Ultima Thule

Forum fanów Armii i 2TM2,3
Dzisiaj jest sob, 20 kwietnia 2024 00:08:55

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]




Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 841 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51 ... 57  Następna
Autor Wiadomość
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 12 listopada 2012 11:07:00 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 21:04:57
Posty: 14022
Skąd: ze wsi
Obrazek
Niewinna trąpka i kolanko? Nic bardziej mylnego. Raczej zagrożenie ładu i piedestału. (okładka Porgy & Bess - albumu Milesa Davisa z orkiestrą Gila Evansa, rok 1958)

Miałem odpowiedzieć w wątku Tego słucham, ale przenoszę do Oceanarium, a to z powodu istotnego dla dalszego obowiązywania definicji dżezzu wydarzenia.

Nakreślając rys historyczny trzeba pamiętać o kontekście całej sprawy, którą zrodziła detronizacja Kind of blue przez album Porgy & Bess w zestawieniu płyt Elronda. (na razie hipotetyczna, bo nie mamy tego na piśmie :mrgreen: :D ) ale już czas zadać sobie trudne pytania:
Jak to mogło się stać?
Skąd ten krok w nieznane dokonany przecież na materiale orkiestrowym, który nie cieszył się dotąd w opiniach Elronda poważaniem?
Dlaczego miałem pewność, że Elrond zna Gila Evansa na tyle, by powiedzieć "be" o dżezzie dużych składów?
No i last but not least: KTO sprzedał mu tę płytę!?

Crazy pisze:
a tam grał Davis?

nie, ale A Love... jest za Kind of blue w klasyfikacji Elronda (hehe... brzmi jak jakaś skala zaawansowanej matematyki :D), a Kind of blue była numerem jeden wśród płyt dżezzowych - o ile wiem... .
Tak więc tracąc tę pozycję na rzecz innej płyty, definicja dżezzu zostaje przesterowana w rejony niepewnych, mrocznych tajemnic... :?, bo mówi ona w swym istotnym dla problemu fragmencie, że "dżezz to muzyka w której A Love Supreme nie może zajmować pozycji innej niż pierwsza bądź druga, może jednak pozostać poza klasyfikacją w przypadku jeśli podmiot poznający posiada dysfunkcję uniemożliwiającą zobiektywizowanie w "tu i teraz" punkt istotny "esse" dla A Love Supreme..."

pewną nadzieję dawało to:
elrond pisze:
...ale czy Porgy to dżezz ?


niestety....:(, bo odpowiedź szybko ją odbiera,

Porgy to kwadrat dżezzu w myśl jednej z obowiązujących, a niepodważalnych dotąd definicji dżezzu, będąca wyrażona w sławnym fragmencie, rozpoczynającym się i kończącym zresztą też następująco:
"słinguj, albo Cię zastrzelę!"


Dokąd to nas zaprowadzi?
Przyszłość jest niepewna. Na razie jeszcze jesteśmy tu i teraz, ale być może, już za chwilę, znajdziemy się tam i kiedyś? :shock:

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 12 listopada 2012 17:13:05 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
Pietruszka pisze:
bo mówi ona w swym istotnym dla problemu fragmencie, że "dżezz to muzyka w której A Love Supreme nie może zajmować pozycji innej niż pierwsza bądź druga,

...czyżbyś stał się obiektywistą :shock: :shock:


Pietruszka pisze:
elrond napisał:
...ale czy Porgy to dżezz ?

...no dla mnie jest to pytanie cały czas otwarte....słucham tej płyty codziennie z ogromna przyjemnością ,odkąd ją kupiłem


Pietruszka pisze:
Porgy to kwadrat dżezzu

zupełnie się z tobą nie zgadzam....żadnego kwadratu nie słyszę...poza tym ja nie wiem czy to jest w ogóle dżezz....


Pietruszka pisze:
Raczej zagrożenie ładu i piedestału.

:D piedestały w sztuce ?

Pietruszka pisze:
Dokąd to nas zaprowadzi?

