Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 16:17:10

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 86 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł: Ewa Demarczyk
PostWysłany: pt, 24 lipca 2009 22:22:31 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Obrazek

1. Karuzela z Madonnami (Z. Konieczny – M. Białoszewski)
2. Taki pejzaż (Z. Konieczny – A. Szmidt)
3. Czarne Anioły (Z. Konieczny – W. Dymny)


Fonograficzny debiut Ewy Demarczyk. Zwykła okładka, ciekawa chyba tylko ze względu na fotografię 22 letniej wówczas artystki.
Nigdy nie miałem w ręku tego singla, ale utwory z niego – skomponowane przez Zygmunta Koniecznego i nagrane w październiku 1963 roku - dostępne są w wersji cyfrowej.

Nie umiem mówić o tych utworach inaczej niż porównując je z wersjami późniejszymi, znanymi z płyty „Ewa Demarczyk śpiewa piosenki Zygmunta Koniecznego”. Te tu nie są może lepsze. Zresztą za chwilę.
Bo ważniejsze wydaje mi się tu coś innego: jaka śmiała artystycznie jest ta mała płytka! Po prostu :shock: .
Poezja pisana bez oglądania się na to czy czytelnicy nadążają, genialnie uskrzydlona muzyką. 1963, czad.

Bardzo mnie interesuje jak do tego doszło - jak rodziły się te utwory, te kreacje. Co tu za ciche braterstwo, wędrówka dusz miały miejsce? - poruszenia nad tekstami poetów, wzajemna inspiracja, przyjaźń... Podobno bywało, że Piotr Skrzynecki wynajdywał wiersze - ale jak dalej wyglądała praca? Wszak narodziny takiego utworu jak "Karuzela z Madonnami" musiały być niezwykłe!

Zwłaszcza, że tu do grona autorów trzeba by dodać jeszcze Theloniousa Monka :) . Takie mam wrażenie, ale proponuję żebyście sami sprawdzili: chodzi o tę wersję utworu "Epistrophy", bodajże z 1948 roku. Zaznaczam jednak, że taka inspiracja mi się bardzo podoba i w moim odczuciu dodaje tylko smaku temu doskonałemu i porywającemu utworowi.

Oczywiście - te utwory nagrane w 1963 roku nie mają tak pełnego brzmienia jakeśmy się do tego przyzwyczaili. Nie są też tak solenne muzycznie - tkwi w nich jeszcze coś kabaretowego, teatralnego. Albo nawet jakiś punkowy chochlik - jak w szybkich fragmentach "Karuzeli..." :wink: . "Taki pejzaż" jest o minutę krótszy (moja mama uważała, że to wcale nie dobrze, że pani Ewa z biegiem lat wydłużała "Pejzaż..." coraz bardziej...). Instrumentacja jest chyba prostsza, są też drobne różnice melodyczne np. w szybkośpiewniemówionych fragmentach "Czarnych aniołów", i takie tam.
Przede wszystkim zwraca jednak uwagę (pewne szczegóły jak gwizd w "Pejzażu"!) to, że to są już utwory formalnie skończone, że już nadano im porządany kształt, który potem jedynie dopracowano. Fajne to jest.



Postanowiłem zacząć ten temat bo Ewa Demarczyk obecna jest w armiosferze i na forum we wszelkich głosowaniach a w sumie mało o niej mówimy. A ciekawym co tam lubicie bardziej a co mniej. Chciałem zacząć pełnym wpisem o wszystkich płytach jakie znam, ale się tak szybko nie da - zwłaszcza że o takiej twórczości nie pisze się łatwo (przynajmniej mi).

Więc CDN, w następnym odcinku gwiazdkowanie numerów z płyty "Ewa Demarczyk śpiewa piosenki Zygmunta Koniecznego" (a ten podobno spędził dzieciństwo w Szczyrzycu :wink: ). Proszę się nie krępować, nie czekać na mnie i zaczynać :) .

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 24 lipca 2009 22:42:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 29 maja 2006 07:57:07
Posty: 10786
Skąd: Gdynia
Brawo! Ciekawa sprawa z tym Monkiem. Czekam na więcej.

