Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 28 marca 2024 20:59:34

Strefa czasowa UTC+1godz.




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 481 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 29, 30, 31, 32, 33  Następna
Autor Wiadomość
PostWysłany: pt, 09 grudnia 2016 23:02:57 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 20:04:57
Posty: 14019
Skąd: ze wsi
emisja oka
tfarde serce
Alice Cooper?
ciary i bez
Gabinet doktora Caligari
eros z papieros
tango kat
słychać gitarra i słychać basss!! :biegaskacze
symfoniczny trans?


****

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 07 września 2018 13:24:39 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 11:49:49
Posty: 24304
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Ktoś się wybiera na koncert?

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 25 września 2022 09:34:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Zasnąłem wczoraj pod koniec płyty "Night Time" ale obudziły mnie pierwsze dźwięki "Eighties". I w takim półśnie pomyślałem, że ten numer to takie killingdżołkowe "Satisfaction". I gdy potem myślałem, to tylko utwierdzałem się w tym podejrzeniu. Podobne tempo, podobne nabijanie rytmu, też repetytywny, przebojowy riffowiec - w dodatku harmonicznie też chyba jest podobnie, choć nie umiem rozstrzygnąć takich rzeczy. W każdym razie dla mnie to ciekawa sprawa :) .

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: wt, 22 listopada 2022 21:45:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 22 czerwca 2013 11:27:05
Posty: 4375
Skąd: z lasu
Zespól mi zapuszczał w akademiku IGOR. Słuchałem 3 albumów: ,,democracy'', ,,pandemonium'' raz ,,Killing Joke'' z 2003, który mi przegrał. Jak słuchałem SIEKIERY od razu na ,,nowej Aleksandrii'' mi się skojarzył KILLNG JOKE. Muzyka mroczna. Po latach kupiłem kilka studyjnych albumów w, w tym ostatni ,,Pylon''. Zespól mnie pozytywnie zaintrygował. W gazecie teraz rock BUDZY i perkusista DEZERTERA KRZYSIEK GRABOWSKI reklamowali zespół. Inne albumy postaram się poznać. Wiadomo są dobre jak i słabsze albumy.





_________________
,,Tak dużo, tak mocno
Nie pytaj już
Nie pytaj
Tak dużo, tak mocno ''


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 23 grudnia 2022 20:00:58 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 21:37:55
Posty: 25363
Przeglądałem ten wątek i znalazłem:
Erkej pisze:
Nie znam zespołu prawie wcale, niestety, ale po ciepłych słowach wypowiedzianych o nim kiedyś na tym forum, sięgnąłem kilka mieśków temu po płytę Pandemonium.


co mnie niesłychanie zaskoczyło, bo Erkej zawsze mi się kojarzył z takim hardocore-fanem zespołu i pamiętam jego relacje - pisane i mówione - z koncertów różnorakich.

Na przykład:
Erkej pisze:
A teraz... pierdyknie w Was... Asteroid!


którego nadal można posłuchać!

Właśnie dziś rozmawialiśmy w domu, że te płyty z lat 80., jak kiedyś mi się nie podobały, tak nadal nie mam do nich podejścia (może kiedyś trzeba spróbować, ale od czasu do czasu coś się pojawi w Melo i niestety nadal nie wchodzi), natomiast dwutysięczny Killing, z naciskiem na Hosannas i Killing Joke (2003) - rewelacja.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 23 grudnia 2022 20:59:44 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
Mi z początku tej jesieni te wczesne albumy zaczęły podobać się dużo bardziej niż wcześniej. Zresztą pisałem o tym, ale chyba w tegosłuchamie.

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: pt, 23 grudnia 2022 22:40:55 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 16:00:25
Posty: 22846
Mnie te stare płyty, poza hiciorami, bardzo nudzą. Zresztą, nowe w sumie też, ale zawsze na każdej coś sobie znajdę. Taki "War on freedom" mnie nawet klimatycznie i (początkowo) muzycznie zainspirował do tego stopnia, że w wieczór słuchania go wiosną wymyśliłem prawie cały numer o zaczynającej się właśnie wojnie na Ukrainie.

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 25 grudnia 2022 11:22:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 20 stycznia 2008 13:09:14
Posty: 4694
Stare płyty (80-85) najlepsze, a najwspanialsze jest "What's THIS For...!", tak ostatnio czuję.

_________________
gdzie znalazłeś takie fayne buty i taką fayną głowę?


FORZA NAPOLI SEMPRE!


