Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest sob, 11 maja 2024 07:48:49

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1880 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 105, 106, 107, 108, 109, 110, 111 ... 126  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 10 lutego 2015 22:59:32 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25409
Panowie, przepraszam, bo zacząłem a nie włączyłem się - niestety czasu mam chwilowo malutko, wczoraj udało mi się na forum napisać słowo "onyx", dzisiaj trochę więcej, ale z kolei rozpisaliście się tu jak nie wiem i trochę się pogubiłem.

Spróbuję się odnieść najbardziej do tego, co bezpośrednio Pet mi odpowiedział. Nie chcę polemizować z Twoją diagnozą dotyczącą infantylizacji i "zestudencienia". Jakoś specjalnie się nad tym nie zastanawiałem, po prostu stałem się ofiarą tego, że mój ukochany zespół zaczął nagrywać jakieś kwasy. Ja bym to inaczej plasował, w sensie, że później, ale mniejsza z tym - powiedzmy, że rzeczywiście jakoś w połowie lat 90. pojawiły się...
no ale co się pojawiło?
Symptomy (w sensie, że już okazy tej infantylizacji), czy też drogi, które dopiero potem do tego doprowadziły? Z tym pierwszym nie mogę się zupełnie zgodzić. Przykład z Twojego posta:

Pet pisze:
takie utwory jak Kulcikriu - radosne, pełne dynamiki i czadu etc etc., otworzyły Kultowi drogę do równie radosnych i dynamicznych:
"Kazelotów", "A kiedy nic was nie ochroni", "Idiotów stąd" etc etc.

dla mnie właśnie jest antyprzykładem, bo tamte późniejsze utwory NIE SĄ radosne, pełne dynamiki i czadu, tylko są chujowe i nazywajmy rzeczy po imieniu. Autentyzm jest tym słowem-kluczem, o czym pisałem w swoim poprzednim poście. Autentyzm wydaje mi się słowem-kluczem do płyty Muj wydafca, natomiast później, w latach dwutysięcznych zmienił się w to "nie chce mi się",o czym piszecie.

Natomiast jeżeli przyjąć, że Kulcikriu otworzyło drogę Nowym tempom, a Na zachód piosence o spodniach w kratkę... no dobra, znowu mogę roboczo przyjąć, że otworzyło. Tylko nie widzę, dlaczego to ma wpływać negatywnie na moją ich ocenę? Poniekąd, jeżeli piszesz, że mimo wszystko Wydafca jest jedną z Twoich ulubionych płyt Kultu, to może powinienem rozumieć, że właściwie nie wpływa też negatywnie na Twoje podobanie, tylko może jakieś historiozoficzne rozważania nad kondycją zespołu każą Ci upatrywać w tej płycie zaczątków zgnilizny? Dla mnie to zbyt daleko idące. To jest tak, jak z tym:

Pet pisze:
refleksja nr 1: Kult w zasadzie od samego początku był nazywany "kapelą studencką", o ile jednak w latach 80-tych, czy nawet jeszcze w połowie 90-tych ta szufladka nie miała wydźwięku pejoratywnego, to już na przełomie wieków takowego nabrała - to chyba niezły przyczynek do dyskusji o kondycji, a raczej degrengoladzie polskiej kultury studenckiej.

Dokładnie tak, zgadzam się. Ale po pierwsze, jak piszesz, w połowie lat 90. jeszcze nie miała (a wtedy był Wydafca i wtedy Kult stał się gwiazdą Juwenaliów), a po drugie - to jest problem kultury studenckiej a nie Kazika czy Kultu, czyż nie? Czy mam oceniać zespół przez pryzmat tego, kto go słucha?

Na koniec:

Pet pisze:
.a "Krew Boga" przez "Celinę". Niestety pamiętamy.

