Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest pt, 29 marca 2024 00:38:02

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 18 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna

Którą z klasycznych płyt Bauhaus lubisz najbardziej?
In The Flat Field 57%  57%  [ 4 ]
Mask 0%  0%  [ 0 ]
The Sky's Gone Out 29%  29%  [ 2 ]
Burning From The Inside 14%  14%  [ 1 ]
Liczba głosów : 7
Autor Wiadomość
PostWysłany: pn, 03 września 2012 19:48:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
BAUHAUS należy do tego elitarnego grona zespołów, które działały w jednym, niezmienionym składzie*.

Obrazek

Powstał w 1978 roku, za sprawą czterech chłopaków z Northampton: trzech rówieśników (rocznik 1957) i młodszego brata jednego z nich. Gitarzysta Daniel Ash, oraz bracia David J (bass) i Kevin Haskins (perkusja, rocznik 1960) znali się jeszcze z przedszkola; Peter Murphy, człowiek z przedmieścia, pojawił się nieco później.
A wzór, który nam się tu pojawa - „3 + 1” - wydaje się w historii Bauhausu bardzo znaczący.
Zresztą cyfry były początkowo obecne też w nazwie zespołu, który przez pierwsze kilka tygodni egzystował jako Bauhaus 1919.

Przy okazji: nie wiem czy można znaleźć jakieś wyraźne pokrewieństwo między ideami Waltera Gropiusa - twórcy właściwego Bauhausu - a muzyką zespołu z Northampton. Może chłopakom chodziło po prostu o nawiązanie do ciekawej w dziejach Europy epoki, bogatej w różne podskórne prądy? Na pewno powiedzieć można, że nazwa stanowiła wyraz ich artystycznych ambicji, wszak trzech z nich uczęszczało do szkoły artystycznej. W tym samym czasie Peter Murphy zajmował się poligrafią, pracował jako drukarz.

Obrazek

Bezpośrednim impulsem do stworzenia zespołu był podobno koncert Sex Pistols. W eklektycznej muzyce Bauhausu słychać jednak nie tylko punkrokowe inspiracje - jest też glam, David Bowie, Brian Eno, PIL, dub… I inne. Dodając do tego zestawu własną inwencję, układając elementy po swojemu, muzycy uzyskali coś nowego. Debiutancki singiel, którego okładkę widzimy powyżej, ukazał się w sierpniu 1979 roku. Pisał o nim kiedyś Pet:

Cytat:
Za pierwsza plyte gotycka uwaza sie singiel Bauhausu "Bella Lugosi is dead", a Bauhaus po dzis dzien uznaje sie jako kapele "kanoniczna" dla calego ruchu, ktora zdefiniowala ten gatunek. Ich muzyka wywodzila sie z punk-rocka (niektorzy mowia tu o post-punku), zwracala uwage niepokojacym, mrocznym klimatem, tekstami mowiacymi o samotnosci, paranojach, lekach i obledzie i inych tego typu przyjemnosciach. Oczywiscie "w cenie" byla tez fascynacja smiercia i kwestiami paranormalnymi, ale to przyszlo pozniej. Pomimow tego, ze w pozniejszych latach (i na pozniejszych plytach) Bauhaus odszedl zdecydowanie od klimatow, ktre zaprezentowal na swoich dwoch pierwszych LP ("In the Flatfield" i "Mask"), to juz do konca byli postrzegani jako kapela gotycka.


_______________________________________________
* Na zdjęciu od lewej: Peter Murphy, David J, Daniel Ash i Kevin Haskins.

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 03 września 2012 20:40:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 20:04:57
Posty: 14019
Skąd: ze wsi
Kiedyś lubiłem ten zespół. Dobrze znam trzy pierwsze płyty oraz koncertówkę z taśmą, później kontakt z ich muzyką się mi urwał, by powrócić na jakiś czas za sprawą solowych płyt Petera Murphy'ego, które sobie cenię.
W ogóle lubiłem faceta głos!
Muzyka pomysłowa, choć nie jest jej zbyt dużo ;), oparta na prostych rozwiązaniach i klimacie przez nie stworzonym. Dobra realizacja... hipnotyzm, wahadełko musi się ruszać miarowo, podczas gdy Master of Ceremonies jakby uczestniczy w śtrasznych klimatach. Ogólnie niezły ból brzucha.
Sięgali po utwory innych wykonawców ;), np. Johna Cale'a (pozdro Azbest).