Bardzo fajna EPka. Utwory w mniej dopracowanych, ale nieco żywszych (punkowych? :lol: ) wersjach niż te z długograja. Wspaniałe teksty, wspaniała muzyka - niezwykle odważna, jeśli porównać z tym co się wówczas grało. Jeszcze dziś te nagrania brzmią świeżo i interesująco. Karuzela w szybszej części ma niesamowity wykop. Lombardo mógłby się popisać w tym kawałku. Pejzaż jest zdecydowanie ambientujący. Nico nagrywając podobne rzeczy pod koniec lat sześćdziesiątych ocierała się o awangardę. A coś takiego w roku 63? Kosmos!
No i "Czarne Anioły" - najlepszy utwór z płytki. Czy to w części dzwoniącej czy szybkośpiewanej jest niezwykle, porywająco i fascynująco. A finał wręcz miażdży (a wersja z płyty to już zupełnie).

_________________
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 25 lipca 2009 13:27:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Obrazek

Okładka moim zdaniem świetna. Jej autorem jest Marek A. Karewicz – fotografik, który zrobił miliony zdjęć muzykom jazzowym i innym. Wiele z tych fotografii wszyscy dobrze znamy, np. to z okładki płyty "Blues" Breakoutów, albo Mirę Kubasińską czy Sławę Przybylską.

Samą płytę moja mama dostała w czasach licealnych od jednego ze swoich wielbicieli. Była więc w domu od zawsze, obok longpleja Tadeusza Chyły (wiecie: kneź Dreptak, cysorz oraz Ballada o straszliwej rzezi) – nie było jednak gramofonu. Czasem wypożyczała ją jedna z nauczycielek polskiego w mojej podstawówce. Gramofon pojawił się dopiero kiedy moja siostra trochę podrosła, dobrze pamiętam ten letni słoneczny dzień: ja dostałem parę nart (mam je do dziś) a Madzia Artura – Stereo. I pewnie pierwszą płytą na nim odtworzoną była właśnie Ewa Demarczyk.

Bardzo dobrze pamiętam też pierwsze wrażenia, poznawanie tej płyty, to co przynosiły mi słowa (nie zawsze w pełni rozumiane) i muzyka. Wracają nieraz, nawet gdy słucham jej po latach.
Jaka właściwie jest ta płyta? Nie umiem powiedzieć. Poezje, które tu mamy są bardzo różne. Muzyka je w niezwykły sposób niesie, ilustruje, czasem pogłębia, wydobywa to co kryje się poza słowami. Każdy utwór jest inną opowieścią, pozostawia właściwe sobie wrażenie - silne, wyraźne, czyste. Jak kropelka naturalnego aromatu na języku. Innym mogłoby go wystarczyć na całą płytę albo wręcz dyskografię. I i tak byśmy szanowali takiego artystę :wink: .

Teraz będzie gwiazdkowanie. Z mini komantarzami. Te gwiazdki bardziej w zakresie płyty niż ogólne. Strona A:

1. Karuzela z madonnami (sł. M. Białoszewski) - ech, no niezwykły numer, rewelacyjne połączenie niecodziennego wiersza i adekwatnej muzyki: ta mocna Monkowska fraza, akcenty ludowe (od sufitu od dębu od marchwi - śpiewa się przecież ująwszy się pod boczki?), pęd - wir i zakończenie z przeskakującą płytą.

(W wierszu trochę inaczej, -
I coraz wolniej karuzela
Puszcza refren
I peryfe
rafa
elickie
madonny
przed
mieścia
wymieniają
konne piętro
- - - - - - - - - - - - -
Wsiadajcie
w sześcio...!

- a jest to jedna z "Ballad peryferyjnych")

I jeszcze interpretacja, (żal byłoby tu wspominać o innych a kilka słyszałem), słowem

*****!

2. Garbus (sł. B. Leśmian) - wizja lepsza od Waitsowskich dziwactw, Leśmian trochę groteskowy, przypatrujący się cierpieniu i śmierci - Ciekawym, wieczysty leniu, / Dokąd poniesiesz mnie jeszcze? - ten fragment wyciszenia i szeptu lubię najbardziej. To już nie psychedelia tylko jakiś metafizyczny teatr.

