Kłopotliwy zespół.
Wszystko przez to, że jestem
otoczona fanami Rammsteina! I nie mogę się z tym pogodzić!
W związku z tym mam stosunek ambiwalentny i moje trzeźwe zdanie na pewno się w tym wątku przyda
Z jednej strony obrzydzenie, bo:
1. Teksty - na początku zetknęłam się z tymi prostackimi, banalnymi i wulgarnymi. Potem co prawda okazało się, że mają też lepsze, całkiem poetyckie, ale było już za późno... W głowie ciągle mam: Laichzeit (:shock:), Wollt ihr das Bett in Flammen sehen? (oprócz
Sex ist ein Schlacht | Liebe ist Krieg ), Rammstein, Küss mich, Keine Lust, Ich will, Rein Raus...
Dlatego zgadzam się z:
Paulus_Wolf pisze:
Co do tekstów (...) Niektóre z nich (te niby-porno) śmiało można zestawić z pózną tfu!rczością Romusia Kostrzewskiego z Kata.
i dalej pisze:
...niektóre teksty z pierwszych płyt są rynsztokowe...
Jak na przykład "Te quiero puta" z płyty najnowszej...
2. Widziałam tez jeden koncert, nie mam pojęcia który. Po scenie biegał wielki tłusty buc (Lindemann) w obcisłych srebrnych spodniach wypchniętych na kroczu ogórkiem i symulował szlauchem ejakulację na innego członka zespołu. To ja przepraszam.
3. Głos Tilla - muszę przyznać, że czasem poruszający i pasujący do muzy, ale za często nieczysty i zmanierowany, Michał Wiśniewski się kłania.
4. Muzyka - muszę przyznać, że czasem poruszająca (o tej niżej), głównie swoją
mocą, natomiast poza tym prostacka.
Tanzmetal, jaa.
5. Image - totalitarny... Jest taki
wątek, czy można słuchać muzyki, której przekaz nie odpowiada naszemu światopoglądowi... No właśnie
6. Image - agresywny
Paulus_Wolf pisze:
A co do twórczości R+ (...) Generalnie jest to fajnie podkręcające agresję granie, zdecydowanie dla niepacyfistów
Właśnie, ja niezbyt lubię taką podkręconą agresję u niektórych (i nie piję do autora cytatu
).
7. Brak równego poziomu, brak koherentności, niewystarczająco wiele dobrych elementów, żeby stworzyć muzę/grupę, która zasługuje na więcej niż *** za
całokształt.
Taaaa, ktoś mógłby spytać, dlaczego w ogóle tego słucha(ła)m?
Dlatego, że z drugiej strony:
1. Lubię moc w muzyce
A na serio, zdarzyło się tak, że niektóre kawałki Rammsteina znalazły się na mojej
Bajkowej wkładce Soul Side Story i... są silnie nacechowane sentymentalnie. Wywołują dużo wspomnień i skojarzeń. Odpowiednio mocnych do mocy zespołu
2. Aha, jeszcze niemiecki - z założenia interesują mnie piosenki, które NIE są po angielsku, tylko w innych, mniej popularnych językach (które jednak mogę zrozumieć).
I tak (przed slashem
staram się oceniać obiektywnie, a po slashu subiektywnie):
Du riechst so gut - zwrotki, szczególnie w detalu, nieznośne (to chyba cecha charakterystyczna R+), to klawiszowe-dyskotekowe-prostackie
pa pa ra ra raam, ale w refrenie pojawia się moooooc (to chyba cecha charakterystyczna R+
)! Moc, która porusza! Aaaaaaa! Ale na koniec denerwująca gitarka, ech, trzeba było zepsuć... Tekst miejscami dobry! Hmm, właściwie tylko w tym miejscu:
Der Wahnsinn | ist nur eine schmale Brücke | die Ufer sind Vernunft und Trieb... Za to jaki prawdziwy!
