Ultima Thule

Rychło w czas, ale zapoznaję się z ostatnią płytą. Nie jest tak źle, jak myślałem, ale niektóre utwory potrafią wysoko zawiesić poprzeczkę w trudnej dyscyplinie poirytowania słuchacza. Np. takie "Dłonie", choć doceniam koncept i podziwiam Spiętego za opanowanie tak trudnego tekstu (można się tam przecież bardzo łatwo pomylić), to brakuje mi tylko wersu zdrowie Wasze w gardła nasze.
Nie jest mi po drodze z brzmieniem części utworów, bo po prostu nie lubię słuchać kawałków, które mogłyby być w całości przygotowane przez jedną osobę. W Lao Che cenię sobie ducha zespołu jako takiego. Ech, gdzie te kapele, co nagrywają na setkę

_________________
Go where you think you want to go
Do everything you were sent here for
Fire at will if you hear that call
Touch your hand to the wall at night

Według użytkowników Rate Your Music zespół Lao Che gra poprocka i tworzy słuchowiska radiowe. Mogących je udzielić proszę o wsparcie w walce z wiatrakami.

_________________
Czuję tu zapach chrześcijanina

Lao Che, Poznań, Arena, 06.11.2010:

Krzywousty
Magistrze Pigularzu
Urodziła Mnie Ciotka
Bóg Zapłać
Chłopacy
Czas
Zbawiciel Diesel
Życie Jest Jak Tramwaj
Drogi Panie
Ludzie Wschodu
Hitlerowcy
Hydropiekłowstąpienie
Prąd Stały Prąd Zmienny

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

...jak dla mnie - świetny występ to był !

_________________
ooooorekoreeeoooo

arenowy występ SUPeR!
wszystko świetne: repertuar, wykonanie, wszystko. nie mam żadnego ale. jestem pod wrażeniem i bardzo się cieszę, że taki zespół w ogóle jest.
******

_________________
ja herez ja herez

Dziś słuchałem Guseł i tak sobie pomyślałem, że gdyby top ten Lao Che był teraz to kto wie, może nawet utwór Wiedźma byłby na pierwszym miejscu?... a może i moment "zresztą... nie nam myśleć... nam jeno... maszerować... bywaj!" uznałbym za best moment w całym dorobku zespołu?... Kto wie, choć trzeba przyznać, że bardzo dawno nie słuchałem Powstania, a takie posłuchanie mogłoby przywrócić stary ład
No i na pewno jako całość wolę jednak Powstanie, Gusła wspaniałe, ale nieco za długie i chwilami się rozłażą, zwłaszcza bliżej końca, a ostatni utwór dla mnie w ogóle niestrawny.

_________________
ćrąży we mnie zła krew

Bo to słuchowisko, nie utwór.

_________________
http://67mil.blogspot.com/

Lepiej późno niż wcale.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

ale nie on jeden... na przykład Topielicę bardzo lubię. A tam na końcu się za bardzo drą

_________________
ćrąży we mnie zła krew

Ja nie lubię słuchać "Kata" i myślę, że traktowanie go jako słuchowisko nie sprawi, że zacznę go odbierać inaczej.

Jakiś czas temu moja kolekcja płyt wzbogaciła się o ostatnią płytę Lao Che. Nie byłbym zainteresowany kupnem, gdyby nie niesamowity koncert zespołu w Toruniu wiosną ubiegłego roku. Znałem sceptyczne głosy wobec płyty lub jej części. Na koncercie nie wszystkie piosenki polubiłem tak samo. Jeszcze przed przesłuchaniem pogodziłem się z tym, że nie będzie arcydzieła. Nie wiem, czy nie zrobiłem tego za szybko. Może czas pomoże emocjom opaść. Póki co mogę napisać, że pierwsze przesłuchania położyły mnie na łopatki. Brzmienie i nastrój są jeszcze lepsze niż na koncertach. Nastrój jest groźny, smutny, przytłaczający, ale że dużą część płyty cechują żywe, skoczne rytmy, ta groza miesza się z euforią. Tak to odbieram. To właśnie słyszę w krzykach "Ciociu!", jakby w gorączce, i "Poleć mi coś dobrego na ból istnienia". Pojawiają się też momenty spokojniejsze. "Sam O'Tnosc" wprawdzie też jest smutny, ale już mniej przytłaczający. Ogólne wrażenie potęguje objęty przez zespół zwrot w dziedzinie brzmienia - zdominowanego na "Prądzie stałym / prądzie zmiennym" przez nawiązania do nowej fali, a szczególnie jej zimniejszego oblicza, z włączeniem w to osiągnięć tanecznej muzyki elektronicznej. Z początku nie odpowiadały mi niektóre teksty, ale obecnie uważam, że płyta jest na wysokim poziomie pod względem tekstów. Można się jeszcze przyczepić, że niektóre kawałki są mniej interesujące od innych. W całości płyty mają jednak, moim zdaniem, swoje miejsce. Tak jest szczególnie z piosenką o powstaniu świata, która świetnie wprowadza w klimat, co robiła także na wiosennym koncercie, ale już nie na grudniowym, choć sama w sobie nie jest szczególnie dobra.

_________________
Czuję tu zapach chrześcijanina

Wczoraj Lao Che zagrało dla tłumnie zgromadzonej, głównie studenckiej publiczności na warszawskiej Agrykoli. Byłem pierwszy raz na ich koncercie, chociaż wybierałem się już nie raz, jakoś wcześniej nigdy nie wyszło.
Dobry koncert - 1,5 godzinny set, niezłe nagłośnienie, ciekawa muzyka. Dla mnie Lao Che to głównie Powstanie Warszawskie i wczoraj to utwory z tej płyty dostarczyły mi najwięcej emocji, ale po wczorajszym koncercie postanowiłem dokładniej przyjrzeć się pozostałym płytom.
W sumie kawał dobrej, nieszablonowej muzyki, dużo energii ze sceny, czas szybko minął i wracałem z poczuciem, że został przeze mnie dobrze wykorzystany.

Zmiany w Lao Che. Dzisiaj na stronie zespołu pojawiło się takie oto info:

_________________
lukaspictures.blogspot.com

a to ci dopiero! Lubiłem patrzeć na niego na scenie, zawsze myślałem, że to trzeci brat Boskiego

_________________
ćrąży we mnie zła krew

ano! Numery z Powstania w Warszawie brzmią inaczej niż w Lublinie, ale i Gospl dał radę aż zachciało mi się do niego powrócić, Goose'ła super, Prąd okejosko. Ehh, mój pierwszy ich koncert, na którym obserwowałam z daleka szalejący tłum pod sceną. Trochę było żal, ale z drugiej strony fajnie było ich po prostu posłuchać.
Szkoda, że się na siebie nie natknęliśmy Antonio

_________________
tory wyjeżdżają z lasu a tam...

Ano, szkoda. Dużo ludzi było, oj dużo, po Lao parę minut przedzierałem się do wyjścia z parku.


Ja byłem blisko sceny, ale bez szaleństw - w skupieniu raczyłem się muzyką i tekstami