No nie pamiętamy. W przytaczanym okresie chodziłem na koncerty Kultu na potęgę. Nie wydaje mi się, żebym słyszał jeden koncert, na którym nie grane byłyby wszystkie: Niejeden i Baranek, Krew Boga i Celina. Różnica była, że na początku Celina otwierała koncerty a Baranek był gdzieś w środku setu, a potem Baranek zaczął otwierać koncerty, zaś Celina przeskoczyła do żelaznego setu bisowego, w którym była obok Krwi Boga, Konsumenta i Po co wolność, czasem też Niejednego, który wędrował.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 11 lutego 2015 01:38:26 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22901
Mnie nikt nie wołał, ale mi chodziło o to, że na pierwszych kilku koncertach Kultu, które widziałem (Kopernik '91, Fugazi '92, Stodoła chyba'93 i pewnie coś jeszcze w tamtym czasie) set zaczynał się od "Niejednego". A potem nagle już się nie zaczynał, bo pojawiły się lepsze numery na otwarcie.

A swoją drogą, czy stylu, który później przybrał dość niepokojącą formę nie zaczął jeszcze chwilę wcześniej utwór pod tytułem, nomen omen, Studenci? Który zresztą bardzo lubię.

Kocham takie rozkiny :)

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 11 lutego 2015 09:40:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 15:34:22
Posty: 17277
Skąd: Poznań
Jest to nieprawdopodobnie wręcz ciekawa dyskusja, za którą pragnę podziękować zaangażowanym w nią forumowiczom.

No i zgadzam się w sumie ...ze wszystkimi po trosze. Dla mnie płytą, na której znalazła się już spora ale jeszcze do zniesienia przeze mnie dawka aromatu identycznego z naturalnym był "Ostateczny krach...".
Na "Wydawcy" widzę faktycznie podziemne bulwy tego zjawiska, które rozwkitły w końcu w straszliwy kwiat "spodni w kratkę". Ale trzymam tu twardo z Krejzim - "Kulcirkiu" to jest zupełnie inna liga niż później wspomniane pioseneczki. i tak - decyduje tu autentyzm, luz i zabawa nie są tu sztuczne a forma - że rytmicznie i wesoło? To może od razu spostponujmy "Elektryczne nożyce"?
Ja z "Wydawcą" mam ten problem, że utwory które aspirują tu do poważnych i rzetelnych lokomotyw ciągnących resztę składu - czyli "Onyx" i "Na zachód" są wg mnie słabe, wtórne i nie mają nawet części uroku pokrewnym im poprzednikom ("Jeźdźcy", "Spokojnie").


A co do "Studentów".... (też zresztą lubię bardzo). To chyba jednak nie to. Owszem - ta akoredeonowa partia walczyka w środku... ale całość zbyt podskórnie niepokojąca (+ ta bezsensowna w kontekście "słuchalności" długa solówko-kanonada dźwięków).

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 11 lutego 2015 11:22:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 15:46:47
Posty: 21418
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
No to niech będzie tu.

Ja też trzymam twardo z Krejzim...

...i z araskiem też! I też twardo!

Bo tak w ogóle to "Kulcirkiu", to całkiem fajny numer jest. A poszło o to (przypominam), z w survivorze poszedł pod nóż stosunkowo wcześnie - co bardzo zbulwersowało Krejzjego, więc poczułem się zobowiązany do uzasadnienia mojego wyboru - a uzasadnienie było takie, że chociaż sam numer OK, to ciężko mi go oceniać (subjective mode=on; lvl=99) bez kontekstu późniejszej twórczości(mode=off), która choć w takiej stylistyce znacznie gorsza/wtórna/mniej szczera czy co tam jeszcze, to jednak pewien pierwiastek zaszczepiony przez "K." ze sobą niesie.

arasek pisze:
że rytmicznie i wesoło? To może od razu spostponujmy "Elektryczne nożyce"?


