Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest pt, 19 kwietnia 2024 08:18:07

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 322 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20 ... 22  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 27 kwietnia 2009 11:43:45 
e tam, jasne, że czytałam i już się dziwiłam wtedy, że tak wiele osób zna i docenia ;)
mi się ostatnio nieco osłuchał i o ile zwrotki są przepiękne to przesadnie podskakujący refren kłuje w uszy

w ogóle chyba najbardziej znanymi albumami tu są Days i Lost Chord, przynajmniej tak mi się rzuciło w oczy w głosowaniu


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 27 kwietnia 2009 12:01:08 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28013
Dla mnie Tuesday to pierwszy numer MB, który ożył samoczynnie w mojej głowie w jakiś czas po zapoznaniu Dejsów. Bardzo to było miłe. Refren może i początkowo lekko mi zgrzytał ale prędko przestał. (Natomiast refren Night in the Satin odkąd pamiętam mnie żenował - przy czym teraz też już inaczej podchodzę do sprawy :wink: .)

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 27 kwietnia 2009 13:38:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
Karolina pisze:
i o ile zwrotki są przepiękne to przesadnie podskakujący refren kłuje w uszy
...mnie tam nic nie kłuje ...i według mnie w pełni zasługuje na tak wysokie miejsce....z kolei ja nie bardzo pojmuję co takiego jest wyjątkowego w utworze One more time to live...

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 27 kwietnia 2009 15:25:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25379
przepięknie delikatna partia fletu i zwrotka (Look out of my window... passing ba-a-a-aj...), a zwłaszcza (!) to, jak są połączone w ostatniej odsłonie zwrotki

druga część zwrotki (ze słowami tytułowymi) - nadal delikatne, ale jednocześnie bardzo zdecydowane narastanie... ale czego? może napięcia, ale przecież najbardziej charakterystyczny w tej piosence jest wielki taki wręcz duchowy spokój...

no i totalnie porywający mię refren

Piosenka z szóstą gwiazdką dla mnie, daleko wyprzedzająca wszystkie inne.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 27 kwietnia 2009 16:28:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
..u mnie nie mieści się w dwudziestce..

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 28 kwietnia 2009 11:46:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:33:35
Posty: 4884
no to zobaczmy jak bardzo zestarzała się mi płyta którą w 1994 uważałem za album wszechczasów: Obrazek

THIS MORNING*****
Wciąż najwyższa ocena, chociaż coraz trudniej mi przełknąć niektóre rozwiązania realizacyjne, ten lejący fuzz (po raz pierwszy zastosowany w Isn't Life Strange) sam w sobie jest cudowny, ale w połączeniu ze skrzypcowym trio Providence, a zwłaszcza z tym prawie kiczowatym syntezatorem, nieco duszny... niestety na płuytach Moody Blues (wczesnych) jest więcej kluczowej przestrzeni

sama kompozycja ciągle poruszająca, a refren całkiem porywający, zwłaszcza pierwszy, ze świetnym dwugłosem Haywarda i gwałtownymi pociągnięciami smyczków... i kulminacja: no, you'll never really know (i ten talerz na know) - naprawdę świetnie doprowadzone do: właściwie każda poprzednia linijka pracowała na to spiętrzenie...

...potem obłędne uspokojenie obojowe, kiedyś rozrywało mi pierś, teraz mocno doceniam i patrzę w górę... w drugiej zwrotce świetny hi-hat (jakże inaczej gra ten perkusista niż Edż!) niestety znacząco gryzie się z shakerem/marakasami (po co one?), long is the road przepięknie aksamitnie zaśpiewane, trochę duszno (zdrój) w tle i znowu wybuch, tym razem bez napędzających smyczków, bo zostało już sił tylko na płacz i rozpamiętywanie, a nie walkę, obój też bardziej zrezygnowany i nagle na placu boju pozostaje tylko ten syntezator na granicy kiczu - właściwie dwa, grające równorzędne partie po obu stronach głowy - i to jest świetne, znakomicie zharmonizowane, brawo ktokolwiek tam grał (zapewne Justin), następuje jeszcze kolejne, nieco wymęczone spiętrzenie gitarowe i oklapnięcie - utwór gaśnie kilka razy, jak stracone nadzieje, które opisuje

