Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest czw, 18 kwietnia 2024 05:25:31

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 841 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11 ... 57  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 21 kwietnia 2007 17:52:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25378
Spontaniczna lista moich ulubionych płyt jazzowych:

1. A Love Supreme - John Coltrane
2. Real McCoy - McCoy Tyner
3. Don't Try This at Home - Michael Brecker
4. Personal Mountains - Keith Jarrett/ Jan Garbarek
5. Zbigniew Namysłowski Quartet i Kapela góralska
6. Night Train - Oscar Peterson
7. Sketches of Spain - Miles Davis (ale czy to jazz???)
8. Getz/ Gilberto - Stan Getz i Joao Gilberto
9. Night Passage - Weather Report
10. Bon Voyage - McCoy Tyner

11. (składanka Polish Jazz) - Krzysztof Komeda
12. Children of Sanchez - Chuck Mangione
13. Sarah Vaughan Sings the Mancini Songbook
14. Kind of Blue - Miles Davis
15. Transition - John Coltrane
16. Miles Davis & Quincy Jones Live Motreaux
17/18.. Changes - Keith Jarrett (może być egzekwo z Changeless ;-))
(Windą na szafot) - Miles Davis
19. Kujawiak Goes Funky - Zbigniew Namysłowski
20. Tutu - Miles Davis

Największe zaległości - Meditations i My Favourite Things Coltrane'a, My Song Jarretta i Garbarka, Black Saint and the Sinner Lady Mingusa i sto tysięcy innych, ale te mi pierwsze przyszly do głowy.

:-)

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 21 kwietnia 2007 17:58:15 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 15:38:13
Posty: 2109
Crazy pisze:
5. Zbigniew Namysłowski Quartet i Kapela góralska


oj nigdy bym tego nie umieścił w best of 8) Zdecydowanie wole już Kujawiak Goes Funky.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: sob, 21 kwietnia 2007 19:27:42 
Crazy pisze:
Największe zaległości (....) My Favourite Things Coltrane'a


BARDZO polecam!

Kajo pisze:
Kacper jak będziesz kupował to bierz odrazu wersje deluxe


Dzięki za utwierdzenie w decyzji - tego właśnie szukam teraz....


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: ndz, 22 kwietnia 2007 21:39:26 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25378
wiesz, namysłowskiego z góralami uwielbiam w sposób zupełnie "nieobiektywny" ;-)
poznałem ten projekt na gorąco, byłem w Zakopanem na koncercie w takiej małej salce, kiedy jeszcze mało kto o tym słyszał - koncert miał tak wspaniałą atmosferę, że wyrazić się nie da...! muzyka płynęła prosto z ich duszów, można by śmiało rzec, że była to muzyka ich serc!!! :D

Płyta mimo wszystko nie zawiodła mnie, z wyjątkiem śpiewaka, który jakoś nienajlepiej śpiewał w dwóch bodajże utworach, ten na żywo był o wiele bardziej przekonywający.

Dla mnie w tym projekcie niesmowite jest to, jak bardzo (ech banał, ale powiem ;-)) górale swingują. A może jazzmani góralą?
I są tam fragmenty, które mnie zachwycają - kiedy Namysłowski gra na saksofonie pod akompaniament góralski, albo kiedy gęślarz pitoli swoje pod akompaniament jazzowy - kiedy tego słucham to czuję si, jakbym był w samym sercu Tater!!!

P.S. a Kujawiak w moim zestawieniu się znalazł

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 30 kwietnia 2007 11:58:01 
Gravi pisze:
W każdym bądź razie przesłuchuję porównawczo Wariacje Golbergowskie w wykonaniu Goulda i Jarretta. Wykonanie Goulda jest dla mnie wykonaniem kanonicznym. Słyszałem kilka interpretacji i jego jest najlepsza.


