Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 13:58:42

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 22 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł: Gdzie byłeś?
PostWysłany: wt, 21 czerwca 2011 06:58:06 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Dinosaur (wznowiona jako Dinosaur Jr.) (1985)

Obrazek

* * * 1/2

Byli nazywani jednymi z filarów amerykańskiego rocka gitarowego, byli przedstawiani jako forpoczta grunge, a byli po prostu kolesiami, którzy pewnego dnia przestali słuchać i grać wyłącznie punk rocka i sięgnęli po inne rzeczy.

...i te poszukiwania słychać na tej płycie.
Reedycję z 2005 roku otwiera "Bulbs of Passion" (na oryginalnym wydaniu z 1985 tego numeru nie ma) - utwór, który wyraźnie pobrzmiewa stylem wypracowanym przez kumpli Dinosaurów - Sonic Youth, następny w kolejce "Forget the Swan", mógłby zostać smiało podrzucony jak kukułcze jajko na " Boys Don´t Cry" Cure'ów i wielu dało by się nabrać na tego psikusa. W "Cats in a Bowl" słychać punk-country-blusowego ducha Gun Club itd, itd. Tu trochę punka, tam nieco hardcorowej nawalanki, ówdzie riffik ala Black Sabbath, okraszony nowofalowym klimatem, a jeszcze gdzie indziej miła dla ucha folkowa melodyjka. I tak naprawdę dopiero w połowie płyty trafiamy na numery, które wyznaczą późniejszy styl rozwoju zespołu. "Repulsion" i "Gargoyle" smakują już jak całkiem dojrzałe Dinozaury. Brzmienie co prawda jeszcze nieco surowe, głos Mascisa jeszcze odrobinę niepewny, ale już łkający i łamiący się tak jak na późniejszych płytach. Do tego muzyka - wyrastająca z dokonań Neila Younga i Szalonych Koni, okraszona ostro sfuzzowanymi gitarami wygrywającymi ładne melodie w zwrotkach i dającymi kopa w refrenach. Co prawda trochę to jeszcze nieporadne, czasami za mało wyraziste, ale mimo to potrafiące już zaintrygować słuchacza.

CDN

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 21 czerwca 2011 08:02:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 13:09:14
Posty: 4694
:!: Brawa za pomysł :!: :D


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 21 czerwca 2011 18:22:45 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 07:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
O! Fajny zespół.

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 21 czerwca 2011 19:25:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
Oj! Tego zespołu w Ocenarium to się nie spodziewałem! :D

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 22 czerwca 2011 07:29:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
You're Living All Over Me (1987)

Obrazek

* * * * 1/2

Jako się rzekło, debiutancka płyta Dinozaura cierpiała jeszcze na choroby wieku dziecięcego: brak pewności siebie, poszukiwanie własnego stylu, brak wyrazistości. Chłopaki mieli dwa lata, żeby doszlifować formę i zrobili to psia krew w wielkim stylu. Efekt: "You're Living All Over Me" od lat trafia obowiązkowo na wszelkie zestawienia typu "100 najważniejszych płyt niezależnego amerykańskiego rocka", "1000 i 1 albumów, które musisz poznać zanim osiągniesz temperaturę pokojową". W dodatku rzesze krytyków niezmiennie, głosem nieznoszącym sprzeciwu nazywają tą produkcję "szczytowym osiągnięciem zespołu" (czy słusznie, to inna sprawa). Powodem tego jest z pewnością to, że zespół zdefiniował tutaj jednoznacznie swój styl. Udało mu się dokonać genialnej syntezy swoich fascynacji muzycznych. Mamy tutaj i neilyoungowego rocka i kijurowe inklinacje (chociaż tym razem bardziej z okresu "KissMeKissMeKissMe", niż ""Boys Don't Cry") i folkowe naleciałości, a wszystko to w sosie punkowej energii i hardcorowego kopa. Do tego dochodzą jeszcze miłe dla ucha, chwytliwe ("Little Furry Animals"), czy wręcz przebojowe ("The Lung") melodie. Wszystko cacy, ale jak wiadomo samo tylko okrzepnięcie i wykrystalizowanie stylu nie zapewniło jeszcze żadnemu zespołowi sukcesu artystycznego. Skąd zatem taki szum wokół tej płyty? GITARA Panie i Panowie! GITARA i jeszcze raz GITARA! Na poprzedniej płycie po prostu była i grała (względnie rzęźiła) tutaj... tutaj to zupełnie co innego. Na "Y.L.A.O.M. sześć strun przejmuje niepodzielnie stery i napędza całość z siłą lodołamacza, finezją mechanika precyzyjnego i błyskotliwością Einsteina. Energetyzuje, oszałamia, czaruje, porywa, osacza, unosi, no i jak BRZMI! Cholera jasna, co ja będę język strzępił - sami posłuchajcie.
Pół gwiazdki urywam za końcówkę płyty "Lose" trochę mnie nudzi, zaś odstającego od całości "Poledo" nie rozumiem. Gitara akustyczna, jakieś kolaże dźwiękowe - po co to?
Gdyby ktoś miał wątpliwości czy Dinosaur Jr. na pewno jeszcze lubi The Cure, to na reedycji albumu, w ramach bonusu, otrzymujemy cover w postaci "Just Like Heaven". O ile w przypadku "Forget the Swan" pisałem, że odnalazł by się na debiucie Kjurów, o tyle teraz ich numer w aranżacji amerykańców, idealnie wpasowuje się w stylistykę całej płyty. Paluszki lizać.