tekst jest bardzo prosty, lapidarnie określa sytuację i tyle, ale przy całej tej płytkości świetnie nazywa wygnanie z raju love i dobrze niesie melodię - zagadką pozostaje dla mnie to jak tak - mimo wszystko - przejmujący utwór mógł napisać, ktośpo ośmiu latach szczęśliwego małżeństwa... wspomnienia, rzemiosło, druga ręka?

REMEMBER ME MY FRIEND **** i 1/4

Tym razem aranżacja zdecydowanie za ciężka jak na tak leciutką kompozycję, i też za długo się wlecze, chociaż trochę to zrozumiałe, bo żal każdego momentu, dwa najlepsze momenty to chyba you yo000uuu you (wreszcie trzygłosowa harmonia a nie tylko dwu) i - niedługo potem - dosadne zakończenie refrenu; znowu świetnie zintegrowana kompozycja, trochę niepotrzebnie tak obciążona tym fuzzem i smyczkami i chyba wolałbym żeby tutaj jednak Edż grał - jego imiennik Deakin jest zapewne bardziej pomysłowy w przejściach, ale rękę ma lekko za ciężką, a timing nie do końca precyzyjny, ale to nic, bo na tej płycie to ten właśnie numer przenosi nadzieję w najczystszej postaci

MY BROTHER *****
Wreszcie dużo więcej przestrzeni - fuzz jest wyraźnie zmniejszony, a syntezator (a właściwie "pipe organ") o wiele bardziej stylowy... ten numer stoi nie tylko melodią i dwugłosami, ale zwłaszcza przepiękną dygresją (so far 'cross a wild and windy sea) z rzadkimi falsetami Haywarda i gęstym, ale też i wycofanym w tło klawiszem, bardzo fajna też koda i wyciszenie, chociaż ten niebiański ton zaczyna mnie już męczyć... bardzo ładny tekst... i świetny bas Lodge'a w refrenie, zwłaszcza ten dźwięk w poprzek akordu na słowie "time"

YOU*** i 1/2
Zdecydowanie wypłowiał, mimo kilku cennych elementów; zmasowanego ataku smyczków pod koniec zwrotki, niezłego refrenu z trójgłosami i niespodziewanym twardym basem. Niestety zwrotka wlecze się dość nudnawo - chyba tu powinło po prostu być żwawsze tempo - no i głos Lodge'a zawodzi w pojedynku z Haywardem; dobrze przynajmniej, że nie ma tu fuzzu, gitary - zwłąszcza w niespodziewanym wejściu między trzecią i czwartą zwrotką grają bardzo przestrzennie.

NIGHTS WINTERS YEARS****
Całkiem ciekawy utwór na Hywarda i orkiestrę, przez cały czas balansujący na granicy wzruszenia i pompy dyskredytuje niestety przeraźliwie nabumbana koda. Szkoda.

SAVED BY THE MUSIC*****

Wspaniałe antidotum na przerysowaną pomnikowość poprzedniego numeru - tutaj wszystko mi pasuje - i głos Lodge'a i (radosne!) dośpiewki Haywarda, i (bardzo różnorodne) harmonie, i Deakin i (nienachalny tym razem i całkiem zadziorny) fuzz, i orkiestracja (waltornia!!!), i tekst, i kompozycja, i nastrój. Na wyciszeniu soczysty deser - gdy perkusista zmienia podział na bregoviciowy, a Hayward powtarza całkiem zgrabny podjazd i zjazd na dwóch strunach - cudo!

I DREAMED LAST NIGHT**** i 1/2

Kolejny numer z bardzo niebezpieczną orkiestracją Petera Knighta - zwykle mnie unosi, ale czasem mierzi (tak jak, prawdę mówiąc, cała ta płyta, niestety sprawdza się w dość wąskim paśmie nastrojowym). Niemniej jednak, przy słowach like a bird on a far distant mountain... miewałem największe pocieszenia muzyczne w życiu.