...do Nieba :D

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 12 listopada 2012 21:29:15 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 21:04:57
Posty: 14022
Skąd: ze wsi
elrond pisze:
...czyżbyś stał się obiektywistą

:D i tak, i nie :wink:
jestem relatywistą z poznania
i obiektywistą od rzeczy
elrond pisze:
no dla mnie jest to pytanie cały czas otwarte.

rozumiem...
pisząc na zupełnie poważnie ten tzw. trzeci nurt, użyty jako nazwa muzyki, która tworzyła emocje z napięć pomiędzy elementami dżezzu i tzw. muzyki klasycznej, ma w swoim dorobku wiele przewspaniałych płyt, może nawet lepszych niż Porgy & Bess? George Russell ze swoimi albumami: Ezz-thetics, Stratusphunk, Jazz in the Space Age, The Stratus Seekers, Electric Sonata for Souls Loved by Nature 1968, płyty Gila Evansa, Johna Lewisa, Gunthera Schullera, a z pozycji free Lawrenca Butcha Morrisa, Billa Dixona... wszystko to przeciekawa muza!
Znasz?

Pisząc o "kwadracie dżezzu" nie mam namyśli "dżezzu do kwadratu" ;)
elrond pisze:
piedestały w sztuce ?

to takie żarty były, ale z drugiej strony, czy np. jeśli już nikt nie będzie słyszał kosmicznych szumów, to one przestaną być kosmicznymi szumami?
elrond pisze:
...do Nieba

:D choćby teraz!

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: śr, 14 listopada 2012 14:34:07 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
Pietruszka pisze:
Znasz?

nie znam..... ale Porgy uważam ża śfietną płytę w tym nurcie....znacznie bardziej mi sie podoba niż hiszpańskie skecze. Choć skecze nie są słabą płytą. Według mnie Gerszłin lepiej Davisowi "siedzi" niż taki de Falla, słychać to bardzo w "Will O the wisp", szczególnie gdy
zna się oryginał. Ale takie "Solea" bardzo ładne...Na porgy z kolei wszystko mi się podoba ...a "Gone" rewelacja !


Pietruszka pisze:
Pisząc o "kwadracie dżezzu" nie mam namyśli "dżezzu do kwadratu"

ja też nie :wink:

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 21 grudnia 2012 12:20:37 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 21:04:57
Posty: 14022
Skąd: ze wsi
Obrazek


Art Blakey - Orgy in rhythm vol. 1 & vol. 2



Niezwykła to płyta człowieka, który był w Afryce i w 1414 roku zgłębiał tajniki pierwotnych rytmów po to, aby rozstrzygnąć rzeczywistość. Bębniarza, który dla tego co zwie się jakimś tam bopem, z wszelkimi przedrostkami, był gra-do-bi-ciem!
Album zaliczony do, powiedzmy to słowo, hardbopu, ukazał się na początku 1957 roku, kiedy jeszcze nikt nie znał popularnego w XXX wieku nurtu o epitecie czarny grunwaldzki folk.
Tu rzeczy dzieją się na poziomie eschatologicznego miąższu. Płytę rozpoczyna scena w której na polach Czarnego Grunwaldu, przy dźwiękach dostojnych bębnów oraz zawodzącego flecisty, Wielki Czarny Pycha Mistrz wysłuchuje nieustępliwego zawodzenia głosu, wydawanego przez jakiś tajemniczy głos, dochodzący z ciemnych wnętrzności jakby ludzkich. Szybko jednak wnętrzności dają dojść do siebie jakimś szaleńco wybijanym zewnętrznościom(ą). Jakieś szaleństwo się zaczyna nagle po diable. Starcie szleszczących imion. Kochasz bębny zostań słoniem. Rytm i jęk, a nawet okrzyk ja-ja. Oczywiście podołać temu nie jest rzeczą ludzką. Więc świecą gwiazdy, a dzieci opatulone we flagi swoich ulubionych zabaw i potraw czekają święta.
Sztukmistrza wspomagają inni wielcy tamtych czasów. Papa Jo Jones, Art Taylor, Specs Wright, by wymienić tych o największych wargach.
Ścierają się oni pomiędzy swoimi dzikimi popędami a metamatematyką.
Czasami pojawi się nawet fortepian, jak wieloryb na pustyni, zadziwiając te oczy koloru brunatnej krwi zmieszanej ze złotym piachem. Wybrzeża.... muza wybrzeży...