No i niektórzy postponują. Ale akurat nie ja. A przecież można jeszcze spostponować i "Posłuchaj to do ciebie" i "Dzieci wiedzą lepiej" i "Medellin" i "Chodź z nami" i (o zgrozo!) "Paradę wspomnień". Ale tu nie chodzi o to, żeby Kult był tylko i wyłącznie mroczny, zimny, psychodeliczny i nowofalowo-pokręcony, bez odrobiny radochy. O proporcje chodzi Mocium Panie. Na "Moim Wydafcy" są one jeszcze dla mnie w pełni akceptowalne. Ale już na kolejnych płytach ta szala przechyla się zdecydowanie w stronę tych kawałków mniej poważnych.

Wydaje mi się, że powód mojej polemiki z Krejzim leży gdzie indziej, co uświadomiłem sobie po przeczytaniu tego zdania:

Crazy pisze:
To, że dla kogoś starokultowość może być plusem, nie stanowi dla mnie zaskoczenia, choć ja znacznie znacznie wolę Tatę i Wydafcę od Posłuchaj i Spokojnie


O! Może chodzi o to, który etap twórczości Kultu jest dla każdego z nas ( w ujęciu turbo-subiektywnym) tym "wzorcowym" czy tam "kanonicznym" i po prostu ulubionym.

I tu muszę się ciut rozpisać..
. Nie wiem kiedy Krejzi złapał swoje zamiłowanie do Kultu (w którym roku i na wysokości, której płyty), ale w moim wypadku było to (przez zupełny przypadek) samo "zaranie" medialnej działalności zespołu. Dziecięciem będąc namiętnie oglądałem programy muzyczne prowadzone przez redaktora Szewczyka w Dwójce - Przeboje Dwójki, Jarmark i niedzielną Wideotekę - i to właśnie w Wideotece zobaczyłem premierową emisję "Piosenki Młodych Wioślarzy". Zabijcie mnie - nie pamiętam w którym to było roku. 85? 86? Natomiast doskonale pamiętam jakie wtedy wrażenie wywarły na mnie i nazwa zespołu ("Kult? - jaka fajna nazwa! Krótka i mocna... i taka no... eeee... tego... no mocna!") i teledysk ("Ale o co chodzi z tymi wioślarzami? i dlaczego to tak wygląda, jakby to był jakiś stary film? i dlaczego nie pokazują kto śpiewa? w innych teledyskach zawsze pokazują kto śpiewa") i (przede wszystkim) sam utwór ("CO TO JEST?! W tytule jest o wioślarzach, w teledysku są wioślarze, a w piosence ani słowa o wioślarzach! O co tu chodzi? No i jak ten ktoś śmiesznie i szybko nawija. No i to ojojojojoj - nikt poważny takich rzeczy przecież nie wyśpiewuje!") . Było to dla mnie coś tak kompletnie innego od Papa Densów, Kapitanów Nemo i Bajmów z polskiego podwórka i od WHAM-ów, Duran Duran-ów i Majkeli Dżekson-ów z podwórek zagranicznych, że koniec teledysku zastał mnie przed telewizorem, z szeroko otwartymi gałami i opadem szczęki. Nazwę "Kult" zapisałem sobie w mózgu grubym, czarnym flamastrem i podkreśliłem na czerwono. No a niedługo potem przyszła Rozgłośnia Harcerska i LP3 i takie hity jak "Krew Boga", "Do Ani", "Piloci", "Hej czy nie wiecie", "Wódka", "Arahja" i inne, które zawsze mi gdzieś tam pogrywały z radia, czy od sąsiadów zza ściany i stały się mimowolnie moim "soundtrackiem" z okresu dzieciństwa (bo nawet jeszcze nie nastoletniości). Nie dziwota zatem, że kiedy w 92 roku stałem się wreszcie szczęśliwym posiadaczem odtwarzacza CD, to pierwszym kompaktem jaki kupiłem, był wydany kilka miesięcy wcześniej "Your Eyes".
...a drugim, niedługo później, kompaktowa reedycja "Posłuchaj to do Ciebie".