WHO ARE YOU NOW*****

Wreszcie coś bardziej kameralnego, trochę w tradycji I Never Thought I'd Live to be a Hundred. W zwrotkach, daleko w tle prześwituje mellotron! Potem króluje wiolonczela. Bardzo ładny wspomnieniowy tekst.

MAYBE *** i 1/2
No niestety ja się na ten utwór rzadko piszę - mimo że aranżacja orkiestrowa jest najlepiej poprowadzona ze wszystkich trzech tego rodzaju numerów na płycie, to kompozycja wydaje mi się troszkę zbyt skąpa, jak na nią, chociaż czasami...

WHEN YOU WAKE UP*****
Już otwierająca całość wiolonczela zapowiada coś niesamowitego i rzeczywiście ostatnia piosenka jest najbardziej nasycona pod względem kompozycji i aranżacji z całej płyty, musiało trochę tylko upłynąć czasu, żebym to wszystko ogarnoł. Bardzo lubię te wszystkie szczegóły, a to nierówno gasną głosy w chórze (wszyscy pracownicy studia w nim wystąpili), a to gitara niespodziewanie schodami w dół w harmonii pod koniec drugiego refrenu, a to przebłyski smyczkowe, ale wszystko tonie w naprawdę gęstej mazi, prawie jak z drugiej części zwrotki One More Time To Live. jest też kulminacja wokalna na ciekawym akordzie i długie wyciszenie z lekkim przyspieszeniem na wygaszeniu. Zawsze za szybko się kończy, w odróżnieniu od Remember Me, My Friend.


______________________________________

BLUE GUITAR****

Bonusowy singiel wydany tuż po nagraniu albumu. Kompozycja wspaniała, być może najlepsza tutaj, świetna tytułowa gitara (chociaż Hayward zawsze grał na czerwonej, idziemy do dyrektora) ale realizacja nieco zmieniona: inny producent (zespół 10CC, a nie Tony Clarke), no i nie ma Lodge'a, ani na basie, ani w chórkach, nigdzie. Paradoksalnie, mimo że jest więcej przestrzeni, całość brzmi jeszcze bardziej popowo niż album, trochę jak solowy Hayward za chwilę, no ale to jest przecież solowy Hayward. Ta piosenka pokazuje niezbicie, że lepsze wyniki w grupie niż solo, chociaż praca zapewne trudniejsza.

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 06 czerwca 2009 20:18:13 
Obrazek

EVERY GOOD BOY DESERVES FAVOUR *****


Wspaniały album, przedostatni z wielkiej Siódemki. Po początkowym zachłyśnięciu odłożyłam go na dłuższy czas. Bardzo nie chciałam, żeby mi się przejadł :) - zwłaszcza One More Time to Live. Każde słuchanie było świętem i megawydarzeniem. Ostatnio włączam bardzo często i zauważam coraz to nowe rzeczy.


best song: oczywiście One More Time to Live :)
best moment: cały powyższy jest jednym wielkiem best momentem!
poza tym like the rain rising from the seaz piosenki Edge'a, końcówka Our Guessing Game i najhaywardowszy moment You Can Never Go Home... w ogóle jakoś niesamowicie bogaty jest ten album w takie mocne momenty



Procession ****1/2 - jedno z moich ulubionych rozpoczęć płytt, nawet jeśli ma słabsze momenty to już zapowiada najlepsze...

The Story in Your Eyes ****3/4 - ćwierć gwiazdki odjęte za niezwyciężoność. Od 1971 grają to na KAŻDYM koncercie i trochę się przez to przejadło. Niesamowita energia, co jest widoczne chyba jeszcze bardziej w wersji studyjnej niż koncertowej, niesamowity współgłos Justina z resztą zespołu, w środku niepotrzebny jak dla mnie Pinder. Dużo lepsze od tego pianinka są dalekie smyczki(?). Koncertowo oczywiście bardziej surowo ale też ma to swój urok.