O, i jest ankieta, co wraz tytułem tematu może wskazywać na ulubioną płytę Witka, choć może nie.... :wink:
... dla mnie jest to In the flat..., z tego co pamiętam.
no i ten singielek:
Obrazek
Terror Couple Kill Colonel
Z moim numberem łan tej kapeli.

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 03 września 2012 20:43:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
Ja przyjdę tu w jakiejś odległej przyszłości. Ale to ważny temat jest. Potrzebny.

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 03 września 2012 20:57:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Pietruszka pisze:
Muzyka pomysłowa, choć nie jest jej zbyt dużo


Dlatego pomyślałem, że mogę szarpnąć się na wątek :) .


Pietruszka pisze:
singielek:

Terror Couple Kill Colonel
Z moim numberem łan tej kapeli


Tytułowy? Dlaczego?
No w sumie pasuje do Twojego opisu: wahadełko i ból brzucha :D .

A w ankiecie zagłosuję jak już przerobię tu te 4 podstawowe płyty. Mam nadzieję, że niebawem.

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 03 września 2012 21:05:44 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 20:04:57
Posty: 14019
Skąd: ze wsi
antiwitek pisze:
Tytułowy? Dlaczego?

polubiłem taneczne kawałki...

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 03 września 2012 21:10:47 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 13:09:14
Posty: 4694
super zespół! maksymalna stylowość, zdaje się, że technicznie nie byli wybitni, ale nie o to chodziło, bo każdy potrafił przy pomocy minimum środków byc maksymalnie oryginalny (może to jest jakieś tam dalekie pokrewieństwo z niemieckim Bauhausem - to co oni projektowali jest przecież takie proste, a nie da sie pomylic z niczym innym :P ) - ta świszcząca gitara, jakby zdubowany bas, perkusja...wokal. piękna sprawa!
płyty słuchałem wszystkie. pierwsza - manifest kapeli, pełna prezentacja możliwości, jakby podstawowa forma Bauhausu w najpełniejszej wersji, chyba najlepiej ją znam. co do pozostałych - pamiętam tylko ogólne wrażenie. że mask był krótka ;) i już tam jakieś eksperymenty się pojawiały, a trójka i czwórka to już w ogóle totalny lot w nieznane. te dwie ostatnie mi sie najpierw dość chaotyczne wydawały, ale w sumie - dużo świetnych rzeczy.
trzeba odświeżyć całość :)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 03 września 2012 21:37:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 06 maja 2007 11:40:25
Posty: 13524
Skąd: Krk
zapomniałem dodać, że bardzo lubię kawałek "Bella Lugosi is dead". undead!

_________________
http://67mil.blogspot.com/


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 03 września 2012 22:52:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Miałem ochotę na ten wątek już od kilku miesięcy, a to dlatego, że po iluś tam latach, nie wiedzieć czemu, wróciłem sobie do Bauhausu i stwierdziłem, że zespół jest całkiem w porządku, a w sumie dość zapomniany.

A ja mam do nich sentyment. Pamiętam że jeszcze w podstawówce miałem od kuzynki pożyczony na kasetach podwójny album z singlami. Spodobała mi się wtedy ta muzyka, że taka niepokojąca a przebojowa, tajemnicza i miejscami bardzo ekspresyjna, pociągająca, a nawet porywająca. Teraz jestem bardziej zdystansowany, ale dużo sympatii pozostało.

Na początku chciałem się zająć czterema płytami z ankiety w wersjach podstawowych.

In The Flat Field (1980)

Obrazek

Double Dare – 4:54
In the Flat Field – 5:00
God in an Alcove – 4:08
Dive – 2:13
Spy in the Cab – 4:31
Small Talk Stinks – 3:35
St. Vitus Dance – 3:31
Stigmata Martyr – 3:46
Nerves – 7:06




Przyjęło się, że ta pierwsza płyta Bauhaus najbliższa jest punk rocka. Ale mi osobiście z punkiem kojarzą się tu tylko dwa numery. „St. Vitus Dance”, bo ma taki riff (ale za to dziwne brzmienia), oraz „Dive”, bo zawsze gdy go słyszę przypomina mi się „Boredom” Buzzcocks. Nie są to moje ulubione fragmenty płyty, choć nie mogę odmówić im pewnych zalet.