****

3. Tomaszów (sł. J. Tuwim) - czarowna sztuko! - z pozoru zwykła piosenka o pełnej urody i melancholii melodii, a w gruncie rzeczy dość wyrafinowana kompozycja Koniecznego. Bardzo zdziwiłem się, że słychać tu tylko oszczędne piano, gitarę (kto na niej grał?) i głos - istny minimal, który oddaje poruszenia nastroju, a gdy ogarniemy różne melodie trzech instrumentów w raz, zobaczyć możemy puste pokoje, dziwną przestrzeń.

Do dzisiaj przy okrągłym stole
Siedzimy martwo, jak zaklęci!
Kto odczaruje nas? Kto wyrwie
Z nieubłaganej niepamięci?


- tę zwrotkę z wiersza "Przy okrągłym stole" pominięto. Rytmicznie - melodycznie odpowiada o na tej, która zaczyna sie od słów "Ten biały dom, ten pokój martwy..."

*****

4. Grande Valse Brillante (sł. J. Tuwim) - heh, ta balowość, bombastyczność czasem mnie osłabia. Za to porusza interpretacja Ewy Demarczyk, bo jednak w tym wszystkim kryje się dramat. No i w moim przypadku musiało upłynąć trochę czasu zanim odkyłem o które dwie chodzi :wink: .

*** i 1/2

5. Jaki śmieszny (sł. W. Faber) - gitara, piano, głos, ciche dzwonki, miotełki - bardzo elegancko. Deszczowość, świeżość, trochę bajki. Zwrotki mają taką melodię, że mogłaby to zaśpiewać Barbara Krafftówna, ale utwór zmienił by wówczas zupełnie wyraz :) . Refren... A autor tekstu - Wincenty Faber - napisał też "Wędrówkę" z "Drogi za widnokres" Grechuty.

****

6. Taki pejzaż (sł. A. Szmidt) - ten utwór doceniem właściwie dopiero dziś, kiedyś nie umiałem go wysłuchać. Tekst, muzyka to budowanie pejzażu, w którym kropka człowieka niewiele znaczy, ale jednak przez wyraźną egzaltację jest to wciąż ludzkie. Ptaki drzewom / kwiaty cierniom / po marzeniach / trupy biegną (w oryginale jest trochę inaczej). Klimat, trans, prostota, chłód - ma to coś z niektórych kompozycji The Swans z albumu "Children of God", tyle że tu jest bardziej introwertycznie, intymnie, subtelniej. Dolin Issy jakaś.

**** i 1/2

cdn.

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 26 lipca 2009 13:26:17 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Strona B:

7. Wiersze Baczyńskiego (sł. K. Baczyński) - utwór znany też jako "Wiersze wojenne". Tak, od numeru 6 płyta co rusz atakuje, można zostać wbitym w fotel. Wydaje mi się, że właśnie "Wiersze..." najbardziej napakowane są słowami, obrazami... I że sama kompozycja jest najbardziej rozbuchana, dziwna.

**** i 3/4

8. Pocałunki (sł. M. Jasnorzewska - Pawlikowska) - instrumentalnie minimalowy dialog fortepianu i gitary z cichemi smyczkami w tle - z momentem porywu, to wszystko bardzo plastyczne. To właściwość tej płyty, że można ma jej podstawie kręcić filmy.

- *****

9. Czarne Anioły (sł. W. Dymny) - aaaa! Genialne! Wszystko: fortepianowy szopeniczny wstęp, rozdzwonienie z niezwykłym śpiewem - to po prostu kolejne obrazy - wyciszenie, pouciekały przez dziury w dachu... czy trzeba nie trzeba czy trzeba... moja stodoła... i tak dalej do końca. Tekst, Wiesław Dymny!

*****!

10. Groszki i róże (sł. J. Kacper i H. Rostworowski) - ta kompozycja ma dla mnie niezwykle dużo uroku i zawsze tak było. Lato, bajka, trochę pozytywka, trochę smutek. I to Zaczarowanych... jakby kiwające się w rytmie :) .

*****

11. Deszcze (sł. K. Baczyński) - znów taki pejzaż wyrasta ponad wszystko, apokaliptyka... Muzyka taka Konieczna. Mroczna, obrazowa, wstrząsająca.