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 12 marca 2023 11:19:42 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 16:00:25
Posty: 22846
nowe, choć równie dobrze mogłoby być już dość stare
phpBB [video]

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: śr, 13 marca 2024 00:58:30 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 16:00:25
Posty: 22846
Turn to red (na Spotify jako Nervous system) (1979) **
Debiutancka EP-ka, jeszcze w innym kierunku, dużo eksperymentów z dubami, trochę inny klimat, ale są już chórki z krótkimi frazami jako elementem minimalistycznej melodii. Element punkowy, zwiastujacy przyszłość, wnosi "Are you reciiving" z riffem i budową podobnymi do trochę późniejszego "Hitler's in the charst again" Exploited. I dla mnie to jedyna ciekawa propozycja z tego krótkiego materiału.

Obrazek
Killing Joke (1980) ***1/2

Ciekawe, że właściwie w pierwszym kawałku pojawia się już wszystko, co jest stylem (choć jeszcze nie do końca - brzmieniem) Killing Joke na kolejne 44 lata. Dość wolno, dość ciężko, trochę klaustrofobicznie i przytłaczająco. Niedaleko od punk rocka, ale bardzo po swojemu. Kawałki oszczędne, zwłaszcza w sferze melodii, która sobie najczęściej znajduje trochę miejsca tylko w refrenowych zaśpiewach ("Wardance") Zgodnie z przewidywaniami jest bardzo siekierowo, przy czym czasem Siekiera potem sobie kilka rzeczy wzięła na żywca ("The Wait", z którego refren poszedł do Nowej Aleksandrii, a zwrotka do mniej znanego "Serca", "Complications" bez którego nie byłoby "Już blisko") a czasem to przede wszystkim klimat ("Wardance"). Tu wspomnijmy jeszcze o wcześniejszym, singlowym "Psyche", które też dało początek (nie)jednemu z numerów Siekiery. Słowem, sporo tego, na taką skale patetnt ten powtórzył u nas chyba tylko zespół Frank Rubel, który kilka lat później i bez większego sukcesu przyswoił sobie sporo z twórczości Sisters of Mercy. Na pocieszenie - bez 'Change" nie byłoby "The day everything became nothing" Nomeansno, którzy zresztą przyznają się do inspiracji.

Obrazek
What's THIS For...! (1981) ***

W sumie podobnie, jak na debiucie. Może trochę mocniej brzmiąca gitara, ciekawe, jakby te numery brzmiały nagrane np. w 2010 roku? Znów melodie raczej w refrenach, co te refreny zbliża do punka, czasem nawet dość wesołego ("Tension"), ale mniej jest tej melodii, nie słyszę tu "przebojów". Chyba więcej, niż na debiucie transowych, plemiennych perkusji, sporo dubów. Fani na pewno cenią, mnie to jednak raczej nie porywa. Kolejny krok w stronę wypracowania brzmienia.

Obrazek
Revelations (1982) ***

I znowu trochę bliżej do brzmieniowego celu. Trochę więcej melodyjności w wokalu, trochę więcej śpiewania. Killing Joke ma tę specyfikę, że niby gra swoje, ale bardzo mocno odznaczają się w tym graniu różne tendencje bieżące. Tu słychać echa przeniesienia się części brytyjskich kapel od punka do postpunkowego-gotyku. KJ niby nie musieli się przenosić, ale takie "Empire song" spokojnie mogłoby być na składance z podgatunkiem, do którego zaliczało się choćby UK Decay, wczesne wcielenia The Cult, czy nawet The Cure czy Siouxie. Dość ciekawa formę przybiera to w "Land of milk and honey", który opiera się na bardzo prostej perkusyjnej łupance, co potem będzie też wracać. Ale ogólnie - znowu nie ma za bardzo tak zapadających w pamięć fragmentów, jak siekiery z debiutu. Dziwne zakończenie w postaci "Good samaritan" mnie zdecydowanie nie porywa.

Obrazek
Fire Dances (1983) ***

O, i tu jakby się zaczyna to, co najbardziej kojarzy mi się z hasłem "wczesny (choć raczej teraz powiedziałbym - środkowy) Killing Joke". Realizacyjnie jeszcze trochę brakuje do pełni brzmienia następnej płyty, ale "The Gathering" gra już wyraźnie ta sama kapela, która za chwilę nagra swoje dwa największe klasyczne strzały. Z drugiej strony, tak jak "Revelations" to dość typowy brytyjski post-punk swojego czasu. Znowu pojawiają się przebojowe zaśpiewy w refrenach, czasem ma to w sobie coś z Klausa Mitfocha, jak w kawałku tytułowym. Co jednak najbardziej zaskakuje, w takim "Me and you" mamy fragmenty charakterystyczne dla zespołu, ale przełamują one dość przebojowe, wręcz poprockowe zwrotki. A więc tak też potrafią. Czy to dobrze, o tym w następnych odcinkach.