Są na „In The Flat Field” za to utwory oparte na intensywnym, lekko transowym rytmie, tak jak otwierający płytę „Double Dare”. Oto otwarcie dla twardzieli (z którego zrezygnowano w kompaktowej wersji na rzecz bardziej przebojowego): można powiedzieć industrial łamany psychodelią, z Murphym, który śpiewa, krzyczy, chwilami jakby przeganiał słonie. Albo, nieco szybszy, „In The Flat Field” – z intensywnym basem (jak PIL), z ciekawą partią gitary, która wypełnia szerokie przestrzenie w tle – bardzo dobry numer. Bardzo rytmiczny jest też ”Small Talk Stinks”, nie tak intensywny, ale za to mocno eksperymentalny. Te utwory mogą czasem męczyć, ale w każdym znajduje się coś, co przykuwa uwagę, coś subtelnego i ciekawego. Mimo to żaden z nich nie należy do tych najulubieńszych.

Tyczy się to również najdłuższego na płycie fragmentu ”Nerves”, mimo że zdaję się on mieć najbardziej otwartą, luźną, jamową formę, że zawiera wątki urokliwe i zupełnie nierockowe – jakąś szczątkowo-minimalistyczną wersję… hm, latino?

Bardziej podobają mi się te kawałki, którym najbliżej do zwykłej formy piosenki, jak ”God In An Alcove” (z tym jakże dziwacznym i wyrazistym refrenem) oraz ”Spy In The Cab”. Oba są trochę podobne do siebie, ale też oba niezwykle udane: mają swoją subtelność, dramaturgię. W obu prostymi środkami budowana jest sugestywna atmosfera. Świetna pod tym względem jest końcówka „God In An Alcove” (po przyspieszniu). No i cały „Spy…” Ma on coś z dubu, ale nie w sensie rytmicznym czy basowym – tu chodzi o subtelne i pomysłowe budowanie przestrzeni, w której utwór się rozgrywa.

Najpotężniejszym jednak na płycie numerem wydaje mi się ”Stigmata Martyr”. Łączy on tę rytmiczną motorykę z elementem chwytliwości. Mamy tu stylowy bas i wokal, do tego gitary, dramaturgię i niepokojącą teatralność, zwłaszcza w końcówce. Jeszcze jakieś dziwne dźwięki pod podkładem.

Podsumowując: bardzo trafne wydaje mi się to, co napisał Prazeodym. Rzeczywiście na tej płycie Bauhaus buduje intrygującą atmosferę, używając prostych środków, jak zdublowanie głosu, przyspieszenie, zwolnienie, tu jakiś zgrzyt, tam wokaliza, a wszystko właśnie stylowo, oszczędnie (klawisze, saksofon). I mimo, że utwory są zróżnicowane, to płyta robi wrażenie spójnej: -****.

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 03 września 2012 23:05:08 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Dziś w pracy czytałem teksty Beksińskiego o Bauhaus. Przypadek? Nie sądzę.

A tymczasem, żeby nie było żem nierób, to odgrzeję kotleta. Recenzja bauhausowego DVD, którą byłem skrobnąłem sześć lat temu.


Bauhaus - "Shadow of Light /Archive" * * * 1/2


SHADOW OF LIGHT

1. Bela Lugosi's Dead 2.Telegram Sam 3. Rosegarden Funeral Of Sores 4. Mask
5. Spirit 6. In The Flat Field 7. Ziggy Stardust 8. Hollow Hills 9. She's In Parties

ARCHIVE

1. Lagartija Nick 2. The Passion Of Lovers 3. Kick In The Eye 4. A God In An Alcove 5. Dancing 6. Hair Of The Dog 7. Stigmata Martyr 8. Dark Entries 9. We Love Our Audience 10. Sanity Assassin

