Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 15:40:07

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 211 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 15  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: pn, 04 lipca 2005 14:23:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 16:00:25
Posty: 22845
Właśnie sobire wróciłem do słuchania zespołu, który na początku mnie wkurzał, gdyż był stawiany przez media w opozycji do dominującego w ówczesnym czasie punk rocka, choć miał z nim tak naprawdę dużo wspólnego; potem jakoś przestałęm śledzić jego losy.... I nagle okazał się być ciekawy i godny uwagi, choć trwało to kilka lat. Teraz słucham go bardzo rzadko, ale zawsze z dość dużą przyjemnością, choć ostatnie dokonania znów niespecjalnie mnie przekonują. Do rzeczy.

Fire ***1/2

Pierwsza myśl jest taka, ze ta płytka potwierdza opinię, że jak się nie ma za wiele do powiedzenia, to się w Polsce śpiewa po angielsku. Tu większość tekstów jest jeszcze strasznie banalna i naiwna, i jest śpiewana po angielsku. Muzyka wpisująca się w grunge, ale miejscami słychać, że dwóch ważnych muzyków Heya (Piotr Banach i Jacek Chrzanowski) zdobywali muzyczne doświadczenie w Kolaborantach i w kilku piosenkch słychać echa twórczości tamtego zespołu, "Nonsense" spokojnie mogłoby być piosenką z "A może to ja". "Karą będzie lęk" kojarzy mi się z jeszcze starszymi kawałkami tegoż zespołu. Z kawałków anglojęzycznych najbardziej lubię "Fate" z prostym i zapadającym w pamięć początkiem, granym na samej gitarze, a także "Schizophrenic Family" - jedyny 100% punkowy kawałek na tej płycie. Wszystkie piosenki po polsku stały się przebojami, co może zaważyło na tym, że Kasia postanowiła bardziej pracować nad tekstami i stopniowo angielski ograniczać. "Eksperyment" i "Zazdrość" są całkiem sympatycznymi rockowymi przeboikami, "Moja i twoja nadzieja" to kawałek ważny i sprawnie zagramy, ale niestety zajeżdżony przez media w swoim czasie skutecznie dla mnie, co mi utrudniało docenienie go... Wyróżnia się "Zobaczysz", o ile pamiętam, tu Nosowska wykorzystała wiersz Stachury (jeśli coś mylę, to mnie poprawcie), to nie jest prosty optymistyczny przeboik.... Muzyka jest wolniejsza i dość mroczna, ponura, wokal bardzo przejmujący, tu pojawia się w całej okazałości dar Kasi Nosowskiej do oddawania przekazu tekstu w sposobie śpiewania, intonacji głosu... Gdybym był jakimś jej byłym facetem, bałbym się po wysłuchaniu tego kawałka. Jeszcze kilka słów należy się piosenkom "Dreams" i "Teksański" - ta druga była bonusem do wydania kompaktowego i strasznie mnie w tamtym czasie irytowała, pierwsza zaś była chyba drugim po "Son of the blue sky" Wilków polskim przebojem śpiewanym po angielsku, który udało się wylansować. Kawałek dość ciekawy muzycznie, tekstowo ważny - chyba pierwszy raz ktoś w polskiej muzyce poruszył temat molestowania seksualnego w rodzinie, a wtedy jeszcze temat ten nie był modny i nagłośniony, więc nie było w tym żadnego koniunkturalizmu.

