jest przypadek :)

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 27 sierpnia 2023 17:52:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
pilot kameleon pisze:
Peter Hammill, pH7 (1979)

W zasadzie niewiele zmieniło się w stosunku od poprzedniego albumu. Hammill kontynuuje penetrowanie dotychczasowych rejonów. Znów zakrada się ballada, nie gardzi nowofalowymi nawiązaniami, które może i są nawet bardziej widoczne niż na poprzedniej płycie. Jest trochę hałasowania, są i fragmenty klasyczne. Tylko tyle i aż tyle. Tytuł płyty oznacza odczyn neutralny. I trochę ta płyta taka jest. Słucha się jednak świetnie.

Ocena: ***1/2


Wydaje mi się to bardzo surową oceną, również w stosunku do opisu, który Pilot tu zamieścił, który - mnie przynajmniej - intryguje. I na pewno w stosunku do zawartości, która jest wyśmienita. Ta różnorodność (ballada. nowofala. hałaśliwie. klasycznie. i inne.) wypada pierwszorzędnie, muzyka jest tu cały czas niezwykle wyrazista, jednocześnie zbliża się do awangardy i zachowuje emocjonalną surowość, wręcz bebechowatość. Wokalista cały czas w szczytowej formie. Tytuł płyty może i neutralny, ale nie zgodzę się, że jest zawartość ma taki wyraz. Dla mnie to jest muzyka zdecydowanie do przodu. Czasami bywa nawet irytująca, ale w inspirujący sposób.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 43 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 57 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group