Na koncert w Kraśniku wybraliśmy się wraz ze Smoczycą na kilka godzin przed zaplanowaną sztuką, gdzieś koło godziny 16:30 byliśmy już na miejscu, czyli w Centrum Kultury i Promocji (dawnym Domu Kultury), gdzie zazwyczaj wyświetlane są filmy, czasem odbywają się koncerty, a nawet różnego typu przedstawienia. Scena trochę jak z prl-u, ale miejsca do pogo trochę było (tylko te schody z lekka przeszkadzały). Na miejscu spotkaliśmy MOFO, ekipę techniczną i zespół; zaczęło się mozolne ustawianie sprzętu nagłaśniającego (no, Kraśnicki sprzęt to nie to samo co kolumny NEXO, ale w końcu się udało wszystko bardzo, fajnie dźwiękowo poustawiać).
Zespół w składzie ósemkowym zaczął grać około 19:20. Samochód Budzego miał małe kłopoty techniczne i tuż przed koncertem zaczął z lekka dymić - co trochę opóźniło rozpoczęcie koncertu (na szczęście usterka nie okazała się zbytnio poważna). Zespół wyglądał na bardzo odmłodzony: dredy u Licy przypominają czas i koncerty sprzed ośmiu lat, Maleo już nie jest szkieletem - więc znaczy że też w pewnym sensie trochę młodszy, a Budzy w ramonesce to już po prostu total! Zaczęli od "Biada, Biada" - wielki ogień i czad bijący ze sceny - później "Miłość",,, bardzo fajnie wszystko brzmiało,,, jednak publika wgnieciona w krzesełka sali kinowej trochę jakby onieśmielona mocą,,, pod sceną niewiele osób - a pogo żadnego,,, później zaczynają się ósemkowe kawałki Maleo - ludzi coraz wiecęj pod sceną - razem ze znajomymi zaczynamy sie nieźle bawić, a ogień ze sceny powoli schodzi pod scenę i jest naprawdę dobrze,,, gdy już rozbrzmiewają starsze utwory pod sceną nie ma już miejsca i jest coraz mocniejsze pogo i jest tak już do końca koncertu,,, publika znała teksty, wspólne odśpiewane zostały głównie "Nie umrę" - no i Effatha (tak, tak - miałem przez te 3 sekundy przed sobą mikrofon, do którego krzyczałem - "effatha, effatha!!!"), ale również i Marana tha. Były bisy, na które zespół został wezwany gromkimi okrzykami ("tymoteusz, tymoteusz!"), a także równie głośnymi oklaskami,,, Na koniec skandowane: "DZIĘKUJEMY!" (a bałem się, że publika może nie dopisać). Cały koncert był bardzo energetyczny, utrzymany (jak już poprzednio wspomniałem) - we wspaniałym klimacie znanym z koncertów promujących "888". Setlista którą wymieniłem w poprzednim wpisie - to taka niemalże wymarzona lista koncertowa 2tm2,3 - bardzo mocna, czadowa i przepełniająca energią.
Jeśli chodzi o publikę - to pod sceną przeważała młodzież około-gimnazjalna (no i co by tu nie mówić - trochę wraz ze Smoczycą zawyżaliśmy średnią wieku) - ale to przecież w niczym nie przeszkadza, a nawet bardzo fajnie, że młodzi ludzie również słuchają takiej muzyki,,, człowiek czuje się nieco młodziej wśród młodych
Koncert dla mnie był dużym przeżyciem duchowym, bo w kontekście sztuk 2tm2,3 - to jednak nieodłączna sprawa, która jednak zmusza do zastanowienia się nad paroma życiowymi sprawami,,,
Bardzo fajnie było spotkać się oczywiście z forumowiczami, których serdecznie pozdrawiam: MOFO (dzięki za podwózkę pod chatę, stały kontakt no i czekam na zdjęcia), KAMILA (oj, trochę daleko w pogo czadowaliśmy), Smoczyca (ale się rozgadała!), Lafjoy (tu wielkie podziękowania - choć chyba jeszcze większe powinienem wrzucić w relacji z Chełma, no i ten punkowy image!), Jacho3 (zawsze miło poznać nową forumową twarz). Miało dojechać więcej osób z Chełma, ale życie czasem stawia trochę trudności,,, Po koncercie trochę wspólnie porozmawialiśmy - było naprawdę fajnie.
Zapomniałem dodać, że przed koncertem w Kraśniku - Licy spaliły się efekty (nie wiem czy ma to związek z tym co działo się w dniu wcześniejszym - czy to było spowodowane czymś innym), no i grał chyba na innych niż było planowane, ale i tak było świetnie,,, dużo kaczki używał. Dzięki również dla zespołu - na ten koncert w Kraśniku czekałem od 11 lat,,, marzenia się spełniają!
Zaloguj się
Zarejestruj się
FAQ
Szukaj
Użytkownicy
Reggae połączone z ciężkim brzmieniem 
), no i bardzo szkoda, ze elronda nie było 
W drodze z Lublina do Kraśnika w busie towarzyszyła mi w słuchawkach muzyka z Luny,,, to wspaniałe uczucie, gdy otwiera się drzwi do domu, a słyszy się w słuchawkach ostatnie dźwięki płyty "Luna",,,
chociaż Inverness na początku miała ze mna jechać nawet wsiadła i zapięła pasy hehe 
Podziękowania dla zespołu za super koncert , za to że pomógł mi rozruszać kości i mięśnie w pogo i oczywiście dla wszystkich forumowiczów wyżej wymienionych