Nie ma to związku z wątkiem jazzowym, ale odnosi się do tego co Gravi napisał wyżej: słucham sobie teraz Wariacji w poprzedzającym Goulda wykonaniu klawesynowym Wandy Landowskiej. Kupiłem to jakiś czas temu na winylu "His Master's Voice" w jakimś sklepie ze starzyzną (w takich miejscach najłatwiej o białe kruki :-) ) i po pierwszym przesłuchaniu zaraz po zakupie już do tego nie wracałem - teraz włączyłem to ponownie.... No więc tak: podobnie jak Gravi uważam wykonanie Glenna za kanoniczne, ale to co robi Landowska jest naprawdę fenomenalne! Bardzo bardzo piękna interpretacja - a dodatkowo jak to brzmi z prawie sześćdziesięcioletniego winyla :shock: Jeśli Gould ma obiektywne sześć gwiazdek, to tej płycie daję 5 i pół. Jarrett ze swoim daleko w tyle....


Na górę
 
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 10 maja 2007 23:29:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25378
Crazy pisze:
1. A Love Supreme - John Coltrane
2. Real McCoy - McCoy Tyner
3. Don't Try This at Home - Michael Brecker
4. Personal Mountains - Keith Jarrett/ Jan Garbarek

im więcej słucham pozycji numer cztery, tym bardziej ona zmierza ku byciu pozycją numer dwa...

i mimo wszystko Prism i Late Night Willie chodzą mi po głowie bardziej niż Blue World :D

Serio, jest w tej muzyce coś tak głęboko do mnie docierającego jak... no, prawie w żadnej innej.
I z tych pięciu utworów - po prostu nie widzę momentu nawet ociupinkę słabszego. Wręcz na pewno nic poniżej 4,5 gwiazdki, co u mnie jest zasadniczo sytuacją niewystępującą... pomijając oczywiście e-molla Chopina, gdzie każda z części ma sześć gwiazdek ;-)

Póki co:
Personal Mountains czyste * * * * *
Prism silne * * * * *
Oasis * * * * * może z minusem
Innocence * * * * 1/2
Late Night Willie * * * * *

Nie mogę się oderwać.

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 16 lipca 2007 18:27:49 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25378
Szkoda, że w głosowaniu na rok 1998, dla mnie raczej nieciekawy, nie zerknąłem sobie na datę płyty "Night and the City" Charlie'go Hadena i Kenny'ego Barona. Bardzo to szlachetny jazz, może nic nadzwyczajnego i porywającego, ale taki no, wysokogatunkowy wyrób ;-)

Obrazek

Instrumentarium bardzo skromne, tylko fortepian i kontrabas, ale idealnie współbrzmią. Nie jest to ani zbyt rachityczne, bezkrwiste, ani wydumane - po prostu w sam raz :-)

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 16 lipca 2007 19:10:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 11 listopada 2004 17:00:25
Posty: 22873
e, pewnie nikt poza Tobą tego nie kojarzy, więc wykasuj ten wpis i głosuj w 2000 :twisted:

_________________
Mężczyzna pracujący tam powiedział:

- Z pańskim forum jest wszystko w porządku.


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 13 sierpnia 2007 21:19:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
sob, 21 października 2006 15:04:39
Posty: 67
A czy ktoś słucha Amy Winehouse?


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 20 sierpnia 2007 17:09:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25378
Słucham sobie Milesa Davisa Sketches of Spain - to moja ulubiona pozycja w jego twórczości. Ale czy to właściwie jest jazz?

P.S. Jazz czy nie, ale oczywiście jest to 1967 ;-)

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 20 sierpnia 2007 17:33:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:14:22
Posty: 9021
Skąd: Nab. Islandzkie
Hehe, kiedyś miałem podobny "dylemat" - bo właśnie mają ulubioną (choć nie najlepszą) płytą Davisa jest to coś. Takie Concierto De Aranjuez brzmi jak soundtrack do spaghetti westernu, a Will O' The Wisp jak motyw z jakiegoś sensacyjnego serialu z PRL. No ale te sola w Solea, czy nastrój w Song Of Our Country... Ogólnie klimat oldskulowego przedstawienia Zorra mi bardzo odpowiada :-).

A mi się ostatnio włączyła ochota na Oczi Cziorne... Niby powinno mi się to nie podobać, ale jest wprost... odwrotnie :-).

http://www.olowalicki.com/mp3/miodmalina.mp3
http://www.merlin.com.pl/frontend/brows ... 96120.html


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 01 października 2007 21:58:18 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:14:22
Posty: 9021
Skąd: Nab. Islandzkie
Przy okazji chciałbym polecić dość ciekawą pozycję z Obuha (choć na winylu dostępny tylko na allegro)... Lekko sensacyjno-zadziorny, cinkciarski PRL jazz z świetnym wibrafonem w roli głownej!

