Ultima Thule

przy okazji znalazłem dżingiel promujący aktualną trasę:
http://www.youtube.com/watch?v=Mgd38kixnKY

_________________
Więc dokąd, dokąd ta wędrówka
Posmutniał król i zadął w róg
Przeciwnik straszy, pielgrzym idzie
A pyta zawsze Bóg

Siemargo, napisałeś co i też ja również pomyślałem...Wczorajszy 2tm23 na Gorlickiej w wawie potwierdził, że Dementi w trasie to właśnie to wydarzenie "jakiego nie ma w świecie"...
Mamy mnóstwo a i owszem:Była i tam jedno logo stacji tych od "tańców..." co "próbują ogłupić i ograbić", ale nie w W.Poście o tym pisać...
Zespół w dobrej formie, mój głos o tyle niepopularny będzie, że jak ocen się brzydzę, to Darkowe śpiewanie (daleko stałem, więc nie wiem jak z tą nową gitarrą), oczywiście i Elrondowe czy Mateuszowe zaśpiewania o "Izraelu" to było to. Muzycznie to jak zwykle mistrzostwo świata, no i było mocne słowo Roberta F. o papieżu. Cały zespół zespół na te mistrzostwo zapracował, i Marcin P. (Karola nie widziałem), perkusista, Nepti... Nepti, też tak mam dzięki za wyrozumiałość... Siedząc na końcu widoczność miałem ograniczoną, więc nawet nie widziałem kwartetu smyczkowego, a ile osób grało w Tymoteuszu to było nie/do/policzenia. Atmosferę "otwartości ucha i serca" psuł mi trochę fakt, że byłem na występie razem ze swoją kangurkową, przez co odbiór miałem jaki miałem. No i dzisiaj do Puław już nie dotrę...
Ale organizator x. Łapa i znajomi z neo z Gorlickiej widziałem, że byli mocno wsłuchani... No i spokojnie w moim odbiorniku mogę odsłuchać swój ulubiony, utwór 8 z cd 2 (2tm2.3 koncert w teatrze)... To tyle...

_________________
II.OP.OP

Wczorajszy koncert w Wawie - w DECHĘ
Refleksja, zaduma i piękna muza wzbogacona pięknymi słowami - nie mam pytań.
I zgadzam się z Kaczorem że publika taka jakaś ospała , ale w czasie piosenki Nad rzekami Babilonu Maleo troszeczkę rozruszał towarzystwo.
Myślę że mojemu synkowi - ( 7 miesięcy w brzuszku mamy ) też się bardzo podobało.
Aby do następnego koncertu.

Mi się wczoraj w Warszawie niestety nie podobało Zespół się starał i to było słychać ale akustyka miejsca była koszmarna Zamiast pięknie selektywnego brzmienia, które do tej pory mam w głowie z zeszłorocznego, cudnego koncertu z Dobrego Miejsca tym razem był po prostu hałas i huk. Pozostaje mi przyłączyć się do wymienionych wcześniej życzeń aby ta trasa wreszcie trafiła do sal do tego przeznaczonych, bo inaczej traci ogromnie. Tym razem zaletą były rozmiary kościoła (weszło naprawdę sporo osób) i czyste białe sklepienie, na którym pięknie prezentowały się efekty wizulane. Niestety czysto muzycznie koncert był słaby. I chyba w dużej mierze przyczyniło się to też do faktu, że Mikołaj leciał mi w ramionach i ostatecznie musielismy wyjść wcześniej (po ok. godzinie, w trakcie słów Litzy o Papieżu). W samochodzie słuchalismy jeszcze trochę płyty koncertowej i porównanie dźwięku było druzgocące

Niestety

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...

Hehe, ale masz serię koncertową.

_________________
In an interstellar burst
I am back to save the Universe.

no niestety jeszcze chyba nigdy dwa koncerty pod rząd mnie tak nie rozczarowały

_________________
Klaszczę w dłonie ...
... by było mnie więcej ...

Jakoś się przyzwyczaiłem z czasem (albo akustyk wyciągnął, co się dało), ale na początku rzeczywiście obawiałem się, że będzie kiepsko.


No właśnie – zajęte były wszystkie ławki, w miejscach do stania dostawiono krzesła, zajęte były balkony, co jakoś nie współgra ze stwierdzeniem na końcu, że spodziewano się większej liczby.



Ale za to można było posłuchać rozmów i chichotów z przedsionka, czasem głośniejszych niż wykonawcy. Rozumiem, że koncert Tymoteusza, nawet wielkopostny, to nie msza, ale o ile takie coś na czadowym koncercie Stodole w niczym nikomu nie przeszkadza, o tyle jakoś słabo współgra ze smyczkami.