Obrazek
Night Time (1985) ****1/2

Transowy utwór tytułowy na początek, rozmyte gitary, gęsta gra sekcji - niby wszystko już było, ale tu jest jakoś pełniej, z większym przekonaniem. Tak, jakby zespół wreszcie odnalazł swoje miejsce. ma to ten minus, ze czasem jest im w nim chyba aż za dobrze - niektóre numery na tej (i następnej) płycie czasem są do siebie bardzo podobne. Mamy tu dwa największe przeboje zespołu. Pierwszy to "Love like blood", który potem kapela dość często mniej lub bardziej dosłownie kopiowała w innych numerach, już na tej samej płycie dzieje się to w łagodniejszym "Multitudes", a jego echa znajdziemy też w twórczości cudzej, np. "Chinese arythmetics" Faith No More, które w ogóle w okresie pre-Pathonowskim się dość mocno inspirowało Killing Joke. Drugi to "Eighties", z którego zrodziło się "Come as you are" Nirvany, z którą kapela nawet procesowała się o plagiat, lecz śmierć Cobaina zamknęła temat, a zgodę przypieczętowała gra z Grohlem. "Eighties" zgodnie z tytułem jest kawałkiem, w którym zaklęty jest duch dekady, czy raczej - jej pierwszych pięciu lat. Nie tylko w tekście czy teledysku, lecz i w samej muzyce i brzmieniu. Charakterystyczny bas ma w sobie coś z numerów Blitz, perkusja łomocze aż miło, a przecież równolegle jest to prawie muzyka środka swoich czasów. Na singlu wyszło też "Kings and queens", które już takiej kariery nie zrobiło, ale też jest niczego sobie, dryfując w bardziej postpunkowe rejony. Poza opisanymi numerami na płycie mamy jeszcze tylko "Europe", które jest może trochę bliżej pierwszych płyt zespołu, ale jednak więcej tu już melodii. W wersji kompaktowej pojawiły się bonusy, które fanom na pewno podchodzą, ale nie przypadkiem są bonusami właśnie.

Obrazek
Brighter Than a Thousand Suns (1986) ***

"Brighter" to w pewnym stopniu płyta bliźniacza do "Night Time", przy czym to taka ładniejsza siostra bliźniaczka - a nie tego po Killing Joke oczekujemy. Słychać to od pierwszych dźwięków "Adorations". Klimat jak z "Love like blood", ale z łagodniejszym wokalem i bez ostrych gitar. To jeszcze niczego złego nie zapowiada, niemniej "Sanity" to już właściwie new romantic... a gdy na chwilę wejdzie ostrzejsza gitara... "Love like blood" w stylu new romantic. Hicior z poprzedniej płyty kolejny raz wróci w "Love of the masses". Cały czas jest jednak, ładniej i czyściej, co efekty bliskie niesłuchalności osiągnie w "A Souther Sky". Tu zespół idzie już zdecydowanie za daleko. I w sumie tak to sobie idzie aż do końca. czasem nawet w wersji całkiem przyswajalnej dla wiernych słuchaczy, jak w "Wintergardnes", ogólnie jednak chyba bliżej mi do grupy zawiedzionej, niż tej, która dziś uważa, ze po latach to się zaskakująco broni. Cóż, Killing Joke wpisywał się w to, co działo się ogólnie na scenie niezależnej i szersze tendencje, które dopadły wtedy nawet Petera and the Test Tube babies, czy tym bardziej The Cult i ich nie ominęły. Z kilku dostępnych bonusów wspomnę o początkowo wydanym tylko na kasecie "Goodbye to the village". Muzycznie raczej padaka, ale dość ciekawy jest tekst, gdzie pojawia się ten spiskowy, specyficzny konserwatyzm Colemana.