No i, z trzeciej strony, wartość sentymentalna! **(refren ****)/*****
Adekwatny cytat:
Bogus o czymś innym pisze:
...kawałek niby dość typowy, bo brzdąkają sobie w zwrotce, żeby przywalić w refrenie.
Właśnie, idealna synteza!
Nebel - bardzo mi się podobająca ballada, nawet glos mnie tak nie irytuje. Taki
Jeździec bez głowy/ Król olch. Bardzo dobrze mi grają niemieckie twarde spółgłoski w tym tekście i tej melodii.
Doch ihre worrrrrte frrrrissst derrrr Wind! Spójny kawałek (o niespójności będzie dalej). No i sentyment nieziemski... ****/ *****
Amour - denerwujące klawisze, denerwujący głos, ale... post Moniki oddaje sedno sprawy
Cytat:
[Amour] to jest zachwycający kawałek! Jak powoli nadchodząca burza. Chyba w żadnym innym języku tekst
Liebe ist ein wildes Tier nie brzmiałby równie przekonująco
. I te wszystkie spółgłoski...
Sie beißt und kratzt und tritt nach mir.
Tak! Te zbitki spółgłosek! Gryzienie się dźwięków, tak odpowiadające gryzącej miłości z tekstu!
Die Liebe ist ein wildesss Tierrr! Sie beißßßt und krrrrratzt und tritt nach mirrrr. Frißßßt mich auf mit Haut und Haar und würgt mich wieder aus nach Tag und Jaaarrrrr. Gräbt sich Gänge durch die Rippen! I jeszcze:
Erst wird es heiß dann kalt am Ende tut es weh... Moc pod koniec.
Bitte, bitte gib mir Gift!!! Ale nieznośna przesterowana gitara. ****/ *****
Ohne dich - trudno się oprzeć sentymentalnemu urokowi tej chwytliwej ballady w stylu germańskim
Szczególnie, gdy Till śpiewa
Ohne dich kann nicht Ich sein | Ohne dich zähl Ich die Stunden - to rzeczywiście porusza swoim mocnym, werterowskim romantyzmem
***/*****
Rammstein - dobre! He, he
Helikopter dobrze lata, jak w
Helikopterze w ogniu czy coś. No i moc. Bardzo dobry początek. Spójna muza. Tekst natomiast zerowy. ***/*****
Crazy pisze:
...najlepszy utwor na koniec.
Racja, bdb.
Ich will - tekst słaby, ale moc jest!!!! Gitary!! Kurde, chyba tylko gitary mnie w tej muzyce poruszają... Nie za bardzo denerwujące klawisze. No i glos tu lepiej pasuje. Ale teeeekst, eeeee, żenada ***/ ****
Utwory poniżej nie mają wartości sentymentalnej, więc ocena jest jedna. Poza tym występują w nieprzypadkowej kolejności:
Stein um Stein - świetny tekst, świetna do tekstu muzyka, przekonująco skomponowana historia.
Ich habe Pläne, große Pläne | Ich baue dir ein Haus | Jeder Stein ist eine Träne | Und du ziehst nie wieder aus... - oooooch, to rusza! A potem Till robi
schreien aż chce się uciekać! A po kolejnej zwrotce robi
stein wraz z jęczącą gitarką i wcale mnie to nie drażni... Czyli *****
monika pisze:
A w "Amour" i "Stein" jest klimat, który mnie wciąga w lekki transik. Trudno to precyzyjnie zwerbalizować, ale ten padający śnieg w "Amour" po prostu się czuje.
O, tak!
Mein Teil - Moc!!! Niestety, zwrotki melorecytowane głosem umierającego na suchoty dziadka... Natomiast refren... hohoho, niezłe zagranie, podobają mi się te fragmenty wbijające w fotel! Od
Denn, du bist... Z trzeciej strony bijący z tekstu totalitaryzm? Hmm...