Bauhaus, to jak wiadomo kapela, która jednym z prekursorów i legend sceny gotyckiej jest. Jeżeli zareagowaliście na słowo "gotyckiej" wysypką i drgawkami, to uspokajam - mówimy o gotyku "oldskulowym", czyli z epoki przed Evanescence, Opeth, czy innych Lacrimos. Innymi słowy o graniu, dla którego punk-rock był punktem wyjscia. Na tej bazie udało się stworzyć nowy gatunek, który powinien spodobać się wszystkim, którzy wycieczki na cmentarze i oglądanie horrorow przedkładają nad spacery po parku i hollywoodzkie romanse. Na tym DVD otrzymujemy dwa materiały, które wcześniej ukazały się osobno w formacie VHS. "Shadow of Light" to teoretycznie zbior teledyskow. Pisze "teoretycznie" poniewaz polowa z tych "teledyskow", to po prostu utwory zarejstrowane na koncercie w londynskim teatrze Old Vic w 1982 roku. Pozostala czesc, to faktycznie tradycyjne teledyski (przedstawiajace przewaznie kapele, grajaca w jakis obskornych piwnicach), ktore przy dzisiejszych produkcjach moga wydawac sie nieco archaiczne, ale za to maja taki klimat, ktorego nie udaje sie osiagnac dzis nawet przy najwyzszych budzetach (a moze wlasnie to jest przyczyna ). Moimi faworytami wsrod tych clipow sa zdecydowanie: "Mask" (brrrr strach sie bac!) i puszczany kiedys dosc czesto na nieodzalowanej Polonii1 cover "Ziggy Stardust" (czyli coverek Davida Bowiego).
"Archive" to zapis koncertu... z teatru Old Vic z 1982... i tu mam pretensje. Biorac pod uwage, ze to ten sam wystep, z ktorego wczesniej "wykrojono" kilka "teledyskow", to przy wydawaniu tej reedycji mozna by pomyslec, o poukladaniu tego do kupy i wmontowaniu tych piosenek w program koncertu (tym bardziej, ze utwory sie nie dubluja). Gdyby to uczyniono dalbym pelne cztery gwiazdki (a może nawet cztery i pół), a tak jest tylko trzy z plusem. Nie ma jednak co marudzic, bo koncert jest niezly i daje dobre pojecie o tym, jak prezentowal sie Bauhaus na zywca w latach swojej swietnosci. Czern wprost kapala ze sceny, na ktorej w swoich konwulsyjnym tancu (czerpiacym zarowno z "plasow" Iggy Popa, jak i tancerek arabskich tudziez z drgawek epileptykow) miotal sie Peter Murphy - lider kapeli. Polecam goraco - nie tylko fanom gotyku...

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 03 września 2012 23:10:33 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Pet pisze:
gatunek, który powinien spodobać się wszystkim, którzy wycieczki na cmentarze (...) przedkładają nad spacery po parku i hollywoodzkie romanse


rozumiem :drakula


Pet pisze:
tancerek arabskich


A słyszeliście, że Murphy przeszedł na Islam i mieszka od lat w Turcji? :osama

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 04 września 2012 15:43:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Mask (1981)

Obrazek

Hair of the Dog – 2:43
The Passion of Lovers – 3:53
Of Lilies and Remains – 3:18
Dancing – 2:29
Hollow Hills – 4:47
Kick In the Eye – 3:39
In Fear of Fear - 2:58
Muscle in Plastic – 2:51
The Man with the X-Ray Eyes – 3:05
Mask – 4:36


Z albumem „Mask” rzecz ma się dwoiście: z jednej strony widać po nim, że zespół poszedł nieco do przodu, na przykład bas (David J) się jeszcze bardziej wyemancypował, kompozycje bywają bardziej wyraziste, a i realizacja jest chyba lepsza. Z drugiej strony jednak wydaje się, że płyta nie jest do końca dopracowana, że niektóre utwory powstały w biegu czy coś, i odstają od reszty, psują odbiór całości. No bo tak: wszystko zaczyna się dynamicznie, ”Hair Of The Dog” to w porządku numer w dość szybkim tempie (partia basu przywodzi na myśl Popularesy Homo Twist, czyli Manciniego), po nim następuje jeszcze lepszy ”Passion Of Lovers”. Świetna, przebojowa piosenka - ma tempo, ciężar, brzmienie i ogólnie charakter. Ale po nim wchodzi ”Of Lilies And Remains”, który z początku robi dobre wrażenie, kroczy sobie nowofalowo – jamajsko (pozdro PIL!), jednak stopniowo rozłazi się, a gitara pod koniec wręcz woła o pomstę do nieba. ”Dancing” (pozdro Pietruszka!), choć fajny i rzeczywiście nieco taneczny, ale jednak nie jest w stanie odbudować pełnego zaufania do płyty. Udaje się to dopiero wspaniałemu, mojemu ulubionemu, ”Hollow Hills”. Jaki klimat ma ten powolny, mglisty numer! Gra ciemnością, oszczędnością dźwięku, a tyle w nim głębi i intensywności. Rzeczywiście, Pet ma rację, jak w nocnym spacerze po cmentarzu celem obserwacji ektoplazmy. Winylowa druga strona zaczyna się też dobrze, przebojowo, znów te wątki taneczne – ”Kick In The Eye” (nowofalowy funk?). Ale dwa następne numery zdecydowanie odstają, tak że potem niekorzystne wrażenie przenosi się na całkiem przyzwoitego ”The Man With The X-Ray Eyes”. No i na szczęście płyta godnie się kończy: tytułowy ”Mask to jakby zapowiedź następnego longpleja: Bauhausowa, mroczna psychedelia, uzyskiwana przy specyficznym użyciu możliwości studia, nieledwie zawroty głowy, a potem nagle czysta, piękna partia gitary akustycznej, która doprowadza nas do kresu albumu.
Pierwsze wrażenia w kontaktach z tę płytą były średnie, osłuchanie pozwala jednak ją jakoś docenić, dziś daję *** i pół.


