Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest pt, 29 marca 2024 16:23:21

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 185 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5 ... 13  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 09 maja 2005 16:45:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 19:39:34
Posty: 2858
Skąd: bydzia
Vailey pisze:
Cobain się ogólnie tak darł... I to był Jego urok


no nieeee. Przyznaj, ze jest "darcie" i DARCIE. K.C. glos ma sensowny i to bardzo, ale na anplagcie brzmi kapiszonowato.

_________________
you create your hell...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 09 maja 2005 16:48:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 01:30:24
Posty: 472
Skąd: Stepanakert
a ja wiem?
Z Anplakta znam tylko Plateau:D
Będę się musiał zapoznać...

_________________
Już niedługo nadejdzie taki czas, że za brak orgazmu będą karać nas...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 09 maja 2005 23:32:43 
(-)


Ostatnio zmieniony pn, 18 sierpnia 2008 22:00:49 przez Y, łącznie zmieniany 1 raz

Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 09 maja 2005 23:39:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:14:22
Posty: 9021
Skąd: Nab. Islandzkie
Bleach ***
Nevermind ******(...) - i to nie tylko za hitowe single... mimo, ze dobre - sa lepsze numery tam...
In Utero ****
Unplugged *****
From the Muddy Banks of Whiskah **+


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 10 maja 2005 08:48:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 13:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
A ja i tak uważam, że jeżeli chodzi o darcie się, to Kurt był w tym mistrzem i daleko w tyle cała konkurencja.

w wolnej chwili napiszę coś jeszcze o Foo Fighters

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 10 maja 2005 09:01:43 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 20:53:47
Posty: 4080
Skąd: Chełm (k. Mistycznego Miasta Lublina) - Warszawa (Stacja Ursynów)
Bleach **** - coś bardzo świeżego w tym było....
Nevermind ***** - wiadomo
Incesticide ****
In Utero ***
Unplugged ** albo ***** - tu mam problem z ustosunkowaniem się do tej płyty.... raz mnie kręci, raz śmierdzi piosenką ogniskowo-kolonijną.... Ale "The Man Who Sold" i "Where Did You Sleep" prześliczne...

_________________
kocham cię
kocham cię
śmierć w Wenecji
miłość w Warszawie

Obrazek
Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 10 maja 2005 09:43:08 

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2005 17:35:01
Posty: 781
Bleach ***
Słychac, że zespol dopiero sie ksztaltuje. Brzmienie jeszcze nie te, za perkusja nie ma Grohla. W paru piosenkach ujawnia sie jednak geniusz Cobaina: About A Girl, School, Blew. Jednak najbardziej lubie z tej plyty Big Cheese

Nevermind *****
Kazdy juz chyba zna ta plyte, nic odkrywczego tutaj nie napisze. Ulubione utwory: Smells Like Teen Spirit, Lithium, Come As You Are, Something In The Way.

Incesticide ***+
Plyta z odzutami. Poza rzeczami zupelnie przecietnymi (Son Of A Gun, Molly`s Lips, bezzensowna przerobka Polly) sa utwory genialne - Aneurysm, Dive i Aero Zeppelin.

In Utero *****
Moja ulubiona plyta Nirvany. Surowsze bzmienie, ogolnie jest ostrzej niz na Nevermind. Pojawiaja sie jednak takze spokojniejsze utwory: Dumb(moim zdaniem wersja z Unplugged jest duzo lepsza), All Apologies. Z tych ostrejszych najbardziej lubie Rape Me, Serve The Servants, Radio Friendly Unit Shifter.

Unplugged *****
Gdy pierwszy raz przysluchalem ta plyte, bylem zszokowany.Zespol znany dotad z brudnego brzmienia gitar gra na akustykach. Wlasnie do tej plyty i do In Utero wracam najczescie. Swietnie wypadly tu : Jesus Don`t Want Me For A Sunbeam, Lake Of Fire Where Did You Sleep Last Night i Dumb.

From The Muddy Banks Of The Wiskhah ***
Po pierwszych przesluchaniach tej plyty bylem bardzo rozczarowany. Teraz zmienilem nieco zdanie, ale i tak uwazam, ze Nirvanie nalezy sie lepsza koncertowka. Utwory nie pochodza z jednego koncertu, w dodatku wykonanie wielu z nich nie zachwyca. Przesluchalem w zyciu troche bootlegow Nirvany i znam o wiele lepsze wykonania takich piosenek jak Lithium czy Aneurysm. Szkoda, ze zaden z utworow nie zostal wykonany w wersji akustycznej( a przeciez na trasie promujacej In Utero byl to standard).


