wydaje mi sie, ze, by nie czynic strasznego balaganu w temacie informacyjnym, wypada zalozyc niniejszy.
pierwszy koncert odbyl sie 23.09 w piotrkowie, bylem, widzialem, slyszalem, pare innych rzeczy robilem - opisze, a co mi tam.
dosc pobiezna relacje d52 znajdziecie tu:
http://ultimathule.nor.pl/viewtopic.php?p=109602#p109602, ja ja uzupelnie.
koncert odbywal sie w ramach dziekczynienia za koronacje obrazu mb trybunalskiej (juz o tym pisal(a) tymoteusz-ka:
http://ultimathule.nor.pl/viewtopic.php?p=105909#p105909).
najpierw wiec czesc rodziny d52 (mysmy byli zajeci) ogladala transmisje z mszy koncelebrowanej przez kardynala dziwisza na tvp1.
niestety, wiecej nie pokazali.
do piotrkowa dotarlismy ok 15.00 i w 10 minut doczlapalismy do niewielkiego rynku. po drodze 0 plakatow i 2 grupki mlodziezy wygladem sugerujace, ze przyszli na koncert. na miejscu bylo sporo ludzi w najrozniejszym wieku i ekipa rozkladajaca sprzet na wystep arki noego (cytzu: lafjoy ma plyty dla ciebie), wiec sie dolaczylismy. w miedzyczasie zaczeli pojawiac sie muzycy, bardzo sympatycznie wygladalo gdy sie witali po, zdaje sie, dluzszym niewidzeniu.
arka noego rozpoczela ok 16.30, zagrala bardzo skocznie i sympatycznie, jednak
u cadyka bylo lepiej jakos (moze liczniejszy sklad wtedy?), nie powiedzialbyl wszak, zeby mial ten wystepwplyw na zmeczenie niektorych muzykow podczas uczty wieczoru. pod koniec dolaczyl joszko, ktory do ciekawych brzmien dorzucil sympatyczna konferansjerke - dzieciaki (i nie tylko) mialy frajde! podobala mi sie tez zabawa bartka malejonka z publicznoscia (jo jo jojojo), prawie jak tata. 8)
niestety po arce slimak zlozyl swoj zestaw i marzenia o moim pierwszym show na 2 perki prysly (zaluje, ze nie poprosilem go o goscinny wystep chocby w 1 kawalku). do domu poszla polowa rodzicow z dziecmi (okazalo sie wtedy, ze mlodziez jest jednak w odwrocie) i dojechal tomek.
troche sie zasmucilem gdy zaczeli ustalac setliste,
bo uboga byla a jeszcze z niej wyrzucali (stopie np dzis nie podejdzie
shema - skreslic). no coz, ich prawo.
zaczeli bardzo wczesnie, ok 18.00. najpierw kawalkow z nowej plyty set tomka, czyli czad konkretny - przez chwile stalem obok sceny, ale zaraz wskoczylem w specyficzny tlum (bowiem dookola niewlelkiego kotla stalo sporo ludzi, w tym babcie [rowniez przy barierkach
] wprawdzie z czasem wymiekaly, jednak erozja nie wytrzebila ich do konca koncertu nawet z barierek frontowych, choc honoru bronilo jakies
2, 3. kociol na dodatek rozbijal sie o dwie spore pamiatkowe plyty wystajace akurat w tamtym miejscu z ziemi na jakies 30 cm, po dwoch kawalkach kociol sie poddal i tylko skakal w miejscu, albowiem plyty nie ustaplily). w tej czesci na szczegolna uwage zasluguja
biada i
debora. potem wyskoczyl darek "slipknot" malejonek (tylko czarny dresik z bialymi paskami wygladal smiesznie) i zaprezentowal miedzy innymi
wojne (moj jego nr 1 na plycie) i
nie umre (moj jego nr 1 podczas koncetu). nastepnie po przerwie na reklamy (tom zachwalal nowe kawalki) polecial moj nr 1 koncertu:
marana tha. taka miazga, ze po musialem odpoczac z boku sceny przy mojej d52. tu slowo o brzmieniu: malutki ryneczek ze stosunkowo wysokimi kamienicami odbijal porzadnie i zadziwiajaco selektywnie potezny dzwiek. calosc rozbila masywne, miesiste wrazenie, ktore wcale nie gubilo sie w tlumie, nawet gdy glowe trzymalem na wysokosci "ponizej metra". pod tym wzgledem bylo fantastycznie, dziwie sie wiec temu co napisal(a)
tymometusz-ka, ja rowniez slowa slyszalem swietnie. wracajac do fabuly: prawie wyczerpujac repertuar
888 z wplecionymi az trzema starszymi kawalkami (jeszcze
shalom i
effatha z best moment koncertu, gdy podczas koncowego walca drezmak, maleo, budzy i lica w jednej linii (wszyscy na czarno) [komplement]wyginali prawie jak slipknot[/komplement] (kmieta stal nieco z tylu). z boku robilo to wrazenie! strasznie zaluje, ze nie mialem aparatu. bardzo dobrze wypadl tez
emmanuel i rzecz jasna
slowo.
zeszli ze sceny. wskoczyl na nia mlody diakon, zziajany podczas pogo. wywolal ich na 2 kawalki (w tym czwarty starszy, oczywiscie
psalm 13, choc liczylem na
magnificat, bo byl w setliscie, nie doczekalem sie jednak). i tak wyczerpali zasoby
888 z pominieciem
ps. 63 (i
wyjdz). gdy diakon ponownie wchodzil na scene by wywolywac na bisy, cos go powstrzymalo, skonczyl wiec blogoslawienstwem. wtedy sie okazalo, ze 90% mlodziezy to jakas grupa w stylu ksm - wszyscy ladnie odpowiadali. z jednej strony dobrze, z drugiej widac, kto spoza grupy wiedzial o koncercie (3 osoby w tym forumowicz z odleglego rzeszowa, paranoja).
tak wiec w czasie dobranocki skoczylo sie przedstawienie. lafjoy sprzedal kilka plyt i koszulek (chyba nikt nie kupil
bluzy), mysmy pogadali, poskladali sprzet, joszko zamknal sie w samochodzie puszczajac na maxa
888 (chyba wczesniej nie slyszal), ale wkrotce trzeba bylo isc na pociag. w domu bylismy przed 22.00.
po drodze zostawilismy kilka vlepek.
dzieki robertino za bardzo atrakcyjne zaproszenie, nie mozemy sobie jednak tak po prostu przyjechac, mam jednak nadzieje, ze uda sie skorzystac. moze pojawimy sie bez zapowiedzi.
reasumjac: dosc ciekawy koncert. z jednej strony kolosalne brzmienie, z drugiej ten wystep byl troszke jak rozgrzewka (zeby nie bylo, nie chodzi o podejcie muzykow). przyjemnie wiedziec, ze oto widzialem premierowe wykonanie na zywo polowy (swietnej, koncertowej)
888, ale maszyna jednak jeszcze nie pracowala jak w zegarku. jeszcze.