To o innym koncercie, ale mi dobór starych kawałków odpowiadał. Aranżacje, nie zawsze. Jednak wolę surową wersję Kantyku bez dęciaków, w innych piosenkach partie saksofonowe też czasem cokolwiek bywały za długie. Generalnie – lubię tę folkową surowość utworów wykonywanych przez Budzego – wokal, bęben (nie perkusja), gitara i to wszystko, bez nadmiaru ozdób. Spodobał mi się powrót do tradycyjnego zakończenia koncertu (nawet jeśli potem były bisy i dementiowe zakończenie Per crucem).


PS.
Może łatwiej teraz zrozumieć moje i Budyniowe marudzenie, na koncerty, które są w Warszawie, ale gdzieś na Bielanach (to jeszcze teraz pół biedy dzięki metru) albo Tarchominie.

_________________
Była tu wczoraj premier Suchocka,
chyba przypadkiem przed wyborami

co masz na myśli? bo nie wiem - jakie jest tradycyjne zakończenie koncertu...

_________________
Więc dokąd, dokąd ta wędrówka
Posmutniał król i zadął w róg
Przeciwnik straszy, pielgrzym idzie
A pyta zawsze Bóg

_________________
Była tu wczoraj premier Suchocka,
chyba przypadkiem przed wyborami

......wczoraj w trzecim rzędzie widziałem Bronka W

_________________
ooooorekoreeeoooo

Podobnie jak panek do brzmienia przyzwyczaiłem się, nawet dość szybko, utwór Każda rzecz ma swój czas posłużył na dopracowanie ustawień pewnie najlepiej jak się dało, i potem, przynajmniej mnie, już to tak nie raziło. Dla mnie ubiegłoroczny koncert w Dobrym Miejscu też był lepszy, ale wczoraj również mi się podobało. Siedziałem dosyć blisko, dlatego też z efektów świetlnych niewiele widziałem, były gdzieś z tyłu, no oprócz tych co czasem świeciły mi prosto w oczy. Niestety koncertu słuchałem nie najlepiej się czując, z pękiem chusteczek w ręku, ale cieszę się, że byłem.

Moje najlepsze momenty to:

- Ufaj Izraelu,
- Kantyk (dla mnie to perfekcyjny utwór),
- wykrzyczana zwrotka w Nad rzekami Babilonu - po krzyku świetnie wygasły światła, po czym pojawiły się dwa świetlne snopy i podświetlone, towarzyszące nam cały koncert, zdjęcie Jana Pawła II (zdjęcie ze spojrzeniem Ojca Św., o którym mówił Lica o 21.37),
- wspólnie wyśpiewane Słuchaj Izraelu.

Trochę bardziej polubiłem też po wczorajszym koncercie A głupi myśli, że nie ma Boga. Brakowało Beaty i jej instrumentów, dobrze że była pięknie uśmiechająca się Angelika


To było bardzo irytujące, i niestety w cichych partiach słyszane również z przodu.

marecki, trochę mnie pocieszyłeś

ale w ogóle to chciałem się podpisać pod tą myślą:

_________________
ćrąży we mnie zła krew

Tym razem akustyka była w sposób kapitalny zależna od miejsca, w którym się słuchało koncertu. Ja stałem centralnie, koło Kichy i tu było bardzo dobrze. W bocznych rejonach kościoła było faktycznie fatalnie. W przedsionku kościoła to chyba jakaś impreza była. ZDECYDOWANIE za głośna.
Wykonania utworów ze strony Zespołu bardzo mi się podobały. Materiał się przegryzł, dojrzał i trafia z pełną siłą. W każdym razie w moją nieśmiertelną.
Światła w porządku, pogłębiały odpowiednio klimat. Jednakowoż do ewentualnych zdjęć zdecydowanie za mało oświetlenia z przodu (niezbyt przyjemnego dla wykonawców, co oczywiste), co pewnie wyjdzie na kilku fotkach, które za jakiś czas zamieszczę.

Nie pamiętam czy podczas Dementi Tour 2008 o tym pisano, ale mi w Tymoteuszu akustycznym brakuje Joszka - to takie ludowe przyzwyczajenie, obawiam się, że w dalszej części puławsko-lubelskiej górala (z lubelszczyzny) nie będzie, a to szkoda... Oczywiście jest młode pokolenie Pospieszalskich, ale Broda to dopiero tworzył klimat...
A i owszem:A co o tym sądzą inni triodantyści?

_________________
II.OP.OP

jakby się ktoś chciał wybrać, to mam jeden na zbyciu...

_________________
tory wyjeżdżają z lasu a tam...