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 21 grudnia 2012 12:23:14 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
śr, 10 listopada 2004 00:22:22
Posty: 26664
Skąd: rivendell
o ! słyszałżem tę płytę !

_________________
ooooorekoreeeoooo


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 24 grudnia 2012 18:43:47 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
ndz, 10 kwietnia 2011 19:49:54
Posty: 2283
Skąd: Warszawa
nie znam tej płyty, czuję się zachęcony opisem :D

_________________
"Staliśmy nad przepaścią, ale zrobiliśmy krok do przodu!"


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: czw, 17 stycznia 2013 12:13:01 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 21:04:57
Posty: 14022
Skąd: ze wsi
2012

Rok dla mnie średni. Choć kilka płyt bardzo dobrych. Z małym wahadłem wyglądałoby to tak:


2.

Obrazek

*****
Henry Threadgill Zooid - Tomorrow Sunny/The Revelry. spp

A jednak! Od początku istnienia projektu Zooid świat się nie zmienia pomimo niewielkich zmian w składzie. Ja czuję się w nim dobrze.

3.

Obrazek

*****
Sam Rivers - Reunion: Live in NY

Wyśmienity, dwupłytowy album trio w składzie Rivers/Holland/Altschul. To był jazz!!!!

4.

Obrazek

****

Harris Eisenstadt - Canada day III

Kolejna wycinanka delikatnie rozdmuchana uderzeniami talerzy. Utwór 4 nosi tytuł: The Magician of Lublin :D

5.

Obrazek

***3/4

Charles Gayle Trio - Streets

Fri.


6.

Obrazek

***3/4

Hafez Modirzadeh - Post-Chromodal Out!

Orientalne dźwięki w dziwnym otoczeniu.

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 18 stycznia 2013 14:45:20 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 21:04:57
Posty: 14022
Skąd: ze wsi
P.S.


No i trzeba zedytować, bo po przyjściu do domu czekała na mnie płyta uporczywa jak wyrzut sumienia, o której zapomniałem.... :oops:
A jest to płyta nie byle jaka... bo właśnie taka jakie lubię najbardziej... nie nazbyt wyintelektualizowana, a krfista i szaleńcza... taki jest mój ulubiony jazz i to jest właśnie na pewno jazz...

Album, który detronizuje Zooida...


1.

Obrazek

*****!

(moja nadzieja jazzu)

czyli:
Fred Lonberg-Holm's Fast Citizens - Gather

jedna z najlepszych płyt ostatnich lat!

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 21 stycznia 2013 13:31:35 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 grudnia 2009 10:47:39
Posty: 485
A moje podsumowanie pisze się jakoś tak niespiesznie :wink:
Generalnie uważam jazzowy 2012 za bardzo dobry. Sporo świetnych płyt, jedną nawet znalazłem w piątek w skrzynce na listy :D

A przy okazji: Steven Joerg z AUM Fidelity (Darius Jones, David S. Ware, Matthew Shipp i William Parker powinni się Wam kojarzyć 8-) ) ma szybką wyprzedaż. Jak ktoś chętny to proszę o PW, coś może wespół w zespół...

_________________
Robert Skruszony


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 25 stycznia 2013 17:30:41 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 21:04:57
Posty: 14022
Skąd: ze wsi
Obrazek

*****

Yosuke Yamashita przepadł we mgle. Ten świetny pianista jazzowy pokazał się w 2011 w trio z McBee i akLaffem (to jedna z moich ulubionych rytmicznych sekcji jazzowych, a Yosuke to jeden z moich ulubionych pianistów) który naprawdę daje radę. Goni po obrzeżach, chaszczach, rozstępach ciągnąc za włosy uśmiechnięte i zadowolone nuty... jego gra potrafi być jednocześnie free i nie free, taka trochę "telefere", a trochę "akuku"... nieprzewidywalna jak skośne oczy... w świetnej formie towarzyszy mu na tej płycie Joe Lovano, który swoje już nagrał i zostanie na zawsze w mej pamięci.

Po trzech wyśmienitych płytach z lat 90-tych: "Kurdish Dance", "Dazzling Days ", "Spider" (były jeszcze dwie "Sakura" i "Fragments", pierwsza i ostatnia w kolejności, których niestety nie znam) zniknął na 20 lat zasypany pewnie kwiatami owocowych drzew.