Our Guessing Game *****
- na dzień dzisiejszy to moja ulubiona piosenka Thomasa. Znowu tak dużo się dzieje że można chłonąć i chłonąć i.. absolutnie się nie nudzi. Bardzo fajne stopniowe wchodzenie instrumentów, głosów, tła, świetnie wprowadzone smyczki i budowanie napięcia. Thomas solo tutaj to coś wspaniałego ale refren kiedy to wszystko rozbucha pełną energią porywa!!!!! Kosmos!!

Emily Song ****3/4 - pierwszy (i zdaje się jedyny) raz Thomas wyżej od Lodge'a :) piosenka napisana dla córki (która nb jest sporo starsza ode mnie :? ) to cudowna perełka. ćwierć gwiazdki za nieco toporne smyczki i cymbałki, których po pewnym czasie ma się powyżej uszu. Trochę szkoda, bo kompozycja jest przepiękna chociaż pewnie dla wielu osób za bardzo naiwna. Uwielbiam refren -
And in the morning of my life
And in the evening of my day
I will try to understand in what you say


After You Came ****1/2 - ciekawe kto to Edge'owi napisał ;)
utwór bardzo ciekawy, inny. Znowu tak dużo się dzieje! Mój ulubiony moment to ten, gdzie wchodzi Lodge - piękna melodia! To załamanie na like the raaain rising from the sea!!! A drugi to solo w końcówce, nieco zaskakujące jak na nich. Czad!!! W pewnym momencie też na zmianę śpiewają kolejne linijki, bardzo fajnie to im się udało.

One More Time to Live *******! - DZIEŁO. najpiękniejsza i największa rzecz w muzyce ever. To jest coś tak niesamowicie pięknego, że chciałoby się zanurzyć, zatopić, zostać tam na zawsze... Trochę podobnie wyobrażam sobie Niebo.
Już od samego początku zaczyna się cudownie. Delikatny flecik, taki sam nieco nieporadny, miękki głos. Delikatne harmonie ale i z tyłu coś zaczyna się dziać, napięcie ostrożnie narasta i nagle robi się bum! Refren był dla mnie na początku szczytem wszystkich muzycznych dokonań nie tylko tego zespołu. Teraz traktuję tą kompozycję jako całość i jako taka zasługuje na to miano. Nie ma tu absolutnie nic zbędnego. Wszystko jest tak cudownie zegrane, zharmonizowane...brak mi słów :)
Gero napisał kiedyś bardzo ładnie o tym utworze i nie bardzo jest co dodać bo zrobił to, jak zwykle zresztą, po mistrzowsku. Jeszcze więc tylko jedna rzecz, która jest dla mnie bardzo uderzająca - w tym momencie jak nigdy przedtem i potem członkowie zespołu stali się idealnie przezroczyści! Jasne, że ja rozpływam się w głównym wokalu i osobie Johna ale ujmując rzecz całkowicie obiektywnie - teraz Moody Blues przestaje grać główną rolę i, może nieświadomie, nawet nieco nieporadnie, pokazuje na coś większego. I have riches more than these

Nice To Be Here *** - gorzki powrót na ziemię. Znowu wraca Ray komik z nową wesołą przyśpiewką. coś takiego po niesamowitym One More Time to Live w ogóle nie ma racji bytu. Zdecydowanie za długie jak na tak mało świeżości i pomysłów. Zresztą, może i jako pojedyncza kompozycja by się obroniło ale w tym miejscu na płycie jest to kompletnie nietrafione no i jakoś nie mam specjalnej ochoty słuchać tego częściej.