Pojawienie się na rynku "Taty Kazika" powitałem z wielkim entuzjazmem. No bo: "Łał! jak historia z tym tatą! I jakie pokręcone te teksty! I te piosenki jakie śmieszne! Takie retro trochę, ale fajnie". Niestety, jak już powiedzieliśmy, wraz z ta płytą przyszedł dla zespołu OGROMNY sukces komercyjny. I chyba przez to mój entuzjazm zniknął prędzej niż się pojawił, bo największe hity z tej płyty były grane wszędzie. Dosłownie WSZĘDZIE. Efekt był taki, że płyta bardzo szybko mi się znudziła, a największe przeboje przejadły mi się szybciej i bardziej niż niektórym z obecnych "Niezwyciężony". Otwierając lodówkę w 93 roku zastanawiałem się tylko nad jednym: co w niej znajdę tym razem - Celinę czy Baranka. Bo to, że jedno z tych dwóch będzie tam siedziało, to tego byłem akurat pewien.

A potem, 1 września 1994 roku, koncert na Agrykoli z okazji rozpoczęcia roku szkolnego, na którym po raz pierwszy usłyszałem materiał z niewydanego wtedy jeszcze "Wydafcy", a przede wszystkim "Lewe lewe loff" - ale mi to wtedy zażarło! W moim subiektywnym odczuciu, na żadnym innym koncercie, na którym później byłem, Kult nigdy nawet nie zbliżył się do poziomu wykonania tego numeru. Tu mały spojlerek: gdybym robił sobie jednoosobowy survivor "Wydafcy", to z uwagi na ten koncert sprzed ponad dwudziestu lat, "Lewe" zostało by bez dwóch zdań zwycięzcą. Pamiętam też moje wielkie westchnienie ulgi, kiedy wybrzmiały słowa "Listopad 1993" - "Uffff... wreszcie wrócił stary, normalny Kult". No i miesiąc później premiera płyty i pełna satysfakcja z mojej strony. Pamiętam, że po pierwszym przesłuchaniu KAŻDY, dosłownie KAŻDY numer mi się podobał i do żadnego nie miałem najmniejszych uwag. I kiedy wydawało mi się, że z moim ulubionym zespołem wszystko jest już w porządku, to pojawił się "Tata 2" i koszmar zaczął się dla mnie od nowa. Przy czym o ile premierę "Taty" powitałem entuzjastycznie, o tyle "Taty 2" już niestety nie tak bardzo. Tak się wtedy obraziłem na zespół, że praktycznie zerwałem znajomość. Do tego stopnia, że z całym "Krachem" zapoznałem się ładnych parę lat po jego premierze. Nie przez przypadek kiedy w pewnym momencie zamieniałem swoje zbiory audio z kasetowych na kompaktowe, jakoś zawsze odkładałem kupno kompaktowych wersji "Tatów" i do dnia dzisiejszego ciągle ich nie mam, pomimo posiadania całej pozostałej dyskografii Kultu, Kazika i KNŻ-tu (i to nie tylko podstawowych albumów, ale też różnych epek, singli i inne takich).

I po tej przydługiej pisaninie wyjaśniającej wracamy do sedna:
Mogę zrozumieć, że ktoś woli "Wydawcę" od "Spokojnie" i "Posłuchaj to do Ciebie" (może nawet był kiedyś taki czas, że sam wolałem, ale już mi przeszło na szczęście ;));
Jednak tego, że ktoś od tych płyt woli "Tatę" zrozumieć absolutnie nie mogę i chociaż oczywiście muszę to zaakceptować, to jednak obawiam się, że ciężko mi tu będzie znaleźć wspólny mianownik w temacie "gdzie mieści się największa wartość Kultu w Kulcie" :)



I to by było na tyle, czas zrobić coś konstruktywnego, bo mnie z roboty wywalą. :rabbit:


PS: A! Powyższy wpis, może też być traktowany jako wyjaśnienie, dlaczego wciąż kupuję płyty Kultu (mimo, iż psioczę bezlitośnie na ich poziom muzyczny i tekstowy) i dlaczego wciąż je kupować będę - Kazik z kolegami niecnie wykorzystują ogromny ładunek sentymentu, jaki przez lata udało mi się dla nich zgromadzić.