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 10 maja 2005 15:11:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 14:38:13
Posty: 2109
Bleach ***
Nevermind *****
In Utero ****
Unplugged *****

Jak słucham Nevermind to przed oczami staje mi taki oto obraz z dzieciństwa: Ja na małym rowerku o nazwie "Cross" :wink: ze sluchawkami na uszach i nowym walkmenem marki "Sanyo" (który dostalem na pierwszą komunie) z pożyczoną od starszego kolegi piracką kasetą "Nevermind" w środku...eh to były czasy :)


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 21 grudnia 2005 13:37:48 
Nevermind - 5 gwiazdek,
reszta gdzieś między dwoma a trzema, żadna ciekawostka.


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 21 grudnia 2005 14:30:22 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 12 listopada 2004 18:26:27
Posty: 2896
Skąd: Buckland
Nie umiem ogwiazdkować płyt
Nevermind to najważniejsza płyta lat 90tych. Ta płyta nie ma słabych momentów (no może końcówka i ograny do bólu Smels like teen spirit)

Nirvane kiedyś olewałem, potem pokochałem,teraz się jej boję

Poczytałem sobie trochę o czym śpiewa Kurt, o jego życiu i twórczości :roll: :?
zbyt duża dawka tego zespołu nasuwa rozpacz i myśli samobójcze....

_________________
" (...)Czy pan myśli,że nasze żydowskie pisma są tylko dla jakiegoś widzimisię pisane spółgłoskami?Każdy wyszukuje sobie skryte samogłoski, które zawierają dla niego jedynego określoną myśl, żywe słowo nie powinno zamieniać się w martwy dogmat."


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł: niebyt
PostWysłany: śr, 21 grudnia 2005 18:23:49 

Rejestracja:
śr, 01 grudnia 2004 14:16:01
Posty: 2647
to odswierze watek, nawet nie wiedzialem, ze jest, a zaczne od tytulu, bo mi w przeciwienstwie do mareckiego wpadl od razu:

niebyt

teraz krotki wstep:

nirvane poznalem w podstawowce, kolezanka marta pozyczyla mi nevermind i no code pearl jamu. zanim na dlugo przyssalem sie do opcji drugiej krotko acz intensywnie poznawalem pierwsza. potem wrocilem do hegemona czasow podstawowki, czyli queen. potem na poczatku technikum dorwalem from the muddy banks of the wishkah i w polowie tejze szkoly, wlasnie od nirvany, zaczelo sie moje kompletowanie dyskografii, ktore pozniej przerodzilo sie w kolekcjonowanie plyt (z poprawka na mozliwosci finansowe studenta). no wiec znam troche ta nirvane. gwiazdkowac mozna:


Obrazek

bleach

od samego poczatku uderzyla mnie przebojowsc tej plyty, przeciez kazda z tych kompozycji, chocby najbardziej nieokrzesana wrecz, jest szalenie nosna, czego szczytem jest ich pierwsze nagranie ever about a girl. dlugo chodzilem z bleach na uszach, a niektore rytmy i rify nawiedzaja moj umysl do dzis - siedza i wierca.
cala plyta jest dosc zwarta. ja bym ja scharakteryzowal jako przyjemnie toporne riffy nosnie wkomponowane w powalajace rytmy + szyderczo-powazny piajny wokal, a wszystko wlozone w slodko-brudna produkcje. z calosci wyrozniaja sie (nie, ze na +, bo pozostale nie sa na - wzgledem nich) wspomniane about a girl i negative creep, ktore bardziej pasuje do nevermind (nie bez znaczenia jest fakt, ze wiele zespolow to koweruje).
teksty... coz, wtedy cobain nie bardzo o nie dbal, wiec nie ma tego wiele, zreszta prawie wszystkie sa napisane jednego dnia tuz przed nagraniem. no bo czy mozna cos napisac o panu wasiku, czy szkole (kilkanascie slow :lol:). wlasnie dlatego tekstow prawie nie ma. inna historia jest kawalek o wlasnej dziewczynie ktorej trzeba placic za widzenie. to musialo bolec.
no wiec ta plyta to przede wszystkim muzyka. taka szczera, ze wrecz naiwna. nagrywana pod wplywem ogromnego pragnienia (troche jak debiut soulfly), co slychac. a ze byl tam wybitny czlowiek, rezultat jest na