Zostanę sam. Ja sam i ciemność.
I tylko krople, deszcze, deszcze
coraz to cichsze, bezbolesne.



**** i 1/2

Uff, koniec, mozna zapalić...

ObrazekObrazekObrazek


To jeszcze może lista :) . Taka na teraz:

1. Karuzela z madonnami
2. Czarne anioły
3. Groszki i róże
4. Tomaszów
5. Wiersze Baczyńskiego
6. Pocałunki
7 - 8. Deszcze/Taki pejzaż
9 - 10. Garbus/Jaki śmieszny
11. Grande Valse Brillante

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 26 września 2009 21:59:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 29 lutego 2008 19:49:42
Posty: 3135
Skąd: się biorą muszki owocówki
1. Wiersze Baczyńskiego (ciary, dziary i włosy dęba stają co za utwór :shock: )
2. Karuzela z madonnami
3. Tomaszów (ze względów sentymentalnych)
4. Taki pejzaż
5. Garbus
6. Czarne anioły

reszta innym razem, jak się dowiem jak się nazywają utwory, które kojarzę tylko ze słuchu :wink:

_________________
W jednej ręce granat,
w drugiej nóż... i już!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 28 września 2009 10:19:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 14:34:22
Posty: 17234
Skąd: Poznań
Muszę wrócić do tej płyty (właściwie to muszę kupić CD, mam ją gdzieś na starym, podniszcoznym winylu)...
Z mojej strony wygląda to tak, że dwa utwory absolutnie wyrastają tu ponad inne. Sięgam tu do obu biegunów listy Witka:
"Karuzela z Madonnami" - jeden z najlepszych polskich utworów w historii! Nie chcę być zbyt egzaltowany, ale w tej kompozycji doprawdy czuć dotknięcie Boga, niesamowity rytm, wszystko niespokojne (a ułożone zarazem), jest narkotyczny dym a nawet czad!
Nigdy jeszcze nie odsłuchałem tego utworu obojętnie, zawsze mnie porywa a juz słuchanie tego np: przy myciu okna uważam za poważny występek.

Grande Valse Brillante - ja też nie lubię specjalnie bombastyczności i patosu ale ten wybitny utwór przełamał moje rafy obronne w tym zakresie. Wszystko tu jest - i stopniowanie napięcia i sinusoida natężenia dramatycznego, no a kompozycja pierwsza klasa, misternie tkana a jednocześnie łatwa w odbiorze! Też właściwie mogę słuchać bez końca.

W ogóle mam takie wrażenie, słuchając Ewy Demarczyk, że obcuję z tą najszlachetniejszą odmianą kultury...

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 28 września 2009 11:02:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 29 lutego 2008 19:49:42
Posty: 3135
Skąd: się biorą muszki owocówki
arasek pisze:
a juz słuchanie tego np: przy myciu okna uważam za poważny występek.


a ja tam nie mam skrupułów, nie należę do tych ludzi, którzy w kapciach we fotelu boją się oddychać, by nie zaburzyć odbioru muzyki - mnie takie utwory napędzają, a okna to mi się myje najlepiej przy muzyce klasycznej - w ogóle to najlepiej się sprząta przy takiej muzyce


arasek pisze:
W ogóle mam takie wrażenie, słuchając Ewy Demarczyk, że obcuję z tą najszlachetniejszą odmianą kultury...

:soczek:

_________________
W jednej ręce granat,
w drugiej nóż... i już!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 28 września 2009 22:41:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 14:34:22
Posty: 17234
Skąd: Poznań
Boanerges pisze:
a ja tam nie mam skrupułów, nie należę do tych ludzi, którzy w kapciach we fotelu boją się oddychać


W kapciach na fotelu? Nigdy, to grozi uduszeniem! ;-)

Ja też większość muzyki słucham w bardzo różnych miejscach i sytuacjach... Ale jest taka grupa utworów - tych najlepszych dla mnie - do której potrzebuję właśnie skupienia się tylko na tym, wtedy czuję cały ich smak.