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 11 lutego 2015 14:42:26 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:33:35
Posty: 4884
offtop on

Pet pisze:
Dziecięciem będąc namiętnie oglądałem programy muzyczne prowadzone przez redaktora Szewczyka w Dwójce - Przeboje Dwójki, Jarmark i niedzielną Wideotekę - i to właśnie w Wideotece zobaczyłem premierową emisję "Piosenki Młodych Wioślarzy". Zabijcie mnie - nie pamiętam w którym to było roku. 85? 86? Natomiast doskonale pamiętam jakie wtedy wrażenie wywarły na mnie i nazwa zespołu ("Kult? - jaka fajna nazwa! Krótka i mocna... i taka no... eeee... tego... no mocna!") i teledysk ("Ale o co chodzi z tymi wioślarzami? i dlaczego to tak wygląda, jakby to był jakiś stary film? i dlaczego nie pokazują kto śpiewa? w innych teledyskach zawsze pokazują kto śpiewa") i (przede wszystkim) sam utwór ("CO TO JEST?! W tytule jest o wioślarzach, w teledysku są wioślarze, a w piosence ani słowa o wioślarzach! O co tu chodzi? No i jak ten ktoś śmiesznie i szybko nawija. No i to ojojojojoj - nikt poważny takich rzeczy przecież nie wyśpiewuje!") . Było to dla mnie coś tak kompletnie innego od Papa Densów, Kapitanów Nemo i Bajmów z polskiego podwórka i od WHAM-ów, Duran Duran-ów i Majkeli Dżekson-ów z podwórek zagranicznych, że koniec teledysku zastał mnie przed telewizorem, z szeroko otwartymi gałami i opadem szczęki. Nazwę "Kult" zapisałem sobie w mózgu grubym, czarnym flamastrem i podkreśliłem na czerwono.


muszę się tu wciąć, bo ze zdumieniem zaaczyłem, że mam z Kultem podobne doświadczenie

różnica polega na tym, że tych Wioślarzy usłyszałem ciut później niż do domu wrócił z naprawy magnetofon szpulowy (i wtedy to zespół The Beatles wyrzucił precz Limahla i cokolwiek innego co prezentował Krzysztof Szewczyk w dwójce przed 19.30) - mimo wszystko na Piosenkę młodych wioślarzy zwróciłem uwagę, może nie napisałem sobie nazwy Kult grubym flamastrem w zeszyciku, ale sporządziłem odręczną mentalną notatkę

jedynym ogniwem łączącym mnie w tym czasie z polską muzyką była Lista Przebojów Programu 3 - gdy usłyszałem na niej utwór Arahja... nie prowadziłem wtedy żadnych rankingkongów, ale najprawdopodobniej ten utwór byłby wtedy moją ulubioną polską piosenką

I wtedy (mniej więcej) wszystko popsuł numer Spalam się - to TEN Kazik z Kultu? Tak wygląda i TAKIE COŚ wykonuje? To rozczarowanie zbiegło się z całkowitym zanurzeniem w szeździesionie i przez całe liceum nie słuchałem polskiej muzyki w ogóle (nie licząc nieudanych wtedy prób z pierwszą płytą Budki i Czerwonymi Gitarami) Lewe loff owszem obiło mi się o uszy, ale pewnie wtedy wskazałbym na T.Love, że to śpiewa - natomiast na pewno ominęły mnie wszelkie Baranki i Taty.

