"FUGAZI" aka
"7 Songs" - ****
1. Waiting Room
2. Bulldog Front
3. Bad Mouth
4. Burning
5. Give Me The Cure
6. Suggestion
7. Glue Man
Ocena może do pewnego stopnia zawyżona, choć Ryhu Ryh zapewne uważa wprost przeciwnie, ale charakterystyczny utwór otwierający muzyczną przygodę z płytami studyjnymi FUGAZI ("Waiting Room") sam zasługuje na **** i 1/2 gwiazdki, (pięć jest zarezerwowanych dla "Suggestion", o którym napiszę więcej w dalszej części tej recenzji). Nie słyszałem tego kawałka w cudzym wykonaniu.
Wyobrażam sobie pierwsze odczucia ludzi, którzy MacKaye'a kojarzyli głównie z bardzo krótkich (tu nie jest o wiele dłużej), szybkich (złożę wyrazy uznania każdemu, kto jest w stanie spisać ze słuchu "Straight Edge", choć niekoniecznie będzie to kufel piwa
) i hałaśliwych numerów Minor Threat. Na tej płycie nie brakuje głośnych i ostrych partii gitarowych, ale nie one dominują. "Waiting Room" jest tego najlepszym dowodem: chwytliwa partia basu, która może wprowadzić słuchacza w taniec (bynajmniej nie w pogo), potem wejście bębnów, a gitara i bas zaczynają grać
unisono, a tu nagle... zapada krótka chwila ciszy, po której bębniarz daje o sobie znać szybkimi uderzeniami, by pozwolić na powrót głównego motywu. Chwila ciszy w kawałku Minor Threat?! To byłoby niemożliwe, a w FUGAZI jest, a zabawa dynamiką pozwala na operowanie napięciem i emocjami nie tylko poprzez wokalne dialogi Picciotto i MacKaye'a, lecz przez samą muzykę. Nie do końca lubię określenie
emo-core, bo przecież hardcore zazwyczaj bywa naładowany emocjami, ale do budowania nastroju jest ono adekwatne (niezbyt hałaśliwe partie nie zawsze przesterowanej gitary, motywy sekcji rytmicznej, które stanowią jedynie chwilę wytchnienia przed sonicznym atakiem, czasami w pierwszym odczuciu przypadkowym, zgrzytliwym, psującym wcześniej powstałą strukturę). Najbardziej hardcore'owe pozostają na debiucie wokale. Napisałem wokale, bo śpiewają (a we wczesnych nagraniach: częściej krzyczą) dwaj wokaliści: prostota wokalna Iana MacKaye'a idealnie nadaje się do przekazywania prostych, ale niekiedy wręcz prostolinijnych treści (
I'm planning big surprise|I'm gonna fight for what I want to be|I won't make the same mistakes|Because I know how much time that wastes); Guy Picciotto niemal irytuje, śpiewa niezbyt naturalnie, czasami spokojnie (choć bardziej odpowiednie byłoby słowo: leniwie), a innym razem nerwowo.
Gdybym miał wyróżnić jakieś utwory, to przyszłoby mi to z trudem ze względu na wyrównanie EPki. "Waiting Room" sam się narzuca, ale krótki "Bad Mouth" też ma swój urok (
You can't be what you were|So you better start being just what you are;
No movement, no movement, no movement|In a bad mouth|It betrays a bad mind). TrzyBajki pisał nie tak znowu dawno o "Give Me The Cure" - ten tekst jest po prostu niesamowity, jak na kapelę, która przecież wywodzi się z pogardzanej przez niektórych sceny hardcore'owej (bo prostym dźwiękom towarzyszą często niezbyt głębokie słowa), a tu mamy niemal filozoficzne rozważania na nieco wyeksploatowany temat (
):
I never thought on the dying|I never held the hand of dying before|And now I'm feeling the dying, a potem dramatyczne żądanie i wyznanie jednocześnie:
But you've got to|Give me the shot|Give me the pill|Give me the cure|Now what you've done to my world. Choć utworem, który powinien stanowić zakończenie omawianej EPki, jest "Suggestion": po nim (jak po "Śmierci w Wenecji" na "PMK") nie powinno zabrzmieć nic więcej (choć przyznaję, iż wykonanie "Glue Man" na sali gimnastycznej, które można zobaczyć w filmie dokumentalnym "Instrument", zapada w pamięć
). Tekst jawi się jako wielowątkowy (niejednoznaczny początek:
Why can't I walk down a street free of suggestion?|Is my body my only trait in the eyes of men? (każdy z wersów wyśpiewany najpierw dość spokojnie, a potem ostatnie fragmenty: odpowiednio
free of suggestion i
in the eyes of men wykrzyczane - prosty środek wyrazu, ale na mnie robi piorunujące wrażenie). Nerwowość kolejnej, nawet tekstowo ciekawszej zwrotki:
You spent yourself watching me suffer|Suffer your words, suffer your eyes, suffer your hands|Suffer your interpretation of what it is [to
what it is powtórzone naprzemiennie przez MacKaye'a (głównego wokalistę) i Picciotto]
to be a man. Ostatnie zwrotki stanowią dla mnie delikatnie naszkicowaną, pełną niedopowiedzeń opowieść o zgwałceniu kobiety (względnie: innej formie jej seksualnego wykorzystania) i reakcję społeczeństwa na ten czyn (a nawet zachowanie otoczenia w jego trakcie). Ze względu jednak na możliwe inne interpretacje tej części słów, postanowiłem je wkleić:
She does nothing to deserve it
He only wants to observe it
We sit back like they taught us
We keep quiet like they taught us
He just wants to prove it
She does nothing to remove it
We don't want anyone to mind us
So we play the roles that they assigned us
She does nothing to conceal it
He touches her 'cause he wants to feel it
We blame her for being there
But we are all guilty
Ostatni wers przejmująco zaśpiewany:
but we are all coraz ciszej, niemal wyszeptane, a później wykrzyczane
guilty. Niestety, nie czuję się językowo kompetentny, więc tym bardziej liczę na odzew anglistów
Uważam, że ten kawałek jest muzycznie o wiele ciekawszy niż "Waiting Room", będący dla FUGAZI odpowiednikiem Armijnego "Niezwyciężonego"
Ciąg dalszy nastąpi, bo na razie zrecenzowałem pierwszą EPkę, czyli jestem w połowie kompilacji minialbumów, tworzących LP "13 Songs"
[czekam na uwagi odnośnie do redakcji, ale nalegam na korzystanie w tej sprawie z PW; wszelkie głosy merytoryczne wolałbym przeczytać w niniejszym wątku
]
PS. Do takiej formy powyższej recenzji zainspirował mnie Budyń
wątkiem o Iron Maiden