Jakieś piski w tle... A na końcu denerwujące zawodzenie. Suma sumarum *** (fragmenty ****)
Keine Lust - aaaaa, te gitary na początku! Czaaaaad! Kurde, aż wstyd, że takie prostackie granie mnie porusza
Ale... na końcu jakieś cieniackie zawodzenie,
sooo kalt, żałosne.
Krejzi pisze:
Keine Lust energia owszem jak hej, ale jakieś to płaskie. lubię tylko mir est kaaalt!! soo kaaaalt!
He he
I jakieś takie trąby słoni, co to jest?! Tekst słaby. *** (fragmenty ****)
Küss mich - początek mocny, ale glos słaby, echo, wrażenie załamywania się, zwrotki niedobre. Natomiast refren znów wygrywa, bardzo mocny, refren podoba się! ***
Amerika - tekst spoko, muza spoko, jest w tym trochę mocy. Ale głos nie.***
Moskau - rozrywkowe, na dysce lubię posłuchać se, eee
No dobrze, mocne granie mi się podoba, szczególnie początek, tuż po pierwszym pisku Tatu. Ale potem niestety Till zaczyna śpiewać jak Wiśniewski. Na szczęście szybko nadchodzi refren. Nawet nie tak strasznie mnie wkurzają zaśpiewy Tatu w refrenie. *** (za refren)
Reise Reise - opowiada mroczną historię, jest zbudowane według schematu rozpracowanego przez Bogusa i może być, czyli *** Chociaż, zaraz, co to jest za harmoszka pod koniec??!
Morgenstern - co Wy w tym słyszycie?! Okej, muza z tekstem dobrze współgra, szczególnie fragment
Du bist hasslich (jak pisał Krejzi) jest dobry, ale te chóralne zawodzenia? Ta melorecytacja wykonana z denerwującą manierą w zwrotkach, a w refrenie operowe zaśpiewy? Co to jest, jakiś Wagner? Nie lubię braku spójności. Wolałabym, żeby było albo to, albo to. Nie razem, razem kicz! ***
Klavier - słuchalna ballada, choć drażniący głos; kolejna gotycka historia (tekst) ***
Tier - gdyby nie disco w tle, migające światełka z takich kręcących się kul
, byłoby *** (tekst, gitary między zwrotkami, refren), a tak **
Bestrafe mich - o, do połowy można myśleć, że to nie jest piosenka dyskotekowa, niestety potem pojawia się zwyczajowe
ti tu ti tu ti. **
Sehnsucht - hmm, wschodnie zaśpiewy... Niezły jest kontrast tekstu z muzyką. Niezła też końcówka (
Sehnsucht versteckt! Itd.). Poza tym jest to klasycznie dyskotekowy kawałek. Gdy go słucham, przenoszę się na imprezę do remizy u babci na wsi. Właściwie te imprezy mają swój niezapomniany klimat. Którego nie ma ta piosenka. **
Los - tanzmetal w natarciu. Chociaż melorecytacja nie tak drażniąca, jak zwykle i główny motyw gitarowy podoba się.
**
Engel - refren dobry jest, gitary mają moc, gwizd w tle, tekst spoko, ale cała reszta, elektroniczno-technowe zabiegi oraz słodki śpiew pani, to <zigizigizigi>. **
Du hast - no niestety... Przechodzimy do utworów wartych zero (* za
Morgensternowy refren
).
Utwory, które nie zostały wymienione, też dostałyby zero, ewentualnie są mi nieznane.
Bogus daaaaawno pisze:
Słyszałem pojedyncze kawałki, jeśli w całości to tylko dlatego, że nie dało się odejść na bezpieczną odległość od źródła dźwięku.
Bardzo mnie rozśmieszyłeś
Podsumowanie:
Kurczę, z tego można by zrobić naprawdę dobra muzę... Trochę rzeczy usunąć, nadać większej spójności. No ale przecież dobre fragmenty zdarzają się nawet Ich troje...
Koniec i bomba, kto przeczytał ten trąba!