Kult odkryłem ponownie z powinowactwa armijnego, jako "zespół w którym Banan gra", na wysokości Wyjechali na wakacje i Komu bije dzwon (liczyłem pewnie, że będzie coś armijnego w 30ton). Sympatyczne i nic więcej. Cały kultowy "lore" przyszedł mi - do głowy raczej niż do serca - z powodu własnie płynącego tu forum

offtop off

oddaję głos do studia w Warszawie... Darku?

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 11 lutego 2015 14:53:14 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 15:46:47
Posty: 21418
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Halo, halo... tu Warszawa.

Gero pisze:
może nie napisałem sobie nazwy Kult grubym flamastrem w zeszyciku, ale sporządziłem odręczną mentalną notatkę


No ja też nie w zeszyciku, tylko w
Pet pisze:
mózgu


A teraz prosimy o analizę... panie Jacku?

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 11 lutego 2015 14:58:15 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 20:20:04
Posty: 14523
Skąd: nieruchome Piaski
He, he. Przepraszam, ale mazaki spadły mi pod biurko, a nie chcę na wizji robić zamieszania i pozbawiać Państwa widoku mojego promiennego uśmiechu. Chciałem jednak zauważyć, że tak wnikliwe i - nie bójmy się tego stwierdzenia - osobiste wynurzenia moich przedmówców przywodzą mi na myśl spotkania AA. Cześć, jestem Jacek, nie... słucham Kultu od 21 lat.

Widzę, że Jurek schylił się po mazaki, to może orli wzrok, he, he, pozwoli mu na dokładniejszą analizę. Jurku?

_________________
Go where you think you want to go
Do everything you were sent here for
Fire at will if you hear that call
Touch your hand to the wall at night


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 11 lutego 2015 15:01:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 15:46:47
Posty: 21418
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Miki pisze:
Chciałem jednak zauważyć, że tak wnikliwe i - nie bójmy się tego stwierdzenia - osobiste wynurzenia moich przedmówców przywodzą mi na myśl spotkania AA. Cześć, jestem Jacek, nie... słucham Kultu od 21 lat.


A wspierasz nas Jacku?

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 11 lutego 2015 15:10:04 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 20:20:04
Posty: 14523
Skąd: nieruchome Piaski
He, he, he. Oczywiście. Nie miejcie, koledzy, wątpliwości. Musimy trzymać się razem. Poza tym drużyna musi mieć dobry spiryt. Tak to widzę.

_________________
Go where you think you want to go
Do everything you were sent here for
Fire at will if you hear that call
Touch your hand to the wall at night


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 11 lutego 2015 16:24:25 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22901
Gero pisze:
wtedy (mniej więcej) wszystko popsuł numer Spalam się

niemniej to są ponad trzy lata różnicy

Arahja marzec 88
Spalam się lipiec 91

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 11 lutego 2015 16:31:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 23:33:35
Posty: 4884
no wiem, ale dla mnie to niemal dokładnie rozkłada się na ostatnie lata podstawówki

_________________
in the middle of a page
in the middle of a plant
I call your name


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 11 lutego 2015 16:48:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 20:20:04
Posty: 14523
Skąd: nieruchome Piaski
A u mnie akurat czas premiery "Spalam się" przypadł na okres świadomego poznawania muzyki, czemu sprzyjała lokalizacja hurtowni na Kobielskiej. Pamiętam, że byłem pod dużym wrażeniem, a do tego festiwal w Sopocie :wink: Do dziś żałuję, że niektórych utworów Kazik nie przetransponował na potrzeby swojego żywszego oblicza (patrz: "Bagdad" czy kapitalne "Oblężenie"). Drugim powodem żalu jest to, iż wówczas nie potrafiłem się przywiązać trwale do niektórych wykonawców, a część relacji - jakkolwiek dziś wspominana z sentymentem - miała charakter powierzchowny, co akurat w przypadku Kazika owocowało zlekceważeniem dwukasetowego "Spalaj się!", a przecież było to w zasięgu ręki nie raz. Trzecia zaś (i nijak niezwiązana z osobą Kazimierza) okazja do darcia szat, to niezwrócenie uwagi na dominującą wówczas (również w rzeczonej hurtowni) pozycję Armii. Może gdybym wtedy sięgnął po "Legendę" nie dałbym się porwać wspominanemu przy okazji rocznicy wydania "Triodante" kowerstory w "Brumie", a co za tym idzie, dokonałbym innego wyboru w dobie sporu między zwolennikami poszczególnych płyt.