Ho ****

Jeszcze dużo angielskiego, ale ciut więcej po polsku. Riffy odważniejsze, bardziej konkretne. Podobnie z liniami wokalnymi. Więcej rockowego mięcha. Klarowniejsze brzmienie, bardziej rockowe, niż grungowe, co wyszło zespołowi na zdrowie tylko. "Empty page" atakuje bardzo mocnym riffem, "O drugim policzku" jest bardziej w klimacie "Fire", "Ja sowa" jest jak dla mnie klimatyczną perełką.... Ogólnie mało kto potrafi pisać piosenki o miłości, które by mnie nie irytowały, Nosowska potrafi i wykazuje się bardzo dużą wrażliwością... 'Cudownie" znów jest blisko pierwszej płyty, to taka optymistyczna mutacja "Zobaczysz". Dwa radiowe hity, "Misie" - znów tematyka patologii rodzinnej, gdy się pojawił, zniechęcił mnie do Heya, jakoś bardzo mnie tu wokal drażnił... "Is it strange?" - walczyk, kiedyś w remoncie tańczyłem przy tej piosence z niejaką Czarną, a dookoła nas reszta punkowców tańczyła pogo - coś niesamowitego. "Niekoniecznie o mężczyźnie" - znów dość przebojowo, inauguracja wątka humorystycznego, bardzo miła dla ucha. "That's a lie" - dla mnie najmocniejszy fragmet płyty, mocny riff i porywająca choć smutna linia wokalna. Wersja kasetowa kończyła się na "Chyba", króciutkim miłosnym wyznaniem, i dla mnie to było jedyne słuszne zakończenie. "Maliny się kończą" psuje mi tą płytą, choć może w innym miejscu by mi tak nie przeszkadzało. "What about me" brzmi jak odrzut z 1 płyty, kończący płytę kawałek tytułowy też nie zabija - zaczyna się balladowo, pojawiają się jakieś smyczki, ale ogólnie jest dość banalnie.

? *****

Ewolucja trwa. "Wczesna jesień" to mało komercyjny kawałek, dość ryzykownie wybrany do promocji, może dlatego, ze brzmi jak typowy Hey? Krzykliwy wokal i jęcząca gitara w zwrotkach, ostrzejszy riff w refrenie, ale ani tu rymów, ani chwytliwej melodii. Mi się ten numer podoba, ale potencjał komercyjny ma niewielki. Potem płyta się rozkręca. "Dorosłość jak początek umierania" - ostry riff atakuje od początku, Nosowska osiąga już wyżyny swojego introwertycznego pisania, podobnie jak kontrastowania słodkich i ostrych wokali. Dalej mamy "Prawdę" - spokojna muzyka i łagodny głos, ale to tylko pozory. Kawałek jest dość bolesnym rozliczeniem z karierą i układami w przemyśle muzycznym, jak mniemam... Następny przebój z płyty - "Anioł.... bluesowe zwrotki, hardcore'owe refreny, znów wyżyny muzycznie, wokalno i tekstowo. Również teledysk do tego kawałka był wyjątkowo udany. Nawet się udało stylistom bardzo atrakcyjną kobietę z Kasi zrobić (a później bardzo brzydką, zgodnie z klimatem tekstu). "Kropla" - znów kontrast spokojnej, choć niepokojącej zwrotki z ostrym, piszczącym, insrumentalnym refrenem. "r.e.r.e" daje trochę oddechu, to taka ładniejsza siostra "Ho!" jak dla mnie. więcej ma uroku i wdzięku, znowu bardzo ładny tekst. Odpoczynek się kończy przy "Musli", ciekawe połączenie hardcore'a z rege i tekst z gatunku kaznodziejskich i łopatologicznych. Znów zmiana klimatu - "List", jeden z większych przebojów, których zresztą jak widać na tej płycie nie brak... Ballada o chwilowym rozstaniu, znów mimo banalnego tematu od banalności daleka, muzycznie też bardzo udana, i w części spokojnej, i w ostrzejszym rozwinięciu w okolicy solówki. Potem energetyczny, zgodnie z tytułem, "Fire of my soul", a potem "Heledore babe", kaałek, który namieszał w głowie pewnemu znanemu dziennikarzowu muzycznemu. Gdy równocześnie na singlach wyszły rzeczony utwór i "Zabij mnie" Various Manx, pan ten (nie pamiętam już, który to był) uznał, ze to oczątek wolty stylistycznej obu zespołów, które zamieniają się właśnie gatunkami muzycznymi. Nie trafił... "Je-łe" to Heyowa wariacja na temat "Oh no! Bruno!" NoMeansNo, tu Chrzanowski chyba w pełni się zainspirował jednym ze swoich ulubionych zespołów. Później najdziwniejszy na płycie "Just another day", niepokojąca, kwadratowa perkusja i dużo hałasu... I na koniec kolejna perełka, "Gdy mnie sen zmoży", coś jakby modlitwa, kawałek krótki i niesamowity, transowa perkusja, płynące gitary i bas urozmaicone kilkoma piskami. Wyciszenie i koniec.... I ja zawsze chcę jeszcze raz.