Obrazek
Outside the gate (1988) **1/2

Niepotrzebny i zdaje się źle przez fanów przyjęty eksperyment. Momentami jest po prostu rockowo (singlowe "America" mogłoby grać w tym samym czasie Stranglers i nie byłby to mój ulubiony numer), ale im dalej, tym bardziej zespół wpada w granie progresywne, pojawiają się wręcz jakieś barokowe ozdobniczki i cóż, wtedy w ogóle to wszystko nie siedzi. Ciekawostka: już wtedy lista trójki reagowała na niektóre kapele z opóźnieniem i wpuszczała do elitarnego grona "swoich artystów" kapele, które na poprzedniej płycie odniosły największe sukcesy. tak było 10 lat później z Offspring, tak było i z Killing Joke. Pierwszym kawałkiem, który aspirował do listy nie było więc żadne "Love like blood" czy "Eighties", a słabe, popowe "My love of this land" z tej płyty.

Obrazek
Extremities, Dirt & Various Repressed Emotions (1990) ****

Zwrot akcji: ostrzej, czasem wchodzi łupanka, zaczyna się ta druga odsłona Killing Joke, płyta niedostępna w streamingach. Pierwszy numer, singiel i przebój to "Money is not our god", które dobrze pokazuje, co teraz ma być grane. Wokal to niby dalej to samo Killing Joke, jeszcze nie ma, do czasu, darcia mordy, niby jest rozmyta gitara, jak największych przebojach z 85 roku... Tyle, że równocześnie mamy perkusyjną łupankę w stylu Ministry (na perkusji gra tu Martin Atkins, współpracujący z tym zespołem i ogólnie - ważna figura sceny industrialnej) i do Ministry a jeszcze bardziej do Lard podobna jest gitara rytmiczna. Inne numery są na ogół ciut bardziej połamane, nie zawsze brzmią jak Killing Joke. Natomiast wbrew pierwszemu, towarzyszącemu "Money..." wrażeniu to nie jest jeszcze najpotężniejszy czad, jaki sie tej kapeli przytrafi, to dopiero początek. Moją uwagę zwrócił kawałek 'Inside the termite noud", który brzmi jak jakaś pierwocina trochę późniejszego "Creep" Radiohead. Ale i samemu Killing Joke wyznacza kierunki na przyszłość.Obrazek
Pandemonium (1994) *** 1/2

"Pandemonium" było chyba pierwszym numerem KJ jaki usłyszałem świadomie, bo grało go radio WaWa, transmitujące amerykańską listę Z-Rock 50. Nowe utwory pokazują, że czują się już pewnie na nowych terenach, ale też bardziej, niż na "Extremities" słychać, że to wciąż Killing Joke ("Black moon" brzmi bardzo klasycznie, a "Millenium - choć z refrenem jak z jakiegoś modnego industrialu z epoki, zwrotki ma wciąż jakby ze śladem "Love like blood". A trochę jak z Faith No More - czyżby sprzężenie zwrotne w muzyce? Zmieniają się jednak akcenty w produkcji. Z drugiej strony "Exorcism" spokojnie mogłoby pojawić się na płycie "Psalm 69" Ministry. Aha, mamy też kolejne, niestety nie ostatnie podejście do czegoś, co w sumie jest ballada rockową. Tym razem jest to "Jana", dla mnie rzecz zupełnie niestrawna. Co jeszcze? jest nawet jakaś techniawa w "Mathematics of chaos", więc dzieje się sporo, tylko nie zawsze to, co trzeba.

Obrazek
Democracy (1996) ****1/4

To samo, ale jeszcze fajniej, idealne proporcje między nowym i starym. Momentami tak przystępnie, jak od 10 lat nie było ("Savage Freedom", "Democracy", "Lanterns"), przy czym cały czas mamy tu jednak dość zgrzytliwe drugie tło. Chyba pierwszy w 100% punkowy kawałek - "Another bloody election", a z drugiej strony zaskakująco pozytywne "Pilgrimage", do którego w tej chwili bardzo chętnie wracam. Jest też próba łączenia nowego z bardzo, jak na ten zespół, starym w "Intellect". Za to w "Absent friend" brzmią jak te wszystkie zespoły, co to przeszły od metalu, do czegoś, co zaczęło być nazywane gotykiem - dla których sami byli pewnie dość porządną inspiracją. Zabawny fakt: pierwszy kawałek kojarzy mi się z płytą "Langusta" Miliona Bułgarów, ale tym razem to Bułgarzy byli pierwsi. To jednak bardzo luźne skojarzenie.