PS. Gdyby ktoś miał ochotę sobie posprawdzać.
Z pierwszej płyty: "God In An Alcove" i "Stigmata Martyr".
I z drugiej: "Hollow Hills" oraz "Passion Of Lover".

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 04 września 2012 17:55:15 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 09:03:24
Posty: 17986
..Oooo..Bauhaus! bardzo fajny.Chyba kiedyś nawet mój ulubiony. Mam jeszcze w szufladzie na kasecie albo nawet kasetach muzykę z audycji Beksińskiego. No a póżniej solowa twórczość lidera..chyba jedna płyta, ale bardzo fajna.
Teraz za kapitalizmu jestem posiadaczem 3 płyt grupy:
-ostatnia z antiWitkowej sondy
-płyty Go away white..która jest biała..okładka i płyta i prawie nic na niej nie widać :)
- i tej płyty
http://en.wikipedia.org/wiki/Swing_the_ ... C_Sessions


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 05 września 2012 21:31:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
wuka pisze:
Go away white


To ta nowa! (ale z 2008) Słuchałeś? Ma jakiś start do płyt klasycznych?


Tymczasem...


The Sky’s Gone Out (1982)

Obrazek


Third Uncle – 5:14
Silent Hedges – 3:09
In the Night – 3:05
Swing the Heartache – 5:51
Spirit – 5:58
The Three Shadows, Part I – 4:21
The Three Shadows, Part II – 3:12
The Three Shadows, Part III – 1:36
All We Ever Wanted Was Everything – 3:49
Exquisite Corpse – 5:39


Trzecia płyta Bauhausu góruje nad poprzedniczką pod wieloma względami. Brzmienie jest pełniejsze, ciekawsze, bardziej urozmaicone - zaskakuje zwłaszcza pomysłowe wykorzystanie niektórych efektów studyjnych. Płyta zawiera wiele wyrazistych i dopracowanych, zapadających w pamięć, utworów, ale też w niektórych przypadkach zespół zdecydował się na realizację odjechanych wizji artystycznych, bez oglądania się na konwencje, czego efektem jest kilka udanych, moim zdaniem, eksperymentów. No i, co ważne, płyta sprawdza się jako całość. Nie to, że jest jednolita, ale daje się traktować jako udany kolaż. Do tego wszystkie fragmenty mają wspólną cechę: prowadzą od do, bez specjalnych powtórzeń. I naprawdę nie wiadomo co przydarzy się za chwilę.