*****-


Obrazek

nevermind

az chyba nie bede opisywal tej plyty. bo to przeciez jedna z najlepiej znanych plyt na swiecie (kto nie zna niech sie wpisuje :wink:). i chyba jedna z najgenialniejszych. wszystko dopasowane do siebie wrecz idealnie: kompozycje, teksty, produkcja, czas wydania, kolejnosc kawalkow, otoczka autorow, okladka, ukryty track i na dodatek az sie prosilo, by w koncu ktos przerwal te... osiemdziesione.
kazdy kawalek jest super, wrecz narzuca sie swoja perfekcja i jak juz pisalem: nie bede o tym pisal. :wink:
ocena moze byc jedna (u mnie taka jest najwyzsza):

*****+


Obrazek

incesticide

te plyte poznalem na koncu (sposrod tych ktore poznalem). i bardzo sie do niej palilem, zachecny nalepka, ze b-sides, rare i takimi tam oraz wspanialym aneurysm.
otoz aneurysm wspanialy jest, reszta przewaznie nie. poza koncowka plyty jakas naiwnoscia zauroczyly mnie molly's lips i son of a gun. pozostale kawalki nie sa za specjalne. a juz na pewno nie widze nic w (new wave) polly. plyta jest nierowna i prawie mozna wyodrebnic "moduly" jak kilka kawalkow zagranych na 3 akordach lub wspomniana koncowka z zaskakujacymi zmianami w obrebie kompozycji. poczatek i "drugi srodek" jest taki troche nevermindowo-bleachowy. co nie zmienia faktu, ze plyta jest ciekawa. nawet sklady sa rozne! ogromna wiekszosc kawalkow uslyszalem rzeczywiscie pierwszy raz. ale nie da sie sluchac tej plyty dlugo, poznac warto, ale nie ma co przezywac. przeciez to skladak.
z ocena jest klopot, ale byc musi, wiec bedzie:

***+


Obrazek

in utero

no to tu sobie pojechali, a w ktorym kierunku, to dobrze nam powie tytul i okladka. jakby daleko nie pojechali, mieli genialnego kapitana i kase, wiec plyta jest...
otwierajaca serve servants rewelacyjna kompozycja nie jest, ale druga scentless apprentice wkreca sie rewelacyjnie, a coz mowic o trzecim, singlowym heart-shaped box. choc we mnie najwieksze zamieszanie dokonalo sie przez numer 4 - chyba zaden kawalek nie gwalcil mego mozgu dluzej niz rape me. dalej jest rowno, choc jakos tak bardziej roznorodnie niz na nevermind. za to mniej przebojowo. brzmienie jest lekko sztuczne, a to pewnie przez pana producenta, ktory uciekal od wypieszczonej produkcji poprzedniego albumu, oraz przez to, ze prawie wszystko zostalo zagrane na setke (a byli maksymalnie rozleniwieni i zacpani), ale do polowy sciezek kurt dogral gitary (taka niespojnosc). wrazenie poteguja teksty klecone na predce (na potrzeby linii wokalnych) z wierszy z jego licznych notatnikow.
mysle, ze o czyms swiadczy moj szkolny blad, do ktorego przyznam sie poraz pierwszy. znajac plyty, ale nie wiedzac o nich nic sadzilem, ze in utero jest chronologicznie druga, a nevermind trzecia. :oops: czyli maly krok w tyl i notka:

****+


Obrazek

mtv unplugged in new york

jak dla mnie to jest idealny koncert akustyczny. az zaskakujaco dobrze poradzili sobie chlopcy z przerobieniem czadowych kawalkow na pudelka i sie okazalo, ze te kompozycje to nie tylko pot, brud i zywiol. to sa kompozycje co sie zowie!
ze about a girl sie nadawalo domyslal sie kazdy, ale malo kto spodziewal sie come as you are. i zgacha, bo cobain jednak jest wrazliwy. no to dowalil im jeszcze jesus doesn't want me for a sunbeam. kolejna zgacha. to dowalil im the man who sold the world. no bowiego to juz sie chyba sam bog nie spodziewal. a coverow jest wiecej. i z roznej polki. cala plyta jest rowna, a jednoczesnie dosc zroznicowana (smyki, akordeon). wyraznie slychac taka intymna atmosfere (ma sie wrazenie, ze siedzi tam maksymalnie 30 osob, ile bylo na prawde - nie wiem) i cobain umiejetnie nia steruje, rozwalajac wszystko (jakby z przekora i zlosliwym usmieszkiem) wydzieraniem sie w koncowym where did you sleep last night.
bardzo lubie sluchac jej w calosci, lubie poszczegolnych kawalkow, dla mnie jak pisalem ideal koncertu akustycznego (no moglby byc o 2 kawalki dluzszy, ale to juz sie czepiam). ocena oczywista:

*****


Obrazek

from the muddy banks of the wishkah

po tym jak obnazyli swoj geniusz na akustyku postanowiono pokazac ich takimi jakich my juz ich nie poznamy. dla mnie ta plyta to czysty zywiol.
po/w krokim intro zaczyna sie. school - czad, emocje, hasas - to jest to. czesc nagran to rzeczywiscie starocie, czesc popelniona zaledwie 3 miesiace przed "tym popelnieniem", z pat'em smear'em na dodatkowym wiosle (tak sie chlopak cieszyl, bo mial byc pelnoprawnym czlonkiem zespolu od nastepnej plyty studyjnej). 17 kawalkow, ale spokojnie jest tylko w dwoch krotkich momentach. pozatym czasem mam wrazenie, jakby najwlasciwszym przeznaczeniem wszystkich nagran jakie sie tu znalazly (mozna napisac, ze kompozycji) jest wlasnie ten skladak (bo jak sie w niego zanurzyc, to nie czuc, ze to skladak). slucha sie tego cudnie, geba sie sama niemo drze. :wink:
jak na nirvane to tez chyba wymarzony koncert, dla mnie bomba:

*****-


Obrazek

nirvana

w sumie nie slyszalem, ale chyba znam. you know you're right bylo doslownie wszedzie i rzeczywiscie jest spoko. pozatym nic nowego, wiec nie ma co pisac. ta plyta to po prostu wyciaganie kasy z fanow, a to jest ponizej krytyki, wrecz zalosne w tym wypadku.
tyle opisu, a ocena jest nie do plyty, tylko do wspomnianego kawalka:

you know you're right: *****-


Obrazek

with the lights out

nie znam, ale slyszalem ze dobre i ciekawe. jednak to za malo by sypnac gwiazdami, wiec na tym moj post sie skonczy.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 27 grudnia 2005 09:24:17 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 24 grudnia 2004 14:34:22
Posty: 17234
Skąd: Poznań
Nie będę oryginalny. "Nevermind" oczywiście zasługuje na wszytskie zaszczyty i honory. A na niej samej najbardziej lubię "Lithium" i "Something...".


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 28 grudnia 2005 02:13:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 22 marca 2005 22:32:15
Posty: 157
Skąd: Poznań
Wszystkim zawsze opowiadam, że się na Grungu wychowałem więc i Wam to powiem... 8)
Ta muza jest mej duszy bliska jak niemowlęciu pępowina... :roll:
Nirvana jest dla mnie nieskazitelnie doskonała i każdej płycie nie szczędziłbym nawet jednego ramienia gwiazdki... :mrgreen:
Pamiętam miny kumpli jak będąc w liceum wygrzebałem nowość!! "Bleach!" co to jest? pytali z niedowierzaniem.... a potem ja się z nich śmiałem jak wałkowali non stop: "smells like teen spirit...."

dyingbride pisze:
"darcie"

a czy próbowaliście czysto zaśpiewać "the man who sold the world" - to może nie jest skala Frediego ale jest co wyciągać...

Meriadok Brandybuck pisze:
Nirvane kiedyś olewałem, potem pokochałem,teraz się jej boję

i oto chodzi właśnie... :piwo:

_________________
Be Yourself


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 09 lutego 2006 13:07:33 

Rejestracja:
śr, 01 grudnia 2004 14:16:01
Posty: 2647
pilocie i meriadoku, dlaczego boicie sie nirvany?

kurt nie zyje i nie slyszano zeby straszyl. grohl w foo fightersach nie wyglada groznie - zreszta to bardzo przyjazny czlek. novoselic natomiast cpstam w polityce probowal mieszac, ale byl z gory skazany na niepowodzenie (wygladal smiesznie w gajerku). nie wiem co teraz porabia pat smear, ale on sie oficjlanie nie zdarzyl zalapac do zespolu, wiec potencjal zagrozenia rowniez blisku zeru. :wink:

koniec smiechow, bo pytalem na serio. nie rozumiem jak mozna sie bac muzyki (nieistniejacego) zespolu. wyjasnicie mi to?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 09 lutego 2006 13:38:08 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 lutego 2005 20:54:20
Posty: 6846
Nie wiem, jak mają Pilot i Meriadok. Ale - choć ja nie boję się Nirvany - to bardzo dobrze rozumiem, że można mieć tego typu wrażenia. Ta muzyka to obraz głębokich dołów, cierpienia i beznadziei...

_________________
Kto powołał na dyrektora Trójki człowieka, który nie rozumie pytania 'kto'?


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 185 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1, 2, 3, 4, 5 ... 13  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 67 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group