Zespół
4 Kopniętych i Fred powstał w roku 1983 w Warszawie. Muzycy wcześniej udzielali się w takich kapelach jak Regres i Alarm. Zespół zagrał kilka razy w Jarocinie, dostał ofertę pokazania się w programie 5-10-15, którą odrzucił, rozpadł się w roku 1986 zostawiając po sobie garść nagrań koncertowych, które po latach stały się dostępne już nie tylko na przegrywanych kasetach, ale też i w sieci.
Nazwa i czas w którym grali powoduje, że są przypisywani, jeżeli w ogóle ktoś o nich pamięta, do punkowego boomu lat 80-tych, jednak ich muzyka to raczej połączenie nowej fali i klasycznego rocka. Na tyle przebojowa, że przy większym szczęściu i normalniejszym rynku, mogliby pójść w ślady Klausa Mitffocha. Mi ich kawałki kojarzą się najbardziej właśnie z pierwszym zespołem Janerki, a z racji spokojnych gitar przy jednoczesnych wpływah punkrockowych również z angielskim Zoundz.
4KiF pierwszy raz usłyszałem w audycji poświęconej polskiej muzyce lat 80-tych w Radiu Kolor, prowadzonej przez Janusza Borysiaka w okolicach 1994 roku. Później dorwałem kilka pojedynczych nagrań, wreszcie - zapisy koncertów. Od początku numery zrobiły na mnie wrażenie, które nie zmieniło się jmimo tego, ze najpierw usłysząłem raczej optymistyczne kawałki i spodziewalem się raczej czegoś wesołego, później zaś okaząło się, że muzyka kapeli jest raczej smutna i mroczna, jak to polska nowa fala tamtego okresu.
Na poszczególnych taśmach koncertowych kawąłki się powtarzają. Poniżej zebrane linki do odsłuchów, wraz z krótkim komentarzem.
Jarocin '83
Ściana goryczy **1/2
Moim zdaniem najsłabszy kawałek 4KiF, do tego w marnej jakości. Lepiej posłuchać wersji późniejszych. Muzycznie dalej słabo, ale przynajmniej jakość znośniejsza. Punk rock, w średnim tempie i z dość naiwnym tekstem. Wersje późniejsze sa łagodniejsze, tu mamy jeszcze dość ostrą gitarę.
Obserwuję rozerwane niebo **1/2
"Obserwuję rozerwane niebo/wojnę wszystkich bogów/ogromnych, ogromnych bogów/walczących o przetrwanie" - Mistrzostwo świata to to nie jest. ten kawąłek również pojawia się i w późniejszych latach, ale ze skróconym tekstem. Warto posłuchać chyba tylko by poczuć klimat końcówki stanu wojennego.
Wiara i nadzieja ***
Tego kawałka później już nie ma. To dość ponure reggae, tytuł streszcza treść. Szkoda, ze nie zachowała się żadna lepsza wersja, choć w związku z dość oszczędną muzyką, tu marna jakość nie przeszkadza tak, jak w przypadku poprzednich kawałków.
Jarocin '86
Obserwuję rozerwane niebo ****
Nowa wersja jest bardziej motoryczna, ciekawsza, bardzo mocno kojarząca się z Klausem Mitfochem, a nawet "Klusem Mitrochem. To mógłby być przebój, zwłaszcza, ze i tekst się poprawił.
Umieram, umieram *****
Jeden z dwóch najbardziej znanych utworów 4KiF, w pewnych kręgach przebój, który doczekał się nawet teledysku, o czym na końcu. Nowa fala w dość szybkim tempie, bas mogący kojarzyć się znów z Klausem Mitffochem, niski, z dużą ilością przejściówek.
Cytat:
Umieram, umieram wśród szarych dekoracji
Nie zmienianych od lat szarych rekwizytów
Ogłuszony klaustrofobią zamkniętego świata
Zamykam oczy, rozczarowany życiem
Brak mi wiary w nieskończoność świata
Obca myśl jest mi obojętna
Z każdą chwilą ubożeje sens życia
Pożerany, pożerany przez robaka fanatyzmu wiary
W bezsens, niestnienie celu
Brak mi wiary w nieskończoność świata
(tekst spisany ze słuchu, więc mogą pojawić się jakieś błędy, tak jak w jednym miejscu nagrania z taśmą dzieje się dość dziwna rzecz. Między zwrotkami mamy krótkie chwile oddechu, całość jest zaś kolejnym wiernym zapisem ówczesnych nastrojów.