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 24 czerwca 2011 06:42:24 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Bug (1988)

Obrazek

* * * * 1/2

"Robaczek" jest w zasadzie kontynuacją drogi obranej na poprzednim albumie. Oczywiście mozna się dopatrzeć pewnych różnic pomiędzy obydwoma wydawnictwami. J Mascis odkłada tu trochę na bok swoją "płaczliwą" manierę i brzmi bardziej zdecydowanie. Ulatnia się gdzieś pierwiastek folkowy, a nawiązania do stylistyki neilo-youngowej zostają ciut ograniczone. Efekt - utwory robią się bardziej zadziorne, co przesuwa Dinozaura Juniora na płaszczyźnie podobieństw nieco w stronę The Pixies. Wiele kawałków nabiera szybszego tempa (patrz: "Freak Scene", "They Always Come", czy "Let It Ride") przez co klimat całej płyty nie jest tak oniryczny jak poprzedniej. Zmiany te są jednak raczej natury kosmetycznej i trudno powiedzieć, żeby styl zespołu uległ jakiejś znaczącej zmianie. Jeżeli już doszukiwać się jakiś zasadniczych różnic, to należało by zwrócić uwagę na brzmienie. Jest zdecydowanie bardziej plastyczne i przestrzenne niż na poprzednich płytach. Gitary musiały się nieco przesunąć i zrobić więcej miejsca perkusji. Jednocześnie (chyba bardziej niż na "Y.L.A.O.M.") słychać w tych utworach garażową surowość i nonszalancję, co jest zdecydowaną zaletą. Na tle wszytkich kawałków najbardziej wyróżnia się zamykający oryginalne wydanie numer "Don't" (na reedycji następuje po nim jeszcze bonus w postaci "Keep the Glove") - histeryczny, ciężki, wywrzeszczany, nad którym unosi się duch Neurosis ( :!: ).
Zważywszy, że mamy do czynienia z materiałem podobnym do tego, który znalazł się na poprzednim albumie, nie ma się co dziwić, że "Bug" ląduje praktycznie na tych samych "top 100(0)", na jakich wcześniej ulokowany został "You're Living All Over Me".

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 27 czerwca 2011 12:09:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 11:49:49
Posty: 24304
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Brawo brawo!
Jak skończysz, to i ja coś napiszę. A tymczasem - przypominam moją minirelację z zeszłorocznego Off Festiwalu:
Cytat:
Tak, dobrym pomysłem było pójście pod scenę i zajęcie dobrego miejsca dobry kwadrans przed koncertem. Okazało się bowiem, że (nie wiem, czy z braku technicznych, czy z okazji problemów sprzętowych, o których za chwilę) zespół sam się stroił i sam ustawiał instrumenty! Barlow zagadał kilkoma słowami do wcale licznie już zgromadzonej publiczności, tłumacząc, że instrumenty... zostały zgubione przez linie lotnicze i zespół gra na pożyczonych (pokłosiem tego faktu było krzyknięte przez niego ze dwa razy podczas koncertu gromkie "Fuck Lufthansa!"). Mascis wygladał na lekko zestresowanego, ale on chyba zawsze tak wygląda, poza tym - jak słusznie podkreślił zapowiadający koncert Piotr Metz - on przemawia gitarą, a nie słowami. Koncert byłby doskonały, gdyby nie owe problemy ze sprzętem, które skutkowały nieco zbyt długim dostrajaniem gitary między utworami. A tak - było "tylko" świetnie.
A zagrano kolejno:

Thumb
Budge
In A Jar
Imagination Blind
Get Me
Pieces
Feel The Pain
Over It
Little Furry Things
Raisans
Just Like Heaven
Freak Scene
Gargoyle
Chunks

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 27 czerwca 2011 12:34:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Green Mind (1991)

Obrazek

* * 1/2

1991 rok - grunge-rewolucja w pełnym rozkwicie. Właściciele małych wytwórni z Sub Pop na czele, zacierają ręce, bo nagle okazało się, że na wydawane przez nie garażowe zespoły jest wielki popyt, a łowcy talentów z "mejdżorsów", które przegapiły nadejście "nowego" stylu, przerzucają nerwowo wszystkie odrzucone demówki z ostatnich pięciu lat i wertując katalogi niezależnych dystrybutornii w poszukiwaniu drugiej Nirvany, lub trzeciego Perl Jam. Każdy, po prostu KAŻDY musi mieć w swojej ofercie kapele, której członkowie noszą flanelowe koszule i używają fuzza. Nie dziwota więc, że i na Dinosaur Jr. przyszła kryska. Zespół nie dość, że spełniał w/w warunki, to w dodatku zasługiwał w pełni na miano prekursora gatunku ...lub wręcz ojca chrzestnego - w końcu powstał i nagrywał na długo przed Mother Love Bone, Mudhoney, Nirvaną i innymi klasykami grunge. I w taki sposób nasi milusińscy trafili pod szerokie skrzydła Warnera. Niestety bez jednego z założycieli grupy - basisty Lou Barlowa, który został wykopany przez Mascisa z zespołu.
...i niestety splot tych zdarzeń nikomu (ani Dinosaurowi, ani słuchaczom) na zdrowie nie wyszedł.
Generalny zarzut jaki mam do "Zielonego Umysłu"jest taki, że zespół grzecznieje, ociosując te swoje cechy, które do tej pory były wg mnie ich największymi atutami. Nie dostaniemy tu za grosz punkowej energii, ani hardcorowych nawalanek (materiał na tej płycie nie pozwala się wręcz domyślać, że ten zespół miał coś kiedykolwiek wspólnego z tymi gatunkami). Garażowe brzmienie zostało wygładzone i spłaszczone. Jazgotliwa gitara została schowana głeboko za perkusję - niby ją słychać, ale raczej jak pierdzenie w tle. Co więcej! W wielu utworoach (połowie) w ogóle nie ma fuzza, a zamiast tego (o zgorzo!) gitara akustyczna. Co więc zostało? Sympatyczne indie-rockowe melodyjki, które niestety są dość miałkie i nie wyróżniają się niczym szczególnym, a i pierwiastka przebojowości w nich za grosz. No i chórki! Rozumiecie? Słodko pierdzące chórki! Obrazu nieszczęścia dopełnia wokal Mascisa, który postanowił uczynić swój głos jeszcze bardziej "zbolałym" i "wrażliwym" w efekcie czego śpiewa tak, jakby cierpiał na ostry atak niestrawności.
Jednym słowem nuda i nijakość. Powiem szczerze, że gdybym zaczął swoją znajomość z zespołem od tej płyty, raczej nie chciało by mi się sięgać po więcej.

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 27 czerwca 2011 13:49:31 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Where You Been (1993)