Całość otwiera cover „Third Uncle” Briana Eno. Nie znam oryginału, ale tu numer robi dobre wrażenie: od początku do końca jest taki sam, ale jednak, ulega ciągłej zmianie, podskórnie trwa w nim ciągły ruch. Jest przy tym dynamiczny, dość hałaśliwy, dlatego pięknie i kojąco wchodzi po nim „Silent Hedges”. Bauhaus zawsze na płytach miał takie perełki, utwory krystaliczne, pełne dramaturgii, o dziwnej aurze. Tu dodatkowo zapada w pamięć kontrast czystej gitary i przesterowanego (ale nie agresywnego) basu.
Następne dwa utwory to zgrzyty, takie potworki – najpierw nowofalowy ”In The Night”, który zaczyna się prawie tak ciężko jak kiedyś „Double Dare”, ale później przyspiesza i znajdzie się w nim nawet miejsce na jakieś narkotyczne pogo; a następnie industrialny ”Swing the Heartache” (zdecydowanie bardziej heatache niż swing). Może nie jest to moje ulubione miejsce na płycie, ale wciąż jest czego słuchać, wciąż dzieje się coś ciekawego, np. Murphy i te cymbałki pod koniec.
Za to ”Spirit” to coś niesamowitego, jakiś dziwny klimat ma ten utwór, tak kroczy, jak korowód, jak jakiś cech pigularzy. Wstępuje przy tym w coraz to nowe dziwności, wciąż coś się zmienia, nie wiem: Alicja zjadła grzybek? W każdym razie to co słychać bardzo działa na moją wyobraźnię – a jest to przedsmak tego, co czeka na drugiej stronie.
Pet pisze:
Dziś w pracy czytałem teksty Beksińskiego o Bauhaus. Przypadek? Nie sądzę.

Nie wiem co Pet u Beksińskiego wyczytał, ale ja pamiętam, że stronę B „The Sky’s Gone Out” nazywał on arcydziełem. Może można by ją potraktować nawet jako suitę? W każdym razie dzieją się tam dziwne rzeczy, a muzyka wyłamuje się z piosenkowej formy, ucieka w inne rejony, zaskakuje. Dla mnie jest to bardzo poetycka rzecz – nie w sensie samego tekstu (nigdy się nie zagłębiałem – kto wie, może cała magia by prysła?), ale stawiania pewnych niezrozumiałych znaków, które stanowią pożywkę dla wyobraźni, rodzą dziwne wizje. „The Three Shadows” wydaje się kontynuować rzecz zaczętą w „Spirit”, ale następnego dnia rano, kiedy okazuje się, że czar wcale nie prysnął. Klimatyczne partie instrumentów, wszystko jeszcze śpi, a brzmienie kojarzy mi się nawet z „Garbusem” Ewy Demarczyk. Pierwsze dwie części świetne, trzecia słabsza, ale króciutka, a potem już zaczyna się ”All We Ever Wanted…” – być może najładniejszy utwór Bauhausu, tak po prostu, w klasycznym rozumieniu ładności (dodajmy: w jej smutnym wydaniu). Niby nietypowo: akustyczne gitary, akustyczny bas, ba, nawet szczotki u perkusisty. No, ale jest to też ewidentnie Bauhaus - za sprawą tego czegoś w brzmieniu, i za sprawą – oczywiście – wokalisty.
”Exquisite Corpse” robi na koniec duże wrażenie jako kolaż różnych przejmujących fragmentów, ale nie taki bałaganiarsko – męczący; raczej odrealniony, wizyjny, zmienny, apokaliptyczny (kulminacyjne „The Sky’s Gone Out!!!”), całkiem wariacki (chrapanie jak w „Wielorybach” Janerki, kuku!), abstrakcyjny, wreszcie lekko deliryczny… Uff, mocna płyta!!!

**** i ¾


PS. Do sprawdzenia: "Silent Hedges" i "Spirit" oraz "All We Ever Wanted...".

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 06 września 2012 15:03:08 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 17 lutego 2007 09:03:24
Posty: 17986
antiwitek pisze:
wuka napisał:
Go away white


To ta nowa! (ale z 2008) Słuchałeś? Ma jakiś start do płyt klasycznych?

..muszę sie nad tym głęboko zastanowić :wink:

_________________
..Ty się tym zajmij..


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 06 września 2012 20:10:06 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Będę czekał na efekty! :)



Obrazek


W ciągu kilku lat od powstania Bauhaus osiągnął, można powiedzieć, sukces - stali się sławni, a zwłaszcza Peter Murphy. Wyróżniał się jako frontman, ale też był wyróżniany przez prasę i fanów. W tym samym czasie podobno poznawał też egzotyczną dziewczynę… A kiedy zbliżał się czas nagrywania nowego materiału dość poważnie zapadł na zdrowiu (zapalenie płuc). 3+1 wciąż obowiązywało. Ale to nie wróżyło dobrze zespołowi, bo chłopaki nie czekając na powrót wokalisty sami zaczęli nagrywać i to nie tylko instrumentalne podkłady. Potem jednak Murphy wrócił i płyta została dokończona i wydana jako kolejny album Bauhaus.



