Prazeodym pisze:
Mnie chyba w ogóle nie bierze za bardzo muza na "Nowej Aleksandrii"(...) A u Siekiery...nie mam takich punktów zaczepienia po prostu.
Mnie wręcz przeciwnie, nadal bierze, choć słucham bardzo rzadko. I mam wyjątkowy punkt zaczepienia, bo Nowej Alexandrii słuchałam niedługo po wydaniu, u ówczesnej przyjaciółki, zwykle na blałkach (ktoś pamięta to słówko? wagary ofkors

). Pierwszej Siekiery nie znałam wcale. Ona mi tłumaczyła - to jest kochana nowa fala, ale poprzednia płyta - o stara, to było!
No, ale youtuba też nie było i znałam z legend jedynie.
To mi wogóle nie przeszkadzało bo Armii też nie znałam. A tej Siekiery bez Budzego słuchałyśmy na okrągło u niej w domu, z kiblem na półpiętrze. Wspominam o tym dlatego, że dużo się też tam piło.
Alexandria brzmiała świetnie! Taki pomost od Jarocina do Jarocina na zimowe zastoje, lata 88-90 Zimna fala była na to świetnym określeniem. Miałam praktyki w prawdziwej fabryce, wstawałam na 6 rano. Miałam też prawdziwy arbajciol, tzn. kombinezon do pracy. Edyta miała to gdzieś, ani razu nie widziałam jej w kombinacie, a zamiast arbajciola nosiła mini w kolorze white, plus irokez na cukier. Maturę zdawała wieczorowo.
Więc w takie wczesne poranki po dużym piciu, kiedy po nocce u Edyty trzeba było pójść na praktykę, cudownie się tej Siekiery słuchało. Wręcz widziałam przez okno tłum robotników idących do pracy, bo fabryka była obok. Wtedy przeważnie rezygnowałam z obowiązków i obie szłyśmy na skraj!

Edit - nawiązania do Killing Joke widzę dopiero teraz