Z Ewy Demarczyk baaardzo lubię jeszcze most:

http://www.youtube.com/watch?v=ADyMMgew ... re=related

A jak ona cudownie patrzy na początku... z takim nieobecno-zadziwionym uśmiechem :-)

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 28 września 2009 23:07:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 29 lutego 2008 19:49:42
Posty: 3135
Skąd: się biorą muszki owocówki
o przypomniałem sobie już ten utwór - Grande Valse Brillante
on jest świetny - tak, tak - ląduje zaraz za Karuzelą...

arasek pisze:
A jak ona cudownie patrzy na początku... z takim nieobecno-zadziwionym uśmiechem


to jest dla mnie jakaś taka magia, którą potrafią wytworzyć tylko nieliczni artyści - ona to miała!

_________________
W jednej ręce granat,
w drugiej nóż... i już!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 17 października 2011 21:02:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 20:04:57
Posty: 14019
Skąd: ze wsi
kiedyś Elrond pytał, co z nią się dzieje. Kiedyś natknąłem się na takie cuś:

Cytat:
Ewa Demarczyk jest w Paryżu. Tak mówi jej pełnomocnik. Prowadzić tam ma mistrzowskie warsztaty wokalne. Do Krakowa nie wróci. Nigdy. Może napisze wspomnienia, do czego namawia ją Wiesław Komasa, warszawski aktor, jedyny przyjaciel Ewy, który ma z nią kontakt. Pozostali nie widzieli, a nawet nie słyszeli się z nią od lat.
Ma olbrzymi dom w Wieliczce, stumetrowe mieszkanie w Krakowie. Nie mieszka w nich. Nawet jej siostra, Lucyna, mało o niej wie. Przyjaciele, artyści, którzy koncertowali z nią przez kilkanaście lat, nie mają z nią żadnego kontaktu. Nie odbiera od nich telefonów. Nikt jej nigdzie nie widział. Gdzie jest Ewa Demarczyk, Czarny Anioł polskiej piosenki?

Poszukiwanie. Etap I. Wieliczka
Wysoki mur zasłania prawie cały budynek. Ulica Ochoty. Biały dom z czarnym dachem. Dziwny, zbyt duży, ciężki, dziki. Pasuje do Ewy. W Wieliczce wszyscy wiedzą, że należy do niej. Okna brudne, niektóre zabite dyktą. Po murze pną się krzewy. Ani bramy, ani dzwonka. Tylko brama dla samochodów. Wieliczanie mówią, że nigdy tu nie wpuszczano obcych. Nieproszonym gościom nie otwierano drzwi. Rzadko paliło się tu światło. Obchodzimy budynek. Z tyłu zwykła siatka. To opuszczony dom. Podchodzimy jak najbliżej. Koło basenu z brudną wodą drewniany leżak i kosiarka.

Dorota, która nie umiała nie wzbudzać emocji

Najbliższa sąsiadka Ewy Demarczyk: Przez ostatnie pięć lat jej tutaj nie widziałam. Dom jest pusty. Dawniej, owszem, pojawiała się tu, ale rzadko. Ani razu nie myła okien, ani nie sprzątała. Kilka razy pływała w basenie. Wszyscy w Wieliczce wiedzą, czyj to dom, choć mało kto Ewę Demarczyk widział. A to przecież małe miasteczko. Tutaj wszyscy się sobie kłaniają. Wiesław Siekierski, dziennikarz, literat, nigdy nie widział wjeżdżających lub wyjeżdżających tu samochodów, wchodzących, wychodzących osób.

- Gdyby tu mieszkała, musiałaby przecież kupować chleb, załatwiać sprawy w urzędzie. A ja nawet sobie nie wyobrażam, że idę ulicą Zamkową i widzę przed sobą Ewę - mówi. Jeśli kiedykolwiek tu mieszkała, była całkiem niewidoczna. - Kiedyś byłem na balu w zamku w Niepołomicach. Sporo artystów, wszyscy mówią, że przyjedzie Ewa, bo ma blisko z Wieliczki - przypomina sobie Siekierski. Nie pojawiła się. Jolanta Sobol, urzędniczka, cały czas liczyła, że będzie okazja, by spotkać wielką artystkę. - Ale gdy budowaliśmy kanalizację przy jej ulicy, wszelkie formalności załatwiał pełnomocnik - rozkłada ręce. - Tak się przynajmniej przedstawił.