Obrazek

* * * 1/2 + *

To pierwsza płyta Dinosaura, którą dane mi było poznać. Kupiłem ją praktycznie w ciemno. Tzn poszedłem do sklepu muzycznego po jakiś album Velvet Underground, a że go nie było, to zacząłem szukać czegoś innego i wpadła mi w łapy ta płyta. Ponieważ na MTV katowali na okrągło "Start Choppin'" nazwa kapeli była mi znana. Dodatkową zachętą był oczywiście fakt, że umieszczano ją w nurcie grandżowym. Pomyślałem sobie "raz się żyję" i zanabyłem ów album... i po pierwszym przesłuchaniu w domu nieco się zmarszczyłem. Po pierwsze do grandżu (w moim ówczesnym mniemaniu) było jej raczej dalej niż bliżej mimo emploi muzyków i brzmieniem gitar, a po drugie ten wokal... to był dla moich małoletnich uszu straszny cios. Ale już przy kolejnym odsłuchu doszedłem do wniosku, że po pierwsze "grandż ma wiele twarzy", a po drugie ten wokal w sumie pasuje do muzyki... i się do niego przyzwyczaiłem. Z perspektywy lat wiem, że to co znalazło się na "Where You Been" to kontynuacja ścieżki podjętej na "Green Mind". Na szczęście w nieco lepszym wydaniu. Przede wszystkim znowu słychać gitary. Co prawda nie sa już one tak nieokiełznane jak na pierwszych trzech płytach, ale panoszą się zdecydowaniej i hałaśliwiej niż na poprzedniczce. Owszem. Są też i ballady, ale nie dość, że tym razem funkcjonują raczej jako oazy wytchnienia niż główny nurt, to są zdecydowanie bardziej finezyjne. Nieśmiało przypominają o sobie korzenie punkowe ("On the Way"). Cały czas jest melodyjnie, ale na tej płycie te melodie są bardziej przebojowe i lepiej zaplątują się pod czaszką (ot taki singlowy, wspomniany już "Start Choppin'", czy zamykający płytę "I Ain't Sayin'"). Mówiąc krotko: nie jest może tak dobrze jak było dawniej, ale jest lepiej niż było ostatnio... o jedną gwiazdkę. Dodatkową gwiazdkę dodaję ze względów sentymentalnych, bo całe lato 1993 grało mi tą płytą.

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 11 lutego 2012 22:36:19 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 09 grudnia 2004 11:21:40
Posty: 5834
ŁAAAAŁ ŻAŁykCZYKYKYKYKYKYKYKYKKYKY

wHAAAAAT Iz ITTT?

who IZ IT ?

WheeeRE IZZ IT?

Cytat:
You're Living All Over Me (1987)

* * * * 1/2

(...)

Zdrówka życzę



zgadzam się z panem Petem, chocia nie znam wszystkich płyt zespołu, obawiam się że nawet jak poznam to i tak you're living będzie moją ulubioną ( ciężko mi sobie wyobrazić lepszą płytę !, nawet mimo pare słabszych momentów).

no i fakt, że wyszła na świat jakieś dwadzieścia dni po mnie, sprawia że czuję się nie tyle dzieckiem tej muzy, ale bratem ; )

wiem, że Mascisa strasznie męczy porównanie do punkowego Neila Younga, no ale ku$#wa.
tak to brzmi : )

tak czy inaczej to jest bardzo smutna płyta w moim odczuciu..

najbardziej lubię czadowy sludgefeast ( notabene strasznie mi się jeden z riffów kojarzy z whhozz next flapa ),
ale najlepsza jest zwrotka. http://www.youtube.com/watch?v=53P5d1MsTZ8

piękną smutną piosenką jest raisans http://www.youtube.com/watch?v=Ln8XsL6veaU


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 11 lutego 2012 23:17:06 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Uo cholercia! Pojechałem w lipcu na urlop i zapomniałem dokończyć. Myślałem, że sprawa przyschnie, a tu stiw wygrzebuje trupa z szafy :rabbit:

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 11 lutego 2012 23:23:51 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 09 grudnia 2004 11:21:40
Posty: 5834
to zapomniałeś czy myślałeś że sprawa przycichnie ; )

anyway, słyszałeś z zeszłego roku rzecz
'several sahdes of why ' ?
jak dla mnie bardzo spoko !


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 11 lutego 2012 23:27:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
stiw pisze:
to zapomniałeś czy myślałeś że sprawa przycichnie ; )


Najpierw zapomniałem, przypomniałem sobie w okolicach października, albo listopada i od tej pory miałem nadzieję, że nikt jej nie odgrzebie :)

Zdrówka życzę

PS: A tego "'several sahdes of why" nie słyszałem. Co to jest?

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 11 lutego 2012 23:36:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 09 grudnia 2004 11:21:40
Posty: 5834
Mascis z gitarą i bez bębnów !

http://www.youtube.com/watch?v=3N9yhRlNaUw


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 12 lutego 2012 10:32:14 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 11:49:49
Posty: 24304
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
stiw pisze:
zgadzam się z panem Petem, chocia nie znam wszystkich płyt zespołu, obawiam się że nawet jak poznam to i tak you're living będzie moją ulubioną

Ja znam wszystkie i też stawiam na szczycie właśnie tę. :)

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 22 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 41 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group