You Can Never Go Home ***** - przepiękna kompozycja Haywarda i ostatnio jedna z moich ulubionych jego piosenek. Bardzo dobrze ułożona. Niesamowite rzeczy dzieją się pod koniec pierwszej zwrotki:
But time will tell
Of stars that fell
A million years ago
Memories can never take you back

Home, sweet home
You can never go home anymore

- ogromnie podoba mi się tu wokal Haywarda. potem jest z kolei świetny tekst
All my life I never really knew me till today
Now I know why
I'm just another step along the way
- gdzie może dzieje się trochę aż za dużo i przesłania go. główny wokal zostaje przyćmiony przez dalekie, nienachalne głosy. bardzo fajne też podwójne wokale Haywarda (?)

My song ****1/2 - genialny początek, jeden z best momentów Pindera! potem trochę mniej ciekawie, jakby trochę na siłę. część instrumentalna z kolei znowu niezła, zwłaszcza to co się zaczyna pod koniec drugiej minuty. i potem się rozrasta, rozrasta i w sumie nie wiadomo do czego... trochę rozczarowuje tak nagły powrót do początku, który sam w sobie jest przeciez bardzo dobry ale można się było spodziewać większych, hm, emocji. Ciekawa kompozycja ale nie zawsze łapie.


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 06 czerwca 2009 22:55:40 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25379
Dla mnie to jedna z dwóch pięciogwiazdkowych płyt Moodych, sam nie wiem, czy wolę tę, czy Days, w każdym razie one dwie zdecydowanie dla mnie najlepsze.


Karolina pisze:
najhaywardowszy moment You Can Never Go Home

to w końcu nie wiem, który to? ten, co opisałaś? bo dla mnie inny - high above the forest lie the pastures of the sun. Ja się zastanawiam czasem, czy to nie jest dla mnie w ogóle BEST MOMENT całego The Moody Blues :!:

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 07 czerwca 2009 19:38:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:43:51
Posty: 3056
Skąd: z Trawberry Fields
antiwitek pisze:
Deep


Posuchalim w piątek tego utworu na Poddaszu i... Nie zgadzam się, że to najgorszy utwór MB. Nie żeby mi się od razu podobał, ale coś tam w nim jest mimo całego osiemdziesionowego sztafażu. Taki jakiś niespodziewany brud, a nawet... blues :shock: No i tekst o tym, tego, no, o stosunku seksualnym :D

Zastrzegam jednak: słuchałem tej piosenki tylko raz i to z założeniem, że zaraz usłyszę najbardziej syfiaste dzieło Moody Blues. Być może więc po prostu miałem bardzo niskie oczekiwania i zostałem mile zaskoczony in minus :roll: :wink:

Słyszałem też Here Comes the Weekend. I znowu, jest to jeden z najgorszych tekstów, jakie znam, ale muzyka - ** i 3/4, czyli nienajgorsza.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 07 czerwca 2009 21:49:00 
Crazy pisze:
to w końcu nie wiem, który to? ten, co opisałaś? bo dla mnie inny - high above the forest lie the pastures of the sun. Ja się zastanawiam czasem, czy to nie jest dla mnie w ogóle BEST MOMENT całego The Moody Blues

ja miałam na myśli ten

But time will tell
Of stars that fell
A million years ago
Memories can never take you back
Home, sweet home
You can never go home anymore


na dzień dzisiejszy to drugi (po wiadomym The Actor) best moment Haywarda!!


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 31 października 2009 13:36:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:33:35
Posty: 4884
po cichu muszę napisać że niestety One More Time To Live schodzi u mnie z najwyższego miejsca podium ever (na rzecz Freak Track 05), żegnamy brawamy, może jeszcze wróci

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 31 października 2009 21:22:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 15:59:39
Posty: 28013
o kurwa!

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 31 października 2009 22:45:26 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:43:51
Posty: 3056
Skąd: z Trawberry Fields
mać


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 01 listopada 2009 00:20:31 
No właśnie, nie wiedziałem, jak to wyrazić.


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 01 listopada 2009 17:12:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25379
Gero pisze:
na rzecz Freak Track 05

a co to w ogóle jest? :shock:

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 322 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 14, 15, 16, 17, 18, 19, 20 ... 22  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 69 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group