Czy kiedykolwiek tutaj żyła? Lech Pankiewicz, znany wielicki weterynarz, jest przekonany, że tak. - Musiała przynajmniej w tym domu bywać, wiem na sto procent - zapewnia. - Przy ulicy Ochota mało jej nie przejechałem. Weszła mi pod koła. Zahamowałem w ostatniej chwili. A ona? Uśmiechnęła się przepraszająco. To była ona, Czarny Anioł. Bezsprzecznie. Nawet wtedy byłem zaskoczony, że ubrana była… na szaro. - Nigdy tam nie mieszkała - mówi nam Paweł Rynkiewicz, pełnomocnik Ewy Demarczyk. - Widziano ją tam przecież! - A to inna sprawa - ucina.

Zawinił Kraków?
Wszystko zaczęło się tak naprawdę od afery z teatrem Ewy Demarczyk. Wszystko, czyli powolne wycofywanie się Ewy z życia publicznego. Była rozgoryczona. Mówiła, że Kraków ją wyrzucił i nigdy mu tego nie wybaczy. - Zadbaliście o to, by tu nigdy nie wróciła i nie dała żadnego koncertu - mówi jej pełnomocnik.

Był 1999 rok. Miasto odbiera jej lokal, w którym działał jej teatr. Pracownikom zarzuca się, że przez lata brali pieniądze z miejskiej kasy, a rzadko występowali przed publicznością. Skrupulatni gminni skarbnicy podliczają, że Teatr Ewy Demarczyk (TED) dał w ciągu kilku lat zaledwie 12 przedstawień. Prezydent mówi basta i proponuje połączenie z Teatrem Ludowym.

- Bo to nie był teatr, to była fikcja. Żadnych przedstawień, brak stałej widowni, ten sam repertuar. Wszyscy to wiedzieli, lecz bali się głośno powiedzieć. Ja się nie bałam i na mnie skupiła się cała nienawiść - mówiła wówczas Teresa Starmach, ówczesna wiceprezydent Krakowa, prowadząca z TED negocjacje. - Próbowałam przekonać panią Demarczyk do połączenia scen. Chcieliśmy dać jej szansę występowania. Proponowaliśmy jednak, by zrezygnowała z zarządzania tą instytucją. Była wściekła. Propozycja miasta tak naprawdę dla artystki oznaczała śmierć teatru. Do Nowej Huty pojechały tylko fortepiany i prywatne rzeczy Ewy Demarczyk.

Potem była Bochnia. Ostatnie koncerty i wielka cisza. Urwała kontakty ze znajomymi i przyjaciółmi.
Z Krzysztofem Orzechowskim, wiolonczelistą, który grał z Ewą siedemnaście lat, także: - Nigdy nie dzwoni sama. Jak chce coś powiedzieć, przekazuje przez Pawła. Nic o niej nie wiem. Chłopcy z zespołu także. - Jak pan myśli, dlaczego? - Zawsze taka była - twierdzi. - Tajemnicza postać. Na plakatach informujących o koncercie nigdy nie umieszczała ani daty, ani miejsca występu. Nic o niej nie wie także Zbigniew Wodecki, kiedyś przyjaciel Demarczyk. - Jak kamień w wodę. Nikt nie wie, gdzie jest, gdzie mieszka, co robi - podkreśla. - Zadzwoniłem ostatnio, odebrał jej pełnomocnik, zaproponowałem spotkanie, powiedział mi, że Ewa nie chce się ze mną widzieć.

Poszukiwanie. Etap II. Paryż
Ta plotka dotarła do Piwnicy pod Baranami całkiem niedawno: Ewa Demarczyk wystawiła dom w Wieliczce na sprzedaż i wyjechała na stałe do Paryża. Nikt nie jest w stanie nam tego potwierdzić.- Często tam bywa, prowadzi warsztaty mistrzowskie. Tu w Polsce przecież nikt jej takich nie proponuje - tyle mówi Paweł Rynkiewicz. Czy zamierza wyemigrować na stałe? Ryniewicz nie potwierdza i nie zaprzecza.