Karma***

Zaczyna się dość ostro, ciut ciężej niż wcześniej, "Zakochanymi". Fajny, punkowy rif na tłumionych strunach. Ale to w zasadzie tyle czadu... Drugie "Wodolanki" to już spokojny klimat, leniwie płynący, nawet usypiający, pomimo dość okrutnego tekstu. "Katasza" klimatu nie zmienia, "Irisz" jest fankujący, lecz znów bardzo spokojny. po rz pierwszy słyszymy archaizujące organy i robi się na chwilkę trochę ostrzej pod sam koniec. "O podglądaniu" znów raczej akustyczne i rewolucji nie czyni. Czyni ją "Dosyć poważnie" - najlepszy kawałek z płyty, najbardziej Heyowy na niej chyba, a przy tym bardzo Janerkowy również, a trochę też mi teraz "Axe" Kultu przypomina. Świetny tekst, z tych egzystencjalnych. jedyna rzecz na 5 gwiazdek. Potem znowu wolno i psychodelicznie, co przełamuje singlowe "Że" - trochę spokojniejsza wersja "Zakochanych". Potem znów to samo, urozmaicone wątpliwymi atrakcjami w postaci perkusji brzmiącej jak automat w "To trzeba lubić". Słuchałem tej płyty, gdy wyszła, w jakiś skrajnych stanach depresyjnych, by się zdołować bardziej. Po kilku latach mój odbiór jej się specjalnie nie zmienił. Pod koniec jeszcze trochę ciekawiej się robi w mocno melancholijnym "Sio", tytyłowa "Karma" jest za to znów mocno psychodeliczna i trochę archaiczna. Cóż, jak kto lubi taki klimat, to mu się zapewne spodoba, mi to przelatuje raczej przez uszy, a w głowie nie zostaje.

Hey *****

Piotr Banach w ówczesnym projekcie solowym poszedł w rege dość elektroniczne, Kasia po prostu w elektronikę, więc w Heyu znów zatęsknili za ostrzejszym graniem, co zaowocowało chyba jaostrzejszą i najbardziej punkową płytą tego zespołu. "Jeśli łaska" leci szybko i punkowo, "Najważniejsze" jest na pograniczu punka i ska, ale brzmienie punkowe cały czas, potem regowo, ale na ostrym brzmieniu "4 pory", a po nich dla mnie największy zgrzyt na tej płycie, piosenka "Pomyłka S.", która byłaby fajna, gdyby nie była autoplagiatem. (z "Zobaczysz"). Na kasecie stronę A kończy kower Brygady Kryzys, "To co czujesz, to co wiesz", w wersji fajnej, dość wiernej wersji oryginalnej, choć ze zmienioną ciekawie melodyką refrenu. "Tak czy inaczej" to powrót do stylistyki "Karmy", prawdopodobnie jedyny kawałek, jaki słyszał recenzent z "Tylko Rocka", który stwierdził, ze "Hey" to kontunuacja "Karmy", dalsza część wycieczki w psychodelię lat 70-tych. Następny kower, tym razem wzięty z twórczości któregoś z przed-Heyowych projektów Banacha, to ciekawy, regge'owy "Czas spełnienia". Potem piosenka "Zakryty mam wstyd", ukłon w stronę płyt "Ho" i "?", też bardzo interesujący. "Wielki węzeł" to znów czad, za to w "Mamjakty" Kasia próbuje rapować i całkiem fajnie jej to idzie. Pod koniec się uspokaja, "Kamień" to typowy rock, ale nie psychodelia, po prostu rock, refren tradycyjnie trochę ostrzejszy, a "Piękna pani z czółenkiem" to typowa, ładna Heyowa ballada.