Obrazek


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 13 listopada 2007 14:01:36 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 15:38:13
Posty: 2109
Dla odświeżenia tematu :)
http://wiadomosci.onet.pl/1451069,2679,1,kioskart.html


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 25 grudnia 2007 19:23:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
wt, 09 listopada 2004 22:37:55
Posty: 25378
ceigrektezet o Oscarze Petersonie pisze:
miałem przyjemność być na jego koncercie ...

oo! to był wielki muzyk! powiedz coś więcej o tym koncercie, Cytzu, poproszę :-)

_________________
ćrąży we mnie zła krew


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 10 czerwca 2008 21:01:21 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 28 stycznia 2005 15:46:47
Posty: 21392
Skąd: Autonomiczne Księstwo Służew Nad Dolinką
Pet pisze:
[Słucham] Coltrane "Love Supreme" - żeby sprawdzić czy lepsze, czy gorsze od "Kind of Blue"


azbest23 pisze:
Dyabelnie jestem ciekaw która ci bardziej przypasuje. Obstawiam, że "Kind of Blue".


Połknięte. Czuję, że pytanie o to, które jest lepsze (choć się na jazzgotach nie znam ni w ząb) jest pytaniem z cyklu: kogo bardziej kochasz? Mamusię, czy tatusia? Przyznam, że obie płyty mają elementy, które każą mi uznać ich wielkość. A która jest lepsza? W zasadzie należałoby stwierdzić, że to kwestia nierozstrzygalna, bo to całkiem inne podejście do grania, a więc i całkiem inna (choć teoretycznie ta sama gatunkowo) muzyka. Faktycznie "Love Supreme" jest "gęściejsze", bardziej skrzące od zagranych nut - a zatem więcej płaszczyzn do podziwiania; jednocześnie jest grane z większym "nerwem" (zwłaszcza na dołączonym do wydania deluxe koncertowym dysku, gdzie muzycy idą pełną parą w improwizacje).
Na tym tle "Kinde of Blue", wypada niczym muzyka relaksacyjna. Dźwięki płyną i osaczają... niby to powolne i leniwe, ale upakowane emocjami jak puszka sardynkami. Pomimo powściągliwości w tej muzyce jest więcej pasji i ognia niż w onanistycznych solówkach jakiś Satrianich czy innych Vaiów.

Stad mi wynika, że tak naprawdę trudno traktować te płyty w kategoriach lepsza/gorsza, bo w rzeczywistości to dwie uzupełniające się nawzajem połówki, dla których obu jest miejsce na najwyższym podium.

Jednak postawiony pod ścianą i zmuszony przemocą do wyboru postawiłbym chyba jednak na "Kind of Blue", które po prostu jest nieco łatwiejsze w odbiorze dla przypadkowego słuchacza (jakim niewątpliwie jestem).

Z góry uprzedzam, że jeśli jakiś fanatyk jazzu po przeczytaniu powyższych wywodów złapie się za czajnik i będzie chciał sobie wyrwać ze zgryzoty kępkę włosów z potylicy, to niech tego nie czyni, tylko niech zrozumie, że powyższy post, jest historycznym z tego względu, ze opisuję swój pierwszy świadomy i dobrowolny kontakt z muzyką jazową W OGÓLE. Dodatkowo to, ze piszę o niej w samych pozytywach zakrawa na dziwo, które można by porównać jedynie do zachwytów MAQ na Iron Maiden, pochlebstw Kacpra pod adresem osiemdziesiony, czy głosu Boskiego, który stwierdził, że oczarowały go "In Rock", tudzież "Machine Head" i jest im skłonny przyznać miejsca w rockowym panteonie klasyków.... gdyby takie zdarzenia miały kiedykolwiek miejsce.

Zdrówka życzę

_________________
Sometimes good guys don't wear white


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 841 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 5, 6, 7, 8, 9, 10, 11 ... 57  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 28 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group