... a tu... w sercu zasypanej śniegiem Europy, Pietruszka wystawia zieloną głowę ponad świat i nasłuchuje... nasłuchuje.... :shock: "nasłuchuje"!!! :shock: co za wyraz! jak ten pan z okładki, wystawiając zbankrutowaną twarz na słońce...

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 01 lutego 2013 13:49:23 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 grudnia 2009 10:47:39
Posty: 485
Pietruszka w swoim podsumowaniu wymienił już kilka znamienitych płyt z 2012 więc – z jednym wyjątkiem - nie będę ich wspominał. Nie wracam także do płyt omawianych w trakcie roku. Z tymi dwoma zastrzeżeniami moje zestawienie prezentuje się jak poniżej. Miłej lektury i słuchania ;-)
----------------------------------
Paul Dunmall/Tony Bianco - Thank You To John Coltrane - Trane'owe hity "Naima", "Alabama", "Living Space", "Giant Steps", "Peace on Earth", "Expression" w saksofonowo-perkusyjnym duecie, formacie który za sprawą Interstellar Space zdemolował swego czasu awangardową scenę. Takie przedsięwzięcie to przejaw nie byle jakiej odwagi i miłości, jaką od lat obaj muzycy obdarzają Coltrane'a. ****1/2

W roku ubiegłym Mary Halvorson pojawiła się przynajmniej na ośmiu płytach i choć wszystkich nie słyszałem, to niewątpliwie jedną z najciekawszych jest Bending Bridges - szorstka i drapieżna, bardziej przemawia do mnie niż "rozplumkana" Saturn Sings ****1/2

Peter Brötzmann's Chicago Tentet+1 - Walk, Sleep, Love - pod koniec listopada Peter Brotzmann ogłosił zawieszenie działalności Tentetu z przyczyn ekonomiczno-artystycznych, ale na pożegnanie dał nam podwójny album z rejestracją koncertu z kwietnia 2011. Jak było możecie zobaczyć i usłyszeć TUTAJ. Z płyty brzmi to zdecydowanie lepiej. Dla mnie *****

Matthew Shipp Trio - Elastic Aspects - trio/nie-trio zafundowało nam podróż przez czas i przestrzeń muzyki w szeregu miniatur trwających w sumie niecałe 50 minut. ****1/2

No i coś jeszcze bardziej awangardowego: Paradoxical Frog - Union - niespiesznie rozwijająca się muzyka, w której dźwięki są równie ważne jak cisza. Ingrid Laubrock, Kris Davis i Tyshawn Sorey na piątkę! *****

Wadada Leo Smith/Louis Moholo-Moholo - Ancestors - jakoś nie mogłem przebrnąć przez Ten Freedom Summers Wadady, może przez kontekst polityczny, ale ta płyta jest po prostu piękna na maksymalny wymiar gwiazdek. *****

Marilyn Crispell, Mark Dresser, Gerry Hemingway - Play Braxton - 3/4 legendarnego kwartetu Braxtona z lat 80 i 90 postanowiło zmierzyć się ponownie z kompozycjami mistrza i wyszło im znakomicie. Brawurowo zagrane 69B i 40N/40B, pozostałe 3 kawałki też trzymają poziom co w sumie daje mi ****1/4. Polecam wszystkim, co się boją Braxtona - świetne na przełamanie lodów i początek długiej znajomości.

Art Ensemble (of Chicago) - Early Combinations - Chuck Nessa systematycznie udostępnia swe archiwum, tym razem dostaliśmy nagrania z 1967, okresu kiedy Mitchell, Bowie, Jarman i Favors zaczęli występować jako Art Ensemble. Tutaj wspierani przez Charlesa Clarka na basie i Thurmana Barkera na perkusji. Wspaniała muzyka, która nie straciła nic ze swego piękna i siły mimo upływu lat. *****

Po dość średnim Book of Maebul z wiosny, na jesieni Darius Jones odzyskał formę w nowym kwartecie z Alexem Hardingiem (saksofon barytonowy), Seanem Conly'm (kontrabas) i Chadem Taylorem (perkusja), z którymi wymiata na 4 i pół gwiazdki na płycie Grass Roots