[sic!] ****

Pierwszy mój kontakt z muzyką z tej płyty to koncert na Przystanku Woodstock w 2002 roku, na którym Hey zagrał najostrzejsze kawałki, czyli "Antibę" i "Mikimoto - Król pereł", a także radiowego hiciora "Cisza, ja i czas". Wtedy miałem przez to trochę fałszywy obraz tej płyty, która po kupieniu i wysłuchaniu całości nie okazała się jednak kontynuacją "Heya". Tak więc "Antiba" na początek, kawałek ostry i zaangażowany, acz też nie wolny od wpływów tego, co Kasia potępia. Mianowicie pojawia się w tekście (i to nie w tym jednym niestety) koszmarny błąd językowy, upowszechniony przez telewizyjne reklamy ("mam być wdzięczna (...) za Big Brother)" czyli jak w reklamie Calgonu, pierwszy przypadek, zamiast drugiego. Potem piosenka tytułowa, łagodniejsza, ale też dość ostra, gdzieś pomiędzy dość hałaśliwym choć nie najostrzejszym rockiem, a punkiem. "Papierosy, kawa i ja" - jak już napisałem, przebój, nie za ostry, niby osobisty, ale tak, że każdy się z nim prawie zidentyfikuje, chyba, że jak ja, nie lubi kawy. Nie ma się o co przyczepić. A potem już "Romans petitem", znów wraca spokój, którego na tej płycie znów jest bardzo dużo. Jak dla mnie trochę za dużo, ale o tym za chwilę. "Prelud deszczowy" też wolny i leniwy, faktycznie, trochę się z deszczem może kojarzyć. Trochę zmysłowy, trochę niepokojący klimat, dość intrygujący utwór w każdym razie. A potem na chwilę wraca czad, wraz ze wspomnianym już "Mikimoto", ostro i punkowo, ale smutno, co ma uzasadnienie w klimacie tekstu. Pod koniec kawałka klimat idzie w stronę psychodelii, ale z zachowaniem znośnych dla mnie proporcji. Następnie kolejny Heyowy koer, tym razem piosenka Blondie "Hanging on the Telephone", zagrana sprawnie i z kopem.... niestety kopa zabrakło reszcie płyty. Znów jak na "Karmie" proporcja czady/ballady jest dla mnie bardzo krzywdząca dla tych pierwszych. Oczywiście jeśli ktoś lubi spokojną muzykę, może patrzeć na to zupełnie inaczej, ja jednak przyzwyczaiłem się do tego, ze na płytach Heya ballady, piękne na ogół i urzekające, są idealnym dopełnieniem żywszych, rockowych, grunge'owych i punkowych. A już na "Karmię" zaczęło być odwrotnie, na "Heyu" panowała równowaga, a tu znów jest dla mnie za spokojnie... "Zeroekran" - spokój, a potem rap, coś jakby zapowiedź tego, co stało się na następnej płycie... "Z rejestru strasznych snów" - niepokojąco, trochę dziwnych, cichych pisków, a potem się robi "karmowato", choć dość ciekawa linia melodyczna wokalu powoduję, że jednak piosenka w głowie zostaje. Potem znów trochę starszego Heya w "Pea Sorela" , ale tylko puki nie wchodzi wokal, wtedy znowu spokojnie i leniwie. "Cudzoziemka w raju kobiet" to kolejny dość znany kawałek z [sic!], z dość fajnym tekstem, choć nie wiem, czy nie za bardzo kokieteryjnym, trochę dla mnie takie teksty to szczerość na pokaz, typowa dla Kaziego np i Muńska. Muzyka bez zmian. I znowu, to co mnie na tej płytce załamuje "Pan wygrał bon, a pani Fiat" . I już do końca płyty się nic nie zmienia. I cóż, do "?" włącznie płyt słuchałem w całości, a już na "Karmię" dość dużo przewijam, jeśli dla przyjemności sobie ją nastawiam. Tu przewijam najwięcej z dotychczas opisanych materiałów. Ale najgorsze przedemną...