Nie dajmy zniszczyć piękna***W tym kawałku pojawia się - co jest powazną zmianą wobec poprzednich utworów - optymizm, wraz z żarliwym apelem zawartym w tytule. Muzyka też jakby weselsza, choć pozostaje w ramach tego samego gatunku. Niestety poza tytułowym hasłem, tekstu tu właściwie nie ma.
Hybrydy (?), 1986 najdłuższy i najlepiej nagrany z zachowanych koncertów, niestety nie ma pewności co do miejsca zarejestrowania materiału. W sieci krąży nie wiedzieć czemu, jako "Oleśno '91", jednak na stronie zespołu znajduje się sprostowanie, w którym mowa o tym, że ostatni swój koncert zespół zagrał w roku 1986 w Hybrydach i prawdopodobnie jest to zapis tego gigu.
Intro ****Krótkie, instrumentalne wprowadzenie. Bez fajerwerków, ale dobrze pełni swoją rolę.
Obserwuję rozerwane niebo *** 3/4wersja trochę słabsza niż znana z Jarocina, ale niewiele się od niej różniąca. Jeszcze bardziej Klusowo-mitrohowa.
Ty, która jesteś *****Mrok i brak powietrza. Gawliński z jego ówczesnymi Sybillami i szerszeniami zostaje skierowany do przedszkola.
Umieram, umieram *****Tekst tym razem w drugiej osobie, początek kojarzący się z... Iron Maiden, całość nadal porywająca, trochę bardziej rozbudowana w stosunku do poprzedniego zachowanego wykonania.
Żabko konająca *****"Oda do konającej żabki" z Dickensowskiego "Klubu Pickwicka" zilustrowana ciekawym, niepokojącym nowofalowym punkrockiem. Ciekawy zabieg z nieśpiewanym refrenem.
Cytat:
Ach czy mogę bez żałości
Patrzeć, jak — ofiara złości —
Giniesz, w pierwszej swej młodości,
Mała, biedna, drżąca —
Żabko konająca!
Powiedz, czy cię chłopcy dzicy,
Z błota na środek ulicy,
Psem wyszczuli, okrutnicy?
O, boleści wrząca —
Żabko konająca
tłum. Włodzimierz Górski
Ściana goryczy *** Powrót do kawałka z poczatków działalności, niestety, zarżnięty pprzed niepotrzebne przedłużanie. To byłby świetny numer na dwie i pół minuty, tymczasem trwa dłużej i zaczyna męczyć, w czym sprzyja dość infantylny tekst. Zgaduję jednak, ze ten kawałek może mieć całkiem spore grono zwolenników wśród osob kojarzących 4KiF, jest przecież słusznym głosem w słusznej sprawie.
Cytat:
Zniszcz ścianę, zdobądź się na to, rozbij ludzki strach
My, 4 Kopniętych i Fred *****Przebojowy manifest zespołu, niewesoły tekst, ząspiewany jednak lekko i beztrosko do wesołej muzyki, co jakimś cudem wcale się nie gryzie. Od tego kawąłka zacząłem poznawanie tej grupy i chyba kazdemu polecałbym go na początek, gdyż jest tu wszystko, co najlepsze i charakterystyczne.
Cytat:
Nasze głowy wypełnione mięsem
Nasza jaźń hamowana przez świadomość
Żyjemy, bo takie było przeznaczenie
My, 4 Kopniętych i Fred
Lubimy senne marzenia
Nirwanę, stany upojenia
Żyjemy, bo takie było przeznaczenie
My, 4 Kopniętych i Fred
na koniec obiecane
teledyski, powstałe współcześnie:
My
Umieram (tu chyba jest nawet wersja studyjna utworu, jakość bardzo dobra[/url]
http://4kopnietychifred.blogspot.com/