Tego, co się działo w polskim jazzie nie śledziłem w zasadzie wcale, więc polecić mogę jedynie Mikołaj Trzaska Ircha Clarinet Quartet - Zikaron Lefanay i Perry Robinson/Wacław Zimpel/Michael Zerang/Raphael Rogiński - Yemen

To był również dobry rok dla "boksów". Wczesny William Parker wreszcie dostępny dzięki litewskiej NoBusiness Records. Centering. Unreleased Early Recordings 1976-1987 (6 cd) to różne mniejsze i większe składy z takimi muzykami jak: Daniel Carter, Charles Gayle, David S. Ware, Roy Campbell, Raphe Malik, Jemeel Moondoc czy Billy Bang, by wymienić tylko tych najbardziej znanych. Muzyka, która może zaskoczyć fanów Parkera, znających jedynie ostatnie dokonania basisty ;)

Krakowska wytwórnia NotTwo do świetnych płyt, o których było już wcześniej, dorzuciła na koniec rokuDKV Trio - Past Present - pudełko z 7 cedekami a na nich koncerty Drake'a, Kesslera i Vandermarka z lat 2008-2011. Muzyka urywa to i owo, urzekając przy tym jakąś radosną, niemal beztroską śpiewnością w stylu Sonny Rollinsa. 1 płyta dziennie zapewni Wam bardzo udany tydzień ;-) . *****

Charles Mingus - The Jazz Workshop Concerts 1964-65 - siedmiopłytowy boks z amerykańskiej wytwórni Mosaic to po prostu klasa sama w sobie. Niestety tanio nie jest...

Acha, i ciąg dalszy reedycji CAM Jazz - George Lewis, Richard Muhal Abrams, Julius Hemphill, George Adams, Don Pullen

A teraz czas na zapowiedziany na wstępie wyjątek: Fred Lonberg-Holm's Fast Citizens - Gather - perfekcyjna precyzja aranżacji, zdyscyplinowana żywiołowość wykonania. Jedna z tych płyta, które wprost zapierają dech od pierwszej chwili. Dwie inne, które zrobiły na mnie równie wielkie wrażenie były już tu opisywane, mowa o
David S. Ware Planetary - Unknown: Live at Jazzfestival Saalfelden 2011 oraz William Parker Orchestra - Essence of Ellington i wszystkie trzy to moje ulubione z roku ubiegłego.

I na koniec trzeba chyba wspomnieć przynajmniej niektórych z tych, którzy odeszli: Lol Coxhill, Von Freeman, John Tchicai, David S. Ware, Ted Curson, Pete La Roca, Tony Marsh, Dave Brubeck, Zbigniew Wegehaupt, Tomasz Szukalski [*][*][*]

_________________
Robert Skruszony


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pt, 01 lutego 2013 14:28:03 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pn, 26 stycznia 2009 21:04:57
Posty: 14022
Skąd: ze wsi
.... teraz ja potrzebuję trochę czasu... :D

_________________
un tralala loco


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: wt, 30 kwietnia 2013 09:58:16 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
pt, 29 lutego 2008 20:49:42
Posty: 3135
Skąd: się biorą muszki owocówki
dzisiaj międzynarodowy dzień jazzu

_________________
W jednej ręce granat,
w drugiej nóż... i już!


Na górę
 Wyświetl profil
 Tytuł:
PostWysłany: pn, 06 maja 2013 08:03:46 
Awatar użytkownika

Rejestracja:
czw, 03 grudnia 2009 10:47:39
Posty: 485
Trochę się nam wątek przykurzył, co nie znaczy, że w jazzie nic ciekawego się nie dzieje - tylko jakoś tak do pisania ciężko się zabrać 8-)

_________________
Robert Skruszony


Na górę
 Wyświetl profil
Wyświetl posty nie starsze niż:  Sortuj wg  
Nowy temat Odpowiedz w temacie  [ Posty: 841 ]  Przejdź na stronę Poprzednia  1 ... 45, 46, 47, 48, 49, 50, 51 ... 57  Następna

Strefa czasowa UTC+1godz. [letni]



Kto jest online

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 111 gości


Nie możesz tworzyć nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz dodawać załączników

Szukaj:
Przejdź do:  
cron
Technologię dostarcza phpBB® Forum Software © phpBB Group