Music, music *

Tytuł godny singla Madonny albo produkcji niemieckich wykonawców dance. Zresztą jakimś niemieckim archaicznym przebojem się zaczyna, a potem już jedziemy... Dużo elektroniki, zatracenie różnicy między Heyem a Nosowską solo, do tego małe oszustwo wobec fanów, polegające na wybraniu do promocji jedynego kawałka, który jest w klimacie starego Heya. Dla mnie ta płyta jest mocno przygnębiajća, choć są tam czasami typowe zagrywki, ale... Teksty niby takie same, ale jakieś takie zeszmacone przez slang, puszczanie oka do publiczności, która raczej Heya słuchać nie będzie. Oczywiście można sobie mówić, ze to płyta bardzo ambitna i alternatywna, co z tego, skoro to nie jest płyta Heya tylko producenta i Kasi N., tyle, że muzycy Heya nagrali tam partie instrumentów, zmasakrowane później studyjną obróbką? "Muka!" to wspomniany już singiel i naprawdę swietny, punkowo-melancholijny, w tym unikalnym Heyowym stylu... No i porażka, bo nie jest kompletnie reprezentatywny dla materiału. To jest kawałek na 5 gwiazdek, rodzynek w tym techno-hiphopowo-cholera-wie-jakim cieście... "Miss Ouri" jeszcze próbuje być rockowe, ale jest straszne nijakie. A potem balladka, nijakość do kwadratu, "Mehehe", niby fajne, ale to nie jest Hey! To nie jest tylko wolta stylistyczma, ale i gatunkowa. niezależnie od wahań proporcji zawsze Hey był zespołem rockowym i nagle przestał nim być. "Missy Seepy" np jest całkiem fajnym kawałkiem, ale na płycie Kasi Nosowskiej, a nie na płycie Heya. I ten dysonans jest dla mnie dużo boleśniejszy niż w przypadku podobnych artystycznych zgrzytów na płytach Kazika i Kultu. "Moogle"... Niby próbuję być zabawne, próbuje też być następcą "Muki"... Nawet sporo osób lubi ten kawałek. Mi nie do końca, coś mi nie gra. Już bardziej "Moll" byłby Heyowy, ale cały czas coś nie gra, chyba za dużo jednak elektroniki. Ale w sumie ten kawałek i tak wypada całkiem nieźle. Może gdyby go nagrać normalnie, byłby normalnym Heyowym przebojem. I tyle, opis reszty sobie daruję... Porażkowa płyta jak dla mnie, najgorsza, najbardziej nijaka produkcja zespołu i Kasi N. Mam nadzieję, że jeszcze im się odwidzi, bo inaczej nasze drogi rozejdą się już na dobre.

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 04 lipca 2005 14:49:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 13:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
Trochę się nie zgadzamy, czyli

Fire - ***** (obiektywnie słuchając dzisiaj bym jej tak nie ocenił ale zbyt ważna była i zbyt dobrze mi się kojarzy aby było coś mniej)
Ho - ***1/2 (tu nastąpiło znudzenie, choć płyta nie jest zła ale poziom nachalności mediów doprowadził do tego, że po prostu po tę płytę siegam chyba najrzadziej)
? - **** (początek czegoś nowego, trochę tak na rozstaju jeszcze ale dużo fajnych numerów)
Karma - ****1/2 (lubię w całości, bardzo klimatyczna, mnie mocno wkręciła i słuchałem jej na okrągło przez parę miesięcy, a że mało punkowa, Hey nigdy zespołem stricte punkowym nie był, choć jak słyszę Nosowską z Dezerterem na żywca to czasem żałuję)
Hey - *** (jakoś nigdy mnie nie przekonała, taki trochę powrót w bezpieczne rejony, jak dla mnie sporo objawów wypalenia składu z Banachem już tu widać)
[sic] - ***** (też trochę na rozdrożu, coś jak '?' ale jeszcze lepiej jest, jak dla mnie bardzo zajarzyło, idealne wymieszanie wszystkich elementów z płyt Heya)
music, music - **** (zgadzam się, że to Karma2, nawet jeżeli nie ma bezpośrednich nawiązań to w dyskografii pełni podobną funkcję, początkowo przyjąłem ostrożnie ale po koncercie w Stodole (11.12.2003) przyjąłem już bez bólu, inna ale dobra, choć kierunek trochę w bok, zobaczymy co dalej)

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 04 lipca 2005 22:30:50 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Budyniu - bardzo fajnie opowiedziałeś o tych płytach. Myślałem w pierwszej chwili, że będę musiał się rozpisać, ale napisałeś wszystko za mnie - w wielu miejscach z Tobą się zgadzam. I dla mnie Hey nie jest ulubionym zespołem i słucham go rzadko, ale podoba mi się, że jest. No i lubię te płyty, które znam. Nigdy nie słyszałem płyty "Hey" i ostatniej...

FIRE - jakoś kupiłem wtedy tę muzykę, bez specjalnych oporów, Kaśka mnie po prostu kupiła. Płyta miała tę zaletę, że dobrze się jej słuchało.
HO - też dobre mam wspomnienia, choć nie słyszałem tej płyty od dekady co najmniej. Ulubiona piosenka zaczynała się, pamiętam, od basu i była o znalezieniu się pośrodku drogi. Do dzis mi się czasem przypomina. Lubiłem też zakończenie kasety. I piosenkę tytułową- pewnie ze względu na tekst. Bo cenie Kaśkę za teksty.
? - dobra płyta. Zgadzam się z tym co o niej napisał Budyń...zwłaszcza odnośnie ostatniej piosenki - strasznie ją lubię.
KARMA - oceniłbym wyżej... Za Kataszę na przykład -"samobójcze skłonności po dziadku...".
[sic!] - a nie wiem czy to nie jest druga obok "?" najlepsza z tych co znam? Bardzo mi się podoba jak te opowieści są przez Katarzynę prowadzone, śpiewane - dyskretnie przykuwa ona uwagę. Pierwsza piosenka jest jak pamiętne "Co oni nam dają" DEZERTERA. (Nosowska bardzo dobrze brzmi z Dezerterem, choć znam wiele osób, których połączenie takie nie kręci)