Burning from the Inside (1983)

Obrazek

She’s In Parties - 5:46
Antonin Artaud – 4:09
Wasp – 0:20
King Volcano – 3:29
Who Killed Mr. Moonlight? – 4:54
Slice of Life – 3:43
Honeymoon Croon - 2:52
Kingdom’s Coming – 2:25
Burning from the Inside - 9:21
Hope – 3:17



Płyta doskonale się zaczyna: ”She’s In Parties” wyjeżdża z ciszy i mroku, zaczyna wić się, pulsować basem i brzęczeć gitarą… Ten pierwszy temat jest najlepszy, ale właściwie nie odstaje też ani rozwinięcie kompozycji (z melodiką), ani dubowa końcówka. I jest to cały Bauhaus. Natomiast później wydaje się, że zespół celowo podjął grę ze słuchaczem: zaskoczyć go, zdezorientować… W moim przypadku, pamiętam, to się im nieźle udało. Bo najpierw gwałtownie i barbarzyńsko uderza ”Antonin Artaud”, później mamy dwadzieścia sekund brzęczącego popiskiwania, czyli ”Wasp” (tyle w tym sensu co w „FX” Sabbathów :wink: ), a później wchodzi tajemniczo ”King Volcano” – jak pochód duchów w starym teatrze (i tu ich mamy bo korowodowość była już na poprzedniej płycie!). ” Who Killed Mr. Moonlight?” zaczyna się od delikatnego fortepianu w wielkiej ciszy i ciemności. Dekadent David Jay łyknął absyntu i zaczyna melorecytować. Chwilę później już nie wie co śni mu się a co formułuje świadomie. Tak kończyła się winylowa strona albumu – słuchacz zdezorientowany, czy to na pewno, poza pierwszym numerem, był Bauhaus?

Początek drugiej strony uspokaja: ”Slice of life” brzmi klasycznie, uwodzi klimatem i atakuje z wdziękiem specyficzną ekspresją. Ej, ale tu znów nie śpiewa Murphy! ” Honeymoon Croon” brzmi trochę jak piosenka z (oczywiście czarno – białego) filmu wojennego. Natalia mogłaby tego słuchać jadąc na czołgu w swym śnie. Natomiast „Kingdom’s Coming” to wstęp na gitarze, zwrotka, refren i ciach! …ale dlaczego? Dlaczego tylko dwa dwadzieścia, przecież to taki oszałamiający numer, do słuchania na jednym oddechu! Przecież Püdelsi z niego wynuli dziesięciominutowego Wampira! Dla równowagi następny utwór ”Burning from the Inside” jest najdłuższym Bauhausowym utworem. Ale brzmi stylowo, jest w porządku. A na koniec ”Hope” – taka jakby optymistyczna pieśń, śmiesznie, znowu nas zaskoczyli!

Podsumowując: płyta nie jest zbyt jednolita, ale po czasie można się przyzwyczaić. Tak naprawdę te eksperymenty stylistyczne nie przeszkadzają, w gruncie rzeczy wciąż czuć, że to płyta Bauhausu. W dodatku ona wciąż u mnie zwyżkuje, choć jeszcze nie przeskoczyła poprzedniego longpleja. Póki co**** i ¼.

Po wydaniu "Burning..." zespół zagrał jeszcze trasę, ale po jej skończeniu, inaczej niż to bywało wcześniej, od trzech odjęto jeden... Murphy zaczął działać na własny rachunek (nie znam żadnych nagrań, może Pietruszka coś jeszcze dopowie? - na przykład jak te solowe płyty miały się do Bauhausowego stylu?), a pozostała trójka stworzyła zespół Love & Rockets. Tym samym Bauhaus nie poszedł tą drogą Pinkfloydiego :) .

Za jakiś czas zajmę się singlami i nagraniami dla BBC. Odbiór!




PS. Acha, można sprawdzić relację Bauhaus/Püdelsi: Kingdom's Coming i Wampir (są tu jakieś zakłócenia, ale jakoś da się słuchać). No i może jeszcze jakiś klimatyczny teledysk: She's in Parties.


i chociażby ryglem zawierali wrota - nie ujdzie wampirowi w noc żywa istota :wink:

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 18 ]  Przejdź na stronę 1, 2  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 54 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group