Docieramy do Ireny Filus, naczelnej redaktor "Gazety Paryskiej" wydawanej dla Polaków: - Nic nie słyszałam o tym, że Ewa Demarczyk mieszka w Paryżu i prowadzi warsztaty - nie kryje zdziwienia.
Nic nie słyszał też Zygmunt Konieczny, kompozytor, autor muzyki do jej największych przebojów. Zerwała z nim wszelkie kontakty przed laty. - Może Wiesław Komasa coś wie. Przyjaźnią się, mają ze sobą stały kontakt - podpowiada. Mają. Ale o miejscu zamieszkania Komasa mówi - nic nie wiem.
- Przyjaźń zobowiązuje - podkreśla ten warszawski aktor. Poznali się na planie filmu Żuławskiego "Na srebrnym globie". Od tego momentu mają stały kontakt, rozmawiają najczęściej o sztuce i życiu. - Jaka jest dziś Ewa? - Ma wielkie poczucie humoru. Barwnie opowiada. Sypie anegdotami - wylicza. - Często ją zresztą namawiam: opisz to wszystko, te koncerty, te historie, tamten czas.

Z dymu powstałeś i w dym się obrócisz

Sam też mocno przeżywa jej milczenie. - Byłem w Paryżu, na koncercie Juliette Gréco, która po wielu latach milczenia znów zaśpiewała. Podszedłem do niej i mówię, że to niebywałe. A ona na to: przecież wy macie swoją Ewę Demarczyk. To prawda - pomyślałem. - Czy śpiewa? - Bywa, że opowiadając, nagle coś zanuci w rozmowie przez telefon - mówi.

Poszukiwanie. Etap III. Ul. Wróblewskiego

Jeśli nie Paryż, to gdzie? Bogdan Micek z Piwnicy pod Baranami podpowiada, by szukać przy Wróblewskiego, w mieszkaniu jej mamy. Stoimy przed starą kamienicą, mieszkanie Ewy jest na ostatnim piętrze. I tu znajdujemy brudne, rozpadające się okna. Sąsiad: To totalna rudera. Nikt tutaj nie mieszka.

Marylin Monroe. Gwiazda, która czuła się gorsza

Nie widziała jej też od kilku lat pani Jadzia, sąsiadka. - Tutaj jej nie szukajcie. Mieszka w Wieliczce. Nikt nie zna adresu, nawet jej siostra. - Nie pomogę wam - tyle tylko słyszymy od pani Lucyny, siostry Ewy Demarczyk. Drugi raz już nie podniesie słuchawki. Pani Jadzia: - Chcecie ją spotkać? Idźcie na groby jej rodziców we Wszystkich Świętych, zawsze porządnie o nie dbała. Musi tam się pojawić.

Ostatni koncert
Ewa Demarczyk od lat nie koncertuje. Przynajmniej nikt o tym nie słyszał. - Ostatni koncert mieliśmy grać w Kaliszu - przypomina Krzysztof Orzechowski. - To było jedenaście lat temu. Odwołała go nagle, bez podania przyczyn. Później kilka razy mówiła nam: Chłopaki, trzymajcie formę, jeszcze zagramy. Od dwóch lat nie mamy już żadnego kontaktu. Nawet na święta. Dwa lata milczenia. Gdzie w tym czasie była? Gdzie jest?

Żadnego wywiadu nie będzie
Kolejny telefon do pełnomocnika Ewy Demarczyk. - Ewa nie udzieli wam wywiadu - informuje krótko Paweł Rynkiewicz. - I proszę mnie nie cytować. Niczego nie potwierdzę.



http://www.gazetakrakowska.pl/magazyn/325847,gdzie-odlecial-czarny-aniol,id,t.html

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 17 października 2011 21:14:52 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Pietruszka pisze:
Wiesław Komasa


O, moja mama go trochę znała (są z tej samej okolicy). Tak blisko do pani Ewy, tylko dwie osoby :D .