Podoba mi się to, że muzyka grana przez Hey jest taka niewymuszona i świeża. Podoba mi się też wkład Jacka Chrzanowskiego i te "przebitki" gdzie czuje się "twardy rdzeń". Zespół kupił mnie też coverami Marleya i Fugazi... I dredami Kaśki w pewnej chwili...

Z dokonań solowych Nosowskiej poznałem tylko pierwszą płytę, ale oceniłbym ją wysoko. Zwłaszcza tekst "Pasztetowej" - rewelacja! No i to: "co my tu mamy, to pseudo-damy..."

Sam pewnie dawno zapomniałbym o Heyu, ale dwie bliskie mi osoby zachęcały mnie do poznawania tej muzyki. I dobrze.

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 04 lipca 2005 22:46:13 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Budyniu - ekstra żeś taki temat założył, i to właśnie ty! :-) Nie spodziewałem się. Podobnie jak ty, fanem Heya tak naprawdę nie jestem, ale od lat uważam za jeden z lepszych zespołów polskich, który mimo wszystko cały czas trzyma poziom (choc kiedyś trzymał wyższy). No cóż, niestety wypowiem się dopiero za tydzień (choć ilość tematów, w jakich mam się wypowiedzieć nieco mnie przytłacza...).
Na razie więc tylko tyle, że nie powiedziałeś słowa o płycie Heya jak dla mnie bezkonkurencyjnie najlepszej - a więc o Live! Co prawda nie znam sic!, która ma tu widzę wysokie notowania. Ale jeżeli chodzi o pierwsze dwie, to obie są dobre, ale na Live po prostu WSZYSTKIE piosenki są lepsze. I jest jeszcze druga plyta konertowo pod bodajże tytułem Koncertowo - też całkiem całkiem.
No to cdn. za czas jakiś.
Dobranoc :-)

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 04 lipca 2005 22:50:39 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 16:00:25
Posty: 22845
opisałem tylko płyty studyjne i pełnowymiarowe... Live jeszcze nie słuchałem, zaraz posłucham.... Drugiej koncertówki nie mam. Dobranoc.

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 04 lipca 2005 22:53:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Crazy pisze:
ilość tematów, w jakich mam się wypowiedzieć nieco mnie przytłacza

Hendrix czeka!


Crazy pisze:
Dobranoc


Budyń pisze:
Dobranoc


Dobranoc!

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 05 lipca 2005 08:28:34 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 14:46:47
Posty: 21339
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Krotko powiem, bo w calosci znam tylko dwie pierwsze plyty, a rzeczy obecne to tyle co uda mi sie w radiu i tv zobaczyc.

Primo uwazam za Katrin Nosowska, to jedna z najlepszych zyjacych (o ile nie najlepsza w ogole) polskich wokalistek. Kobitka ma taki glos, ze zawsze jak ja slysze to mi ciary po plegarkach smigaja. Co do muzyki, to kiedy w polowie lat 90-tych ukazaly sie "Fire" i "Ho!" to ciezko je bylo zaliczyc do innej kategorii niz "kolejne plyty z malo oryginalnym polskim rockiem". Inna sprawa, ze dzieki mediom i kilku mocno wpadajacych w ucho melodiom z tych plyt rozpetala sie prawdziwa Hey-o-mania. Jesli zas o mnie chodzi, to wowczas zdecydowanie bylem na nie! Muzyka Heya kojarzyla mi sie ze "zbuntowanymi" 13-sto letnimi panienkami roniacymi lzy przy "Nadzieji" i plasajacymi ekstatycznie na zabawach szkolnych przy "Teksanskim". Kiedy teraz po latach slucham sobie juz bez szumu promocji tych plyt, to dochodze do wniosku, ze moze jest tam kilka fajnych rzeczy, ale moja ocena tych wydawnictw jakos znaczaco nie wzrosla. Koparka opadla mi jednakowoz, kiedy po dluuuuugim czasie "nieslyszenia" ani Heya, ani o Heyu, zlapalem w radiu jakis ich kawalek albo z "[sic!]", albo "Music, Music" (nie wiem dokladnie... nie bijcie). Nie spodziewalem sie, ze kapelka, bedzie w stanie tak odswiezyc i unowoczesnic swoje granie, ale zupelnie mi to nie przeszkadza, bo mam wrazenie, ze do tej ich "nowej" muzyki wokal Kaski pasuje jeszcze lepiej. Od tej pory uslyszalem jeszcze pare kawalkow i (o zgrozo!) zaczynam sie zastanawiac nad kupieniem sobie ich plyty!!! Jakby mi to ktos powiedzial 10 lat temu, to bym nie uwierzyl :shock: .