Zawsze mi było jednak bliżej do solowych nagrań Kazika, nie mówiąc już o Kaziku Na Żywo, niż do Kultu. Pamiętam tylko dokument Zalewskiego "Tata Kazika" i wszechobecnego "Baranka" (którego wypasanie bardziej mi utkwiło w pamięci niż balet Celiny). Pamiętam wersję Zamachowskiego przy okazji gali "Teraz Polska" :)

_________________
Go where you think you want to go
Do everything you were sent here for
Fire at will if you hear that call
Touch your hand to the wall at night


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 12 lutego 2015 22:19:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25409
Pet, bardzo zgrabnie wychwyciłeś różne elementy "naszej historii z Kultem". Poniekąd zaczynaliśmy dokładnie w tym samym momencie: Przeboje Dwójki i teledysk z wioślarzami, Lista Trójki, Do Ani, Krew Boga, Piloci, Arahja... Od tego zaczynałem i ja. Ale różnica jest taka, że ja traktowałem to jako lokalną ciekawostkę, nic więcej. Zainteresowało mnie, zapamiętałem, ale bynajmniej się nie zachwycałem. Tu chyba ważniejszy jest nie background kultowy, ale ogólnomuzyczny. Bo ja np. punkiem to zainteresowałem się dopiero w liceum i to późniejszym. I punk nie był dla mnie żadnym punktem odniesienia, a był nim Led Zeppelin. Fajne były te pioseneczki, ale mnie interesowały długie formy, improwizacje, kilkunastominutowe koncertowe wersje utworów, sola na perkusji, takie tam... No i to jest jedno.

Druga rzecz, że kiedy czytam Peta, a już zwłaszcza Budynia, to widzę programową niechęć do czegoś, co jest "fajne". Już dawno zauważyłem, że Baranek czy Gdy nie ma dzieci są trochę słabe, bo są za bardzo fajne. A dla mnie są po prostu fajne i nie ma w tym żadnej filozofii (Baranek to jest nawet super fajny!). Podobnie nie interesuje mnie zupełnie ta kwestia, co Petu doskwierała, że Tata odniósł taki sukces i te piosenki były wszędzie. Nie wiem zresztą za bardzo, gdzie były, mnie takie rzeczy zwykle obchodzą bokiem. W każdym razie podobały mi się wtedy, potem i do dziś. Z kolei drugi Tata to wiadomo, jaki mam stosunek, bo kilkakrotnie w tym wątku się rozpisywałem. Wprawdzie pierwsze moje reakcje były niechętne z definicji (odcinanie kuponów), a przez długie lata uważałem ją za gorszą od pierwszego Taty (vide pierwsza strona tego wątku) i dopiero z biegiem lat zacząłem ją cenić naprawdę bardzo, ale w sumie to od początku mi się całkiem podobała, a już na pewno podobało mi się brzmienie.