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 18 października 2011 06:22:33 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 14:34:22
Posty: 17234
Skąd: Poznań
Hehe, to był mój sąsiad z jednej klatki na Osiedlu Kosmonautów. Moi rodzice chodzili do Komasów na imprezy. Potem Komasowie się wyprowadzili, ale jeszcze pamiętam małego Jasia Komasę w pieluszkach. :-)

A z Ewą Demarczyk ciekawa historia... chociaż może już daliby spokój z tym poszukiwaniem. Najwyraźniej chce być na razie osobno i trzeba to uszanować.

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 18 października 2011 12:48:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2011 17:14:16
Posty: 6963
Dzięki za ten ciekawy artykuł


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 18 października 2011 22:15:53 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
Ewa Demarczyk jest dla mnie najlepszą wokalistką na świecie. Jak już gdzieś pisałem tylko Nina Simone i Diamanda Galas mogą się z nią równać. Jej muzyka twarzyszy mi od wczesnego dzieciństwa bo kiedyś takie piosenki można było normalnie usłyszeć w radio. Dziś już ktoś zabrania słuchania prawdziwej sztuki, nie wiedzieć czemu. Ale płyty mam i słucham .Miałem to niebywałe szczęście być na jej koncercie !!!! Było to w Puławach gdzieś w połowie lat 80-tych. Po prostu total !!!!
a więc:
Obrazek
***** to oczywiście za mało bo dodać można jeszcze ze *********
Jest to jedna z najlepszych płyt w historii muzyki w ogóle.

Karuzela z Madonnami ***** Pierwsze arcydzieło : jeden z najbardziej ekspresyjnych utworów wykonywanych przez kobietę. Niesamowity akompaniament z akcentem werbla i fortepianu. Co za czad !!! Rzuca się na uszy niebywała wprost wirtuozeria wokalna i ten niezwykły ,jedyny w swoim rodzaju "dobrozły" klimat.

Garbus ***** Średniowieczna ballada pielgrzymia zasypywana przez jesienne liście. Garbus brnie w siną dal niepomny na śmiertelne i piwniczne okoliczności.

Tomaszów ***** Piękna kresowa ballada miłosna ....te cudze meble...ta cisza wrześniowa....jesień najpiękniejsza pora. Ja też chcę do Tomaszowa.

Grande Valse Brillante ***** kolejne arcydzieło. Ty wódka za wódką w bufecie...co za dramaturgia ,co za NAMIĘTNOŚĆ , co za miłość !!!! Po prostu Total !!! Ile barw ,ile odcieni ,ile subtelnośći ,ile kontrastów !!! Brak słów.

Taki śmieszny **** Delikatana i wzruszająca piosenka o miłości. Na polu jest zimno...

Taki pejzaż ********************* ARCYDZIEŁO WSZECHŚWIATOWE .Dla mnie najlepszy utwór tej niebywałej artystki i najlepszy utwór wykonywany przez kobietę w ogóle. Nieziemski klimat osiagnięty minimalnymi środkami. Nie widzę konkurencji. Geniusz!

Wiersze wojenne***** następne arcydzieło. Muzyka i tekst rozdziera serce. Totalna ekspresja...Szkło bolesne....nie można pisać bo chce sie ...płakać.

Pocałunki ***** kolejne arcydzieło. To przełamanie ..."a zostanie tylko tylko fotografia...a to jest ,to jest bardzo mało"....ech....co tu gadać ! Tak ,tak,tak ...tak tak taktaktakatakatak !!!!!

Czarne anioły ***** arcydzieło. Trumienna ballada , trupie czaszki i kwiaty śmierci.... na sinym niebie czarny ptak leci....sceny jak na obrazach Ensora...fragment tego utworu nawet grała Armia !!!...moja stodoła....co za tekst !!!!!!

Groszki i róże **** Wieczorny walczyk miłosny, pachnący letnim ogrodem. Słuchałem go w dzieciństwie i wirowałem z moją idealną, niewidzialną dziewczyną.

Deszcze**** Posępny, minimalistyczny pochód śmierci.

Płyta nagrana została w pamiętnym roku 1967 !!!! Chyba najlepszym dla "współczesnej" muzyki !

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 19 października 2011 07:51:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
:-)

Ech posłuchałbym sobie, bo w sumie to dość słabo znam, choć szanuję wielce. Ale tak się składa przedziwnie, że nie mamy tego na żadnej półce...

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 86 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5, 6  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 46 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group