Zdrowka zycze

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 05 lipca 2005 16:09:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 16:00:25
Posty: 22845
Słucham sobie "Live" i tak: bardzo mi się podoba ta wersja "Zazdrości", jest taka wręcz Ironowska... ale za to "Fate", brrrrr.... Bardzo mi się podobało, gdybym nie znał oryginalnej wersji, ale znam.... I mi strasznie brakuje tej oryginalnej gitary, o której pisałem w inauguracyjnym poście. Ale ogólnie koncert fajny...

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 06 lipca 2005 02:53:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
no bo tam wiesz, te akustyki to taki oddech raczej ;-) Chociaż Ho! w wersji akustiko bardzo bardzo

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 06 lipca 2005 10:42:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 16:00:25
Posty: 22845
Rozumiem, że oddech... "Ho" np bardziej mi się podoba na live, niż w oryginale. Natomiast "Fire" to dla mnie w 90% ten riff, którego tu zabrakło.

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 06 lipca 2005 23:27:02 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 16 lutego 2005 02:39:47
Posty: 139
Skąd: BDG
Pet pisze:
...zlapalem w radiu jakis ich kawalek albo z "[sic!]", albo "Music, Music"

Polecam [sic!].naprawdę bardzo fajna płyta!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 07 lipca 2005 00:33:38 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 16:00:25
Posty: 22845
a teraz widzę, że przed Armią na drugim dniu Węgorzewa gra m.in. Hey, co moje wahania w sprawie wyjazdu czyni niebyłymi

Edit: pewnie jeszcze do jutra rano 100 razy zmienię zdanie, ale jakoś moja ochota na samotny wypad na Mazury stopniała bardzo...

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 02 grudnia 2005 10:59:31 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 13:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
Hey wydał nową płytę:

Obrazek
Echosystem - jak dla mnie **** z tendencją do ****1/2
Bardzo dobra płyta a początek wręcz wyśmienity. Mocne 'To tu' na początek z tekstem świadczącym o małej przeprowadzce Kasi, potem rewelacyjne 'Luli Lali' Żabiełowicza. Jako trzecie jest 'Leżę tu, leżeć chcę' - również bardzo dobry numer, na dodatek tekstowo bardzo mi się kojarzący z Janerką (i to jest bardzo pozytywne skojarzenie). Dalej też jest dobrze. Grane w radiu 'Mimo wszystko' jakoś mniej mi podpadło, bo lekko takie sztampowe jest. Są tu rzeczy lepsze.

tbc

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 02 grudnia 2005 12:01:54 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 16:00:25
Posty: 22845
a koncert jak? Agrafka była i z tego, co z nią rozmawiałem w nocy, była zadowolona.

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 02 grudnia 2005 15:32:26 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 22 listopada 2004 13:05:36
Posty: 7312
Skąd: Warszawa/Stuttgart
Koncert był bardzo dobry. Set podstawowy to mix trzech ostatnich płyt a zwłaszcza ostatniej i [sic!], pod koniec pojawiło sie też kilka starszych rzeczy. Mnie na przykład bardzo pozytywnie zaskoczyło Is It Strange, z pięknym intro zabrzmiało jak rasowy blues. Było dobre Zobaczysz czy Zazdrość w stylu Seven Nation Army White Stripes. Ogólnie bardzo udany wieczór.
zdjęcia

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 211 ]  Przejdź na stronę 1, 2, 3, 4, 5 ... 15  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 43 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group