Obrazek
Killing Joke (2003) ****

Kolejny powrót po kolejnej przerwie i kolejna zmiana stylistyki. Jest bardzo mocno, jest wyraźnie mniej klawiszy, za to sporo krzyku (równiez acapella, mam wrażenie, że to wpływy Ministry), który mnie po latach męczy. Więcej, niż wcześniej w tej nowej odsłonie zespołu jest też momentów punkowych, choć ten element punkowy często jest schowany pod realizacją. Ale nie zawsze, takie "Blood on your hands" to po prostu mocny, punkowy numer, choć zaśpiewany trochę inaczej, niż reszta płyty. Po latach płyta robi na mnie trochę mniejsze wrażenie, niż zaraz po premierze, natomiast bardzo podoba mi się wcześniej jakoś przeze mnie niezapamiętany kończący płytę "The house that pain built". Obok wszystkich łupanek jest tu jednak też "You'll never get me", gdzie kapela zbliża się do zwyczajnej, nawet dość banalnej rockowej ballady. na płycie na perkusji gra Dave Grohl, ale czy jest to jakaś wartość dodana? Nie wiem, na pewno perkusyjnie materiał różni się od innych zmienionymi proporcjami temp połamanych i transowych.

Obrazek
Hosannas from the Basements of Hell (2006) ****

To samo, tylko jeszcze trochę bardziej. Zaczyna się żwawo, od energetycznego "This tribal antidote". Kilka numerów, w tym tytułowy, naprawdę szybkich. Zresztą, "Hosannas..." ma w sobie coś, co jakieś 10 lat później podchwycił na dobre Voivod: seksja jest wręcz Motorheadowa, ale całość mimo wszystko przyciężka i raczej przygniata, niż fruwa. Rozmyta dżwiękowa nadbudowa na punkowym fundamencie. na drugim biegunie mamy wolne, dość ciężkie i pełne klawiszowych wtrąceń "Invocation". Ciekawostki: "Inplosion" zaczyna się, raczej przypadkiem, jak "Tata w gestapo" Kultu, natomiast "Judas Goat" ma w sobie coś z utworu "Ribbons" The Sisters of Mercy. Dalej mamy sporo połamanych temp, ale i prostego łupania całkiem sporo. Mamy też chyba próbę do powrotu do korzeni - "Walking with gods", oczywiście trochę inaczej zagrane i zaaranżowane, spokojnie zagrzałoby miejsce na którejś z pierwszych płyt. Tyle, że trwa to aż 8 minut. "Lightbringer", który znowuż wprost odnosi się do klimatu płyty poprzedniej, znów są krzyki a'capella, jest jeszcze dłuższy. I chyba za karę rozum odebrało w chwili pisania tekstu ;)

Obrazek
Absolute Dissent (2010) ****1/2

Powtarza się schemat, w którym po płycie (tu: płytach) rewolucyjnej dla stylistyki zespołu następuje powrót na dawne pozycje, ale z zachowaniem zdobyczy brzmieniowych. Chwilami jest zaskakująco optymistycznie ("In excelsis") lub pozornie optymistycznie ("European superstate", którego przekaz w pełni pokazuje dopiero teledysk). "Endgame" ma w sobie cos z "Kool thing" Sonic Youth, natomiast "Here comes sigularity" mogłoby grać New Model Army. Zaskakuje końcówka płyty - "Ghost of Landbroke Grove" to dość specyficzne reagge. I to jest udany eksperyment. Wychodzi, że ta płyta Killing Joke podoba mi się jako całość najbardziej.

Obrazek
MMXII (2012) ***1/2

Zaczyna się jak dla mnie słabo. Owszem, pierwszy numer trochę zaskakuje, bo chyba rzadko się u nich zdarza, że coś zaczyna się w innym klimacie, niż rozwija, do tego zwrotka brzmi jak wyjęta z lat 80-tych, ale ogólnie do trzeciej piosenki włącznie jest to dla mnie na 3/4 mocy. Ta wraca od "Collony collapse", zostaje w punkowym "Corporate ellect" (w refrenie mamy nawet riff prawie bliźniaczy z "Submission" Sex Pistols). Potem "In Cythera", kolejny kawałek, który bardzo kojarzy mi się z New Model Army, a o który jest godnym pożegnaniem kolegi z zespołu. Ciekawostka - ten numer mognał nawet na sekundę na liscie trójki. To jeden z tych kilku numerów Killing Joke, do których często wracam, uzupełniający na moich playlistach wielką trójkę największych, pięciogwiazdkowych przebojów ("Love like blood" i "Eighties"). I przyzwoicie jest do końca płyty, choć "Glitch" fragmentami wydaje mi sie lekko karykaturalny. Z kolei basy w "Trance", podbite mocno taneczna perkusją, "siekierowo" pobrzmiewają patentami z pierwszych płyt. Mam też wrażenie, że trochę pogarsza się forma wokalna Colemana, jego głos zaczyna być dla mnie coraz częściej znużony i nużący zarazem.