I tu wreszcie docieramy do trzeciego i może najważniejszego punktu.
Pet pisze:
nie chodzi o to, żeby Kult był tylko i wyłącznie mroczny, zimny, psychodeliczny i nowofalowo-pokręcony

Mi otóż nawet w ogóle o to ni chodzi. Taki opis jest dla mnie generalnie zniechęcający, a z Kultem mi się wcale nie kojarzy. Kultu brzmienie kojarzy mi się ze Szczotą, a Szczota swingował. Kojarzy mi się oczywiście z Bananem (skądinąd nie jest to takie oczywiste, przecież na pierwszych dwóch płytach go nie ma), ale też najbardziej właśnie z Bananem wycinającym całkiem skoczne kawałki na tych trzech płytach, które lubię najbardziej czyli Tata-Wydafca-Tata2.
To, co w gazetach lubiących etykietki określono "folklorem miejskim" spodobało mi się nad wyraz. Konkretne piosenki to jest jeszcze inna sprawa, ale jeżeli chodzi o brzmienie zespołu, to wtedy właśnie osiągnęli to, co pokochałem, a przy okazji Kazik śpiewał wtedy moim zdaniem najlepiej. I w ogóle ;-)

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 13 lutego 2015 08:40:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 15:46:47
Posty: 21418
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Crazy pisze:
niechęć do czegoś, co jest "fajne".


Chyba nie rozumiem. Prędzej bym powiedział, że mam programową niechęć do "piosenki biesiadnej", a nie do czegoś co jest "fajne". To czy piosenka biesiadna jest fajna, czy nie, to inna sprawa.

Baranek jest fajny (i kiedy go usłyszałem za pierwszym razem pokochałem, go z całego serduszka) i nie jest biesiadny, ale najzwyczajniej w świecie mi się przejadł.

Nie podejmuję się analizować czy "Gdy nie ma dzieci w domu" jest za fajne, czy fajne w sam raz - dla mnie przede wszystkim jest "biesiadne" i dlatego od samego początku miałem problem z tą pieśnią.
Co nie zmienia faktu, że znam, i doceniam rolę pieśni biesiadnych, dlatego bardzo chętnie posłucham, a nawet własnogebnie wykonam "Gdy nie ma dzieci" podczas biesiady i suto zastawionych stołów (zwłaszcza po większym spożyciu), ale żeby docenić na płycie Kultu, to nie za bardzo.


Crazy pisze:
Mi otóż nawet w ogóle o to ni chodzi. Taki opis jest dla mnie generalnie zniechęcający, a z Kultem mi się wcale nie kojarzy. Kultu brzmienie kojarzy mi się ze Szczotą, a Szczota swingował. Kojarzy mi się oczywiście z Bananem (skądinąd nie jest to takie oczywiste, przecież na pierwszych dwóch płytach go nie ma), ale też najbardziej właśnie z Bananem wycinającym całkiem skoczne kawałki na tych trzech płytach, które lubię najbardziej czyli Tata-Wydafca-Tata2.

To, co w gazetach lubiących etykietki określono "folklorem miejskim" spodobało mi się nad wyraz. Konkretne piosenki to jest jeszcze inna sprawa, ale jeżeli chodzi o brzmienie zespołu, to wtedy właśnie osiągnęli to, co pokochałem, a przy okazji Kazik śpiewał wtedy moim zdaniem najlepiej. I w ogóle


No i teraz już mamy pełną jasność i klarowność, tudzież rozwiązanie zagadki dlaczego nie możemy osiągnąć zgodności w temacie Kultu. :) :piwo:

...jakoś będziemy musieli z tym żyć. :D

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 13 lutego 2015 11:19:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 15:34:22
Posty: 17277
Skąd: Poznań
Crazy pisze:
ale mnie interesowały długie formy, improwizacje, kilkunastominutowe koncertowe wersje utworów, sola na perkusji, takie tam..


Sorry za offtop, ale idealnie oddałeś w tym opisie to czego wprost nie znosiłem w tamtych latach :D

_________________
czasy mamy jakieś dziwne
głupcy wszystko ogołocą
chciałoby się kogoś kopnąć
kogoś kopnąć - ale po co


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 1880 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 105, 106, 107, 108, 109, 110, 111 ... 126  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 130 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group