Obrazek
Pylon (2015) ***

Tym razem pierwsze skojarzenia mam z płytą "Hosannas...", tyle, że energii jest już mniej. Niestety. Większość numerów jest długa i ta długość na ogół nie ma żadnego uzasadnienia. Mamy tu powroty do industrialu (gitary i sporo elektroniki w "Dawn of the hive"), mamy też coś, co przez politykę singlowo-teledyskową wydaje się najbardziej charakterystyczne dla XXI-wiecznego Killing Joke. Polityczny przekaz, nadawany na tle motorycznej perkusji i przesterowanych, ale wciąż dość przestrzennych i rozmytych gitar w "New cold war" czy moim ulubionym na tej płycie "war on freedom". Ostrzej robi się w "I am the virus", choć tekstowo jest wciąż o tym samym. ten problem, choć dla kapeli najwyraźniej problem to nie jest, pogłębiają ni to teledyski, ni to wizualizacje, które od lat jadą ma tym samym schemacie, z pierwocinami ukrytymi jeszcze w 'Eighties" i "America": ujęcia zespołu, ujęcia polityków, stroboskopowy, męczący montaż i powtarzalność motywów potęgująca wrażenie, czasem krzywdzące, że oglądamy w kółko jeden kawałek. Dotyczy to też "Euphorii", choć to największy przebój z tej płyty, w którym mamy więcej oddechu. Może nawet optymizmu, choć numer brzmi, w kontrze do tytułu, bardzo smutno. No ale to "some strange kind of euphoria", więc może tak ma być. Optymistycznie (i przebojowo) jest za to w radośnie łupanym "Big buzz", chyba jednym z niewielu naprawdę zaskakujących momentów tej płyty. Płyty, która od pewnego momentu zaczyna się dłużyć i kolejne numery, choć indywidualnie się bronią, zaczyna wlatywać jednym a wylatywać drugim uchem. Nim się skończy, trochę ciekawiej robi się w żwawym "Star spangled" z ciekawymi akcentami-wstawkami orkiestrowymi. Wszystko jednak zaczyna rozmywać się w dłużyznach, by przejść w rozmaite remiksy. Pamiętam, że kiedyś sobie tę płytę włączyłem bez żadnego powodu i jakoś lepiej ją zapamiętałem.

Po "Pylonie" zespół nie wydał jak dotąd pełnowymiarowego albumu, pojawiły się natomiast dwa single - "Lord of chaos" (w 2022) i "Full spectrum dominance" (w 2023 roku). Oba niezłe, choć nie przynoszące żadnej rewolucji - ot, fajne, mocne kawałki w znanym stylu, z krytycznym wobec polityki i cywilizacji przekazem. Oba zilustrowane wizualizacjami, które trapi opisana wyżej choroba, mam wrażenie, postępująca.

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: śr, 13 marca 2024 06:31:33 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 10 stycznia 2005 11:49:49
Posty: 24304
Skąd: Kamienna Góra/Poznań
Łoooo, bracie! :piwo: :brawa:

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: śr, 13 marca 2024 09:49:26 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 16:00:25
Posty: 22846
:piwo:
no czegoś mi w tym wątku brakowało ;)

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: śr, 13 marca 2024 10:35:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 18:55:19
Posty: 3093
Skąd: Poznań
Dziękuję Budyń! Ja na Revelations zatrzymałem swój odsłuch. Może kierując się Twoim zestawieniem rzucę jeszcze uchem tu i ówdzie.

_________________
Blaszony
Każde zwierzę koi dotyk.


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: śr, 13 marca 2024 17:19:33 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 14:59:39
Posty: 28006
O Budyń, gruba akcja! Fajnie byłoby się kiedyś odnieść :) .

_________________
Tygrysie, tygrysie - czemu chodzisz w dresie?


Na górę
 Wyświetl profil
PostWysłany: ndz, 17 marca 2024 20:19:27 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 16:00:25
Posty: 22846
phpBB [video]

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 481 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 29, 30, 31, 32, 33  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz.



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 49 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group